15.06.2018, 12:57:26
Jak wiadomo, udział basisty UFO Way'a w zespole FASTWAY Clarke'a zakończył się na obietnicach i dodaniu członu nazwy, jednak Way rzecz jasna muzycznej kariery w tym czasie nie zaniechał. Po odbyciu tournée w składzie ekipy Ozzy Osbourne'a w 1983, postanowił założyć własny zespół, tym razem pod nazwą WAYSTED.
Do współpracy zaprosił muzyków znanych na scenie brytyjskiego rocka i metalu. Perkusistą został Frank Noon, który występował w DEF LEPPARD i WILD HORSES, gitarzystą Ronnie Kayfield (poprzednio HEARTBREAKERS), a klawiszowcem kumpel z UFO, Paul Raymond. Kluczową pozycję wokalisty powierzył Flynowi ze szkockiej grupy rockowej FLYING SQUAD.
Dzięki układom w wytwórni, Chrystalis Way natychmiast podpisał kontrakt płytowy, zespół wszedł do studia i nagrał album "Vices", który ukazał się już w tym samym roku.
Way, jako główny kompozytor, daleko nie oddalił się od stylistyki UFO z późnego okresu działalności. Wykorzystał tu też kilka pomysłów, które nie doczekały się realizacji w UFO.
1. Love Loaded
2. Women In Chains
3. Sleazy
4. Night Of The Wolf
5. Toy With The Passion
6. Right From The Start
7. Hot Love
8. Somebody To Love
Album zawierał kompozycje zagrane w średnich tempach, wokal Fina ciepły, o barwie lekko zdartej. Momentami przypominał Mogga, a utwory zasadniczo stanowiły wariację na temat "średnio udane heavy metalowe numery UFO". Takie są tu Love Loaded
Sleazy, Hot Love czy Night Of The Wolf, przy czym ten utwór, nieco dynamiczniejszy, jest udany. Absolutnie w stylu UFO jest tu Right From The Start.
Album w sensie kompozycyjnym trudno uznać za udany. Nie ma tu ani ciekawych szybszych kompozycji hard rockowych i metalowych, ani nawet ballady.
Słaby Somebody To Love na koniec jeszcze potęguje wrażenie, że to przedsięwzięcie jest chybione. Brzmienie albumu natomiast dobre, także zrobione pod UFO z początku lat 80-tych. Kilka udanych solówek Kayfielda to jednak nie klasa Schenkera czy Chapmana, za to na pochwałę zasługuje gra Noona, który jest tu ładnie wyeksponowany.
Płyta bardzo przeciętna - 5/10. Zdobyła jednak pewną popularność w Wielkiej Brytanii i Europie Zachodniej, głównie jednak dzięki samemu nazwisku Way'a.
Skład zespołu nie okazał się stabilny. Niebawem Kayfield oraz świeżo pozyskany drugi gitarzysta Bennedetta odeszli, a wkrótce także Raymond i Noon.
Noona ostatecznie zastąpił inny ex-ufoludek, Andy Parker, a gitarzystą został Neil Sheppard. Na trasy koncertowe Way zaprosił gitarzystę, Paula Chapmana, także z UFO, gdyż zespół na koncertach wykonywał dużo utworów starej formacji Way'a.
Chapman nie uczestniczył w nagraniu mini LP "Waysted", który ukazał się w roku 1984.
1. Won't Get Out Alive
2. Heaven Tonight
3. The Price You Pay
4. Rock Steady
5. Hurt So Bad
6. Cinderella Boys
Płytka zawiera muzykę nieco szybszą, opartą i na rock'n'rollu, i na doświadczeniach amerykańskiego rock/metalu stadionowego, jednak i tym razem kuleje chwytliwość kompozycji. Shepard pokazuje, że jest dobrym gitarzystą, ale skrzydeł w tym ubogim repertuarze rozwinąć nie może. Tylko melodyjny w konwencji semi-ballady Hurt So Bad cieszył się umiarkowanym powodzeniem. Dosyć długi Cinderella Boys po prostu zanudza.
Ten mini LP został przyjęty bardzo chłodno i podniosły się głosy, że Way poza macierzystą formacją UFO nie ma nic do powiedzenia...
Zniechęcony Shepard niebawem opuścił zespół i jego obowiązki przejął na stałe Chapman.
Także Parker nie widział tu dla siebie miejsca. Na krótko przyszedł za niego "Zwierzak" Taylor z MOTORHEAD, ale i on miejsca nie zagrzał. Niespodziewanie, ostatecznie perkusistą został Jerry Shirley... z konkurencyjnego w sumie FASTWAY gitarzysty Clarke'a .
W tym składzie zespół nagrał w roku 1985 album "The Good The Bad The Waysted".
1. Hang 'Em High
2. Heaven Tonight
3. Land That's Lost Love
4. Crazy 'Bout The Stuff
5. Dead On Your Legs
6. Manuel
7. Around And Around
Umieszczono tu 7 kompozycji, odśpiewanych surowym, zdartym głosem przez Fina.
Utworów przygotowano nieco więcej, ale na pierwotnej wersji winylowej się nie znalazły.
Wersja CD z bonusami, wydana wiele lat później, zawiera 10 utworów.
Chapman, jako czujący muzykę Way'a, też przyłożył się do kompozycji i w efekcie powstała płyta ze znakomitymi popisami gitarowymi, w średnich tempach i atrakcyjniejsza pod względem melodii, przy czym zespół sięgnął także po inspiracje w rhytm'n'bluesie (Around And Around). Bardzo dobrą kompozycją jest tu otwierający, surowy i metalowy Hang 'Em High oraz najlepszy, bujający Land That's Lost Love.
Reszta to właściwie powielenie starych pomysłów UFO. Tym razem pojawiły się niezłe refreny, jak w Manuel .
Fin i Chapman stanęli na głowie, aby płyta "chwyciła".
Prawie się to udało, bo to LP na 7,5/10, na pewno lepszy od albumów UFO z pierwszej połowy lat 80 tych. Niestety, mimo że to dobry krążek, także przeszedł bez echa, a krytycy zarzucali nadmierne kopiowanie UFO.
To ponownie spowodowało trzęsienie ziemi w składzie i w pewnym momencie, w końcu 1985, Way był bliski definitywnego rozwiązania zespołu po tym, jak Shirley i filar grupy Fin definitywnie odmówili dalszej współpracy.
Ostatecznie, Way za namową Chapmana, postanowił spróbować jeszcze raz i pozyskał perkusistę Johna Di'teodoro z amerykańskiego WORLD WAR III oraz mało znanego wokalistę o nazwisku Danny Vaughn z lokalnej hard rockowej formacji CIRCUS CIRCUS. Udało się też bez większych problemów podpisać kontrakt ze znaną wytwórnią Capitol.
Owocem był LP "Save Your Prayers", który ukazał się w 1986 roku.
1. Walls Fall Down
2. Black and Blue
3. Singing To The Night
4. Hell Comes Home
5. Heroes Die Young
6. Heaven Tonight
7. How The West Was Won
8. Wild Night
9. Out Of Control
10. So Long
W moim odczuciu to płyta zupełnie nieudana (3,5/10). Vaughn jako wokalista o typowym głosie bez cech szczególnych, wykonał swoje jak rzemieślnik, a Chapman zagrał bez ognia i maestrii, jaka go zazwyczaj cechowała. Miałkie rockowe i melodic metalowe kompozycje przelatują tu jedna za drugą i bardzo dobra produkcja niczego nie ratuje. Największą wartość przedstawia Heroes Die Young, zapewne najbliższy dokonaniom UFO, którego tym razem na albumie jest bardzo mało. Album, skierowany głównie do amerykańskiej publiczności, zaginął w masie podobnych, ale lepszych rzeczy z USA, mimo promowania płyty w USA na wspólnej trasie koncertowej z IRON MAIDEN w 1987.
Słaba sprzedaż albumu i obojętne przyjęcie występów zespołu spowodowały, że Capitol kontraktu nie przedłużył. Way pod szyldem WAYSTED zbierał jeszcze różne, dosyć przypadkowe składy, ale już bez powodzenia.
Na tym historia zespołu jako działającego aktywnie się kończy.
Niespodziewanie w XXI historia dopisała ciąg dalszy, ale to już wykracza poza ramy tematu.
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"