Arch Rival
#1
Arch Rival - Third Degree Burns (1997)

[Obrazek: R-13639963-1558078709-5561.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Soul of Your Machine 04:45
2. Heavan's Kiss 04:42
3. Enter the Dragon 04:45
4. Ultra Violence 04:45
5. Drowning the Pain 04:35
6. Tough Love 05:46
7. Silence 04:32
8. Writing on the Wall 05:51
9. Third Degree Burns 03:53
10. Minds of Madness 04:46

Rok wydania: 1997
Gatunek: Melodic Heavy Metal/Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Steve Snyder - śpiew
Michael Harris - gitara
Gary Rigmaiden - bas
Greg Martin - perkusja

ARCH RIVAL powstał z inicjatywy znakomitego gitarzysty amerykańskiego Michaela Harrisa worku 1986 w Dayton w Ohio. Dziwnym zbiegiem okoliczności w Ohio działa w tym czasie inny zespół metalowy o tej nazwie, ale zapewne Harris o tym nie wiedział. Początki działalności tego zespołu to odziany w jeans hard rock na dobrym poziomie, ale to nie wystarczyło do uzyskania kontraktu płytowego w latach 80-tych w czasie rozkwitu glamu z Kalifornii.

Zespół nie poddawał się jednak i po dwukrotnej zmianie wokalisty z Aarona Wallace na Johna Angela w końcu w zespole znalazło się "złote gardło" w osobie Steve'a Snydera i zespół nagrał bardzo dobre albumy z muzyką pośrednią pomiędzy melodic heavy metalem a hard rockiem z dosyć ciężką gitara Harrisa, pełnych udanych melodii, refrenów i eleganckich wycyzelowanych solówek. Ogólnie było to granie dosyć odległe od typowego amerykańskiego rock metalu stadionowego i może dlatego zespół większej popularności nie zdobył. Po kilku latach przerwy powrócił jeszcze raz płytą "Third Degree Burns" mocniejszą jeszcze, zawierającą już typowo heavy metalowy zestaw kompozycji.

Nadal to bardzo melodyjne numery z hard rockowym zębem, bujające, ale sposób wykonania i aranżacje są zdecydowanie heavy metalowe, a nawet ocierające się o power jak udany dynamiczny otwieracz "Soul of Your Machine" czy "Ultra Violence" zdecydowanie w stylu amerykańskiego power w melodyjniejszej odmianie. Steve Snyder także w takim repertuarze się sprawdza z powodzeniem, a popisy Harrisa są wyjątkowo urozmaicone i pewne wtrącenia w tych kompozycjach są zaskakująco nietypowe jak na taki rodzaj grania. Wykorzystuje pewne elementy neoklasyczne, progresywne, coś z obrzeża rocka, ale wszystko tylko jako ciekawe urozmaicające ozdobniki. Lekko soulem i bluesem zabarwiony jest znakomity numer "Silence" z pewnymi wpływami WHITESNAKE oraz mniej interesujący "Writing on the Wall". Zespół o swoich hard rockowych do końca nie zapomina proponując mocno zagrany przebojowy numer w stylu AOR "Heavan's Kiss" z ładnymi chórkami klasycznymi dla gatunku. Te doświadczenia w eleganckim graniu efektownie i efektywnie wykorzystuje w metalowej epickiej balladzie "Enter the Dragon" w stylu fantasy. Wokal Snydera jest tu kapitalny i jest to jeden z tych wokalistów, których znać się powinno mówiąc o wysokiej klasy śpiewakach amerykańskich lat 80-tych i 90-tych. Nowsze trendy w heavy metalu grupa ujawnia w "Minds of Madness" oraz "Drowning the Pain" z drapieżnymi zwrotkami i melodic metalowy refrenem, ale także w "Tough Love", który można uznać za brutalniejszą formę glamu z poprzedniej dekady. Harris pozwolił sobie tu na jeden, ale treściwy numer instrumentalny "Third Degree Burns", łączący cechy power i heavy z innymi gatunkami, lekko jazzujący i podobny do nagrań do jego późniejszych solowych płyt instrumentalnych.

Płyta zawiera więc typowy dla lat 90-tych metal zróżnicowany i poszukujący, czasem kosztem prostej przebojowości. Znakomite wykonanie, także jeśli chodzi o wyjątkowo zgraną sekcję rytmiczną, z którą zresztą Harris współpracował i przy innych okazjach i czasem może lekko kontrowersyjne pomysły muzyczne... ale tylko czasem.
Brzmienie jest wyśmienite, soczyste i selektywne, przy czym gitara jest na planie pierwszym na równi z wokalem. Wyszło to bardzo dobrze w procesie realizacji, a Snyder bez problemu dorównuje mocą głosu gitarze Harrisa.
Ta udana płyta po raz kolejny spotkała się z dosyć obojętnym przyjęciem. Fani dawnego stylu zespołu mieli Harrisowi nieco za złe odejście od komercyjnego grania, a i zarówno heavy jak i power był w owym czasie w USA w odwrocie, choć zespół cieszył się nadal powodzeniem w Japonii. Harris działalność zespołu zawiesił, skupiając się na karierze solowej oraz zespole ZANISTER, w którym nawiązał stałą współpracę z wirtuozem gitary Davidem T. Chastainem.
W roku 2008 grupa została reaktywowana na kilka koncertów w najsłynniejszym składzie, a w rok później jej najlepsze kompozycje przypomniane na kompilacyjnym wydaniu CD/DVD.


Ocena 7,9/10

18.01.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości