Swallow the Sun
#1
Swallow the Sun - Emerald Forest and the Blackbird (2012)

[Obrazek: R-3453898-1422729457-8818.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Emerald Forest and the Blackbird 09:57
2. This Cut Is the Deepest 05:20
3. Hate, Lead the Way 06:13
4. Cathedral Walls 06:46
5. Hearts Wide Shut 05:55
6. Silent Towers 04:01
7. Labyrinth of London (Horror Pt. IV) 08:29
8. Of Death and Corruption 05:00
9. April 14th 08:29
10. Night Will Forgive Us 06:41

Rok wydania: 2012
Gatunek: melodic doom/death/gothic metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Mikko Kotamäki - śpiew
Juha Raivio - gitara
Markus Jämsen - gitara
Aleksi Munter - instrumenty klawiszowe
Matti Honkonen - bas
Kai Hahto - perkusja

To już piąty album popularnej fińskiej grupy z kręgu ciężkiego klimatycznego grania, następca "New Moon" z 2009 roku gdzie zespół zaprezentował metal bardziej eklektyczny niż klimatyczny, ale w nadal rozpoznawalnym i wykształconym przez lata stylu.
Tym razem wszystko rozpoczyna się wyjątkowo klimatycznie od czystych wokali z udziałem Aleah (głos żeński), recytacje przeplatane growlem i screamo i tak z lekka pokręconej para symfonicznej otoczce toczy się "Emerald Forest and the Blackbird".
Konwencja "New Moon"... na pewno.
Klimatu smutku i rozpaczy jednak więcej.
Jest jednak i banalność łagodnej i dosyć nijakiej ballady "This Cut Is the Deepest "z gitarami akustycznymi i czystym wokalem Kotamäki - i chyba w takich rejonach muzycznych już lepiej posłuchać H.I.M. Podobnie jak w przypadku przeciętnego "Hate, Lead the Way' jakichś solidnych grup grających frapujący melodic black metal symfoniczny. Natomiast Anette Olzon zapewne chętnie posłuchają tu
fani NIGHTWISH bez Tarji w "Cathedral Walls". Tu w duecie z Kotamäki w takim łagodniejszym utworze typowym dla gothic/symphonic z żeńskimi wokalami, do czasu gdy się nie pojawia ciężki growl i wracamy do melodic doom/death z futurystycznymi klawiszami w tle. Anetka łagodzi to wszystko ponownie na końcu, po czym następuje również delikatnie rozpoczęty "Hearts Wide Shut" gdzie także mieszają się gatunki od grania typowego dla SATURNUS po fragmenty ocierające się o poezję śpiewaną.
W "Silent Towers" znów pojawia się H.I.M. i tylko momentami grają ciężko z growlem. Taka mieszanka nie jest do końca strawna niestety. Podobnie jak gothic/melodic black metalowy "Labyrinth of London (Horror Pt. IV)" ponownie udziałem Aleah. Horroru owszem jest nieco w części końcowej, jest jednak i trochę muzycznej łaciatości i myśl przewodnia gdzieś gubi po drodze.
Na każdym albumie był jakiś klimatyczny hit, tu początkowo na taki zapowiada się spokojnie rozpoczynający się "Of Death and Corruption" rozwija się jednak w stylu średnio ciężkich numerów NOVEMBERS DOOM w umiarkowanym tempie.
Słuchając tego albumu, stale się na coś czeka. Na coś niezwykłego co może wyniknąć z mieszania gatunków. To jakoś nie nadchodzi do rozpoczęcia się "April 14th" i tu melodyjny epicki doom pojawia się znienacka, pojawiają się wysokie uduchowione wokale, ponure recytacje i długie wybrzmiewania z powtarzalnym motywem w tle w najbardziej klasycznym stylu. Autentyczny "sad and sorrow" i jak pięknie uwypuklony w nader delikatnej i ażurowej części instrumentalnej o ambientowym charakterze. Pianino i monumentalne zwieńczenie w stylu doom/death - doskonały numer i to jest właśnie ten przebłysk geniuszu SWALLOW THE SUN.
Jeden, bo "Night Will Forgive Us" to znów typowy atmosferyczny rock wyrosły z doświadczeń ANATHEMA czy AMORPHIS na dobrym tylko poziomie z ponurym zakończeniem pełny black i death metalowych wokali.

SWALLOW THE SUN jak zwykle wykazuje się ogromną biegłością w graniu różnych gatunków muzycznych od black metalu do rocka, ale podobnie jak na "New Moon" tego mieszania jest za dużo i jest zbyt kontrastowe. Jak zwykle doskonałe brzmienie ciężkie i selektywne (świetne ustawienie perkusji chociażby) i jak zwykle średnie plany dalsze gdy się pojawiają. Dobra gitarowa robota, chociaż akurat z wybitnych solówek Raivio i Jämsen nigdy nie słynęli.
Zespół stara się być inny niż wszyscy w podobnych klimatach, ale eklektyzm ich muzyki jest bardziej dezorientujący niż zaskakujący pozytywnie.
Kolejna dobra płyta grupy eksperymentującej. Trochę za bardzo po raz kolejny.


Ocena: 7,2/10
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości