Airged L'amh
#1
Airged L'amh - Ode To Salvation (2008)

[Obrazek: R-2553256-1290126045.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Midlothian 03:25
2. Hunter's Path 06:02
3. Ode To Salvation 04:50
4. Eternal Eyes 07:23
5. Dine In Hades 07:59
6. Pages Of Essence 06:48
7. The Ritual Lair 04:51
8. Mo Coushle 05:47
9. Glide On The Wings 06:47

Rok wydania: 2008
Gatunek: Epic heavy/power metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Stavros Giannakopoulos - śpiew
Alexander Vasilopoulos - gitara
George Sofikitis - gitara
John Luna Tsimas - bas
George Thanasopoulos - perkusja
Manolis Gavalas - instrumenty klawiszowe

W lutym 2008 Eat Metal Records przedstawia nowy LP AIRGED L'AMH.

Trzeci album greckich folk powermetalowców ma charakter i mniej folkowy i mniej power metalowy. Można powiedzieć, że stanęli oni w falandze grup nastawionych na epickie granie w tradycyjnym heavy metalowym stylu, ale przy zachowaniu pewnych cech własnych, jakie wypracowali w okresie dotychczasowej działalności.
Intro do płyty, a raczej utwór instrumentalny ją rozpoczynający, "Midlothian", rozwija się w delikatną symfonię w "Hunter's Path" przerwaną ostrą gitarą i już mamy kroczący bojowy numer, surowszy niż to, co proponowali wcześniej, także w sferze wokalnej, bo i Giannakopoulos śpiewa ostrzej i drapieżniej. W ten utwór wbudowany jest celtycki motyw w części środkowej i aż się tu prosi o jego większe wyeksponowanie. Heavy wrażenie potęgują mruczące chórki wojowników w tle. Momentami to nawet pobrzmiewa stylem RUNNING WILD i wypada świetnie. "Ode To Salvation" jeszcze bardziej podnosi epicki, podniosły styl jaki tu został obrany, tyle że mamy tu klasycznie po grecku zagrany power metal z naciskiem na refren i dynamikę prostych riffów. Tu nie zapominają również o spokojniejszych fragmentach lekko zwalniających ten powerowy pęd. "Eternal Eyes" po prostu zabija motywem przewodnim pełnym dumy i dostojeństwa. Takie rzeczy powstają tylko w Europie Południowej w ramach importu starej metalowej myśli technicznej z USA. Do tego idealnie wpasowany wokal, przy czym wchodzi on też chwilami w wyższe rejestry, ale to co robi tu Giannakopoulos tym głosem zmęczonym i lekko zdyszanym jest doskonałe. Gitary na tym LP mają lekko przybrudzone, ale ciepłe brzmienie, perkusja grzmi i dudni, a bas jest mocny. Nie przeszkadza to w stworzeniu delikatnie pianinem rozpoczętej epickiej kompozycji "Dine In Hades", przywodzącej na myśl utwory VIRGIN STEELE. Momentami to opowieść skomplikowana, pełna zrywów i uniesień, zmian tempa i nastroju, brzmiąca bogato przy zachowaniu pewnej oszczędnej formy przekazu. W "Pages of Essence" przerażające odgłosy i dzwony budują napięcie od samego początku, uzyskując wsparcie niepokojąco brzmiących gitar i w końcu wokalu. Mroczny utwór pełen strachu rozpędza się w power thrashowej rytmice, ale pozostaje po stronie nocnego koszmaru. Znakomicie tu wspiera gitarzystów bas Tsimasa i razem z wokalem tworzy to bardzo interesującą całość. Wydobycie takiego klimatu to sprawa niełatwa, a tu zrobiono to w prosty sposób i skutecznie. No i jest ten lewantyński motyw mocno wysunięty i podkreślony, choć pojawiający się tylko dwukrotnie.
"The Ritual Lair" rozpoczyna się od perkusyjnego popisu, aby stać się po chwili kolejnym heavy metalowym killerem rozegranym w stylu ulubionym przez Kasparka i tu nie ma wątpliwości skąd wzięta jest inspiracja. Do tego odrobina greckiego heroicznego patosu i jest kruszący hełmy wrogów kolejny hit. Dla złagodzenia nastrojów i uspokojenia ładnie zrobiony "Mo Coushle" z symfonicznym tłem i gitarą akustyczną balladowy song, delikatnie odśpiewany przez Giannakopoulosa z niespodziewanym ostrzejszym zakończeniem.
Na koniec szybujemy na greckich skrzydłach w "Glide On The Wings" w rytm celtyckiej melodii. Helleńczycy robią tu zagrania w irlandzkim stylu znakomicie, jednak utwór rozwija się bardziej w kierunku połączenia symfonicznego power i heavy metalu i to także jest dobry kierunek.

Ogólnie kierunek obrany na tym albumie jest bardzo dobry, o ile epika i dumna wzniosłość jest dla słuchacza heavy metalu rzeczą istotną. Power folk to sympatyczna forma wyrażenia kultu stali i heroizmu, ale na tym albumie Grecy do boju przywdziali cięższe zbroje. Mam nadzieję, że ich już nie zdejmą.


Ocena: 9/10

19.02.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości