25.06.2018, 21:18:14
Soul Stealer - Soul Stealer (2008)
Tracklista:
1. Viskas, kas Turi Pradžià... 04:31
2. Padėk Išnykti... 05:34
3. The Reaper 07:38
4. Brolis už Brolį 05:07
5. Vampire Woman 06:38
6. Dar Nevėlu 05:20
7. Be Sparnų 05:07
8. Liūdesio Miestas 05:38
9. Plaštakė 05:04
10. Too Heavy 06:07
Rok wydania: 2008
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Litwa
Skład zespołu:
Enrikas Slavinskis - gitara
Jeronimas Milius - śpiew
Kêstutis ®igë - bas
Šarunas Venckus - perkusja
Vytautas Diškevièius - instrumenty klawiszowe
Ocena: 9.7/10
21.04.2008
Tracklista:
1. Viskas, kas Turi Pradžià... 04:31
2. Padėk Išnykti... 05:34
3. The Reaper 07:38
4. Brolis už Brolį 05:07
5. Vampire Woman 06:38
6. Dar Nevėlu 05:20
7. Be Sparnų 05:07
8. Liūdesio Miestas 05:38
9. Plaštakė 05:04
10. Too Heavy 06:07
Rok wydania: 2008
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Litwa
Skład zespołu:
Enrikas Slavinskis - gitara
Jeronimas Milius - śpiew
Kêstutis ®igë - bas
Šarunas Venckus - perkusja
Vytautas Diškevièius - instrumenty klawiszowe
Litewski SOUL STEALER, założony w 2003 roku, początkowo pod nazwą SOUL BROTHERS, grupuje znanych muzyków metalowych sceny wileńskiej, grających równocześnie w innych zespołach, przeważnie proponujących ostrzejszą i brutalniejszą muzykę. Tu jednak grupa z reprezentującym Litwę na Festiwalu Eurowizji w roku 2008 wokalistą, Jeronimasem Miliusem, prezentuje powrót do metalowych korzeni lat 80-tych i tradycji grania klasycznego heavy metalu. Heavy metalu, nie hard rocka czy komercyjnego rocka, jak mogłoby wskazywać kroki muzycznej kariery wokalisty. Płyta została przedstawiona przez wileńską wytwórnię Ledo Takas Records w kwietniu.
W tradycyjnym heavy metalu zaskoczyć czymś trudno, trudno też uniknąć od razu porównań do gigantów gatunku. Tymczasem SOUL STEALER zaskakuje i to bardzo. Już nie tylko tym, że wyłamuje się z ogólnie przyjętych zasad i większość tekstów jest w języku litewskim, ale przede wszystkim tym, że proponuje muzykę świeżą, niekonwencjonalną i przepełniona różnymi wpływami, a miejscami złożoną i rozbudowaną. Nadużyciem byłoby stwierdzenie, że grają metal progresywny, jednak pewne cechy tego gatunku są tu słyszalne, zwłaszcza w grze klawiszowca, który niestety już w składzie tego zespołu się nie znajduje.
Sam początek albumu w postaci "Viskas, kas Turi Pradžià..." może nie jest szczególnie interesujący, ot po prostu dobry melodyjny metal, ale" Padėk Išnykti..." to już zupełnie coś innego. Tradycyjne riffy i domieszka narodowej muzyki litewskiej oraz to, co jest najlepsze na tej płycie - znakomite przechodzenie do refrenów, także i tu. Instrumenty klawiszowe tworzą starannie dobraną całość z gitarą, zaś sekcja rytmiczna gra z wyczuciem, zwłaszcza perkusista. Nie jest to granie ciężkie, nastawione na gitarowe zniszczenie, ale nośność kompozycji jest ogromna.
Milius jest świetny także w wysokich partiach, co słychać w początkowej części "Brolis už Brolį", numeru pełnego dumnych galopad i długich wybrzmiewań. Piękne melodie, rycerskie i głęboko wbudowane w lata 80-te, ale bez surowości. To jest granie zamaszyste, specyficznie akcentowane i dopełniane klawiszami oraz finezyjnymi solami gitarowymi. Heavy metal bez agresji, czarujący melodiami, zagranymi z pełnym spokojem i pewnością siebie, jak w "Dar Nevelu", gdzie dodatkowo ten element narodowy dodaje smaku. Nie jest to jednak w żadnym wypadku folk metal, tu tylko specyficzne, metalowe wykorzystanie pewnych motywów w graniu doprawdy epicko rycerskim. Refren w tej kompozycji to najlepszy przykład.
Tempa są dobrane w tych kompozycjach idealnie, zwolnienia i przyspieszenia niezwykle płynne. Gdy potrzeba, potrafią być bardzo melodyjnie-melancholijni, jak w pierwszej części "Be Sparnų" i ten numer potwierdza, jak kapitalnie się umieją rozpędzać. No i te melodie, no po prostu niewymuszona, autentyczna heavy metalowa, oparta na rocku, przebojowość.
"Liūdesio Miestas" to chwytający za serce, teatralnie wykonany, wokalnie spokojny numer i takie kawałki z wykorzystaniem gitary akustycznej i przemyślanych w każdym szczególe solówek trafiają się obecnie bardzo rzadko. Po prostu metalowe wzruszenie, bez dwóch zdań. Tak się grało dwadzieścia pięć lat temu, gdy metal był mocniejszą formą rocka, a nie zbiorem elektroakustycznych, przemiksowanych na wszystkie strony dźwięków. Równie ekscytujący jest "Plaštakė". Prosty, urzekający melodią i zagrywkami instrumentalistów heavy metalowy numer.
Tak przy okazji to płyta całkowicie nagrana na Litwie, tam miksowana i poddana masteringowi ma wyśmienite brzmienie. Pod każdym względem i w każdym elemencie. Drogie studio i wybitny, wysoko opłacany producent nie są jak widać niezbędni. Jak się okazuje, także język litewski, który mógłby niektórych tu zniechęcać, jest językiem bardzo metalowym. To duże zaskoczenie także dla mnie. Oryginalne i fascynujące zarazem. Trzy niesamowite killery są zaśpiewane jednak po angielsku. To też najdłuższe kompozycje na płycie. "The Ripper" jest pełen dynamicznych zagrywek i zmian tempa, rozpruwa stosunkowo delikatnie, ale dokumentnie. Te siedem minut to zero sekund nudy i seria popisów instrumentalnych oraz wspaniały śpiew Miliusa, nadający całości epickiego wymiaru. "Too Heavy", nieco bliższy hard rockowym standardom, mocno przebojowy, ale melodia z refrenu jest tu dobrana z dużym smakiem i numer nie ma cech komercyjnego przeboju. Może jedynie zbędnym zabiegiem było tu włączenie szybkich bardzo wysuniętych partii klawiszowych o charakterze nieco neoklasycznym. Bez tego by mogło się obejść. Ogólnie, to partie klawiszowe mają tu najbardziej progresywny charakter. No i wreszcie "Vampire Woman". Takie heavy metalowe arcydziełko, jakich się już dziś nie nagrywa. Tego po prostu trzeba posłuchać samemu. Magia i tajemnica i czterdzieści lat doświadczeń muzyki heavy metalowej zogniskowane w jednym utworze.
Niezwykły, godny polecenia album dla wszystkich, którym są bliskie tradycyjne, heavy metalowe melodie, ceniących muzykę, wyrastającą z lat 80-tych i bardzo dobry wokal. Profesjonalizm na najwyższym poziomie, przy czym należy pamiętać, że to nie są debiutanci. To kwiat litewskiej sceny metalowej.
No i niesamowity Milius.
W tradycyjnym heavy metalu zaskoczyć czymś trudno, trudno też uniknąć od razu porównań do gigantów gatunku. Tymczasem SOUL STEALER zaskakuje i to bardzo. Już nie tylko tym, że wyłamuje się z ogólnie przyjętych zasad i większość tekstów jest w języku litewskim, ale przede wszystkim tym, że proponuje muzykę świeżą, niekonwencjonalną i przepełniona różnymi wpływami, a miejscami złożoną i rozbudowaną. Nadużyciem byłoby stwierdzenie, że grają metal progresywny, jednak pewne cechy tego gatunku są tu słyszalne, zwłaszcza w grze klawiszowca, który niestety już w składzie tego zespołu się nie znajduje.
Sam początek albumu w postaci "Viskas, kas Turi Pradžià..." może nie jest szczególnie interesujący, ot po prostu dobry melodyjny metal, ale" Padėk Išnykti..." to już zupełnie coś innego. Tradycyjne riffy i domieszka narodowej muzyki litewskiej oraz to, co jest najlepsze na tej płycie - znakomite przechodzenie do refrenów, także i tu. Instrumenty klawiszowe tworzą starannie dobraną całość z gitarą, zaś sekcja rytmiczna gra z wyczuciem, zwłaszcza perkusista. Nie jest to granie ciężkie, nastawione na gitarowe zniszczenie, ale nośność kompozycji jest ogromna.
Milius jest świetny także w wysokich partiach, co słychać w początkowej części "Brolis už Brolį", numeru pełnego dumnych galopad i długich wybrzmiewań. Piękne melodie, rycerskie i głęboko wbudowane w lata 80-te, ale bez surowości. To jest granie zamaszyste, specyficznie akcentowane i dopełniane klawiszami oraz finezyjnymi solami gitarowymi. Heavy metal bez agresji, czarujący melodiami, zagranymi z pełnym spokojem i pewnością siebie, jak w "Dar Nevelu", gdzie dodatkowo ten element narodowy dodaje smaku. Nie jest to jednak w żadnym wypadku folk metal, tu tylko specyficzne, metalowe wykorzystanie pewnych motywów w graniu doprawdy epicko rycerskim. Refren w tej kompozycji to najlepszy przykład.
Tempa są dobrane w tych kompozycjach idealnie, zwolnienia i przyspieszenia niezwykle płynne. Gdy potrzeba, potrafią być bardzo melodyjnie-melancholijni, jak w pierwszej części "Be Sparnų" i ten numer potwierdza, jak kapitalnie się umieją rozpędzać. No i te melodie, no po prostu niewymuszona, autentyczna heavy metalowa, oparta na rocku, przebojowość.
"Liūdesio Miestas" to chwytający za serce, teatralnie wykonany, wokalnie spokojny numer i takie kawałki z wykorzystaniem gitary akustycznej i przemyślanych w każdym szczególe solówek trafiają się obecnie bardzo rzadko. Po prostu metalowe wzruszenie, bez dwóch zdań. Tak się grało dwadzieścia pięć lat temu, gdy metal był mocniejszą formą rocka, a nie zbiorem elektroakustycznych, przemiksowanych na wszystkie strony dźwięków. Równie ekscytujący jest "Plaštakė". Prosty, urzekający melodią i zagrywkami instrumentalistów heavy metalowy numer.
Tak przy okazji to płyta całkowicie nagrana na Litwie, tam miksowana i poddana masteringowi ma wyśmienite brzmienie. Pod każdym względem i w każdym elemencie. Drogie studio i wybitny, wysoko opłacany producent nie są jak widać niezbędni. Jak się okazuje, także język litewski, który mógłby niektórych tu zniechęcać, jest językiem bardzo metalowym. To duże zaskoczenie także dla mnie. Oryginalne i fascynujące zarazem. Trzy niesamowite killery są zaśpiewane jednak po angielsku. To też najdłuższe kompozycje na płycie. "The Ripper" jest pełen dynamicznych zagrywek i zmian tempa, rozpruwa stosunkowo delikatnie, ale dokumentnie. Te siedem minut to zero sekund nudy i seria popisów instrumentalnych oraz wspaniały śpiew Miliusa, nadający całości epickiego wymiaru. "Too Heavy", nieco bliższy hard rockowym standardom, mocno przebojowy, ale melodia z refrenu jest tu dobrana z dużym smakiem i numer nie ma cech komercyjnego przeboju. Może jedynie zbędnym zabiegiem było tu włączenie szybkich bardzo wysuniętych partii klawiszowych o charakterze nieco neoklasycznym. Bez tego by mogło się obejść. Ogólnie, to partie klawiszowe mają tu najbardziej progresywny charakter. No i wreszcie "Vampire Woman". Takie heavy metalowe arcydziełko, jakich się już dziś nie nagrywa. Tego po prostu trzeba posłuchać samemu. Magia i tajemnica i czterdzieści lat doświadczeń muzyki heavy metalowej zogniskowane w jednym utworze.
Niezwykły, godny polecenia album dla wszystkich, którym są bliskie tradycyjne, heavy metalowe melodie, ceniących muzykę, wyrastającą z lat 80-tych i bardzo dobry wokal. Profesjonalizm na najwyższym poziomie, przy czym należy pamiętać, że to nie są debiutanci. To kwiat litewskiej sceny metalowej.
No i niesamowity Milius.
Ocena: 9.7/10
21.04.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"