10.10.2024, 19:00:39
Fellowship - The Skies Above Eternity (2024)
Tracklista:
1. Hold Up Your Hearts (Again) 05:00
2. Victim 05:38
3. The Bitter Winds 05:46
4. Dawnbreaker 05:34
5. Eternity 04:51
6. King of Nothing 04:24
7. World End Slowly 04:46
8. A New Hope 04:46
9. Memories on the Wind 02:06
Rok wydania: 2024
Gatunek: Melodic Symphonic Power Metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Matthew Corry - śpiew
Sam Browne - gitara
Brad Wosko - gitara
Ed Munson - bas
Callum Tuffen - perkusja
Tracklista:
1. Hold Up Your Hearts (Again) 05:00
2. Victim 05:38
3. The Bitter Winds 05:46
4. Dawnbreaker 05:34
5. Eternity 04:51
6. King of Nothing 04:24
7. World End Slowly 04:46
8. A New Hope 04:46
9. Memories on the Wind 02:06
Rok wydania: 2024
Gatunek: Melodic Symphonic Power Metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Matthew Corry - śpiew
Sam Browne - gitara
Brad Wosko - gitara
Ed Munson - bas
Callum Tuffen - perkusja
Przez dwa lata koncertowania FELLOWSHIP zaczął zyskiwać jeszcze większą sławę i umacniać swoją pozycję na scenie power metalowej. W tym czasie doszedł nowy basista, Ed Munson i to tyle z historii. Drugi album zostanie wydany przez włoskiego magnata Scarlet Records 22 listopada 2024 roku.
FELLOWSHIP na tym albumie zagrało inaczej, chociaż nadal jest to power metal z kręgów fantasy, to tolkienowski klimat nie jest tutaj aż tak namacalny. Rozpoczynający ten LP Hold Up Your Hearts (Again) jeszcze tego tak nie zdradza i to kompozycja, która spokojnie mogłaby się znaleźć na debiucie. Inspiracje POWER QUEST są tutaj silne i zrealizowane znakomicie. Matthew Corry... Śpiewa jeszcze lepiej niż na debiucie i nie ma tutaj nuty manieryzmu z LP poprzedniego. Ta pewność siebie, ten żar w głosie czarują, hipnotyzują nawet bardziej niż na debiucie i znakomity Victim tylko uwydatnia jego talent, chociaż nie tylko jego.
W materiałach prasowych zespół obiecywał inspiracje japońskim power metalem i w Victim wkraczamy w rejony KNIGHTS OF ROUND z rozkładem instrumentów na swoje role i każdy z instrumentalistów tutaj ma szansę zabłysnąć. Znakomita sekcja rytmiczna, choć może nie tak precyzyjna, jak w GALNERYUS, ale jak tutaj solami gitarowymi miażdży Browne! Tutaj tylko udowadnia swoją pozycję brytyjskiego Guitar Hero. Plus za znakomitą partię środkową w stylu AZRAEL! The Bitter Winds zaczyna się bardziej epicko, bardziej wieloplanowo, ze wspaniałymi solami gitarowymi Browne i tak, to oczywiście GALNERYUS! Słusznie tutaj celują w okres z Masatoshi Ono, w tej kompozycji gdzieś pomiędzy rycerskością Phoenix Rising a fantastycznie prowadzonymi orkiestracjami i chórami z Angel of Salvation. Bardzo odważnie zagrane i zabrakło tylko Yuhki, aby to był pełnoprawny GALNERYUS.
Przebojowy Dawnbreaker rockowym feelingiem jest gdzieś pomiędzy Resurrection a Vetelgyus, Eternity odważnie uderza bezpośrednio w Vetelgyus. Matthew Corry to najprawdziwszy czarodziej i jak magiczny jest kompromis FELLOWSHIP z GALNERYUS w znakomitym World Ends Slowly. Co za refren, co za sola i pełna finezji gra sekcji rytmicznej!
W A New Hope wracamy do Europy, do MAJESTICA i TWILIGHT FORCE, gdzie pierwiastek neoklasyczny został wpleciony wzorowo. Zakończenie to Memories on the Wind... Oczywiście, że GALNERYUS.
Najsłabsza kompozycja? King of Nothing, to po prostu dobre granie w stylu POWER QUEST, ale refrenowi zabrakło przebojowości i elegancji FELLOWSHIP, jaką można usłyszeć we wcześniejszych utworach.
Brzmienie jest znakomite, sekcja rytmiczna ma więcej głębi niż na LP poprzednim i instrumenty mają więcej przestrzeni. A znakomity bard Matthew Corry w centrum. Po prostu mistrz.
Potknięcia są dobre, zabrakło jednak klawiszowca z prawdziwego zdarzenia i jakiegoś kolosa trwającego chociaż osiem minut, aby można było ten LP nazwać pogromcą ostatnich LP GALNERYUS, chociaż jest to o wiele, wiele lepsze od Between Dread and Valor, a do tegorocznego The Stars Will Light the Way zabrakło naprawdę niewiele.
Słychać jednak, że FELLOWSHIP ma dobry gust muzyczny i japońskie inspiracje brali nie tylko od najlepszych, ale i wyciągnęli z tego wiele słusznych wniosków, nagrywając kolejny znakomity album do swojej dyskografii i nadal rozpoznawalny jako FELLOWSHIP.
Brawo, brawo i chwała dla FELLOWSHIP za granie tak eleganckiego power metalu.
Ocena: 9/10
SteelHammer
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Scarlet Records.