Lancer
#1
Lancer - Lancer (2013)

[Obrazek: R-5230686-1388224295-1081.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Purple Sky 04:07
2.The Exiled 05:40
3.Young & Alive 04:41
4.Seventh Angel 07:25
5.Don't Go Changing 03:55
6.Dreamchasers 03:22
7.Mr. Starlight 05:11
8.Deja Vu 05:22
9.Between the Devil and the Deep 06:42

rok wydania: 2013
gatunek: melodic heavy metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Isak Stenvall - śpiew
Fredrik Kelemen - gitara
Peter Ellström - gitara
Emil Öberg - gitara basowa
Sebastian Pedernera - perkusja


Na temat szwedzkiej ekipy LANCER z Arvika napisano do tej pory morze głupot. A to, że jest to jeden z najlepszych power metalowych zespołów ostatniego 20-lecia, a to że wokalista śpiewa tak dobrze jak młody Kiske, a to że grają speed metal, albo, gdy nie było realnie co o nich napisać, snute były jakieś dalekie od muzycznych dywagacje o ich powiązaniach z komiksami.

Tymczasem ich pierwsza płyta Lancer" ze stycznia 2013 wydana przez Doolittle Group, to po prostu sprawnie odegrany zestaw kompozycji z obszaru melodyjnego metalu udającego miejscami power metal i gdyby nie zastosowane w pewnych miejscach przyspieszenia, czy zagęszczenie gitarowych faktur jak w Mr. Starlight, to można by tę muzykę uznać za odpowiednik tego, co grał niegdyś MIDNIGHT SUN czy też CRYSTAL BALL za czasów Marka Sweeney'a. Co więcej, pod względem chwytliwości LANCER pozostaje w tyle i tak na dobrą sprawę, to może tylko Don't Go Changing prezentuje jakiś zbliżony poziom, o ile ktoś  lubi takie naiwne rock/metalowe refreny.
Gitarzyści są sprawni, bez polotu, sekcja rytmiczna ogrywa swoje z Sebastianem Pedernera, beznamiętnie opukującym perkusyjny zestaw. Isak Stenvall został przez naturę obdarzony dobrym głosem, kto wie, może przy odrobinie dobrej woli byłby parę razy w kilku miejscach zagrozić Kiske, ale do trzeba jakiejś woli, jakiejś charyzmy i jakiegoś prawdziwego zaangażowania, a nie rzemieślniczego odtwarzania. Co do power metalu, czy bliżej - melodic power metalu. Być może ktoś wydał opinię po wysłuchaniu tylko openera Purple Sky. Czy Dreamchasers to power metal? No przecież nie. Gdy ktoś gra nieco szybciej melodic heavy, a wokal gdzieś tam obraca się w obszarach Kiske z HELLOWEEN, to nie znaczy, że mamy do czynienia z power metalem. Power metal można określać technicznie jako wykorzystanie parowej centralki, ale przecież słowo "power" ma tu realnie zupełnie inne znaczenie. I w tym "innym" znaczeniu LANCER power metalu nie gra, a na pewno nie gra go na tej płycie. Jest tu metal, ale blady i pozbawiony realnej mocy, wyprany z energii w sztampowych numerach z obszaru teoretycznie przebojowego melodic metal. Wszystko to jest do siebie podobne w tempach, w układzie kompozycji i zbliżonych melodiach, które w pamięci nie zostają. Tak w pigułce i jednej kompozycji się to wszystko kumuluje w umieszczonym na końcu Between the Devil and the Deep.

Płaskie, ugrzecznione granie, gdzie pod odniesieniami do power metalu czy do HELLOWEEN nic się nie kryje, no może tylko bezbarwny melodic heavy metal, w brzmieniowej oprawie typowej dla tego podgatunku właśnie.

ocena: 6/10

new 28.06.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Lancer - Second Storm (2015)

[Obrazek: R-6938906-1429969741-2229.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Running from the Tyrant 05:47
2.Iwo Jima 05:11
3.Masters and Crowns 04:18
4.Behind the Walls 04:45
5.Aton 09:58
6.Children of the Storm 04:33
7.Steelbreaker 04:45
8.Eyes of the Liar 05:30
9.Fools Marches On 06:17

rok wydania: 2015
gatunek: melodic power metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Isak Stenvall - śpiew
Fredrik Kelemen - gitara
Peter Ellström - gitara
Emil Öberg - gitara basowa
Sebastian Pedernera - perkusja

Jest to druga płyta LANCER, wydana w kwietniu 2015 przez Despotz Records.

Są zespoły, które się rozwijają, graja lepiej, ciekawiej w miarę upływu czasu, ale LANCER do nich nie należy.
Melodic power metal jaki grają jest miałki, bezbarwny i naiwny oraz naznaczony muzyczną polityczną poprawnością, która po części ten album dyskwalifikuje. Mierny power metal w Running from the Tyrant jest niczym w porównaniu z bezsensem Iwo Jima, gdzie sam tytuł do czegoś zobowiązuje, do czegoś więcej, niż mdłej melodyjki z fałszującym w solo gitarzystą i śpiewem rock/boys-bandowym, bo tak tu śpiewa po raz kolejny Isak Stenvall.
Najgorsza jest jednak ta naiwność i brak realnej mocy, chociaż może i poziom tych melodii, fatalny w marnym jak na produkt szwedzkiej myśli metalowej Masters and Crowns albo Behind the Walls. Tak, jest to power metal - teoretycznie, podobnie jak i speed metal, przy czym też teoretycznie, bo grać szybciej nie oznacza grać speed power metal w Behind the Walls. Nie bardzo wiadomo o co chodzi w wolniejszym Aton. To może ma być epicki melodyjny power metal, ale nim nie jest. Fałszywa muzyka zespołu pozującego na grający power metal i chyba jest to gorsze od neotradycyjnych bandów, które w tym samym czasie zeszły zasadniczo niechlubnie ze sceny. Och, jak wyraźnie to słychać w "przebojowym" Children of the Storm. Dokładnie to samo jest w Steelbreaker i jest już jasne, że wraz odejściem chociażby KATANA nie odeszła ta do bólu wtórna i bezwartościowa muzyka. Eyes of the Liar mroczniejszy i bardziej heroiczny? Pozornie, tylko pozornie. Produkt z fatalnym refrenem, który lepszym grupom grającym melodic power metal zapewne nigdy by do głowy nie przyszedł. Fools Marches On to ostatnia szansa, by się tu czymś wykazać, ale patetyczne zwrotki mieszają się z ogranymi kompletnie refrenami prostego melodic power i suma jest bliska zeru.

Brzmienie gorsze, niż wypasiony sound młodzieżowych neotradycyjnych bandów typu STEELWING, chociaż robił go Gustav Ydenius, który co prawda jako asystent, ale pracował ze STEELWING w roku 2012.
Ogólnie znacznie gorsza płyta niż debiut, rozpaczliwa w próbach zainteresowania słuchacza wyeksploatowanymi patentami z kręgu skandynawskiego power metal w kiepskim wykonaniu.

ocena: 4/10

new 25.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Lancer - Mastery (2017)

[Obrazek: R-9669114-1484490789-5555.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Dead Raising Towers 03:36
2.Future Millennia 03:33
3.Mastery 04:47
4.Victims of the Nile 07:35
5.Iscariot 05:19
6.Follow Azrael 06:28
7.Freedom Eaters 04:42
8.World Unknown 03:53
9.Widowmaker 04:29
10.Envy of the Gods 07:32
11.The Wolf and the Kraken 03:54

rok wydania: 2017
gatunek: melodic power metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Isak Stenvall - śpiew
Fredrik Kelemen - gitara
Ewo Solvelius - gitara
Emil Öberg - gitara basowa
Sebastian Pedernera - perkusja

Jest to trzeci album LANCER, który wydany został przez Nuclear Blast w styczniu 2017 roku.

W przypadku pewnych zespołów jest tak, że po prostu Odyn i Thor poskąpili jego członkom talentu. Jasne, jakoś tam nieźle grać potrafi wielu, wokalnie Stenvall jak nie piszczy i nie wydziera się wysokim głosem godnym następcy Rivera w HELSTAR, to brzmi przyzwoicie (w łagodnym epickim Victims of the Nile oraz balladowym World Unknown i w pierwszej części Envy of the Gods), ale zasadniczo ten zespół jest bezradny kompozycyjnie. Kompletnie polegli na najdłuższym Envy of the Gods, z jakimiś echami kolosów HELLOWEEN z lat 80-tych z Kiske, ale zasadniczo to jest parodia, a nie inspiracja. Części instrumentalne są fatalne, bezładne, bezstylowe, pełne gwałtownego grania solówek dalekich od mistrzowskiego poziomu. Od siebie prawie nic, reszta to typowy power metal w skandynawskiej melodyjnej odmianie, nieco heroiczny i nieco komercyjny. Marne są te kompozycje i przelatują jedna po drugiej nie wzbudzając emocji. Zawstydza i prymitywizm galopad power metalowych, zwłaszcza w Dead Raising Towers, Freedom Eaters  i Iscariot.
Wolniejszy Follow Azrael jako jeden z nielicznych ma śladowe pierwiastki dobrej gry, ale dobrej na poziomie REINXEED, czyli niewysoko mierzą. W Widowmaker spadają do poziomu melodii "tytanów" neotradycyjnej sceny szwedzkiej KATANA czy też STEELWING, tyle że poziom wykonania jest znacznie niższy.
Do tego dochodzi jakaś taka uboga czy przestarzała produkcja, która była do przyjęcia w pierwszych latach XXI wieku w przypadku zespołów o niskim budżecie i małym wsparciu kogokolwiek mającego pojęcie o mixie i masteringu.

Manieryczny zespół w złej manierze i złych, źle dobranych wzorcach. Są na szwedzkiej scenie gorsze grupy, ale to żaden powód do dumy dla LANCER.


ocena: 4/10

new 10.11.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Lancer - Tempest (2023)

[Obrazek: 1146237.jpg?0707]

tracklista:
1.Purest Power 05:50
2.Fan the Flames 06:02
3.Entity 05:46
4.Out of the Sun 04:59
5.Tempest 05:56
6.Corruption 00:40
7.Blind Faith 04:54
8.We Furiously Reign 05:45
9.Eye for an Eye 04:49
10.The Grand Masquerade 06:14

rok wydania: 2023
gatunek: power metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Jack L. Stroem - śpiew
Fredrik Kelemen - gitara
Ewo Solvelius - gitara
Emil Öberg - gitara basowa
Pontus Andrén - perkusja

Po sześciu latach powraca zreformowany LANCER, który swój czwarty album wyda 11 sierpnia 2023 nakładem niemieckiej wytwórni Fireflash Records, będącej nowo powstałą subdywizją Atomic Fire Records. Nowi członkowie dołączyli w roku 2019 i są to perkusista Pontus Andrén oraz znacznie bardziej znany wokalista Jack L. Stroem, który jest frontmanem także w innym power metalowym zespole szwedzkim - VANDOR.

Inaczej niż poprzednio LANCER podszedł do samej muzyki, a także jej realizacji, bo tym razem jest to sound chłodniejszy, mocniejszy, taki bardziej rozpoznawalny jako szwedzki w stalowych, ale dosyć głębokich gitarach, z drobnymi naleciałościami modern i rodzaju brzmienia stosowanego przez ekipy grające progressive metal z tego kraju. Nie przyłożyli do tego ręki pierwszoplanowi szwedzcy inżynierowie dźwięku, ale sound można uznać za udany i na pewno ciekawszy od tego, co proponowali na chociażby poprzedniej płycie z roku 2017.
Sama muzyka jest już jednak kontrowersyjna. LANCER rezygnuje z nieco naiwnej i prostodusznej stylistyki typowego euro melodic power na rzecz czegoś, co trudno jednoznacznie gatunkowo zdefiniować, poza tym, że ogólnie jest to na pewno power metal. Trochę chłodu, trochę melancholii, trochę czegoś na kształt raczkującego progressive i melodyjny, ciekawy, ale nie rozbudowany jak należy refren i mamy Purest Power... i w zasadzie tak samo zbudowany został Fan the Flames, gdzie może tylko dawka tej z lekka heroicznej melodii jest większa. Trudno jednak uznać to co grają w duecie Kelemen i Solvelius za coś więcej niż niespecjalnie udaną próbę zdyskontowania sukcesu szwedzkiej szkoły progressive power, wywodzącej się od DARK WATER i HARMONY oraz naleciałości starszych nagrań MORGANA LEFAY. Momentami ta muzyka jest dobra, a pewne fragmenty i motywy obiecujące, często jednak to tylko przebłyski w ornamentacjach jak w bezbarwnych, utrzymanych w średnio szybkich tempach Entity.

Tam gdzie jest po prostu melodyjna, ostra galopada power metalowa bez jakiegoś szczególnego kombinowania, jak w Out of the Sun jest przyjemniej, tyle że znów akurat w tej kompozycji niespecjalnie wyszły sola i ratuje to przede wszystkim Jack L. Stroem, który jest wokalistą dobrym, ale jednak bardziej przekonującym w takim nasyconym większą dawką heroizmu repertuarze. Bardzo dobrze się zaprezentował w semi balladowym songu Tempest, ale w zasadzie tylko on, bo sama kompozycja jest trywialna i nudna. Te progresywne zagrywki LANCER są miejscami nie do przyjęcia, bo są po prostu nieporadne, bo co ma sobą przedstawiać instrumentalna miniatura Corruption, albo Blind Faith? W We Furiously Reign luźno nawiązują do wolniejszych kompozycji TAD MOROSE i wyszło przeciętnie, choć przynajmniej ten utwór wydaje się być bardziej uporządkowanym od innych. Eye for an Eye przy słabych w melodii zwrotkach i nieco kompromitujących ozdobnikach gitarowych nieoczekiwanie opatrzony został rozległym melodyjnym refrenem, ogranym, ale na tej płycie najbardziej na pewno rozpoznawalnym. Słabiutki, pełen gitarowych zafałszowań w partiach solowych i ponad miarę rozwleczony The Grand Masquerade kończy ten album w wersji bez bonusów.

Trudno powiedzieć, czego można było oczekiwać od LANCER po tym czasie i po tych zmianach. Pewnie lepszego wokalu i to jest jedyne, co się spełniło.


ocena: 6/10

new 5.08.2023


Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Fireflash Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości