Arachnes
#1
Arachnes -The Goddess Temple (1997)

[Obrazek: R-7191407-1435781046-4875.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Black Rain 03:48
2. The King 03:52
3. The Four Elements: Fire 02:20
4. The Four Elements: Earth 02:05
5. The Four Elements: Wind 02:27
6. The Four Elements: Water 03:10
7. Shut The Door 04:10
8. First Of All 03:53
9. Against My Heart 03:50
10. Sometime 02:15
11. With My Freedom 03:19
12. Coloured Worlds 04:34
13. The Barbier Of Seville 03:28

Rok wydania: 1997
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu::
Enzo Caruso - śpiew , instrumenty klawiszowe , pianino, organy Hammonda
Frank Caruso - gitary, bas, śpiew
Paola Casalini - bas
Graziano Rampazzo -perkusja

Mediolański ARACHNES powstał z inicjatywy braci Caruso, muzyków wychowanych na wzorach klasycznych, zafascynowanych progresywnym power metalem i zainspirowanych sukcesami innych grup włoskich grających tę odmianę metalu. Uzdolnieni multiinstrumentaliści wcześniej próbowali sił w prostszym hard rockowym graniu jednak ostatecznie zdecydowali się postawić sobie trudniejsze zadania.Debiut przypadł na czas, gdy określone miejsce na włoskiej scenie miały już i LABYRINTH i ELDRITCH i RHAPSODY.  Debiut został wydany przez Lucretia Records International z Włoch.

ARACHNES w jakimś stopniu skupiał cechy tych trzech grup i ta ich pierwsza płyta jest dosyć trudna w odbiorze i poniekąd eklektyczna.
Ciężka gitara w "Black Rain" jest zapewne najbliższa ELDRITCH i tu najwięcej jest zaprawionego thrashem power a nawet heavy power w umiarkowanym tempie z dawką łamańców w refrenie i wyjątkowo oszczędnym użyciem klawiszy w stylu LABYRINTH w dialogach z gitarą. To bardzo udany numer wskazujący, że progresywnie można zagrać także nie unikając mocnej gitary i nieskomplikowanej melodii.  "The King" to mieszanka epickich rycerskich mocnych riffów i łagodnych interludiów z gitarą akustyczną i bojowym refrenem chóralnym. Tu jest faktycznie próba stworzenia rozmachu opowieści na miarę RHAPSODY, przy czym jednak znacznie cięższego kalibru. Znakomite solo Franka Caruso i taki tradycyjny duch lat nawet 70tych nad tym polatuje. Ta umiejętność grania w średnim tempie bez nudzenia jest na tym LP łatwo zauważalna.
Potem jednak jest to już bardziej złożone i "Cztery Żywioły" to przegląd zdecydowanie progresywnych zagrywek w interesujących miniaturach instrumentalnych, wirtuozerskich, co tu dużo mówić. Od neoklasyki poprzez symfonikę zmieszaną z ambientem po elementy jazz rocka-imponujące popisy obu braci Caruso rozumiejących się w każdym ułamku sekundy. No i jest w tym treść -jest Ogień, Woda, Ziemia i Powietrze. Warto uważnie posłuchać - pięknie to jest zrobione i dopracowane w najdrobniejszych szczegółach.
ARACHNES bardzo swobodnie się przemieszcza w różnych stylach i już "Shut The Door" ma w sobie coś z groove, coś z bluesa i coś ze starego rocka zagranego z power metalowym zębem. "Against My Heart" to znów połamany mocno momentami power metal z bardzo dobrze dopasowanym refrenem o prostej melodii. Trudno się nudzić słuchając tej płyty, bo wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie. Zwolennicy prostszego i bardziej przewidywalnego grania mogą być nieco zaskoczeni, a tym którzy zaskakiwani być lubią szczegółów zdradzać nie wypada.
No, może tylko tyle ,że "The Barbier Of Seville" to chyba jeden z najbardziej wodewilowo i purplowsko podany motyw neoklasyczny jaki znalazł się na płycie włoskiej i że brzmi to dziwnie...ale fajnie.
Część partii basu na tym LP zagrał Frank Caruso i słychać kiedy gra. Bardzo dobry to basista a hammondy, pianino i klawisze jego brata momentami fantastyczne. Najsłabszym elementem tego albumu jest wokal. Przeciętny po prostu i ten album wymagał by śpiewaka lepszego,o większych umiejętnościach technicznych i bardziej charakterystycznego. W tym aspekcie ARACHNES ustępuje najlepszym na pewno. Dużo instrumentalnego grania, wysokiej klasy i przy tym bardzo dobra produkcja. Słychać najdrobniejsze niuanse zwłaszcza w numerach instrumentalnych , które są pod względem brzmienia wyjątkowo dopracowane.

Album uznawany jest za najbardziej interesujące dzieło tego zespołu, doczekał się też kilku reedycji w zmienionej formie i innymi zestawami utworów.
Ciekawa płyta, trochę dziwna ale te momenty zdziwienia są przyjemne.


Ocena 8,4/10

17.07.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Arachnes - A New Day (2011)

[Obrazek: 52959_arachnes_a_new_day.jpg]

Tracklista:
1. I Know the Darkness 05:03
2. Big Hearth 03:54
3. I'm Sorry 04:17
4. Into the Fog 04:59
5. Magic World 03:26
6. My Face Is Hard 03:45
7. Running in an Old Town 04:22
8. Take Your Life 04:45
9. Parallel Worlds 02:12
10. The Reason of the Things 03:33
11. Your Death 04:49
12. Fireball 03:38

Rok wydania: 2011
Gatunek: Progressive Metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu:
Enzo Caruso - śpiew, instrumenty klawiszowe
Franco Caruso - gitara, chórki
Gabriele Baroni - bas
Stefano Caironi - perkusja

Deep Purple, Led Zeppelin, Queen, Toto, Yngwie Malmsteen, ELP, Jethro Tull, Yes, Miles Davis... Takie oto grupy są podawane w ramach porównań i inspiracji pod adresem tego zespołu. Porównanie do purpurowych w sumie jest na miejscu, bo jedyne, co mają wspólne to cover... I raczej nic poza tym.

Powrócili po 5 latach milczenia w maju ( wydawca Music For The Masses) i w sumie słychać, że za bardzo nie wiedzą, jak bardzo muzyka poszła do przodu. Nie, to w sumie błędne określenie, bo materiał został nagrany w 2008 roku i głównie problemy z wytwórnią sprawiły, że ta płyta pojawiła się dopiero teraz. Co prawda z początku miało to być niezależne, ale przygarnęło to jednak Lion Music i trudno coś konkretnego zarzucić tej płycie poza wtórnością. "Big Heart" to nic innego jak wariacja nad ADAGIO z czasów Kuprija i ARTENSION, niewiele od Francji i dzieł Kuprija odbiega "I Know the Darkness". "I'm Sorry" jest nieznośny w swojej kosmicznej elektronice. Co prawda można odnieść wrażenie przestrzeni zeszłorocznego MISTHERIA, jednak to jest odegrane zbyt mechanicznie i od niechcenia... "Into the Fog" miał szanse zaistnienia, jednak aż za bardzo momentami inspirują się USA i tym całym "potężnym" i "mrocznym" pogłosem HELLOWEEN z "The Dark Ride". "Magic World" jest nie tylko odegrany od niechcenia, ale i odśpiewany i jedyne, co się raczej może podobać to Kuprijowo-Adagio sola... I "growl" dla ciekawskich. "My Face is Hard" to łagodna ballada, ale miła dla ucha, nawet nie słychać tu tej siłowości Enzo, nawet to wykorzystuje nieco jako atut. Ograna, amerykańska ballada bez tożsamości, ale miło się tego słucha, choć solo jest po prostu okropne. "Running in an Old Town" to znów Kuprijowe zakątki, choć mechaniczność i brak emocji znów wszystko zabija. Dalej poza kopiowaniem USA nie ma raczej za wiele ciekawego poza "Your Death", kompozycji instrumentalnej, budującej napięcie i mrok. To też pokazuje, w jak słabej formie jest Enzo. Garażowy "Fireball" pozostawię bez komentarza. Takim coverom mówię nie, ale przynajmniej podsumowuje zawartość tej płyty.

To jest płyta nagrana raczej na szybko i już przy zmęczeniu sobą muzyków i muzyką samą w sobie. Nie ma tu więzi współpracy, jakiegoś zrozumienia i to szczególnie wychodzi w pustym, nieżywym coverze słynnego numeru DEEP PURPLE. Brzmienie jest takie sobie, nic specjalnego, ale i sama muzyka nie oczarowuje niczym wyjątkowym. Pewnie dlatego też premiera tego "powrotu" zespołu z pokaźną ilością fanów przeszła niemal bez echa.
Obojętna, nudna płyta z Włoch - kolejna na jeden raz...


Ocena: 6/10

9.05.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Arachnes -Parallel Worlds (2001)

[Obrazek: R-4405612-1504972507-8582.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Prelude 02:12
2. Arachne 03:46
3. Narrow Road 04:03
4. Lobotomy 04:41
5. Loveless 03:48
6. Running Now 03:37
7. Tears 04:55
8. Declaration of War 01:33
9. War 03:45
10. Suite in A minor - Vivace 03:03
11. Suite in A minor - Moderato 01:32
12. Suite in A minor - Adagio 03:17
13. Danger of Death 04:12
14. Sheet Steel 03:57
15. Parallel Worlds (Ouverture) 01:25
16. Parallel Worlds 03:47

Rok wydania: 2001
Gatunek: Progressive Neoclassical Power Metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu:
Enzo Caruso - śpiew, instrumenty klawiszowe, pianino, organy Hammonda
Frank Caruso - gitary, śpiew
Massimilano Clement - gitara basowa
Jaco- perkusja

W roku 2000 bracia Caruso z nową sekcją rytmiczną Massimilano/Jaco nagrali swój drugi album, wydany przez Scarlet Records w styczniu roku następnego.
Zdumiewający eklektyzm i maestria w jego spajaniu została zastąpiona bardziej zwartą power metalową stylistyką, nadal progresywną, nadal z akcentami neoklasycznymi, ale podają jednak w inny sposób.

Otwarcie tego LP jest fenomenalne i po Prelude prezentują zadziwiający neoklasyczny, potężnie zagrany Arachne z chórami w stylu ADAGIO i RHAPSODY wspaniałym planem drugim oraz organowymi pasażami Enzo. Zaraz potem dramatyczny, niezwykle melodyjny przygniatający power metalowy Narrow Road z neoklasycznym chłodnym refrenem. To są wyborne utwory jednak grupa śmiało sięga i po inne formy wyrazu. Lobotomy jest ciężki, bardzo ciężki w gitarze i mroczny, a przy tym tak pięknie łamany łagodnymi partiami z gitarą akustyczną i miażdżącym basem.... Jeśli na początku albumu Caruso śpiewał po prostu dobrze, to tutaj daje z siebie znacznie więcej i jest to wokal zróżnicowany, wyborny w górkach i gdy trzeba psychodeliczny, przy czym słychać tu bardzo styl narracji Davida Mustaine'a z MEGADETH.
Problemem ekip włoskich w tym czasie było zbyt duże zapatrzenie w LABYRINTH. ARACHNES z zupełnie niejasnych powodów robi to samo i środek płyty to starannie wykonane, ale wtórne progressive power metalowe utwory w stylu LABYRINTH (Loveless, Running Now, a także klasyczna poetycka ballada przy pianinie Tears oraz bardzo przeciętny War).
Potem Suite in A minor w trzech częściach, gdzie jest dużo kunsztownego neoklasycznego grania w progresywnym sosie, ale dla power metalu niewiele z tego wynika. Z całą pewnością Adagio, romantyczny, zaśpiewany gitarą jest najlepszy, poruszający i zmuszający do refleksji, przypominając klimatem podobne słynne gitarowe kompozycje Blackmore'a w RAINBOW.
Potem znowu wracają do umiarkowanie interesującego melodyjnego progresywnego metalu w zagranym w średnim tempie Danger of Death i brutalniejszy w riffach, lekko psychodeliczny i z wybornym refrenem Sheet Steel jest  znacznie lepszy, naznaczony nieprzewidywalnością ARACHNES. Zamykający ten LP dwuczęściowy Parallel Worlds to prostszy, ale bardzo dobrze zrobiony melodyjny power metal heroiczny głównego nurtu flower power, pełen autentycznej pasji i bez nadmiernego słodzenia.

Niezależnie od poziomu poszczególnych kompozycji wykonanie jest na bardzo wysokim poziomie. Czasem można by zarzucić Caruso, że śpiewa nieco bezbarwnie, ale z nów w innych miejscach po prostu zadziwia elastycznością i zasięgiem w górkach. Kilka solówek jest po prostu wyśmienitych, także klawiszowych i na hammondach, no i shred neoklasyczny Franka Caruso to ekstraklasa. Sekcja rytmiczna bez trudu nadąża za zmieniającymi się jak w kalejdoskopie pomysłami braci Caruso i jest tu pewna liczba zdumiewających szarż basu i perkusyjnych ataków.
No i wreszcie produkcja. Jest to jedno najdoskonalszych osiągnięć w progresywnym power metalu włoskim, a może i europejskim. Bracia Caruso zrobili to sami i efekt jest piorunujący. Potężna gitara, potężny bas i mocna klarowna perkusja oraz plany dalsze i brzmienie wszystkich instrumentów klawiszowych to majstersztyk. Trudno znaleźć inny zespół z Italii, który osiągnąłby takie własne, swoiste, rozpoznawalne brzmienie.
Album można by uznać za arcydzieło, gdyby nie to spoglądanie na LABYRINTH. To, co ARACHNES dał od siebie, broni się bezproblemowo, to co jest zapożyczone, już niekoniecznie.

ocena 8/10

new 18.04.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Arachnes -Apocalypse (2002)

[Obrazek: R-3665451-1346946282-6336.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Concept of Time and Space 00:34
2. Decisive Battle 02:08
3. Apocalypse 04:29
4. Prayer (Part 1) 01:22
5. Prayer (Part 2) 03:43
6. My Destiny 04:14
7. A New Breathing 03:43
8. Decisive Battle (reprise) 01:57
9. Tango 03:27
10. The Rain Song 04:44
11. Forever 03:49
12. The Blade of My Brain 03:43
13. The Dreamer 04:13
14. The Power of God (Emerson, Lake & Palmer cover) 03:57
15. Realm of Spirits 04:04

Rok wydania: 2002
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu::
Enzo Caruso - śpiew, instrumenty klawiszowe, pianino, organy Hammonda, harfa, organy kościelne
Frank Caruso - gitary, śpiew
Paolo Giani - gitara basowa
Jaco- perkusja

W maju 2002 roku Scarlet Records wydaje trzeci album ARACHNES "Apocalypse", na którym zagrał nowy basista Paolo Giani, a Enzo Enzo Caruso włącza do swojego instrumentarium organy kościelne nagrywane na żywo 6 stycznia 2002 roku i harfę.

Apokalipsy jednak nie ma i ta płyta zdradza wyraźny kryzys twórczy zespołu. Wśród jak zwykle mnóstwa miniatur instrumentalnych, interludiów i preludiów oraz zwieńczenia w postaci Realm of Spirits poukrywane są nieciekawe kompozycje z kręgu melodic power w progresywnej włoskiej odmianie, jakich w tym samym czasie namnożyło mnóstwo, a wszystkie stanowiły mniej lub bardziej udaną próbę zdyskontowania sukcesów muzyki VISION DIVINE i LABYRINTH, a po części także RHAPSODY. ARACHNES  dołącza do tego peletonu goniącego Mistrzów, zatracając własny styl i proponując bardzo niewiele nawet w samych melodiach. Może tylko numer tytułowy jest udany i wart uwagi, ale reszta doprawdy już nie. Nudzą manierycznie w My Destiny, są niesamowicie wtórni w A New Breathing, a The Rain Song ma tylko dobry tytuł i bardzo dobrą część wstępna o ciekawym klimacie. Potem już tylko progresywne ataki klawiszy na dużych szybkościach i to typowy metal tego rodzaju dla Włoch. Romantyczny z pianinem i na takich albumach obowiązkowy jest nieudany, chyba także dlatego, że i Caruso śpiewa na tej płycie poniżej swoich możliwości. Dosyć marnie wypada zwłaszcza w partiach wyższych, ale zamiast ich unikać forsuje takie wokale w niemal każdej kompozycji. Trochę nie bardzo pasuje do całości pełen ciężkich power metalowych riffów trywialny The Blade of My Brain i w parze z przekombinowanym i ogranym progressive power metalowym w czystej postaci The Dreamer tworzy najsłabszą część tej płyty.
Całość uzupełnia cover EMERSON, LAKE & PALMER, który niby tu pasuje, ale podkreśla tylko ogólną miałkość całości.

Na plus tylko produkcja i dobre brzmienie, oraz sporo ciekawych pomysłów w kompozycjach instrumentalnych. Tak, wykonanie jest również na wysokim poziomie, ale dotyczy to tylko Caruso jako mutiinstrumentalisty, a nie wokalisty.
Przemieszczenie do głównego nurtu włoskiego progressive power metalu spowodowało spory spadek zainteresowania tym zespołem. rokującym przecież wcześniej jako coś nietypowego i swoistego.


ocena 6,5/10

new 23.08.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#5
Arachnes -Primary Fear (2003)

[Obrazek: R-3446252-1346945453-9713.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Osonzes 00:48
2. Battle to the Victory 03:00
3. Primary Fear 04:13
4. The Warning 04:10
5. Still Waters 03:33
6. Thriller 04:37
7. To Escape Death 03:57
8. Not Fair (Prelude) 02:07
9. Not Fair 03:11
10. Tota Pulchra 03:40
11. My Old Refuge 04:07
12. My Son and I 03:43
13. Running in the Labyrinth 05:03
14. Eruption (Emerson, Lake & Palmer cover) 03:00
15. Scherzo in E minor 01:31

Rok wydania: 2003
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu::
Enzo Caruso - śpiew, instrumenty klawiszowe, pianino, organy Hammonda, harfa, organy kościelne
Frank Caruso - gitary, śpiew
Paolo Giani - gitara basowa
Jaco - perkusja

Czwarty album ARACHNES został wydany przez Scarlet Records w październiku 2003 roku.

Podobnie jak poprzednio płyta zbudowana jest z zestawu wysmakowanych utworów instrumentalnych w najróżniejszych stylach i konwencjach, wśród których poumieszczane są kompozycje z wokalem Enzo Caruso, tym razem bardzo dobrym zresztą. Caruso śpiewa dobrze w dobrych i bardzo utworach. Neoklasyczny i epicko brzmiący Battle to the Victory to najlepszy numer grupy od kilku lat, a tytułowy Primary Fear oraz My Old Refuge interesująca odpowiedź na progresywny i energiczny power metal LABYRINTH czy VISION DIVINE. Bardzo to włoskie, ale zarazem bardzo udane. Bardzo dobrze prezentuje się także The Warning, melodyjny i elegancki jak VISION DIVINE z bardzo subtelnie podaną partią neoklasyczną, oraz ciekawym solem klawiszowym Caruso. Trochę mniej ciekawa jest bardzo ograna w melodii ballada romantyczna My Son and I. Zwraca uwagę pięknie zaaranżowany i wykonany progressive metalowy instrumentalny Thriller i ARACHNES to jest jednak ekipa robiąca podobne rzeczy w sposób mistrzowski. Niestety w następującym po nim To Escape Death czegoś zabrakło, by był to autentyczny killer. Może nieco więcej dynamiki by się tu jednak przydało, bo sam pomysł riffowy jest wyborny, podobnie jak melodia refrenu. Niczego natomiast nie brakuje w Not Fair, trudno bowiem wymyślić lepsze połączenie rozległego włoskiego stylu narracji w zwrotkach, delikatnego melodyjnego refrenu i wirtuozerii  wykonania w manierze progresywnej.
Tym razem Enzo wykorzystuje organy kościelne we wspaniałym instrumentalnym Tota Pulchra, a pod koniec albumu pojawia się chłodny neoklasyczny Running in the Labyrinth z tym jakże charakterystycznym dla ARACHNES rysem progresywnym, odróżniającym go od RHAPSODY w podobnych kompozycjach.
Ciekawostką jest to, że po raz drugi pod rząd pojawia się instrumentalny cover EMERSON, LAKE & PALMER, tym razem Eruption.

Bardzo dobrze się słucha ARACHNES, gdy poza kunsztem wykonania w każdym aspekcie, tworzą wysokiej klasy, warte uwagi kompozycje. Tak jest tym razem i to jest album zdecydowanie wart uwagi, najlepszy z dotychczasowych.

ocena 8,5/10

new 28.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#6
Arachnes -In Praise Of Science (2006)

[Obrazek: R-3840660-1346902973-9852.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Ouverture 02:26
2. Gothic Description 04:56
3. Just Try and Hit Me 05:05
4. Dark Side of My Mind 05:14
5. I'm Closing My Eyes 04:56
6. Mediterranean Suite: First Movement 03:33
7. Mediterranean Suite: Second Movement 01:51
8. Mediterranean Suite: Third Movement 04:10
9. A Secret Sky 03:19
10. Schizophrenia 05:00
11. Nightmare 04:22
12. Blues Variation (Emerson, Lake & Palmer cover) 04:07
13. Knowledge 04:29

Rok wydania: 2006
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu:
Enzo Caruso - śpiew, instrumenty klawiszowe, pianino, organy Hammonda
Frank Caruso - gitary, śpiew
Gabriele Baroni - gitara basowa
Stefano Caironi - perkusja

Po trzyletniej przerwie ARACHNES powraca z nową sekcją rytmiczną i nowym albumem, wydanym przez Scarlet Records w lutym 2006 roku.

Grupa braci Caruso po raz kolejny zastosowała wypróbowany układ płyty, gdzie liczne dłuższe lub krótsze utwory instrumentalne o rozmaitych inspiracjach przedzielają kompozycje z wokalem Enzo Caruso i nawet znalazł się tu kolejny cover EMERSON, LAKE & PALMER - Blues Variation.
Jest to niestety tym razem płyta zupełnie rozczarowująca. Gothic Description to słabiutki, bezstylowy utwór z okolic power metalu, Just Try and Hit Me to lekko kompromitująca wariacja na temat starego HELLOWEEN, co słychać zwłaszcza w refrenie, a Dark Side of My Mind nieinteresujący utwór w konwencji romantycznych songów LABYRINTH lub VISION DIVINE. Modern elektronika nie ratuje I'm Closing My Eyes, choć ten utwór jest umiarkowanie dobry, a byłby jeszcze lepszy, gdyby refren trzymał poziom, ale ten refren to absolutna powszedniość włoskiego progressive melodic metalu. Zwykle można było liczyć na jakieś solidne kompozycje instrumentalne, ale trzyczęściowa suita Mediterranean Suite jest najsłabszą tego typu propozycją ARACHNES, jaką do tej pory umieścili na swoich płytach - mało czytelnym i zupełnie nieprzemyślanym wojażem w obszary progressive metalu z jazz/rockowymi naleciałościami. Po prostu bardzo słabe.
Przy krótkim romantycznym songu przy pianinie się zasypia niemal natychmiast, a Schizophrenia to przykład jak się progresywnego power metalu grać nie powinno i tylko w refrenie są pewne przebłyski dobrej muzyki. Natomiast Nightmare w tej samej kategorii jest tak wtórny, że wypisywanie podobnie brzmiących kompozycji innych grup włoskich zajęłoby pewnie godzinę. Do samego końca się czeka, że może jednak... ale jednak nie. Knowledge jest słaby w takich obszarach, to tylko marna kopia nagrań VISION DIVINE, chociażby.
Caruso śpiewa przeciętnie, instrumentalnie jest tak sobie, a do tego dochodzi marny mix, bo wszystko jest za głośno w stosunku do wokalisty, a w opcji masteringu przesterowano niskie tony.

Bardzo słaba płyta, na której nie ma dosłownie ani jednej kompozycji, do której by się chciało wrócić.

ocena: 2,9/10

new 7.11.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości