Angelo Perlepes' Mystery
#1
Angelo Perlepes' Mystery - Mystery (1991)

[Obrazek: R-2550479-1290017269.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Do Me Love 04:48
2. Baby Blue 04:11
3. The Return 04:47
4. Unicorn 03:43
5. Mystery 04:36
6. Burning Eyes 05:57
7. Angel's Capriccio (instrumental) 05:05

Rok wydania: 1991
Gatunek: Melodic Heavy Metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Geo Faskiotis - śpiew
Angelo Perlepes - gitara
Terry Kagelidis - bas
Jim Kontos - perkusja
Andrew Roupas - instrumenty klawiszowe

Jest to pierwszy album znakomitego gitarzysty greckiego Angelo Perlepesa, nagrany w pierwszym składzie grupy MYSTERY, którą stworzył i kierował.
Perlepes, przez miłośników wybitnych gitarzystów, kojarzony jest raczej z graniem neoklasycznym, na tym jednak albumie zaprezentował muzykę umocowaną w hard rockowej brytyjskiej tradycji z dużymi odniesieniami do szwedzkiej sceny heavymetalowej lat 80-tych.

Album zawiera tylko 7 kompozycji i nieco ponad 30 minut muzyki, jednak od początku do końca fascynuje. "Do Me Love" to melodyjny, heavy metalowy utwór inspirowany późnym RAINBOW, ale już po kilku minutach przechodzimy do zeppelinowskiego początku "Baby Blue", który charakteryzuje się nieco połamanym rytmem, klimatem lat 70-tych i znakomitą melodią - co ciekawe lepszą w zwrotkach niż w refrenach. "The Return" to wspaniałe nawiązanie do szwedzkiej tradycji heavy metalu i stylu wczesnego Malmsteena, natomiast następujący po nim "Unicorn" lżejszy i bardziej w stylu melodic metal. Mystery rozpoczyna się klasycznym monumentalnym wstępem organowym, aby niespodziewanie przekształcić się w melodyjny szybki wymiatacz. "Burning Eyes"... gdy już drzwi się otworzą, dostajemy niesamowity utwór, łączący tradycje RAINBOW z czasów Dio z epickim heavy metalem lat 80-tych. Faskiotis to nie Dio, ale daje tu radę i to jedne z lepszych partii wokalnych na płycie.
Album zamyka instrumentalny "Angel's Capriccio" - czyli kaprys - tu kapryśnie Perlepes z wielką swobodą łączy klasyczne formy muzyczne w ciekawą opowieść, powiązaną solami gitarowymi zarówno w stylu neoklasycznym, jak i manierze Blackmore'a.

Perlepes rządzi i dzieli na tym LP, jego sola za każdym razem zaskakują artyzmem wykonania, różnorodnością oraz melodyjnością i przejrzystością. Owszem, można się przyczepić do brzmienia, szczególnie do może zbyt głośnej perkusji, a Faskiotis prezentuje poziom solidny, ale nie rewelacyjny, płyta robi jednak znakomite wrażenie i te rzeczy można wybaczyć.
Niewątpliwie jeden z najlepszych albumów greckich z melodyjniejszych odmian tego metalu, niestety poza Grecją bardzo słabo znany.


Ocena: 9.5/10

11.10.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Angelo Perlepes' Mystery - Tales... (1999)

[Obrazek: R-3772798-1452805508-1931.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Prelude 01:26
2. Tales... of the Unexpected 04:00
3. Lady Evil 03:47
4. (Feels Like) I've Done it Before 04:41
5. Worship the Night 04:48
6. The Hawk and the Wolf 05:36
7. Fools Overture 01:31
8. Witche's Cry 03:59
9. The Final Battle 06:36
10. Judgement Day 04:11
11. Woman Without Shadow (Concerto Mysterioso) 04:02

Rok wydania: 1999
Gatunek: Neoclassical heavy metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Chris Papadopoulos - śpiew
Angelo Perlepes - gitary
Takis Avramopoulos - bas
Labis Kastanas - perkusja
John Raptis - instrumenty klawiszowe

Prawie dziesięć lat upłynęło od debiutu MYSTERY z 1991 roku ("Mystery") zanim grecki wirtuoz gitary powrócił z nową płytą. Te lata to okresy lepsze i gorsze, czas zmian, a także czas muzycznego dojrzewania Perlepesa jako artysty. Stopniowo, ale konsekwentnie zaczął on realizować koncepcję zbudowania metalowych kompozycji na stricte neoklasycznych podstawach i "Tales..." to płyta będąca pierwszym tego przejawem. Perlepes powrócił z zupełnie nowymi muzykami, oddalił się również od korzeni hard rocka i heavy metalu lat 80tych.

Intro, a potem Tales... of the Unexpected wyraźnie wskazują, że melodia jest podporządkowana neoklasycznej formie i w pewnym stopniu jest pretekstem do pokazania jak można przy pomocy gitary oddać ducha neoklasycznego grania. Jedynie refren wciąż napomina czasy hard rocka lat 80tych, takiego rodem zapewne ze Skandynawii.
Rozpędzony Lady Evil to szybki killer, gdzie słychać inspiracje Malmsteenem, ale i RAINBOW, bo ten brytyjski duch tu jest i w melodii, i w pewnych charakterystycznych zagrywkach gitarowych pod Blackmore'a. Dostojnie poprowadzona w średnim tempie kompozycja (Feels Like) I've Done it Before, ma z kolei coś z wczesnego ALCATRAZZ, ale i tego co grali w tym czasie Japończycy chociażby z CONCERTO MOON. Tu gdzieś wokalnie słychać i Grahama Bonneta, i wokalistów japońskich. Wzorcowy numer z piękną melodią i ogromnym ładunkiem emocji, no i naturalnie solo Perlepesa doskonałe. Perlepes to obok Zirasa najwybitniejszy gitarzysta z Hellady, potrafiący, podobnie jak ShredLord Joe Stump, nie tylko zagrać we własnym stylu, ale i znakomicie, jawnie, szczerze i otwarcie naśladować innych mistrzów. Także prosty dynamiczny heavy numer Worship the Night nasycony jest neoklasycznymi ozdobnikami i w pewnym stopniu także odnosi się do czasów RAINBOW z Turnerem. Bardzo ładna, pełna rockowego żaru jest tu wstawka z gitara akustyczną. The Hawk and the Wolf to znakomity utwór, oparty na naprzemiennym wykorzystaniu stylistyki melodyjnego heavy/power i akademicko potraktowanych neoklasycznych gitarowych pasaży. Średnie tempo chłód i duma to cechy tej kompozycji podobnie jak Witche's Cry. Wspaniałe są te melodie, stworzone o niemal rycerskie epickie podejście w połączeniu z neoklasyką.
Epicko jest też w potężnie zaśpiewanym The Final Battle, jakże nastrojowym w tej akustycznej otoczce i do tego bojowe chórki i gitara Perlepesa. Jakże on pięknie gra, ileż w tym autentycznej pasji i serca. Wspaniały gitarzysta po prostu. Szybszy malmsteenowski Judgement Day rozegrany z ogromną precyzją rozkwita w niezmiernie melodyjnym refrenie i eksplodującym nagle solo Perlepesa. Pojawiają się też skromne klawisze a la RAINBOW lat 70tych. Tych klawiszy na tym LP jest bardzo mało. Album to gitara i szorstki głos Chrisa Papadopoulosa, do którego żadnych zastrzeżeń mieć nie można, jeśli komuś Ripper Owens nie przeszkadza w składzie YNGWIE MALMSTEEN.
Perlepes żegna się na tym LP ze słuchaczami popisem w rozegranym w pirotechnicznym stylu instrumentalnym Woman Without Shadow.

Angelo Perlepes' MYSTERY udowadnia, że mimo skromnych środków i bazy można tworzyć ekscytującą muzykę metalową z najwyższej półki. Produkcja tego albumu pozostawia niedosyt, to prawda, jest nieco toporna i szorstka, w tym przypadku jednak można się z tym oswoić.
Nieznana perła neoclassical metal i dla fanów takiego grania absolutny mus.


Ocena: 9.5/10

11.10.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Angelo Perlepes' Mystery - Fatal Passion (2001)

[Obrazek: R-3772812-1452798751-7298.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Intro 00:19
2. Neverending Flame 06:28
3. Fatal Passion 05:53
4. Under The Spell Of The Spotlight 04:54
5. The Final Sign 06:36
6. Demon's Night 07:16
7. 1999 05:34
8. Eastern Star 06:22
9. Broken Sword 04:52
10. Fatal Passion - Finale 01:36

Rok wydania: 2001
Gatunek: Neoclassical Metal/Heavy Metal
Kraj: Grecja

Skład:
Dimitris Sirgiannis - śpiew
Angelo Perlepes - gitara
Takis Avramopoulos - bas
John Christopolulos - perkusja
John Raptis - instrumenty klawiszowe (gościnnie)

Trzeci album mistrza gitary z Aten i jego zespołu, którego skład w tym czasie się już ustabilizował. Tym razem LP został wydany przez grecką wytwórnię Steel Gallery Records.

Album niszczy i to zrozumiałe, bo Perlepes z MYSTERY nic poniżej znakomitego nie nagrał.
Tu mamy przykład muzyki odkrywczej w stopniu znikomym, ale jednocześnie zróżnicowanej jak na przyklejaną często etykietkę neoclassical metal. Zdecydowanie jest to mniej sztywne trzymanie się ram gatunku niż np. w przypadku VIRTUOCITY ponieważ Perlepes ponownie postępuje jak Stump czy Shima, umiejętnie łącząc style gitarowe różnych mistrzów i czerpiąc inspiracje z ich twórczości.
Mamy na tej płycie energiczne neoklasyczne kompozycje charakterystyczne dla stylu szwedzkiego pomieszanego z graniem CONCERTO MOON, jak „Neverending Flame” czy trochę też „Broken Sword”. Mamy również dostojne, skrojone według najbardziej klasycznych wzorów „Fatal Passion” i „The Final Sign” w stylu szwedzkim. Perły na tym LP to dwa rozbudowane numery „Demon's Night” i „Eastern Star”, które z powodzeniem mogłyby znaleźć się na albumach wczesnego RAINBOW. Pierwszy z nich doskonale by pasował do "Rising", a drugi z orientalnym motywem także do późniejszych płyt RAINBOW. Oba okraszone wspaniałymi solami gitarowymi w stylu Blackmore’a. Ciekawym, choć słabszym nieco utworem jest „1999” - zaskakujące nawiązanie do wczesnego ALCATRAZZ zmiksowanego z CONCERTO MOON ze środkowego okresu działalności. Jedynie „(Under The) Spell Of The Spotlight” trochę odstaje, brak tu zarówno atrakcyjnej melodii, jak i samo wykonanie nieco poniżej poziomu pozostałych kompozycji.

Wokal jest kontrowersyjny, mnie osobiście pasuje średnio i wolałbym kogoś o bardziej czystym głosie, jaki w kompozycjach neoklasycznych sprawdza się najlepiej. Perlepes postawił jednak na Dimitrisa Sirgiannisa teraz i w przyszłości, tworząc pewien kontrast pomiędzy gładkością samej muzyki a szorstką surowością wokalu. Klawisze są pewnym tylko dodatkiem i jest to praktycznie gitarowa płyta.
Poważnym mankamentem jest słaba produkcja i fatalne chwilami brzmienie, ale to była zawsze bolączka Perlepesa, nie dysponującego ani dużymi środkami finansowymi, ani też dostępem do dobrego studio. Być może kiedyś doczekamy się remasterowanych wersji jego nagrań.
Album mimo wskazanych minusów jest znakomity i bardzo wartościowy jako płyta z neoklasycznym metalem, który także jak widać w Grecji ma godnego szacunku przedstawiciela.


Ocena: 9/10

12.10.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Angelo Perlepes' Mystery - Destiny (2004)

[Obrazek: R-2923509-1307488952.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Show no mercy 05:15
2. I will Fly 04:03
3. Treason 04:34
4. Desperate Heart 07:08
5. The Quest 06:33
6. Weird (instrumental) 09:33
7. Destiny 05:56
8. My Dark Lord 05:07
9. Till the End of Time 05:00

Rok wydania: 2004
Gatunek: Melodic Neoclassical Heavy Power Metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Dimitris Sirgiannis - śpiew
Angelo Perlepes - gitara, instrumenty klawiszowe
Takis Avramopoulos - bas
John Christopoulos - perkusja

Czwarty i na razie, niestety, ostatni LP greckiego czarodzieja gitary, Angelo Perlepesa, i jego zespołu MYSTERY. Ta płyta został wydana zasadniczo siłami samego Perlepsa, pod szyldem własnej wytwórni LJYL Records.
Skład zespołu tym razem zmianie nie uległ, a muzycznie także mamy kontynuację tego, co było poprzednio. Co najważniejsze, na równie wysokim poziomie.

Album otwiera "Show No Mercy", dynamiczny melodyjny numer w stylu RAINBOW, ale o heavy powerowej mocy, przy czym niespodzianką jest brak neoklasycznego elementu. Ten pojawia się jednak już w następnym "I Will Fly", także mającym odniesienia do muzyki RAINBOW. Z utworu na utwór Perlepes rozbudowuje neoklasyczny styl i klimat - znakomity melodyjny "Treason", umiejętnie wzbogacony o cudeńka wygrywane w solówkach. "Desperate Heart" to pierwsza kulminacja na tym LP. Wolniejszy, dostojny, w manierze skandynawskiej z rozbudowanymi partiami instrumentalnymi, gdzie Perlepes wspomaga się klawiszami. Nie wiem, kto tam robi w chórkach, ale chętnie bym go usłyszał w roli głównej przy mikrofonie. Tu znów wraca problem Dimitrisa Sirgiannisa jako wokalisty. Albo się go trawi, albo niestety odsiewa niemal natychmiast. Może już nie nawet sam boski Apollo, ale ktoś z bardziej przyjaznym dla ogółu słuchaczy głosem by się tu przydał... Końcówka tego utworu oparta o potężne klawiszowe partie żywcem wyjęte z lat 70-tych miażdżąca. Kolejny killer w kolekcji Perlepesa."The Quest" ma wiele cech metalu klasycznego lat 80-tych, zarówno tego z USA, jak i ze Szwecji. Tym razem Perlepes demoluje solami gitarowymi, podobnie jak Stump, korzystając z różnych zapożyczeń techniki gry, między innymi Blackmore'a i mistrzów japońskich. "Weird" to blisko 10 minutowy fenomenalny popis neoklasycznego kunsztu gitarowego Angelo Perlepesa, skonstruowany na podstawie wzorów muzyki klasycznej. Jeden z najwspanialszych przykładów instrumentalnego, neoklasycznego shredu na płytach z muzyka heavy metalową. "Destiny" to niejako kontynuacja wątku z "Weird", niczym nie ustępująca poziomem. "My Dark Lord" to z kolei utwór wolny, niemal epicki, mroczny wzbogacony o żeńskie wokalizy w tle i lekko łamany przez dynamiczne i finezyjne zagrania Perlepesa.
Album zamyka "Till the End of Time", piękna odpowiedź na muzykę Yngwie Malmsteena z kunsztownym solem i zapadającym w pamięć motywem głównej melodii.

Pod względem kompozycji płyta genialna i absolutnie najlepsza ze wszystkich, jakie nagrał Perlepes. W sferze wykorzystania neoklasycznych elementów ścisła czołówka gatunku. W tym aspekcie, jak i w wykonaniu przez Perlepesa 10/10. Jest to wirtuoz gitary godny najwyższego uznania i szacunku. Jeśli chodzi o stronę wokalną - kontrowersyjnie i tu wchodzić w polemiki nie zamierzam. Samo brzmienie też nie jest rewelacyjne. Trochę za surowe, jakby starodawne, wyjęte gdzieś z połowy lat 80-tych... jednak to efekt skromnego budżetu i nie najlepszych możliwości studia gdzie ten album przygotowano. Pełna ocena jest trudna. Dla mnie, mimo wskazanych mankamentów, arcydzieło gatunku.
Zapewne nagrany i zmiksowany ponownie, z innym wokalistą zabiłby podwójnie.

Jak na razie to niestety wszystko, czym Angelo Perlepes uraczył słuchaczy w MYSTERY. Co jakiś czas pojawiają się słuchy o nowym LP i nowym materiale - mam nadzieję, że się jeszcze doczekam.
Zespół dla miłośników melodyjnego heavy power z dużą dawką neoklasyki obowiązkowy.


Ocena: 9.5/10

14.10.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości