25.06.2021, 00:07:45
ValSans – Sword (2010)
SteelHammer
Tracklista:
1. Mjölnir 05:45
2. On the Battlefield 06:45
3. ValSans 04:42
4. The Allegiance 04:35
5. Hall of Fame 04:35
6. Eyes of a Viper 05:07
7. Lady of the Lake 07:00
8. Metal Crusade 05:31
9. Golden Treasure 03:17
10. Eppur si muove 04:42
Rok: 2010
Gatunek: Power/Heavy Metal
Kraj: Austria
Skład:
Andy B. Barna - śpiew
Thomas "Stu" Stubics - gitara
Thomas "Steelforger" Schmid - gitara
Thomas Kleinander - bas
Wolfgang Köppel - perkusja
VALSANS, założony w 2002 roku, bardzo długo przebywało w cieniu sceny austriackiej. Niezauważany i niewzbudzający zbyt wielkiego zainteresowania demem Dawn of Metal z 2004 roku, ograniczający się do działalności lokalnej, 17 kwietnia 2010 wydaje nakładem własnym debiut Sword.
Gdyby HAMMERFALL pochodziło z Austrii lub Niemiec i chciałoby być bliżej MANOWAR, to na pewno by brzmiało tak, jak tutaj właśnie VALSANS, z bardzo silnymi wpływami ACCEPT, co słychać już w otwierającym Mjolnir, oraz GRAVE DIGGER, które słychać w refrenach On the Battlefield, w którego zakończeniu pojawia się THE STORYTELLER. Prób bycia Szwedami tutaj nie brakuje i w Valsans starają się bardzo przykryć wpływy ACCEPT skandynawskimi tempami. Jest też MAJESTY/METALFORCE w podniosłym The Allegience, który miał być koncertowym true metalowym hymnem, w balladowym Hall of Fame wszystko się sypie i wychodzi bardzo mizernie wykonana ballada w amerykańskim stylu.
Niczym tutaj nie zaskakują i jest to dobry, ale bez błysku heavy/power metal i ani Eyes of the Viper, ani Metal Crusade nie są niczym odkrywczym i jest to solidny, bezpieczny, teutoński kwadratowy metal, jakiego wiele. Kolos Lady of the Lake to próba zadarcia z HAMMERFALL, jest też HAMMERFALL/THE STORYTELLER w piwnym Golden Treasure i jest dobrze.
Eppur Si Muove wskazuje na bardzo kurczowe trzymanie się schematów i jest to dobre zakończenie niezbyt sensacyjnej płyty.
Produkcja własna zrealizowana jest bez zarzutu. Nieraz zdarzało się na takich albumach zignorowanie basu, ale tutaj jest on bardzo dobrze słyszalny mimo dwugitarowego natarcia. Wykonawczo jest to typowa niemiecka szkoła, gitary są mocne i głośne, sola są bardzo skromne, a sekcja rytmiczna na poziomie poprawnym.
Andy B. Barna nie jest wokalistą złym, ale to nie Cans i do tej kwadratury zabrakło głosu mocniejszego i bardziej agresywnego, który lepiej by się wpisywał w zamysł już nawet nie teutońskiej wersji HAMMERFALL, ale teutońskiego wykonania ogólnie.
Album został doceniony, szczególnie lokalnie, ale i poza Austrią zyskał małą rzeszę fanów, która wieszczyła im wielki sukces i zepchnięcie HAMMERFALL z tronu.
Fakt, w tamtym czasie źle się działo i młot miał siłę uderzenia zabawki z lokalnego sklepu z zabawkami, ale nie było aż tak źle. W 2011 roku została wydana reedycja przez oddział Pure Steel (Pure Underground), który zajmował się takimi małymi grupami, ale i to nie przyniosło im sławy.
Na lata o zespole ucichło i Andy Barna wraz z sekcją rytmiczną w 2016 roku dołączył do Andreas Senkl w założeniu zespołu ARAGO, który oferował bardziej progresywne spojrzenie na muzykę SERENITY, kiedy to jeszcze Georg Neuhauser posiłkował się wokalistkami z elementami DRAGONY i VISIONS OF ATLANTIS, ale również bez sukcesu.
O VALSANS było jeszcze słychać w 2018 roku, kiedy to zespół zapowiedział nagrania drugiej płyty, od tamtego czasu jednak nie przejawia aktywności.
Ocena: 7/10