Culprit
#1
Culprit - Guilty as Charged (1983)

[Obrazek: R-1135703-1418075943-1634.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Guilty as Charged 05:45
2. Ice in the Back 05:10
3. Steel to Blood 04:28
4. I Am 03:45
5. Ambush 03:54
6. Tears of Repentence 05:10
7. Same to You 04:57
8. Fight Back 04:06
9. Players 05:38

Rok wydania: 1983
Gatynek: Heavy Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Jeff L' Heureux - śpiew
John DeVol - gitara
Kjartan Kristoffersen - gitara
Scott Earl - bas
Bud Burrill -perkusja

Zespół ten był jednym z pierwszych, który zdołał zaprezentować się szerzej z wolno rozwijającej się sceny metalowej Seattle. Muzycy wchodzący w jego skład, wywodzili się z rozwiązanych grup hard rockowych AMETHYST i ORPHEUS i połączyli siły, aby grać muzykę cięższą i ostrzejszą niż do tej pory. Idea stworzenia zespołu pojawiła się w roku 1980, skład został ostatecznie ustalony w roku następnym, a dwa dema z 1982 zwróciły na grupę uwagę wytwórni Shrapnel Records. Tak w 1983 pojawił się album "Guilty as Charged".

Trudno nie zauważyć w ich muzyce inspiracji NWOBHM, głównie stylistyką IRON MAIDEN. Atak dwóch gitar, mocna, agresywna sekcja rytmiczna i nieraz dosyć złożone aranżacje to podstawa ich grania. Energia zdecydowanie power metalowa jak w "Guilty as Charged", riffy często wyraźnie maidenowskie jak w "Ice in the Back" i odrobina pozornego chaosu, który w rzeczywistości jest umiejętnym powiązaniem sekcji rytmicznej, gitar i specyficznego, pełnego ekspresji i zadziora wokalu Jeffa L' Heureux. Jest tu i agresja i śpiew, czasem wysoki, czasem zbliżony do melorecytacji niemal. Tempa łamią nawet w tak potoczystym i szybkim numerze, jak "Ice in the Back" właśnie, a gitarzyści w różnych miejscach dorzucają doprawdy udane, pełne fantazji sola .
Czasem grają proste rzeczy w skomplikowany sposób jak w "Steel to Blood", gdzie wokal wchodzi bardzo późno, potrafią też oczarować melodią jak w "I Am". Jest tu coś z grania brytyjskiego na pewno, ale podane jest to w inny sposób, bardziej agresywny, jakby trochę chuligański i zakręcony. Bardzo interesującym utworem jest "Ambush", spokojniejszy, łagodniejszy, z rockowymi chórkami, zresztą niezwykle udanymi i znakomitym, niespodziewanym przyspieszeniem. Ten zespół miał dar do swobodnego przechodzenia od tempa do tempa, płynnie i nieraz nieoczekiwanie. Demolują w ostrym "Tears of Repentence" z riffami IRON MAIDEN na sterydach, potrafią też pokazać coś bardziej epickiego i typowo amerykańskiego w "Same to You" ze znakomitymi partiami basu. W "Fight Back" prezentują wyluzowany ekspresyjny zestaw zagrań typowych dla NWOBHM, ale i coś z wczesnego JUDAS PRIEST. Wzorem grup brytyjskich na koniec albumu wyciszają się w udanej balladowej kompozycji "Players" z delikatnymi partiami gitarowymi, ale i tu w drugiej części nie odmawiają sobie ostrzejszego grania, pozostając jednak w sferze zaangażowania w melodię i nastrój. Znakomite solo na koniec wieńczy dzieło.

CULPRIT to zespół wysokiego, technicznego zaawansowania muzyków, niezwykle zgrany i umiejący podać nieraz proste melodie w niebanalny sposób.
Ta płyta, mimo pewnych niedostatków produkcyjnych, jest zdecydowanie warta uwagi. Album pomostowy pomiędzy rodzącym się power metalem amerykańskim a stylistyką brytyjską NWOBHM, przy czym poziom reprezentowany przez CULPRIT jest zdecydowanie wyższy od większości grup z Wysp z tego okresu.
Zespół został dostrzeżony i być może czekała go interesująca kariera, jednak spory wewnętrzne i narkotyki spowodowały rozpad grupy w 1985 roku. L' Heureux pojawił się niebawem w nowym zespole MISTRUST, z którym nagrał jeden LP "Spin the World" w 1986. Gdy i ten band przestał niebawem istnieć, były plany reaktywacji CULPRIT, jednak ostatecznie nic z tego nie wyszło.

Historia dopisała ciąg dalszy dopiero w roku 2010, gdy w niemal oryginalnym składzie, z nowym wokalistą i gitarzystą, CULPRIT został powołany do życia na nowo. Zespół obecnie występuje na lokalnej scenie Seattle.


Ocena: 8.3/10

12.11.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości