Zanister
#2
Zanister - Fear No Man (2001)

[Obrazek: My01Nzg5LmpwZWc.jpeg] 

Tracklista:
1. The Shades They Color Thee 04:16
2. You Live for Greed 04:46
3. Generation Breakdown 05:10
4. The Fallen 03:39
5. Lost Control 05:31
6. Word of Fate 05:06
7. Hell on Earth 05:01
8. Fear No Man 06:29
9. Grip of the Groove 04:06
10. Got to Live My Life 04:40
11.Egyptian Nights 07:57

Rok wydania: 2001
Gatunek: Power Metal
Kraj: USA

Skład:
Brian Sarvela - śpiew
David T. Chastain - gitara
Michael Harris - gitara
James Martin - bas
Brian Harris - perkusja


Powodzenie albumu "Symphonica Millennia" zachęciło Chastaina do kontynuacji projektu "All Stars" ZANISTER i w niezmienionym składzie grupa nagrała niebawem drugi album, wydany przez Shark w Europie, a w USA przez Leviathan Records w styczniu 2001.

Trudno powiedzieć, czy nie było pomysłu na stylistyczną kontynuację debiutu, czy też grupa świadomie postawiła na nieco inny power metal, faktem jest jednak, że zaproponowali materiał cięższy, ostrzejszy i o znacznie mniej wyrazistych melodiach. W znacznej mierze można to uznać za USPM tym bardziej, że Chastain jako gitarzysta czerpie tu garściami z wzorców lat 80tych i w jakiś sposób wtapia się w ten odtwórczy nurt USPM, jaki pojawił się w Stanach Zjednoczonych na przełomie wieków, gdy stopniowo metal klasyczny odrabiał straty, jakie poniósł w trudnych latach 90tych. Tyle, że Chastain jako kompozytor jest tu nad wyraz zachowawczy, jakby obawiał się zniechęcić amerykańską publiczność power metalową nadmierną dawką melodii i takie utwory jak The Shades They Color Thee, Got to Live My Life czy  You Live for Greed to tylko sprawnie odegrane numery bez historii, powszednie jak na taki znakomity skład i co więcej, umiarkowanie tylko interesujące wykonawczo. Chastain jako gitarzysta nie błyszczy i gra rutyniarsko nawet solówki, a do tego rzemieślniczego w sumie poziomu dostosowuje się reszta zespołu. Nawet jak zwykle finezyjna gra Briana Harrisa jakoś tu ginie w natłoku riffów produkowanych przez Michaela i Davida.
Tak trochę więcej melodii jest w lekko stadionowych numerach heavy jak The Fallen i Generation Breakdown, ale tu znowu niepotrzebnie zaczynają wydziwiać w pseudo progresywnych przejściach i się to rozmywa w opcji dobrej metalowej zabawy. Duszny, masywny i powolny, o cechach epickich heavy/power w Hell on Earth pokazuje, że Sarvela się owszem, bardzo stara, ale ten rozkrzyczany amerykański styl wokalny USPM to nie jest do końca to, w czym się czuje najlepiej. Akurat w tym utworze sprawdził się i jest bardzo dobry, ale w tych mniej melodyjnych to jest z tym różnie. Siłuje się z gitarami, cały czas się z nimi siłuje... Grip of the Groove to przykład porażki także kompozytorskiej i przykład tego, co odsunęło amerykański power i heavy na margines w latach 90tych. Progressive groove power? Jeśli tak, to po prostu słabo. I tak trochę niczego w USPM w Word of Fate i trochę niczego w progresywnym power metalu Lost Control, kroczącym donikąd. Tylko partie basu Jamesa Martina robią tu pewne wrażenie. Sam Chastain schodzi na muzyczne manowce.
Dwie kompozycje zasługują na większa uwagę. Pierwszy to szybki, rytmiczny i naznaczony klasycznym heroizmem USPM Fear No Man. Dzieje się tu sporo i dzieje z sensem, a natarcia gitarzystów są wyjątkowo starannie przemyślane i zagrane i wreszcie jest satysfakcjonująca dawka chastainowej pirotechniki gitarowej. Drugi to dosyć surowy, epicki Egyptian Nights, także z motywami "ancient" i dostojną narracją. Może pomysłu muzycznego zabrakło tu na całe osiem minut, ale na pewno jest to coś więcej niż prymitywny The Shades They Color Thee. Oniryczna delikatna partia centralna jest przepiękna w swojej kunsztownej konstrukcji i samej melodii.

W sumie prawie godzina metalowej muzyki z obszarów power metal zdecydowanie poniżej możliwości i poniżej oczekiwań. Album spotkał się z chłodnym przyjęciem po obu stronach Oceanu i ostatecznie grupa po pewnym czasie została rozwiązana, choć oficjalnego komunikatu w tej sprawie nigdy nie było. David T. Chastain powrócił do swoich głównych muzycznych projektów, James Martin pojawił się potem w KINRICK i SOLITUDE AETERNUS, Brian Harris między innymi w SOLSTICE i DARKOLOGY, Michael Harris w grupie VITALIJ KUPRIJ i DARKOLOGY oraz solo. Tylko niestety Sarvela nie pojawił się już w żadnym metalowym zespole. I to pewnie największa strata dla muzyki.


ocena: 6,2/10

new 28.04.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Zanister - przez Memorius - 28.06.2018, 17:43:24
RE: Zanister - przez Memorius - 28.04.2022, 18:05:56

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości