Anvil
#16
Anvil - Anvil Is Anvil (2016)

[Obrazek: 546221.jpg?1226]

Tracklista:
1. Daggers and Rum 05:26
2. Up, Down, Sideways 03:19
3. Gun Control 04:22
4. Die for a Lie 03:17
5. Runaway Train 03:40
6. Zombie Apocalypse 04:22
7. It's Your Move 03:30
8. Ambushed 03:22
9. Fire on the Highway 04:35
10. Run like Hell 03:07
11. Forgive Don't Forget 02:40
12. Never Going to Stop 04:09
 
Rok wydania: 2016
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Kanada

Skład zespołu:
Steve "Lips" Kudlow - śpiew, gitara
Chris "Christ" Robertson - gitara basowa
Robb Reiner - perkusja


Sal Italiano odszedł z ANVIL już w 2014 i kolejny album dla Steamhammer nagrali z kolejnym nowym basistą Chrisem Robertsonem, kanadyjskim debiutantem. Ukazał się on w lutym 2016.
Tym razem tytuł płyty wyjaśnia niewiele, bo ANVIL to grał jednak przez te lata różne rzeczy.

Tym razem to klasyczny heavy metal, inspirowany dokonaniami sceny amerykańskiej, głównie lat 80tych. Jaki piraci w openerze Daggers and Rum nie pokazali niczego ciekawego i lepiej pozostać przy RUNNING WILD, podobnie niewiele wnosi monotonny rycerski Gun Control, a Die for a Lie jest po prostu reprodukcją heavy metalu i dobrze, że trawa niezbyt długo. Trzeba jednak przyznać, że szybki i zdecydowanie zagrany Up, Down, Sideways jest na tyle dobry, że spokojnie mógłby się znaleźć na "Metal On Metal". Lips gra tu z werwą, kapitalne solo w to wplata, a sekcji rytmicznej po prostu chce się słuchać. No i okazuje się, że Chris "Christ" Robertson ma sporo do powiedzenia jako gitarzysta basowy. It's Your Move, choć  podobnie skonstruowany, nie jest już tak udany. Dobry, miejscami nawet bardzo dobry jest umiarkowanie szybki Runaway Train, taki w wymiarze wokalnym łagodniejszy, ale gitarowo rozegrany według najlepszych, starych standardów ANVIL. Czuje się lata 80te. Podobnie niezły w budowaniu klimatu lat 80tych jest Run like Hell. I tak przy okazji, "Lipsa" jako wokalisty da się słuchać tym razem bez uczucia zażenowania. Klasyczna metalowa apokalipsa zombiaków w Zombie Apocalypse, jest dosyć toporna i od lat ANVIL w tych wolnych tempach nie jest w stanie zainteresować słuchacza. Metalowe tematy... Ambush to ponownie po prostu zapełniacz w średnim tempie, w pewnych momentach chaotyczny jak słaby ANVIL, Fire on the Highway to utwór zupełnie nieudany, surowy z bardzo niewyraźnie zaznaczoną melodią przypomina RAVEN z czasów amerykańskich. Po prostu słabe to. Podobnie jak toporna lekcja o roli historii w krótkim, niby hymnowym, heroicznym Forgive Don't Forget. No i jeszcze taki semi rokendrolowy Never Going to Stop. Tak...

Sound jest przepyszny, a przygotował go w opcji masteringu Mistrz Jacob Hansen. Fenomenalnie ustawiony został metaliczny bas i jest to jeden z najlepiej ustawionych basów na classic metalowych albumach roku 2016.
No stara się tu ANVIL udowodnić, że jest ANVIL i formalnie to się udaje, tyle że po raz kolejny nie ma tu za wiele do posłuchania. Melodie nieciekawe i solidne wykonanie tego nie ratuje. Jeden killer Up Down Sideways i przecież nie można go słuchać w kółko.


ocena: 6/10

new 18.05.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#17
Anvil - Pounding the Pavement (2018)

[Obrazek: 675576.jpg?2730]

Tracklista:
1. Bitch in the Box 04:29
2. Ego 02:57
3. Doing What I Want 03:17
4. Smash Your Face 04:20
5. Pounding the Pavement 03:05
6. Rock That Shit 03:21
7. Let It Go 03:00
8. Nanook of the North 05:57
9. Black Smoke 03:26
10. World of Tomorrow 04:37
11. Warming Up 03:03
12. Don't Tell Me 03:51
 
Rok wydania: 2018
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Kanada

Skład zespołu:
Steve "Lips" Kudlow - śpiew, gitara
Chris "Christ" Robertson - gitara basowa
Robb Reiner - perkusja


W styczniu 2018 Steamhammer wydaje kolejny album ANVIL...

W przypadku ANVIL są zawsze dwie opcje. Albo nagrywają coś zupełnie innego niż na poprzednim LP, albo też stylistycznie praktycznie to samo. Tym razem jest to samo co na "Anvil  Anvil".
Amerykański, dosyć toporny heavy metal. Trudno za interesujące uznać otwarcie w postaci wolnego, masywnego Bitch in the Box, czy potem podobny w aranżacji Smash Your Face i szybszy, weselszy i żywszy Ego pokazuje, że jednak podkręcone tempa bardziej wychodzą Kanadyjczykom. Monotonna rytmika, na granicy prymitywizmu, cechuje Doing What I Want i jednak brak tu drugiego gitarzysty, co zresztą wyraźnie słychać w instrumentalnym numerze tytułowym Pounding the Pavement.
Takie numery jak Rock That Shit nagrywał MOTORHEAD, gdy Lemmy był w słabszej dyspozycji kompozytorskiej... No cóż, jednak trzeba było ten album czymś wypełnić. I zaraz potem następny ospały wypełniacz Let It Go z niemieckim refrenem piwnym z Zagłębia Ruhry. Pogrążają się po raz kolejny w wolnym, niby epickim Nanook of the North i trudno się przez to przebić bez niecierpliwienia. ANVIL od lat irytuje w takich utworach, niestety. World of Tomorrow zagrany według takiego samego schematu wnosi do płyty równie dużo. No tak, jest tu wykorzystany jeden z najsłynniejszych riffów BLACK SABBATH z lat 70tych, ale czy to dobrze? No nie wiem, w takim topornym utworze. Wypełniacze, wypełniacze... Czy na pewno ANVIL uznał, że słuchacz będzie zachwycony takimi prostymi riffowymi numerami z rokendrolem w tle jak Black Smoke? Dużo fajnej perkusji Reinera w Warming Up, trochę żywszej gry "Lipsa" (udane solo!) czysty zmetalizowany rokendrol i jest umiarkowany hit pod sam koniec tej płyty. Bonusowy Don't Tell Me jest ociężały i takich bonusów oby jak najmniej.

Przewidywalne, ograne melodie, tylko dobre wykonanie gitarowe i wokalne, brak ciekawych pomysłów na aranżacje. Zachowawczo na przeciętnym poziomie i tyle. Tylko do masteringu Mistrza Jörga Ukena nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Brzmi to czysto, mocno, selektywnie, no ale przecież trudno się delektować tylko takim brzmieniem, zresztą bardzo archetypowym dla classic heavy metalu.
Kolejna taka sobie płyta słynnego ANVIL. Warming Up ANVIL, Warming Up...


ocena: 5,8/10

new 19.05.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#18
Anvil - Impact Is Imminent (2022)

[Obrazek: 1020937.jpg?3456]

Tracklista:
1. Take a Lesson 04:21
2. Ghost Shadow 03:07
3. Another Gun Fight 04:04
4. Fire Rain 02:43
5. Teabag 02:38
6. Don't Look Back 03:18
7. Someone to Hate 03:36
8. Bad Side of Town 03:29
9. Wizard's Wand 04:05
10. Lockdown 03:50
11. Explosive Energy 03:20
12. The Rabbit Hole 03:44
13. Shockwave 04:57
14. Gomez 02:38
 
Rok wydania: 2022
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Kanada

Skład zespołu:
Steve "Lips" Kudlow - śpiew, gitara
Chris "Christ" Robertson - gitara basowa
Robb Reiner - perkusja

Bardzo regularnie, co dwa lata ANVIL od roku 2016 wydaje kolejne nowe płyty i czas nadszedł. AFM Records w maju przedstawia "Impact Is Imminent". Trochę niebezpieczny tytuł, ale nie z powodu zniszczenia Ziemi przez Kowadło, lecz skojarzeń z innym LP o tym samym tytule, który przeszedł do historii muzyki metalowej.

Płyta ANVIL do historii nie przejdzie. Zbyt dużo to ogranego heavy metalu w wolnych tempach, miarowo usypiającego w Take a Lesson, Wizard's Wand, Lockdown ( znowu o tym, jeszcze o tym?). Za dużo prymitywizmu w stylizowanych na amerykański heavy/power takich utworach jak Ghost Shadow czy Don't Look Back.  
Zbyt prosta jest surowa ponurość w Another Gun Fight i zbyt infantylny hard'n'heavy image w słabiutkim Fire Rain i tylko dobrze, że to jest takie krótkie. Bardzo krótki jest także rozbujany rokendrolowo Teabag, ale tu przynajmniej nie słychać "Lipsa" w wyjątkowo przeciętnej formie, a pochody basowe Robertsona są wyborne, podobnie jak natarcia perkusyjne Reinera. Tyle, że takie numery to można sobie pogrywać na Jam session i koncertach w przerwie od kucia na Kowadle. Niemniej, fajny i sympatyczny instrumental. Piwny niemiecki heavy metal w Someone to Hate, bez tego specyficznego topornego wdzięku, gdy takie rzeczy grają Niemcy... Tyle razy już ANVIL grał takie coś jak Bad Side of Town i tyle razy był to jedynie wypełniacz. Explosive Energy? Naprawdę taki tytuł dla tak trywialnego hard'n'heavy? Jakiś podjazd pod stylistykę MOTORHEAD w The Rabbit Hole i lepsze to, niż te wolne granie bez pomysłu, z Lockdown na czele. Zresztą Shockwave, skonstruowany po części z riffów, które można by przypisać BLACK SABBATH jest tylko niewiele lepszy.
Dobrze, że stać ich było na kolejny fenomenalny żart muzyczny w instrumentalnym Gomez z sekcją dętą i instrumentalną wirtuozerią sekcji rytmicznej (Reiner!!!). Moc Absolutna! Niestety, to tylko swoisty bonus....

Ponownie mastering wykonał Jörg Uken i bas świetnie zrobiony dla świetnie grającego Robertsona, a perkusja grzmiąca i pewnie tyle dobrego.
Niestety, ANVIL od wielu lat nie ma zupełnie nic do powiedzenia. 


ocena: 5,1/10

new 20.05.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości