Amoral
#1
Amoral - Beneath (2011)

[Obrazek: R-3804880-1345101480-8113.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Beneath 08:46
2. Wrapped in Barbwire 03:01
3. Silhouette 03:58
4. Things Left Unsaid 04:58
5. (Won't Go) Home 04:22
6. Closure 05:37
7. Same Difference 04:39
8. Hours of Simplicity 03:46
9. Wastelands 03:39
10. This Ever Ending Game 03:55
11. No Future 03:59
12. Of Silent Stares & Fire Lost 07:06

Rok wydania: 2011
Gatunek: modern melodic metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Ari Koivunen - śpiew
Ben Varon - gitara
Masi Hukari - gitara
Pekka Johansson - bas
Juhana Karlsson - perkusja

Imperial Cassette 25.11.2011 przedstawił nowy longplay ekipy z Helsinek.
AMORAL ostatecznie przeszedł transformację. Onegdaj ceniony band z kręgu energetycznego death metalu z duża dawką melodii, potem po zmianach składu balansujący na swoim albumie "Show Your Colors" z 2009 na granicy podanego w wersji modern melodic metalcore a obecnie...
No właśnie. Tym razem młodzieżowy idol Ari Koivunen jest w końcu na swoim miejscu i AMORAL już nie męczy słuchacza pop rockowym wokalem w oprawie modern.
Być może trzeba było wypełnić lukę po TWILIGHTNING ze starych dobrych czasów, a może po prostu stać się dostępniejszym, łatwiejszym w odbiorze i bardziej zrozumiałym dla szerokiej rzeszy słuchaczy metalu.

Wstęp jest jednak inny, zaskakujący i wspaniały zarazem. Monumentalne intro symfoniczne do "Beneath" to jeden najpiękniejszych epickich motywów, jakie się pojawiły w ostatnim czasie na metalowych płytach. Dalej jest już metal, nowoczesny, przebojowy, mięsisty soczysty w brzmieniu i umiejętnie przeplatany łagodnymi partiami zdominowanymi przez wokal. Ari Koivunen jest na tym albumie postacią pierwszoplanową i czasem wręcz zapomina się, że gra tu jeszcze zespół. Oczywiście, nie wtedy gdy odzywają się łagodne gitary solo i gdy przestrzeń wypełnia nowocześnie zaaranżowana muzyka nie zawsze czysto metalowa. W jakiejś mierze i w pewnych fragmentach to podejście progresywne, bez nachalności, a w otwieraczu także z echami danego stylu zespołu. Zabawy jest jednak znacznie więcej, i to takiej inteligentnej, jaką właśnie kiedyś proponował słuchaczom TWILIGHTING. "Wrapped in Barbwire" czy "Hours of Simplicity" to najlepsze przykłady energicznego fińskiego melodic heavy, bardziej romantyczny "Silhouette" już jest jednak nieco sztampowy, tu jednak na wyróżnienie zasługuje gra gitarzystów. Ogólnie to gitary dosyć masywne o modern soundzie, jednak z częstymi wycieczkami w obszary hard rocka i rocka w formie ozdobników, ubarwień i przelatujących motywów dodanych jakby od niechcenia. Tak prezentuje się wolniejszy radiowo nastawiony "Things Left Unsaid" na swój sposób jednak posępny i z dużą dawką ostrzejszego wokalu w manierze harsh. Ten typ śpiewu jest podstawowy w "(Won't Go) Home" ten utwór jednak jakiś mało wyrazisty się wydaje w kategorii tym razem extreme melodic metal z ostatnimi wyczynami NORTHER w tle. Znacznie przyjemniej słucha się opatrzonego misternym akustycznym wstępem "Closure" z pięknie rozplanowanymi gitarami, ciepłego i refleksyjnego utworu. Nowoczesny pulsujący "Same Difference" jest nieco sztucznie tu wszczepiony, może dlatego ,że poza pewnymi fragmentami refrenu jest zdecydowanie modern w formie. Oniryczny rozleniwiony "Wastelands" to spokojny wokal i gitara akustyczna, trochę tu jednakże brakuje autentycznych emocji. TWILIGHTNING mocno słychać w "This Ever Ending Game" choć może i coś z romantic metalu HIM tu da się wychwycić.  W "No Future" znakomicie śpiewa Koivunen szkoda tylko, że intrygujący motyw z początku numeru potem gdzieś ginie i powraca nieśmiało w ujmującym solo gitarowym. Tak jak początek albumu, tak i koniec w postaci dłuższego "Of Silent Stares & Fire Lost" jest bardziej rozbudowany i bogatszy w formie. Mocne gitary i kilka płynnych zmian tempa, znów nawiązania do niemetalowej stylistyki w części instrumentalnej nastawienie na refleksyjny klimat i bardzo ciekawe wyraziste partie basu i perkusji. Te instrumenty ogólnie na tym LP zbytnio się nie wyróżniają, pozostają gdzieś w tle głębokich gitar, tu jednak warto ich uważniej posłuchać.


Realizacja tego albumu stoi na wysokim poziomie i jedynie perkusja mogła być bardziej wyrazista. Czasem jej brzmienie jest zbyt płaskie w stosunku do gitar i ogólnie przyjętego modern brzmienia całości.
AMORAL pokazał się jako zgrany zespół, który ma więcej do powiedzenia niż w roku 2009.
Ogólnie jednak pozostaje pewien niedosyt i wrażenie, że ten przebojowy styl to kamuflaż, a grupa lepiej się czuje w takich kompozycjach jak "Beneath", "Of Silent Stares & Fire Lost" czy też przewodzącego stawce "Closure". Płyta może nieco nierówna, ale wielokrotnie Finowie dają tu do myślenia innym zespołom grającym podobny metal nacechowany nowoczesnym podejściem.


Ocena: 7,9/10

27.11.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości