Hyades
#2
Hyades - And the Worst Is Yet to Come (2007)

[Obrazek: R-4519277-1381342071-5380.jpeg.jpg]

Tracklista:
1.And the Worst Is Yet to Come 02:15
2.Buried in Blood 04:26
3.Unconform #756 03:52
4.Megamosh 03:45
5.Disposable Planet 04:39
6.Pharmageddon 04:10
7.New World War 02:52
8.EZLN 04:29
9.Skate Addiction 04:00
10.Valley of Tears 04:00
11.Wops Still Thrash 04:50


Rok wydania: 2007
Gatunek: Thrash/Speed/Power Metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu:
Marco Colombo - śpiew
Lorenzo Testa - gitara
Marco Negonda - gitara
Rob Orlando - bas
Roldofo Ridolfi - perkusja

To drugi album włoskich epigonów thrashu z Bay Area lat 80 tych, nagrany ponownie dla wytwórni Mausoleum i ponownie w tym samym składzie.
Można ignorować tego typu granie spoza USA, ale nie można ignorować HYADES. Ten zespół po raz drugi udowadnia, że jest wybitny w tym co robi, oraz że ta teoretycznie zamknięta konwencja wcale się nie wyeksploatowała w swej archetypowej formie. Nadal "podrabiają" EXODUS, choć lepsze będzie określenie - łączą melodykę i motorykę starego EXODUS  z potęgą brzmienia nowego.

Jeśli nawet Megamosh, czy krótki, ale treściwy New World War wydają się mniej wyraziste od innych numerów, to praktycznie cała reszta jest wyborna. Jest oczywiste,  że łagodność instrumentalnego And the Worst Is Yet to Come na początku to tylko zaproszenie do wygodniejszego ulokowania się w fotelu. Bujający potężny exodusowy Buried in Blood to nie tylko gitarowa ściana, ale i doskonałe bębny w tle. Gdy wpadają w dalszej części w ten gitarowy rytmiczny trans, jedyny w swoim rodzaju wytwarzany tylko przez nich i EXODUS. To samo w Unconform #756. Co za mordercza pasja wykonania! No i fantastyczne zwolnienie tempa, takie charakterystyczne dla nowego EXODUS. Dobre sola, choć należy stwierdzić, że w tym aspekcie gitarzyści HYADES pozostają jednak w tyle za Mistrzami z USA. W Disposable Planet dużo z "Force Of Habit", może zabrakło tylko bardziej rozpoznawalnego refrenu. Za to Pharmageddon dewastujący nieubłaganą pulsacją gitar w średnich tempach i wokalami frazowanymi a la "Zetro". Tu Colombo niczym Souzie nie ustępuje.
Exodusowe chórki i i ponura drapieżność oraz dramatyczne sola gitarowe to wizytówka EZLN, kompozycji po części wyraźnie heavy/powerowej z ograniczoną dawką exodusowej motoryki.
Mega energetyczny, wykrzyczany Skate Addiction to chyba obok Wops Still Thrash największy killer na tym albumie, inspirowany poniekąd także graniem ANTHRAX. Jednak ołowiane brzmienie ANTHRAX zastąpione jest tu sharp soundem EXODUS i efekt jest powalający. Chyba najbardziej eleganckim i poukładanym numerem jest Valley of Tears. Zimny, wysmakowany i bezwzględny exodusowy thrash.

Wyśmienita produkcja z celowo lekko pozostawionym za ścianą gitar basem. Perkusja ustawiona wzorcowo, lekko stłumiona i w licznych momentach miękka. Ulokowanie w tym wszystkim Colombo także bez zarzutu... Idealnie słyszalny w każdym momencie. Ta płyta jest po prostu jeszcze lepsza od debiutu. Uważam, że w tym punkcie historycznym grali lepiej od EXODUS i tyle. Nieprawdopodobna energia i kultura wykonania. Gdyby grając, nie zużywali, a wytwarzali energię, to zapewne mogliby nią zabezpieczyć spore miasteczko.
A może nawet Los Angeles?

Ocena: 8,8/10

new 29.06.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Hyades - przez Memorius - 21.06.2018, 15:00:11
RE: Hyades - przez Memorius - 29.06.2018, 14:26:15

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości