Dark Empire
#1
Dark Empire - From Refuge to Ruin (2012)

[Obrazek: R-5613342-1414928677-7059.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. A Plague in the Throne Room 05:35
2. Dreaming in Vengeance 07:29
3. The Crimson Portrait 05:08
4. Dark Seeds of Depravity 04:50
5. From Refuge to Ruin 09:59
6. Lest Ye Be Judged 06:01
7. What Men Call Hatred 04:52
8. Black Hearts Demise 04:22
9. The Cleansing Fires 14:22

Rok wydania: 2012
Gatunek: Extreme Progressive Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Brian Larkin - śpiew
Matt Moliti - gitara, śpiew (harsh)
Randy Knecht - bas
Matt Graff - perkusja (muzyk sesyjny)

Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami, czyli w Ameryce, pojawił się potwór o imieniu DARK EMPIRE. Do życia powołał go Czarodziej Moliti i wespół z wezwanym zza siedmiu mórz Carlssonem pierwszą płytą z melodyjnym heavy power odegranym i odśpiewanym wirtuozersko dokonali totalnego zniszczenia co najmniej sześciu lasów, przez co padła na nich klątwa ekologów. Potem jednak potwór zaczął się kręcić w kółko, rozpadać, Moliti sklejał go na nowo, uzbroił inaczej i w roku 2008 jego pokraczny atak wywarł już tylko wrażenie na zwolennikach dziwności z pogranicza progresywnego thrashu i power metalu, przymykających oko na niedbały wygląd nowego wcielenia monstrum oraz praktycznie na wszystko inne.

Teraz DARK EMPIRE po bólach i spazmach po raz trzeci pojawia się, aby stoczyć bój, chyba tym razem już o wszystko. Potwór ryczy, a konkretnie ryczy Moliti, bo mamy tu coś pomiędzy harshem i growlem i jak wskazują doniesienia prasowe, album się opóźnił, bo ryczący był głosowo niedysponowany, aby te ryki nagrać. W ten sposób DARK EMPIRE dołączył do grona extreme metalistów. Oczywiście tylko częściowo, bo główny ciężar spoczywa na Brianie Larkinie, którego tożsamość była jedną z najściślejszych tajemnic Molitiego i został przedstawiony praktycznie w ostatniej chwili. Jak się okazuje, specjalnie na co zębów i uszu ostrzyć nie było, bo to taki sobie śpiewak przeciętny, jakich w USA w progpower bez piszczenia jest wielu.
Reszta składu bez większego znaczenia, bo Knecht trzyma się DARK EMPIRE chyba z przyzwyczajenia, a perkusista jest sesyjny i należy mieć nadzieję, że nie z lokalnego ogłoszenia, bo cudów nie pokazuje.
Ogólnie Moliti na swoje granie nie ma zupełnie pomysłu. Albo jakieś popłuczyny po DIVINEFIRE z elementami neoklasycznymi, albo coś pomiędzy death/thrashem i progressive metalem amerykańskim trzeciego sortu. Sam Moliti męczy tymi swoimi bezproduktywnymi zagraniami solowymi poutykanymi pomiędzy to szybsze partie, to znów takie na granicy doom i heavy doom w thrashowo-powerowym sosie. Jest trochę melodii w każdym kawałku, czasem niezłych, jeśli się za mocno nie słucha samego wokalisty, który jednak pcha się na afisz w anielskim fragmencie numeru tytułowego. Dużo agresywnego pędzenia do przodu, daleko odbiegającego od czołówki death/thrashu niestety, do tego jakby próby progresywnego ujęcia niby epickiego klimatycznego grania, występujące bardzo często na równi z brutalnością, która tu niczego nie wnosi. Generalnie, wszystko praktycznie oparte na jednym schemacie, podobne do siebie, bez pomysłu i bez inwencji. Najlepszy być może melodyjny motyw z "Black Hearts Demise". Na koniec prawie 15 minut wystawania słuchacza na próbę cierpliwości w "The Cleansing Fires". Momentami pojawia się cień nadziei, że się to sensownie rozkręci, ale jednak nie... Onegdaj OUTWORLD powiedział najkrótszym utworem ze swojej jedynej płyty więcej niż Moliti i DARK EMPIRE tym tasiemcem. Forma ściągnięta od DIVINEFIRE, to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Tyle, że więcej elementów thrashowych i death thrashowych oraz coś na kształt progresywności cały czas jest w bezpośrednim polu widzenia.

Produkcja słaba, jak na takie granie, gdzie potrzeba ekspozycji death thrashowej i power thrashowej mocy słaba. Płasko, jednoplanowo, brzęcząco i sztucznie. Pewnie jednak lepiej, niż na albumie poprzednim. W ostatecznym rozrachunku godzina muzyki pozującej na ambitną, a w kosmopolitycznym języku Szekspira określanej zazwyczaj celnie jako "uninspired".
Na samym końcu albumu słychać dzwony. Oby nie wieściły pogrzebu tego straszydełka, bo potwór DARK EMPIRE zdechł już dawno temu.


Ocena: 4/10

28.03.2012
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Dark Empire - przez Memorius - 19.06.2018, 10:23:54
RE: Dark Empire - przez Memorius - 15.11.2018, 15:51:31
RE: Dark Empire - przez SteelHammer - 06.08.2020, 22:50:45

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości