16.06.2018, 10:17:47
Ahab - The Divinity of Oceans (2009)
Tracklista:
1. Yet Another Raft of the Medusa (Pollard's Weakness) 12:40
2. The Divinity of Oceans 11:03
3. O Father Sea 07:07
4. Redemption Lost 10:25
5. Tombstone Carousal 07:27
6. Gnawing Bones (Coffin's Lot) 10:48
7. Nickerson's Theme 08:06
Rok wydania: 2009
Gatunek: Melodic Doom/Death Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Daniel Droste - śpiew, gitara, instrumenty klawiszowe
Christian Hector - gitara
Stephan Wandernoth - bas
Cornelius Althammer - perkusja
Ocena: 8.5/10
24.07.2009
Tracklista:
1. Yet Another Raft of the Medusa (Pollard's Weakness) 12:40
2. The Divinity of Oceans 11:03
3. O Father Sea 07:07
4. Redemption Lost 10:25
5. Tombstone Carousal 07:27
6. Gnawing Bones (Coffin's Lot) 10:48
7. Nickerson's Theme 08:06
Rok wydania: 2009
Gatunek: Melodic Doom/Death Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Daniel Droste - śpiew, gitara, instrumenty klawiszowe
Christian Hector - gitara
Stephan Wandernoth - bas
Cornelius Althammer - perkusja
AHAB w związku z charakterem swojej pierwszej płyty, określany był jako zespół, grający funeral doom/death, jednak na tej drugiej płycie element funeral pozostał w ilościach niewielkich.
Płyta ma charakter konceptu, osnutego na ponurej, autentycznej historii statku wielorybniczego "Essex", ozdobiona jest także okładką, będącą repliką obrazu francuskiego malarza Théodore Géricaulta "Le Radeau De La Méduse". Wydana została przez Napalm Records w lipcu.
Na tym albumie, AHAB jest zespołem środka. Wolne tempa, dołujący melancholijny klimat, growl typowy dla doom/death. Czyste partie wokalne, znane z bardziej stonowanych zespołów epic doom, ograniczenie do minimum pozamuzycznych elementów dźwiękowych.
Wreszcie czas kompozycji, rozsądny, nieprzekraczający tej granicy cierpliwości, jaka cechuje miłośników doom/death, ale niekoniecznie lubujących się w funeralnych kolosach. Ten album spełnia wymagania zarówno zwolenników klasycznego doom metalu, jak i fanów doom/death... Nie wiem tylko, czy spełnia oczekiwania tych, co oczekują funeral doom w czystej postaci. Jest tu sporo melodii, wpakowanej w minimalistyczne granie i potężne, walcujące riffy. Jednocześnie nie jest to tak znów ciężkie, jak ostatnio grają zespoły doom/ death i album, mimo sporej długości, można wysłuchać bez przemęczenia zbyt mocarnymi dźwiękami. Czasem lirycznie, czasem ponuro... Poziom płyty niezmiernie równy, jednak brak czegoś zdecydowanie przykuwającego uwagę, czegoś, co by dawało przewagę nad innymi. Wykonanie bardzo dobre, wielkie wyczucie klimatu słyszalne w każdym zagraniu.
Ta muzyka uspokaja, a nie dołuje. To duży plus, zważywszy na ciężką tematykę ludzkich zachowań w obliczu śmierci, jaka tu dominuje. Płyta Morza, ale tego okrutnego, choć muzycznie nieprzedstawionego okrutnie. Jest to całość zwarta, stanowiąca we wszystkich aspektach logiczny ciąg, poczynając od "Yet Another Raft of the Medusa", a na pięknym zwieńczeniu w postaci "Nickerson's Theme" kończąc. Te mroczne gitary nie dobijają słuchacza cały czas, liczne fragmenty to i delikatne, niemal ambientowe, miniatury, a mimo ogólnej masywności, jest tu przestrzeń, ograniczona tylko horyzontem na morzu. W bardzo dobry sposób dozowane jest napięcie, którego apogeum przypada na naprawdę ponury "Tombstone Carousal".
Dużo tu melodii, raz posępnych, to znów smutnych i pełnych rozpaczy i jest to album zmuszający do refleksji. Nie jest brutalny i celem AHAB nie jest tu z pewnością kruszenie riffami żelazobetonowych schronów. Gitary są naturalnie ciężkie i są najważniejsze, jednak warto zwrócić uwagę na perkusję, która ma tu do spełnienia rolę instrumentu, dopowiadającego szczegóły całej historii. Daniel Droste pokazuje się też jako jeden z najlepszych speców od growla w Niemczech.
Starannie wyprodukowana jest ta płyta i brzmienie dobrane bardzo dobrze. Tu trudno sobie wyobrazić inne tło i inny sound gitar, bo ten morski efekt zapewne zostałby utracony.
Tym albumem AHAB potwierdził swoje zasłużone miejsce w czołówce nie tylko niemieckiego ciężkiego klimatycznego grania, wyszedł też poza ramy funeral w czystej postaci, skutecznie łącząc go z melodyjniejszymi formami doom/death.
Płyta ma charakter konceptu, osnutego na ponurej, autentycznej historii statku wielorybniczego "Essex", ozdobiona jest także okładką, będącą repliką obrazu francuskiego malarza Théodore Géricaulta "Le Radeau De La Méduse". Wydana została przez Napalm Records w lipcu.
Na tym albumie, AHAB jest zespołem środka. Wolne tempa, dołujący melancholijny klimat, growl typowy dla doom/death. Czyste partie wokalne, znane z bardziej stonowanych zespołów epic doom, ograniczenie do minimum pozamuzycznych elementów dźwiękowych.
Wreszcie czas kompozycji, rozsądny, nieprzekraczający tej granicy cierpliwości, jaka cechuje miłośników doom/death, ale niekoniecznie lubujących się w funeralnych kolosach. Ten album spełnia wymagania zarówno zwolenników klasycznego doom metalu, jak i fanów doom/death... Nie wiem tylko, czy spełnia oczekiwania tych, co oczekują funeral doom w czystej postaci. Jest tu sporo melodii, wpakowanej w minimalistyczne granie i potężne, walcujące riffy. Jednocześnie nie jest to tak znów ciężkie, jak ostatnio grają zespoły doom/ death i album, mimo sporej długości, można wysłuchać bez przemęczenia zbyt mocarnymi dźwiękami. Czasem lirycznie, czasem ponuro... Poziom płyty niezmiernie równy, jednak brak czegoś zdecydowanie przykuwającego uwagę, czegoś, co by dawało przewagę nad innymi. Wykonanie bardzo dobre, wielkie wyczucie klimatu słyszalne w każdym zagraniu.
Ta muzyka uspokaja, a nie dołuje. To duży plus, zważywszy na ciężką tematykę ludzkich zachowań w obliczu śmierci, jaka tu dominuje. Płyta Morza, ale tego okrutnego, choć muzycznie nieprzedstawionego okrutnie. Jest to całość zwarta, stanowiąca we wszystkich aspektach logiczny ciąg, poczynając od "Yet Another Raft of the Medusa", a na pięknym zwieńczeniu w postaci "Nickerson's Theme" kończąc. Te mroczne gitary nie dobijają słuchacza cały czas, liczne fragmenty to i delikatne, niemal ambientowe, miniatury, a mimo ogólnej masywności, jest tu przestrzeń, ograniczona tylko horyzontem na morzu. W bardzo dobry sposób dozowane jest napięcie, którego apogeum przypada na naprawdę ponury "Tombstone Carousal".
Dużo tu melodii, raz posępnych, to znów smutnych i pełnych rozpaczy i jest to album zmuszający do refleksji. Nie jest brutalny i celem AHAB nie jest tu z pewnością kruszenie riffami żelazobetonowych schronów. Gitary są naturalnie ciężkie i są najważniejsze, jednak warto zwrócić uwagę na perkusję, która ma tu do spełnienia rolę instrumentu, dopowiadającego szczegóły całej historii. Daniel Droste pokazuje się też jako jeden z najlepszych speców od growla w Niemczech.
Starannie wyprodukowana jest ta płyta i brzmienie dobrane bardzo dobrze. Tu trudno sobie wyobrazić inne tło i inny sound gitar, bo ten morski efekt zapewne zostałby utracony.
Tym albumem AHAB potwierdził swoje zasłużone miejsce w czołówce nie tylko niemieckiego ciężkiego klimatycznego grania, wyszedł też poza ramy funeral w czystej postaci, skutecznie łącząc go z melodyjniejszymi formami doom/death.
Ocena: 8.5/10
24.07.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"