Metalowe lata 80-te w Wielkiej Brytanii (to nie tylko NWOBHM)
#1
W tym artykule postaram się przedstawić co działo się w latach 80-tych na metalowej scenie brytyjskiej. Choć zdominowana początkowo przez NWOBHM, a cały czas przez wielkich - w rodzaju JUDAS PRIEST czy MOTORHEAD, kryła sporo ciekawych zespołów grających bardziej tradycyjnie pojmowany heavy metal oraz hard rock w brytyjskiej tradycji.
W zespołach tych pojawiało się wielu znanych muzyków, często nie bratających się z NWOBHM młodzieżą. Zaowocowało to szeregiem udanych albumów, często mało znanych, a wartych uwagi.
Jednocześnie końcówka lat 80-tych to pojawienie się zjawiska drugiej NWOBHM i wkroczenie na scenę takich zespołów jak THE ALMIGHTY, THUNDER i wielu innych, które w dużym stopniu przyczyniły się do zachowania specyfiki brytyjskiej sceny metalowej, ale również wpłynęły na jej pewną izolację.

Pomysł na stworzenie własnego zespołu narodził się w głowie Jimmy Baina - basisty poprzednio w RAINBOW oraz gitarzysty Briana Robertsona znanego z THIN LIZZY w roku 1977. Po serii początkowych zmian osobowych ukształtował się skład WILD HORSES z Neilem Carterem ( k i g) oraz perkusistą Edwardsem, poprzednio grającym w PAT TRAVERS BAND.
Zespół zadebiutował w roku 1980 albumem Wild Horses
[Obrazek: 51lLZWWa4sL._AA135_.jpg]

Muzyka na tym LP przypominała nieco nagrania THIN LIZZY, głównie ze względu na styl gry Robertsona, miała też cechy UFO. Niestety, wokalnie Bain wypadł średnio, co w pewnym stopniu dyskredytowało ten album. Zabrakło też naprawdę dobrej chwytliwej i przebojowej ballady, a w zamyśle mocniejsze utwory były jakby ospałe i bez ikry.
Zupełnie inaczej zespół wypadał na koncertach, gdzie wspomagany przez takie sławy jak Phil Lynott i Michael Schenker dawał popisy znakomitego hard rocka w repertuarze własnym i innych wykonawców.
Skład nie utrzymał się długo. Niebawem w październiku 1980 Carter odszedł do UFO i zastąpił go John Lockton. Ten skład nagrał drugi album Stand Your Ground. Płyta ukazała się w 1981 i zawierała repertuar żywszy, bardziej rockowy i przebojowy, nie pozbawiony także bluesowego odcienia. 
[Obrazek: 410ZRAPBGYL._SL500_AA300_.jpg]

Niestety, w czerwcu 1981 odeszli Edwards oraz Robertson. Ten drugi potem dołączył na jakiś czas do MOTORHEAD, a pierwszy w okresie późniejszym do UFO.
Powstał nowy skład:
Reuben Archer (s)
John Lockton (g)
Laurence Archer (g)
Jimmy Bain (b)
Frank Noon (p)
Jednak zespół już nic nie nagrał, ponieważ Archerowie odeszli niebawem, aby założyć STAMPEDE.
Grupa został rozwiązana w 10.1981 - Bain potem zdobył uznanie w DIO.
Muzycznie był to zespół dobry, niemniej w okresie naporu muzyki z nurtu NWOBHM miał małe szanse na przebicie się.

Grupa STAMPEDE braci Archerów nie odniosła większego sukcesu.
Początkowo miała problem z wydaniem albumu studyjnego, mimo podpisania kontraktu z wytwórnią Polydor. Materiał, częściowo nie wykorzystany przez L.Archera w czasach gdy jeszcze próbował sił w WILD HORSES posłużył w dużej części za repertuar zespołu.
Grupa wystąpiła na Festiwalu w Reading w 1982 i tam zarejestrowany został album koncertowy Official Bootleg wydany w tym samym roku.

[Obrazek: 46386.jpg]
Grupa spotkała się z uznaniem publiczności, głównie dzięki wybornej grze Laurence Archera. Zaprezentowała kompozycje oparte o brytyjską tradycje hard rocka w klimatach UFO, THIN LIZZY i URIAH HEEP, może mało oryginalne, ale zagrane sprawnie i energicznie.
Pewien sukces zachęcił grupę do dalszego działania i już w 1983 przedstawił on studyjny album Hurricane Town.
Niestety, płyta rozczarowała. Utwory były nijakie, średnie tempa usypiały i nudziły, a podobieństwa do THIN LIZZY w słabej formie aż nadto słyszalne. 
[Obrazek: 46388.jpg]
Często zespoły powstawały w oparciu o znanych muzyków.
Gdy upadło pierwsze wcielenie PRAYING MANTIS, na jego gruzach powstał zespół STRATUS. Tworzyli go wokalista Bernie Shaw, gitarzysta Tino Troy i jego brat basista Chris, oraz klawiszowiec Alan Nelson i... Clive Burr (perkusja) znany z IRON MAIDEN. Był to jeden z nielicznych przypadków, gdy muzyk z kręgu NWOBHM znalazł się w składzie z ludźmi spoza tego kręgu. Zespół zaprezentował jeden tylko album "Throwing Shapes" w 1985 roku, gdzie ich podniosły hard rock opierał się na bardzo wyeksponowanych instrumentach klawiszowych i chóralnych refrenach. Melodie nie był złe, jednak brak energii i dynamiki wykonania położył to wydawnictwo na łopatki.
Zniechęceni muzycy rozeszli się - przy czym Bernie Shaw dołączył do URIAH HEEP - co w konsekwencji okazało się krokiem bardzo słusznym.
[Obrazek: 51OdtOFVjNL._SL500_AA300_.jpg]
Dobrze rokował początkowo zespół CHINATOWN z wokalistą Steve Prangellem, dwójką gitarzystów i znanym dosyć perkusistą Steve Hopgoodem.
Odcięli się szybko od swoich glam rockowych początków i mimo sporych trudności nagrali koncertowy album Play It To The Death w 1981. Muzyka tam zaprezentowana to hard rock/melodic heavy metal w tradycji THIN LIZZY, z dobrymi riffami, solówkami i świetnie wpasowanym wokalem.
Sporo udanych zagrań gitarzystów Shaylera i Gwylyma, chwytliwych refrenów i bardzo dobra perkusja Hopgooda.
Niestety, Hopgod opuścił zespół po nagraniu tej płyty i potem można go było usłyszeć w BATTLEZONE i PERSIAN RISK. Zespół jakiś czas jeszcze funkcjonował w zmiennych składach, ale po odejściu z kolei Shaylera już nic nie zdziałał. Grupa często zaliczana jest do NWOBHM, ale raczej ze względu na ramy czasowe niż na prezentowaną muzykę, dosyć mocno osadzoną w starej tradycji brytyjskiej, choć naturalnie nie pozbawioną entuzjazmu nowej fali.
[Obrazek: 26412.jpg]

John Sykes po przygodach w TYGERS OF PAN TANG, THIN LIZZY i WHITESNAKE postanowił poprowadzić własny zespół nazwany BLUE MURDER.
Śpiewał sam, a zebranie składu zabrało nieco czasu. Basistą został Franklin znany ze współpracy z Jimmy Page, a perkusistą początkowo sam Cozy Powell. Gdy jednak prace nad LP przeciągały się z winy Sykesa, odszedł on i zastąpił go nie mniej znany Carmine Appice.
Album "Blue Murder" z 1989 roku wyprodukowany przez Roba Rocka.
Recenzja tego albumu w dziale RECENZJE
[Obrazek: 51K%2BsRtP43L._SL500_AA300_.jpg]
Album mimo dużej wartości sukcesu komercyjnego nie odniósł i grupa została rozwiązana.
Sykes później zebrał nowy zespół pod tym samym szyldem, ale już w okresie nie objętym tym tematem.

Paul Di Anno z IRON MAIDEN po odejściu z zespołu próbował różnych rockowych i metalowych projektów, aby w końcu zorganizować grupę BATTLEZONE. Zebrał w roku 1984 ciekawy skład z dwoma gitarzystami, w tym z Johnem Wigginsem z TOKYO BLADE i perkusistą Bobem "Sid" Falckiem, który potem zasłynął w OVERKILL.
W roku 1986 zespół Paula przedstawił pierwszy swój LP Fighting Back
[Obrazek: 4929.gif]
Niestety, w UK spotkała się z nieprzychylnym przyjęciem krytyki, niepotrzebnie porównującym BATTLEZONE do IRON MAIDEN. Album jednak cieszył się powodzeniem w USA i Kanadzie, gdzie grupa z powodzeniem koncertowała. Paradoksalnie ta trasa koncertowa stała się poniekąd początkiem końca zespołu. W czasie jej trwania Falck zwerbowany został do OVERKILL i Di Anno nie mogąc znaleźć zastępstwa odwołał część koncertów. Odszedł także wtedy drugi gitarzysta Hurley. Zespół jednak potem funkcjonował nadal w innych składach.
Recenzja tego albumu w dziale RECENZJE.



Oddzielne artykuły poświęcone zostały zespołom FASTWAY i WAYSTED. Te zespoły grały łagodniejszy, klasyczny, noszący cechy hard rocka, metal przeznaczony dla fanów, którym bardziej odpowiadał styl muzyki opartej na wzorach lat 70-tych i rock/metalu stadionowego. Podobnym zespołem był MAMMOTH (recenzja jedynego LP w dziale RECENZJE) czy też późniejsze albumy takich zespołów z NWOBHM, jak TYGERS OF PAN TANG i SAMSON czy DEMON.
Oddzielny, krótki artykuł poświęcony został zespołowi ANGELWITCH (dział ARTYKUŁY).





Ostatnie lata 80-te był to okres zapaści brytyjskiego metalu. Kilka uznanych firm (np. MOTORHEAD) zamilkło, NWOBHM należał definitywnie do przeszłości, a tzw. druga fala NWOBHM to raczej zwrot w kierunku rocka i hard rocka.
Mimo to, pojawiło się kilka mocno rokujących zespołów jak heavy metalowy MARSHALL LAW. Surowsze i ostrzejsze, w tym thrashowe granie nie rozwinęło się tak, jak w innych krajach Europy Zachodniej, przy czym wina leżała częściowo po stronie wytwórni, nie bardzo zainteresowanych w inwestowanie w takie granie.
Mimo tego, takie grupy jak PARIAH czy XENTRIX, a w mniejszym stopniu np. SLAMMER zdobyły popularność.
Przeważał jednak przesycony klasycznym rockiem tradycyjny heavy metal i hard rock i pod tym względem UK było pewnym ewenementem.
W połowie lat 80-tych zaczęły się pojawiać w UK zespoły, które można określić jako hard rock z turbodoładowaniem.
Odpowiadały one na zapotrzebowanie Anglików na mocny melodyjny i zadziorny hard rock, jednak bez nadmiernej słodkości i ugładzenia lub wystudiowanej elegancji, jaką proponowały zespoły starszej daty jak UFO czy RAINBOW.
Taką grupą , która zdobyła na krótko sporą popularność była ROUGE MALE.
Zespół ten nagrał dwa albumy:
"First Visit" (1985)

[Obrazek: 43383.jpg]
oraz
"Animal Man' (1986)

[Obrazek: 43385.jpg]

Muzycznie otrzymaliśmy solidną porcję zmetalizowanego rock'n'rolla z wokalem Jima Lyttle, trochę pod Halforda, z ostrymi, melodyjnymi kompozycjami, przypominającymi granie MOTLEY CRUE, RATT i zabarwionymi bezkompromisowością WASP oraz produkcją dosyć specyficzną, bo łączącą momenty lekko brudnawe, niechlujne z wyjątkowo starannymi - co tyczy się perkusji w pierwszej kolejności. Całość prezentowała się oryginalnie, refreny były chwytliwe, a image zespołu wyzywający jak WASP.
Oba LP w swojej kategorii zasługują na 8/10, zresztą ocenione były wysoko już w momencie, gdy się ukazały i w takich zespołach widziano alternatywę dla NWOBHM i inwazji amerykańskiego rock metalu na Wyspy. Grupa jednak przemknęła jak meteor i rozpadła się w dość niejasnych okolicznościach w 1987 roku.
Dała jednak początek rozwojowi tzw. drugiej fali NWOBHM, tyle że w formie muzyki łagodniejszej i bardziej zakorzenionej w tradycji rocka brytyjskiego.

Bardzo mało znanym zespołem, który pojawił się w końcu lat 80-tych w UK był FULL MOON. Zadebiutował w albumem "Full Moon" w 1989 wydanym, co ciekawe, w Norwegii.
Na tej płycie przedstawił nietypowe granie, będące połączeniem epic hard rocka, rocka psychodelicznego i space rocka w stylu lat 70-tych. Zespół w niewielkim też stopniu wykorzystał doświadczenia NWOBHM, słychać to jednak tylko w paru miejscach. Gdyby nie data wydania, można by ten LP "na słuch" umieścić we wczesnych latach 70-tych. Ciekawa gra wszystkich instrumentalistów i wysokie na ogół wokale na dobrym poziomie. Szkoda jedynie, że produkcja tego LP jest bardzo niedbała, a brzmienie słabe. To bardzo utrudnia właściwy odbiór tej muzyki.
Zaryzykuję stwierdzenie, że tak grałby UFO, gdyby nie przyjście tam Schenkera.
Jeden z najmniej znanych brytyjskich zespołów, który w swój czas nie trafił.

[Obrazek: 143042.jpg]

W końcu lat 80-tych do Anglii zaczął przenikać nurt christian metalowy. W zasadzie raczej nieśmiało i nigdy nie rozwinął się w jakiś znaczący odłam, a nieliczne zespoły funkcjonowały lokalnie i w podziemiu.
Najbardziej znany jest z nich FORCE3. To trio nagrało w roku 1988 album "Warrior Of Light" z klasycznym, niezbyt ciężko zagranym heavy metalem w stylu amerykańskim, będącym czymś pośrednim pomiędzy SAINT i BLOODGOOD z domieszką US Metalu i NWOBHM.
Przyzwoity wokal Charlie Wilsona, do tego dobre kompozycje, nawet melodyjne i nieco w epickim stylu, jednak braki produkcyjne i niezbyt pewne wykonanie nie pozwalają dać tu więcej niż 7/10. Tak czy inaczej, 30 minut christian metalu z UK - co jest dość nietypowe.
 
[Obrazek: 58149.jpg]

Zespół rozwiązał się wkrótce potem, ale ponoć znów istnieje, przy czym brak jakichś konkretnych na to dowodów.

Ostatni rok Wielkiej Metalowej Dekady - 1989 przyniósł debiut A.S.A.P., czyli solowego projektu Adriana Smitha z IRON MAIDEN, który założył tę grupę po opuszczeniu macierzystej formacji.
Część muzyków współpracowała ze Smithem jeszcze w latach 70-tych, a perkusistą został syn Ringo Starra z THE BEATLES, Zak Starkey.
Smith na tym albumie zaśpiewał sam, także kompozycje były jego autorstwa, głównie takie, które powstawały w latach 80-tych, a ze względu na stylistykę nie bardzo pasowały na płyty IRON MAIDEN. Smith jako wokalista wypadł dobrze w hard rockowym i melodic metalowym repertuarze, zbliżonym do tego, co prezentował utwór "Reach Out", znany z singla Ironów.
Album okraszony był dużą ilością ciekawych solówek, dobre zgranie zespołu było słyszalne w każdym miejscu, a produkcja i brzmienie stało na poziomie wysokim, a nawet wybijającym się na tle innych albumów tego okresu. Oprócz hard rockowych riffów gitarowych, mamy tu trochę klawiszy, w sumie jednak płyta brzmieniowo jest cięższa od standardowych LP hard rockowych czy AOR tego okresu. Co do atrakcyjności samego repertuaru można mieć pewne wątpliwości. Żadna z kompozycji nie stała się przebojem, płyta nie została także dobrze przyjęta przez fanów IM, przyciągniętych nazwiskiem gitarzysty.
Płyta "Silver and Gold" ukazała się w październiku 1989 i była jedynym LP grupy.
Po wydaniu maxi singla w 1990, zespół niebawem przestał istnieć.

[Obrazek: 4378.jpg]

Lata 80-te były Złotym Dziesięcioleciem brytyjskiego heavy metalu. Złożył się na to dorobek zarówno najsłynniejszych Firm, ogromnej rzeszy grup NWOBHM, ale także i tych wymienionych w artykule  zespołów, z których część na pewno jest warta zainteresowania.
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Metalowe lata 80-te w Wielkiej Brytanii (to nie tylko NWOBHM) - przez Memorius - 15.06.2018, 15:36:00

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości