Never Obey Again
#1
Never Obey Again - The End of an Era (2023)

[Obrazek: a1556441068_10.jpg]

Tracklista:
1. The End Of An Era 01:11   
2. The Storm 03:40   
3. Toxic Feelings 03:42   
4. Take Care Of You 03:56  
5. Stronger 04:01 
6. Wake Up 04:00   
7. Underdog 03:16   
8. What If 03:34  
9. 9:45 03:17       
10. Zombie 03:39

Rok wydania: 2023
Gatunek: Modern Metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu:
Carolina Bertelegni - śpiew
Alessandro Tuvo - gitara
Alex Pedrotti - gitara
Cristiano Trappoli - bas
Matteo Malchiodi - perkusja


NEVER OBEY AGAIN to kolejny debiutant z Włoch, oferujący muzykę w stylu modern, którego pierwszy album będzie można usłyszeć 22 września 2023 roku. Zostanie on wydany przez lokalną i dobrze znaną wytwórnię Scarlet Records.

Scarlet Records ostatnio stara się szukać grup modern, które wpisują się w mainstream tego gatunku, jak AMARANTHE czy WITHIN TEMPTATION czy nawet EVANESCENCE i tak też jest tym razem. Orkiestracje, jeśli już się pojawiają, są tutaj oszczędne i bardzo odległe. Mogą kojarzyć się z AD INFINITUM, chociaż gitary są tutaj masywniejsze i bardziej sterylne.
Główną osią kompozycji jest oczywiście wokalistka i Carolina Bertelegni śpiewa dobrze, choć momentami można odnieść wrażenie, że jednowymiarowo, najgorzej wypada w mało atrakcyjnych momentach z rapem, jak w zwrotkach The Storm chociażby. Refren typowy w stylu AMARANTHE i w szwedzkim stylu znacznie korzystniej Toxic Feeling. Tak grupa z Goteburga nie grała już dawno. EVANESCENCE tutaj nie brakuje i w Take Care Of You wychodzą z tego obronną ręką, w Stronger już niestety wypada to blado i jak jeden z setek, jak nie tysięcy utworów z radio, o których dziś już nikt nie pamięta. Żadnych niespodzianek aranżacyjnych, niepotrzebne zapędy numetalowe i przeciętny refren. Lepiej wypadają w Wake Up, ale za dużo jest tutaj LACUNA COIL przeplatanego z METALITE. Underdog to znów inspiracje AMARANTHE, udane i przestrzenne, podobnie lekkie What If. Lekko i przyjemnie jest w 9:45 i tu znów AMARANTHE dzieli scenę z METALITE.
Na koniec spokojny Zombie z echami EVANESCENCE z radiowym, bardzo szablonowym i niewyróżniającym się refrenem.

Sound własnego autorstwa taki, jakiego należało oczekiwać, modern, sterylnie, gładko z delikatnymi gitarami. Na plus potężnie brzmiąca perkusja i metaliczny, lepki bas.
NEVER OBEY AGAIN oferuje tutaj modern metal dla konkretnej grupy odbiorców, którzy chcą więcej EVANESCENCE z nutką AMARANTHE oraz METALITE. W bardziej stricte metalowych kompozycjach prezentują się lepiej, kiedy zaczynają jednak odchodzić od tego na rzecz innych gatunków, to wypada coś w stylu mało atrakcyjnych DELAIN i LACUNA COIL.
Materiał o standardowej długości longplaya, przebojowy i łatwy, bez miejsca na eksperymenty czy podjęcie ryzyka. Modern metal bardzo schematyczny i archaiczny.
O końcu epoki mówić raczej nie można.


Ocena: 7/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Scarlet Records.
Odpowiedz
#2
Never Obey Again - Trust (2024)

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcQ2XBFnzjhgNzu3hA_KFfJ...9i03rhP8Ur]

Tracklista:
1. Animal By Choice 04:07
2. G.O.D. (Given or Denied) 03:10
3. Never Feel, Never Fear 03:45
4. Give Me A Fuckin’ Break 03:47
5. Under My Skin, Before Your Eyes 03:57
6. Lost… 01:43
7. Control 03:48
8. I Wish 04:03
9. Conquer And Divide 04:05
10. Waterfall 03:42
11. Trust 04:45

Rok wydania: 2024
Gatunek: Modern Melodic/Alternative Metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu:
Carolina Bertelegni - śpiew
Alessandro Tuvo - gitara
Alex Pedrotti - gitara
Cristiano Trappoli - bas
Marco Binda - perkusja


Debiut NEVER OBEY AGAIN był dobry, ale na scenie niezbyt wyróżniający się, z bezpiecznymi kompozycjami i aranżacjami, które nie wzbudzały emocji. Bardzo szybko powracają z nowym materiałem, bo zaledwie rok po debiucie i 18 października 2024 roku odbędzie się premiera nakładem Scarlet Records.

Co miało wpływ na tak wielkie zmiany w tym zespole trudno powiedzieć, może Marco Binda z bardziej ekstremalnego DARK LUNACY? Tak, jest tutaj agresywniej, więcej jest w tym ENEMY INSIDE i AD INFINITUM niż METALITE i AMARANTHE. To słychać już w znakomicie rozpoczynającym ten album Animal By Choice, podobne wykorzystanie orkiestracji i przestrzeni jak w AD INFINITUM przy ostrym, rozdzierającym śpiewie Carolina Bertelegni. Na debiucie prezentowała się jako poprawna wokalistka, na tym albumie przeszła niewiarygodną przemianę, jest wspaniały, dalekosiężny czysty głos pełen ciepła i łagodności, ale jest też przemiana w bestię, mocny, surowy harsh, który jest przekonujący. G.O.D. (Given or Denied) nie pozostawia co do tego wątpliwości.
Ten LP zaczyna się bardzo mocno i nie odpuszczą w rewelacyjnym Never Feel, Never Fear i dodatek alternative metalu ten zespół zdecydowanie wzmocnił od strony przebojowości, jednocześnie nie zatracając aspektu metalowego. Wspaniały klimat pełen refleksji, którego na debiucie nie było. Odhumanizowany Give Me A Fuckin' Break jest solidny i ciekawszy od wycieczek WITHIN TEMPTATION w tym kierunku. Będąc przy WITHIN TEMPTATION, to Under My Skin, Before Your Eyes jest wspaniały w klimacie The Unforgiving, z bardzo ładnym, eleganckim solem. Lost... to mało istotny przerywnik do Control, który ma niezły refren, który niwelują fatalne, wokalne przejścia. I Wish wyszedł bardzo chaotycznie przez brutalne partie, które nie zostały zbyt dobrze przemyślane i wprowadzone bardzo topornie w pierwszej połowie, ale refren jest udany. Conquer and Divide to kolejna udana kompozycja, która eskaluje z czasem, tylko znów niepotrzebna brutalizacja na końcu. Killerem tego LP jest Waterfall, z pięknym, przestrzennym refrenem, przyjemnym śpiewem Bertelegni, lepiej wplecionymi kontrastami niż poprzedzających utworach i znów ten przyjemny, refleksyjny klimat.
Na koniec WITHIN TEMPTATION w tytułowym Trust, eleganckie zwrotki, tylko refren nie eksploduje tak, jak we wcześniejszych, udanych kompozycjach, co nie znaczy, że nie jest udany. Po Waterfall jest po prostu zwyczajny.

Produkcja jest bez zarzutu i nie ma za bardzo nad czym się tu rozpisywać. Gatunkowe standardy zostały tutaj zachowane i to nadal brzmi jak metal.
To zdumiewające, jak z rzemieślniczego zespołu z kręgów METALITE w ciągu roku tak bardzo się zmienił i dojrzał. Kompozycje są lepiej przemyślane, bardziej przebojowe i jak bardzo zmieniła się Carolina Bertelegni. Ona tutaj jest po prostu znakomita.
Spory krok naprzód i Scarlet Records postawiło na dobrego konia.


Ocena: 8.5/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Scarlet Records.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości