01.01.2019, 13:56:51
Solstice - White Horse Hill (2018)
new 5.07.2018
Tracklista:
1.III 02.54
2. To Sol a Thane 08:15
3. Beheld, a Man of Straw 02:45
4. White Horse Hill 08:51
5. For All Days, and for None 07:21
6. Under Waves Lie Our Dead 12:48
7. Gallow Fen 04:00
Rok wydania: 2018
Gatunek: heavy epic/doom Metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład:
Paul Kearns - śpiew
Rich Walker - gitara
Andy Whittaker - gitara
Ian Buxton - gitara basowa
Rick Budby - perkusja
Dwadzieścia długich lat trzeba było czekać na nową płytę SOLSTICE. Zespół został rozwiązany w roku 2002 i reaktywowany w roku 2007 oczywiście z inicjatywy Richa Walkera.
Dumna ikona heavy epic doom metalu pisała w tym czasie swoją historię w cieniu, na uboczu, jednak cały czas pilnie obserwowana. Tow końcu SOLSTICE.Czas wiele zmienia i rotacje w składzie są bardzo duże. Od 2011 roku wokalistą w ekipie Walkera jest Paul Kearns, z oryginalnego SOLSTICE pozostał jeszcze tylko Budby.
SOLSTICE na LP "New Dark Age" osiągnęli takie wyżyny absolutu doom metalowego grania, że nagranie kolejnej płyty to wyzwanie rzucone własnemu geniuszowi.
Minęło jednak 20 lat... Amerykańska wytwórnia Dark Descent Records wydaje w kwietniu 2018 trzeci album SOLSTICE.
III to wstęp, a To Sol a Thane to Nowy Początek. Rozpaczliwe gitary Walkera i Whittakera, ciężkie, sharp brzmienie w klasycznych tempach SOLSTICE, potężna dawka epiki w ozdobnikach. Nie można jednak uciec od porównań, to niemożliwe . Kearns to jednak nie jest Morris Ingram. Nie panuje nad mocą powerdoomowej ściany, jest słyszalny lecz wtopiony i pierwsze skrzypce to jednak Walker. Łagodność SOLSTICE klasyczna w miniaturowym Beheld, a Man of Straw, w sam raz, by się wykazać walorami głosowymi. Kearns się nie wykazał, szkoda. Podobnie jest w bardzo ładnym przecież w smutnej melodii Gallow Fen.Tytułowy White Horse Hill jednak jako epic power doom niszczy i tu za samą genialną epickość w stylu SOLSTICE można wybaczyć wszystko. Dumnie poprowadzony motyw główny, ciepły, a zarazem surowy. Ach, gdyby to zaśpiewał Master Morris! For All Days, and for None zaczyna się bardzo łagodnie, delikatnie w lekko transowym , baśniowym stylu opowieści. Tu bardziej wyeksponowany Keans ładnie trzyma to wszystko głosem i z niecierpliwością pozostaje czekać na rozwinięcie.
Realnie ono nie przychodzi. To co jest początkiem jest i końcem, choć finał z dzwonami szumem morza obiecuje więcej... SOLSTICE zawsze tworzy jakiś punkt centralny, niekoniecznie centralnie umieszczony i tym razem jest to monumentalny potężny w riffach i ociekający patosem, najdłuższy Under Waves Lie Our Dead. Dostojne riffowanie z kapitalnie rozmieszczonymi akcentami gitar i blach Ricka.
Kearny jest głosowo za słaby i za mało interesujący, by trzymać to wszystko w garści. Być może w typowo doomowym zespole, w lżejszym brzmieniu gitar byłby archetypowy i wpasowany. To jest jednak SOLSTICE. Nie twierdzę, że to jest zły wokalista. lecz moc i siła riffów go przytłacza, spycha na plan dalszy. Nie wierzę, że taki był zamysł Walkera.
Problemem w tej kompozycji są, niestety, także sola gitarzystów. SOLSTICE przyzwyczaiło do malowania gitarami drugiej historii w takich kolosach. Dobre, to nie znaczy godne SOLSTICE z XX wieku.
Brzmieniowo jest to płyta dobra, ale sound sekcji rytmicznej jest taki sobie i trochę jakby z poprzedniej epoki. Oczywiście rozumiem, że gitary mają być na planie pierwszym, ale dlaczego aż tak bardzo? SOLSTICE powrócił w czasie, gdy epic doom metal od pewnego wniósł się na wyżyny i nie mówię tu tylko o DANTESCO czy DOOMSWORD. Na tym tle SOLSTICE prezentuje po prostu bardzo dobrą płytę i nic ponadto. Sprawia wrażenie przestarzałej w samej idei, czy tez może odrzucającej pewną otwartość na jeszcze większą dawkę classic epic motywów, której nie bały zaimplementować zespoły kolejnej generacji w heavy epic doom. Powtórzenie Magii roku 1998 okazało się niemożliwe.
Zresztą, tak naprawdę na to wcale nie liczyłem.
Ocena: 8,1/10
new 5.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"