27.06.2019, 19:22:32
Steelwing - Reset, Reboot, Redeem (2015)
Tracklista:
1. Carbon Waste Lifeforms 01:39
2. Reset, Reboot, Redeem 05:11
3. Ozymandias 06:46
4. Och världen gav vika 05:36
4. Och världen gav vika 05:36
5. Architects of Destruction 06:18
6. Network 00:58
7. Like Shadows, Like Ghosts 04:29
8. Hardwired 07:25
8. Hardwired 07:25
9. We Are All Left Here to Die 09:30
Rok wydania: 2015
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Riley - śpiew
Alex Vega - gitara
Robby Rockbag - gitara
Nic Savage - bas
Oskar Åstedt - perkusja
Chyba w pewnym momencie STEELWING uznał, że dalsze udawanie true heavy metalowców w spandexie i o wypakowanym na stole mikserskim brzmieniu już się nie opłaca, bo faktycznie ten neotradycyjny szwedzki heavy metal zaczął w połowie drugiego dziesięciolecia XXI wieku zdecydowanie tracić na popularności.
Na swojej trzeciej płycie, wydanej w listopadzie 2015 przez NoiseArt Records postanowili przedstawić repertuar "ambitny", w jakiejś mierze (raczej ich mniemaniu) progresywny i odmienny całkowicie od wcześniejszego "true" grania z plastykowymi mieczami w tle. Momentami nasuwa się jakieś porównanie do eksperymentu muzycznego WINTERLONG na "Metal Technology", ale tamta płyta mogła się nie podobać, ale należało docenić jej ogólną wartość artystyczną.
Efekt jest koszmarny i to karykatura tak grania heavy metalowego, gdzie kompozycje zlepione są bez ładu i składu z cudzych, wyrwanych z kontekstu pomysłów muzycznych, zabarwione elementami modern, rykami Riley'a zupełnie nieuzasadnionymi, niby cyber punkową atmosferą i brakiem, zupełnym brakiem sensownych pomysłów na jakiekolwiek rozpoznawalne melodie, no może poza Architects of Destruction w stylu pomiędzy RAM i WOLF, zupełnie bezbarwnym mimo wysilania się na drapieżność i agresywność. Och världen gav vika to jakiś bezstylowy metal po szwedzku, w Hardwired kumuluje się wszystko, co negatywne w tym graniu STEELWING. Umieszczony na końcu We Are All Left Here to Die to już nawet karykatura własnych kompozycji z lat 2010-2012 i mogli sobie darować konieczność takich porównań.
Przy okazji tej nowej płyty STEELWING wyszło na jaw, że muzycznie ci instrumentaliści nie stoją na zbyt wysokim poziomie. Podchodząc do muzyki bardziej skomplikowanej, nie mają nic do zaoferowania pod względem technicznym i to wszystko jest po prostu prymitywne. Ryki i wrzaski Rileya zupełnie nie do zniesienia.
Długo by się można jeszcze znęcać nad tym "dziełem" ale po co? Można tylko dodać, że znający się przecież na swoim fachu spec od masteringu Micke Lind dostosował się do ogólnego poziomu i ta płyta ma brzmienie paskudne, pełne niedoróbek i surowe w złym słowa znaczeniu. Co za przepaść w stosunku do poprzednich "kolorowych" soundów albumów tego zespołu.
Fani metalu chyba się nie dali na to wszystko nabrać. Raczej na pewno nie, bo w roku 2016, po klapie tego LP STEELWING w końcu się rozwiązał. To bardzo mała strata dla szwedzkiej sceny heavy metalowej. Tam ma kto grać dobry i świetny heavy metal. STEELWING, jeden z najbardziej chyba promowanych w Europie w swoim czasie zespołów okazał się, jak pisałem to już w 2010 roku "produktem", który w przyciągającym oko opakowaniu skrywał muzyczną tandetę, a gdy moda się skończyła, nie miał już totalnie nic do zaoferowania.
ocena: 2/10
new 27.06.2019
Na swojej trzeciej płycie, wydanej w listopadzie 2015 przez NoiseArt Records postanowili przedstawić repertuar "ambitny", w jakiejś mierze (raczej ich mniemaniu) progresywny i odmienny całkowicie od wcześniejszego "true" grania z plastykowymi mieczami w tle. Momentami nasuwa się jakieś porównanie do eksperymentu muzycznego WINTERLONG na "Metal Technology", ale tamta płyta mogła się nie podobać, ale należało docenić jej ogólną wartość artystyczną.
Efekt jest koszmarny i to karykatura tak grania heavy metalowego, gdzie kompozycje zlepione są bez ładu i składu z cudzych, wyrwanych z kontekstu pomysłów muzycznych, zabarwione elementami modern, rykami Riley'a zupełnie nieuzasadnionymi, niby cyber punkową atmosferą i brakiem, zupełnym brakiem sensownych pomysłów na jakiekolwiek rozpoznawalne melodie, no może poza Architects of Destruction w stylu pomiędzy RAM i WOLF, zupełnie bezbarwnym mimo wysilania się na drapieżność i agresywność. Och världen gav vika to jakiś bezstylowy metal po szwedzku, w Hardwired kumuluje się wszystko, co negatywne w tym graniu STEELWING. Umieszczony na końcu We Are All Left Here to Die to już nawet karykatura własnych kompozycji z lat 2010-2012 i mogli sobie darować konieczność takich porównań.
Przy okazji tej nowej płyty STEELWING wyszło na jaw, że muzycznie ci instrumentaliści nie stoją na zbyt wysokim poziomie. Podchodząc do muzyki bardziej skomplikowanej, nie mają nic do zaoferowania pod względem technicznym i to wszystko jest po prostu prymitywne. Ryki i wrzaski Rileya zupełnie nie do zniesienia.
Długo by się można jeszcze znęcać nad tym "dziełem" ale po co? Można tylko dodać, że znający się przecież na swoim fachu spec od masteringu Micke Lind dostosował się do ogólnego poziomu i ta płyta ma brzmienie paskudne, pełne niedoróbek i surowe w złym słowa znaczeniu. Co za przepaść w stosunku do poprzednich "kolorowych" soundów albumów tego zespołu.
Fani metalu chyba się nie dali na to wszystko nabrać. Raczej na pewno nie, bo w roku 2016, po klapie tego LP STEELWING w końcu się rozwiązał. To bardzo mała strata dla szwedzkiej sceny heavy metalowej. Tam ma kto grać dobry i świetny heavy metal. STEELWING, jeden z najbardziej chyba promowanych w Europie w swoim czasie zespołów okazał się, jak pisałem to już w 2010 roku "produktem", który w przyciągającym oko opakowaniu skrywał muzyczną tandetę, a gdy moda się skończyła, nie miał już totalnie nic do zaoferowania.
ocena: 2/10
new 27.06.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"