15.06.2018, 15:08:08
Torian - Dream Under Ice (2005)
tracklista:
1.Torian 06:00
2.Into the Winter 05:05
3.Late Revenge 05:04
4.Leave This World Behind 08:09
5.History Falls 05:54
6.Born to Win 05:16
7.Decadence 05:16
8.Mind the Danger 05:36
9.The Flaming Overture 01:20
10.Souls of Fire (Like the Autumn Leaves...) 09:16
rok wydania: 2005
gatunek: power metal
kraj: Niemcy
skład zespołu:
Marc Hohlweck - śpiew
Carl Delius - gitara
Alexander Thielmann - gitara
Tobias Mix - gitara basowa
Manuel Will - perkusja
David Hambach -perkusja
oraz:
Adrian Raeker - instrumenty klawiszowe
TORIAN z Paderborn trzy lata po założeniu uzyskał kontrakt płytowy na wydanie debiutu z włoską wytwórnią Underground Sympohony i sam ten fakt jest już interesujący, bo zespoły spoza Włoch, a już szczególnie z Niemiec nie były w tym czasie obiektem zainteresowania potentata z Włoch.
TORIAN przedstawił muzykę power metalową o różnych inspiracjach tematycznie osadzoną w prozie fantasy C.S. Lewisa.
Sam początek przypomina mieszankę MANOWAR w partiach wolnych i dostojnych z power metalowym typowym niemieckim atakiem w Torian. Do tego chóralne wspomaganie wokalisty, które na tej płycie jest elementem ważnym i stałym. Biegli w swoim fachu gitarzyści grają rzeczy typowe, ale bardzo sprawnie ze sobą współdziałają.
Generalnie masywne power metalowe granie z pewnymi wpływami amerykańskimi (JAG PANZER, OMEN) jest tu główną osią muzyczną, przy czym refreny są bardziej europejskie i zbliżone do tego co proponowały szwedzkie grupy epic power fantasy od chwili odrodzenia heroicznego grania na przełomie stuleci (Into the Winter, Mind the Danger - jeden z najbardziej wyrazistych, dramatycznych na tej płycie). Czasem, jak w gwałtownym Late Revenge przechodzą zupełnie na pozycje USPM. Typowe amerykańskie riffowanie słychać także w udanym, rycerskim History Falls. Mocno wybrzmiewa także Decadence, gdzie słychać spore wpływy thrashu i speed metalu, a melodia schodzi na dalszy plan. Tu jeśli szukać analogii na scenie niemieckiej to wchodzą na tereny SACRED STEEL. Jednak, gdy zaczyna brakować pomysłów na lepszą melodię, to jest to po prostu przeciętny germański melodyjny power metal (Born to Win). Wolne, długie nasycone klimatem epickim kompozycje, są tu najbardziej oryginalne. Ponury, przygniatający miarowym rytmem Leave This World Behind jest bardzo dobry i byłby może jeszcze lepszy, gdyby refren dorównywał klimatem zwrotkom. Finałowy Souls of Fire został natomiast zbudowany z wysokoenergetycznych power metalowych riffów zwrotek, łagodniejszego refrenu i sentymentalnej, onirycznej partii instrumentalnej z tłem para symfonicznym. Narastający patos i monumentalność zgrabnie wyrastają z melodii głównej.
Wokalista Marc Hohlweck spisuje się nieźle, lepiej gdy śpiewa ostrzej, ogólnie jednak trudno go zaliczyć do niemieckiej czołówki. Solidny frontman, dopasowany do stylu zespołu i tyle. Zespół ogólnie zgrany, choć bez wyróżniających się jakoś instrumentalistów.Produkcja jest umiarkowanie dobra. Ostre gitary trochę cierpią na brak głębi, perkusja jest głośna, ale zbyt sucha. W sumie dosyć typowy produkt niemieckiej inżynierii soundu początku XXI wieku. Jest to debiut dobry, ale poza kilkoma porywającymi fragmentami pewnych kompozycji raczej mało odkrywczy.
Po wydaniu tego albumu i zmianach w składzie sekcji rytmicznej grupa na kilka lat przycichła, by ponownie znać o sobie drugim albumem w roku 2009.
ocena: 7,3/10
tracklista:
1.Torian 06:00
2.Into the Winter 05:05
3.Late Revenge 05:04
4.Leave This World Behind 08:09
5.History Falls 05:54
6.Born to Win 05:16
7.Decadence 05:16
8.Mind the Danger 05:36
9.The Flaming Overture 01:20
10.Souls of Fire (Like the Autumn Leaves...) 09:16
rok wydania: 2005
gatunek: power metal
kraj: Niemcy
skład zespołu:
Marc Hohlweck - śpiew
Carl Delius - gitara
Alexander Thielmann - gitara
Tobias Mix - gitara basowa
Manuel Will - perkusja
David Hambach -perkusja
oraz:
Adrian Raeker - instrumenty klawiszowe
TORIAN z Paderborn trzy lata po założeniu uzyskał kontrakt płytowy na wydanie debiutu z włoską wytwórnią Underground Sympohony i sam ten fakt jest już interesujący, bo zespoły spoza Włoch, a już szczególnie z Niemiec nie były w tym czasie obiektem zainteresowania potentata z Włoch.
TORIAN przedstawił muzykę power metalową o różnych inspiracjach tematycznie osadzoną w prozie fantasy C.S. Lewisa.
Sam początek przypomina mieszankę MANOWAR w partiach wolnych i dostojnych z power metalowym typowym niemieckim atakiem w Torian. Do tego chóralne wspomaganie wokalisty, które na tej płycie jest elementem ważnym i stałym. Biegli w swoim fachu gitarzyści grają rzeczy typowe, ale bardzo sprawnie ze sobą współdziałają.
Generalnie masywne power metalowe granie z pewnymi wpływami amerykańskimi (JAG PANZER, OMEN) jest tu główną osią muzyczną, przy czym refreny są bardziej europejskie i zbliżone do tego co proponowały szwedzkie grupy epic power fantasy od chwili odrodzenia heroicznego grania na przełomie stuleci (Into the Winter, Mind the Danger - jeden z najbardziej wyrazistych, dramatycznych na tej płycie). Czasem, jak w gwałtownym Late Revenge przechodzą zupełnie na pozycje USPM. Typowe amerykańskie riffowanie słychać także w udanym, rycerskim History Falls. Mocno wybrzmiewa także Decadence, gdzie słychać spore wpływy thrashu i speed metalu, a melodia schodzi na dalszy plan. Tu jeśli szukać analogii na scenie niemieckiej to wchodzą na tereny SACRED STEEL. Jednak, gdy zaczyna brakować pomysłów na lepszą melodię, to jest to po prostu przeciętny germański melodyjny power metal (Born to Win). Wolne, długie nasycone klimatem epickim kompozycje, są tu najbardziej oryginalne. Ponury, przygniatający miarowym rytmem Leave This World Behind jest bardzo dobry i byłby może jeszcze lepszy, gdyby refren dorównywał klimatem zwrotkom. Finałowy Souls of Fire został natomiast zbudowany z wysokoenergetycznych power metalowych riffów zwrotek, łagodniejszego refrenu i sentymentalnej, onirycznej partii instrumentalnej z tłem para symfonicznym. Narastający patos i monumentalność zgrabnie wyrastają z melodii głównej.
Wokalista Marc Hohlweck spisuje się nieźle, lepiej gdy śpiewa ostrzej, ogólnie jednak trudno go zaliczyć do niemieckiej czołówki. Solidny frontman, dopasowany do stylu zespołu i tyle. Zespół ogólnie zgrany, choć bez wyróżniających się jakoś instrumentalistów.Produkcja jest umiarkowanie dobra. Ostre gitary trochę cierpią na brak głębi, perkusja jest głośna, ale zbyt sucha. W sumie dosyć typowy produkt niemieckiej inżynierii soundu początku XXI wieku. Jest to debiut dobry, ale poza kilkoma porywającymi fragmentami pewnych kompozycji raczej mało odkrywczy.
Po wydaniu tego albumu i zmianach w składzie sekcji rytmicznej grupa na kilka lat przycichła, by ponownie znać o sobie drugim albumem w roku 2009.
ocena: 7,3/10
8.10.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"