Crown of Glory
#1
Crown of Glory - A Deep Breath Of Life (2008)

[Obrazek: 182578.jpg?4752]

tracklista:
1.The Calling 04:59
2.Pathfinder 06:26
3.The Raven's Flight 05:54
4.Inspiration 06:18
5.The Prophecy 03:48
6.Save Me 07:54
7.Anthem of the End 05:14
8.Mirror, Mirror 04:54
9.Ikarus 04:58
10.See You Rise 04:47
11.The Lament of the Wind 06:43

rok wydania: 2008
gatunek: melodic heavy metal
kraj: Szwajcaria

skład zespołu:
Heinz Muther - śpiew
Markus Muther - gitara
Hans Berglas - gitara
Jonas Lüscher - gitara basowa
Thomas Merz - perkusja
Philipp Meier - instrumenty klawiszowe, pianino


Szwajcaria w melodyjnym heavy metalu to GOTTHARD, CRYSTAL BALL czy SHAKRA, i  wiele innych zespołów zdecydowanie wartych uwagi pozostaje w cieniu. Są mało znane nawet w samej Szwajcarii. Często też bardzo długo czekają na swoją szansę, by zadebiutować w ramach kontraktu z renomowaną wytwórnią. CROWN OF GLORY z Büron czekał na to dziesięć lat. W końcu został dostrzeżony i niemiecka Metal Heaven wydała LP "A Deep Breath Of Life" w styczniu 2008 roku.

Jeśli szukać analogii to jest to po części melodyjny heavy metal stanowiący mix klasycznej rytmiki GOTTHARD i zabójczych przebojowych refrenów w stylu CRYSTAL BALL z Markiem Sweeneyem. Wtórne? Ale za to jakie hity tu grają w tej kategorii. The Calling jest pod tym względem pierwszy na liście i na trackliście. No buja to, kołysze, a jednocześnie to heavy metal, a nie hard rock jak w przypadku wymienionych wyżej zespołów. Inny hit - See You Rise. Bardzo elegancki, z pewnymi chłodnymi inklinacjami prog/neoclassical, tak w ramach delikatnego muśnięcia. Świetne tempo, takie klasycznie szwajcarskie, no to dążenie do super nośnego refrenu! Heinz Mutner nie jest może wokalistą tak rockowo zabójczym jak Sweeney, ale sprawia tu bardzo dobre wrażenie, potrafi zaśpiewać w różny sposób, dołożyć uczucia, jak w znakomitym 
Inspiration, takim w gruncie rzeczy pełnym refleksji i zadumy i z refrenem, jaki naprawdę, ale to naprawdę potrafią wymyślić tylko Szwajcarzy. No mistrzostwo! Tak przy okazji warto zauważyć, że zarówno pianino jak i instrumenty klawiszowe są bardzo dobrze dopasowane do gitarowego planu pierwszego i Meier nie gra na tej płycie do radiowego kotleta.
Ogólnie, CROWN OF GLORY stara się grać ambitniejszy melodic heavy metal niż GOTTHARD i CRYSTAL BALL, a na pewno nie gra hard'n'heavy w w stylu SHAKRA. Wchodzą też na obszary melodic power jaki CRYSTAL BALL gra od czasów Stevena Mageney'a iw tej kategorii podbudowany neoklasyką The Prophecy prezentuje się bardzo okazale podobnie jak Pathfinder.
Gdy starają się być bardziej radiowi, to grają jak mocny GOTHARD w Mirror, Mirror, nie idąc na prostą rokendrolową przebojowość. Jest tu radio (prawdziwe), ale jest tu i symfonika. W spokojnym Icarus, o rozległych przenikających się planach, słychać jakie możliwości drzemią w tym zespole, gdyby grał melodyjny progresywny heavy metal. Coś z tego jest także w Anthem of the End, gdzieś tam przywodzącym riffowo na myśl progresywne kompozycje SAVATAGE.
Wejście gitary w Save Me jest to po prostu przecudowne. Ta dosyć aktywnie zagrana kompozycja, mająca cechy ballady, zrobiona jest w stylu mocnych rockowych songów lat 80tych w nieco nowocześniejszej aranżacji i mają tu sporo do powiedzenia w ciągu tych ośmiu minut. Zamiłowanie do bardziej rozbudowanych form zresztą tu słychać także w The Raven's Flight i w The Lament of the Wind na zakończenie, ale to akurat nie jest dobry utwór i na tej płycie nie powinien się znaleźć.
Zespół tworzą kompetentni muzycy, choć nie ma tu takiego asa jak gitarzysta Damir Eskic z innego szwajcarskiego GONOREAS. Grupa jest zgrana i wie czego chce, choć styl nie jest do końca ukształtowany w jednym gatunku.
LP brzmi dobrze, aczkolwiek słychać ograniczenia budżetowe i być może rzeczywiście wysokiej klasy studio wydobyło by więcej niuansów z tej muzyki.
W sumie bardzo dobry album, z pewnością godny polecenia zwolennikom szwajcarskiej przebojowości, tu w nieco ambitniejszej, ale nie odstręczającej niezrozumiałością formie.

ocena: 8/10

new 12.12.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Crown of Glory - King for a Day (2014)

[Obrazek: R-5717145-1507703485-6654.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Storm 05:14
2.The End of the Line 05:47
3.Saviour 05:52
4.One Fine Day 05:07
5.King for a Day 07:35
6.Riddle 04:40
7.Only Human 05:25
8.The Hunter 05:06
9.Morpheus Dream 05:27
10.Bane of Our Existence 05:43
11.Once 04:47
12.House of Cards 05:04

rok wydania: 2014
gatunek: melodic progressive heavy metal
kraj: Szwajcaria

skład zespołu:
Heinz Muther - śpiew
Markus Muther - gitara
Hans Berglas - gitara
Jonas Lüscher - gitara basowa
Marcel Burgener - perkusja
Philipp Meier - instrumenty klawiszowe, pianino

CROWN OF GLORY bardzo staranie i długo przygotowuje swoje kompozycje, więc nic dziwnego, że ich druga płyta ukazała się dopiero w sześć lat po debiucie, w maju 2014 roku. W międzyczasie zmienił się perkusista i powrócił do składu poprzednik Thomasa Merza, Marcel Burgener.

Ta ekipa nie grała nigdy muzyki prostej jak SHAKRA, to jest jednak bardziej skomplikowane,  bardziej finezyjne i na nowym LP pojawiło się więcej smaczków, które można by określić jako progresywne, a jednocześnie przyjazne dla fana typowego melodyjnego heavy metalu bez radiowej przebojowości. Melodyjność na tym LP jest stonowana, lekko okryta mgiełką melancholii, a tempa są niezbyt szybkie, tak by nie umknęły przygotowane tu muzyczne inkrustacje, jak stylizowane na wokalizy żeńskie symfonizacje w bardzo dobrym na początek, lekko dramatycznym Storm.
Tak sobie grają nie za szybko, gitary pulsują The End of the Line, wokale rozbrzmiewają podwójnie, klawisze są modern, chórki, a melodia refrenu rewelacyjna w swej nienachalnej przebojowości. A oni grają i z lekkim uśmiechem niby pytają - "podoba się?" Podoba się. Podoba się, bo tak chyba nikt nie gra.
Tak nienachalnie progresywnie, zwiewnie w pianinie i klawiszach w Saviour, ale przecież te gitary są dosyć mocne. Co ciekawe, melodia refrenu raczej fińska i przypomina, no właśnie... LEVERAGE. One Fine Day zaczyna się jak hymn, ale to jest jednak melodyjny heavy metal i ponownie na myśl przychodzi LEVERAGE, naprawdę LEVERAGE z najlepszych czasów.
I lekka do niczego nie zobowiązująca progresywność...
Fanfary zwiastują rycerskie granie w King for a Day i jest tu faktycznie rycerskość, wysmakowana, dostojna, zarazem bardzo elegancka. Piękna melodia i doskonały wokal Heinza Muthera, który na pewno jest cichym bohaterem tego albumu. Doskonale śpiewa po prostu, w manierze Pekka Heino, do którego ma bardzo podobny głos. Te fanfary, dumne i złowieszcze oraz potężna perkusja w Once, to epickość jakiej FREEDOM CALL nie osiągnie nigdy, bo tu potrzeba szlifu, może nawet szwajcarskiego właśnie, jaki potrafi dać EMERALD, PERTNESS i... CROWN OF GLORY właśnie.
Pastelowy, punktujący basem i gitarami song Riddle dosyć niespodziewanie przechodzi w udaną melodic power metalową galopadę. I znowu klimatyczne zwolnienie tempa. No, cóż... progresywność. Bardzo dobrze wychodzi CROWN OF GLORY ta melodyjna progresywność na tej płycie, bardzo dobrze. Tak jak w dynamicznym, pełnym kąśliwych gitarowych ozdobników Only Human, bardzo nośnym i pełnym rozmachu w klawiszach. Od basu mało kto w XXI wieku zaczyna, ale w The Hunter zaczęli. Świetny numer, przebojowy i taki lekko modern, a jaki refren! Kapitalny w tej prostej melodii, której do tej pory nikt nie wymyślił. Morpheus Dream z żeńskimi wokalizami i specyficznym onirycznym klimatem jest jedną z bardziej atrakcyjnych kompozycji, także ze względu na fenomenalny po raz kolejny refren. Skąd oni wzięli pomysły na te refreny? To wszystko jest niby takie oczywiste... Może i Bane of Our Existence jest słabszy, znacznie mniej wyrazisty, ale przecież to kolejny solidny refren. Puszczają klawiszowe wodze fantazji w House of Cards i to taka modern wersja progresywnego melodyjnego heavy metalu. Nietypowe nieco, ale jak to melodyjnie gniecie!
A brzmienie? Mastering i mix to Mistrz Dennis Ward, więc czy mogą być jakieś dodatkowe pytania?

Pierwsza płyta była bardzo dobra, ale na drugą warto było poczekać.
Ciekawe spostrzeżenie, całkowicie prywatne. CROWN OF GLORY nagrał taki album, jakiego nie nagrał w okresie ciszy LEVERAGE. Bardzo ciekawe, bardzo...

ocena: 9,4/10

new 28.09.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Crown of Glory - Ad Infinitum (2020)

[Obrazek: R-15884636-1599569209-3733.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Emergency 04:35
2.Something 05:58
3.Let's Have A Blast 04:18
4.Emporium Of Dreams 05:23
5.Surrender 04:55
6.Infinity 06:04
7.Glorious Nights 06:12
8.Make Me Believe 04:31
9.Master Of Disguise 04:11
10.What I'm Made Of 05:01
11.Until I'm Done 04:21
12.Say My Name 04:18

rok wydania: 2020
gatunek: melodic heavy/power metal
kraj: Szwajcaria

skład zespołu:
Heinz Muther - śpiew
Markus Muther - gitara
Hans Berglas - gitara
Jonas Lüscher - gitara basowa
Marcel Burgener - perkusja
Oli Schumacher - instrumenty klawiszowe


CROWN OF GLORY nagrywa rzadko, w odstępach dokładnie 6 lat, bo nowa płyta ukazała się we wrześniu 2020 nakładem Fasball Music, a poprzednie w 2008 i 2014.

Szwajcarzy z Büron wydają płyty nie tylko rzadko, ale po prostu za rzadko. Takiej muzyki, jaką prezentują, po prostu słucha się z wielką przyjemnością, a przecież każdy z ich albumów był stylistycznie nieco inny. Tym razem grupa postawiła na melodyjny rytmiczny heavy/power metal z klawiszami, gdzie zadziorne i mocno zapadające w pamięć melodie w najlepszym stylu SHAKRA i GOTTHARD łączą się z nowoczesnym, mocnym soundem i klimatami THE FERRYMEN, chociażby. Wyborne wokale Heinza Muthera tym razem także najlepszej szwajcarskiej tradycji od KROKUS poczynając, a instrumentalnie jest to może mniej skomplikowane niż w roku 2014, jednak gra gitarzystów i sekcji rytmicznej, pełna werwy i energii jest po raz kolejny zachwycająca. No i do tego mocne, zmasowane miejscami klawisze uzupełniające także plan pierwszy. Festiwal pełnego elegancji i energii grania trwa przez cała pierwszą część tego albumu od Emergency, poprzez świetny Something, gdzie gościnnie w duecie z Heinzem zaśpiewała Seraina Telli (ex BURNING WITCHES i RIZON) i gitarowo zdradzający groove inklinacje Let's Have A Blast aż po potężny i lekko progresywny (echa 2014!) Emporium Of Dreams. Wspaniała kompozycja, po prostu wspaniała, o niezwykłym, uroczystym klimacie! I jakie fenomenalne epickie chóry! Tak trochę gorzej to wygląda w przypadku dobrej, ale mało wyrazistej ballady w stylu AOR Surrender, choć gdy ponownie odwołują się do stylistyki AOR w łagodnym, ale pełnym emocji Infinity prezentują się znakomicie, kierując się trochę w stronę CORNERSTONE. Czy potrafią zagrać klasyczny melodic power metal na wysokim poziomie? Jasne, że tak, wystarczy posłuchać jakże potoczystego Glorious Nights. Zwiewnie, zgrabnie i z ogromnym wdziękiem. No i ta niespodzianka z nieco brutalniejszą partią wokalną! I te jakże fajne, lekko naiwne klawisze drugiego planu! Klimatycznie i nastrojowo, bez unikania metalowej dynamiki grają w Make Me Believe i jest tu bardzo przebojowo, nie tylko w refrenie, zresztą. Mocarnie i bardziej mrocznie brzmi tu Master Of Disguise i po prostu słyszę tu swój ukochany PURE INC. No gdyby CROWN OF GLORY nagrał album przypominający lata triumfu PURE INC. to wcale bym się o to nie pogniewał. Potrafią, czują ten klimat! I pięknie, elegancko i poruszająco w lekko progresywnym w stylu włoskim What I'm Made Of. Po raz kolejny coś dla duszy i powiem, że melodia zwrotek jest tu lepsza od refrenu. Natomiast takie coś jak Until I'm Done ze wsparciem klawiszy na planie drugim, to z taką fantazją potrafią zagrać tylko chyba Szwajcarzy, Niemcy z THE UNITY i Szwedzi z DYNAZTY. To po prostu trzeba mieć we krwi. Rewelacja w kategorii melodic heavy metal. Co za zniszczenie sieją w tym super przebojowym refrenie!
A potem pojawia się kolejny nośny kiler w eleganckiej oprawie, czyli Say My Name i to już niestety koniec, choć album trwa prawie godzinę. Różne inspiracje, bogactwo pomysłów.

Brzmienie wyborne, bez zarzutu. No po prostu bez uwag. Doskonała, nowoczesna robota, bez uciekania się do typowych chwytów mixu i masteringu modern szkoły. Klarowny i soczysty sound.
CROWN OF GLORY z honorem broni chwały szwajcarskiego melodyjnego metalu, który w ostatnich latach przeżywa pewien regres. To ekipa daleko wykraczająca poza poziom krajowy, to grupa od 2014 o formacie światowym.
Tylko czemu tak rzadko nagrywacie, panowie?!


ocena: 9,1/10

new 12.09.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości