Audiovision
#1
Audiovision - The Calling (2005)

[Obrazek: R-2998954-1311074508.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Calling 03:26
2. The King Is Alive 04:20
3. Evil Or Divine 04:10
4. The Rock Of My Soul 03:56
5. Read Between The Lines 04:26
6. Face To Face 03:42
7. Show Me The Way 03:44
8. Love is Like Oxygen (Sweet cover) 06:34
9. Hold Me 03:54
10. Colors (instrumental) 04:44

Rok wydania: 2005
Gatunek: Melodic Power Metal/Hard Rock
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Christian Rivel-Liljegren - śpiew
Lars "Chriss" Christmansson - gitara
Mikael Hoglund - bas
Thomas Broman - perkusja
Andreas Lindahl - instrumenty klawiszowe

Christian Rivel i przyjaciele z całego świata. Tak można nazwać AUDIOVISION, projekt poboczny najważniejszej postaci szwedzkiej sceny christian metalowej. Album został wydanyw lipcu 2005 przez własną wytwórnię Rivel Records.

Lider NARNIA w tym zespole postanowił wykorzystać pomysły, które z jednej strony nie bardzo pasowały do stylu NARNIA, dodając sporo hard rocka i melodic metalu. Pojawili się w składzie głównym muzycy inni niż do tej pory z Rivelem współpracujący, głównie z kręgu rocka, w tym perkusista Thomas Broman, pogrywający z Glenem Hughesem.
Jako gitarzysta pojawił się Christmansson z LION'S SHARE, który też jest współautorem części utworów umieszczonych na tym albumie.
Armia gości jest potężna i usłyszeć tu można głosy Jeffa Scotta Soto i Matsa Levena, jest też w kilku momentach miejsce na ostrzejsze zagrywki gitarowe Grimmarka w "The King Is Alive", rockowe riffy Bruce Kulicka w "Face To Face", bas zasłużonego dla sceny brytyjskiej Tony Franklina i mnóstwo bardziej lub mniej udanych klawiszowych wstawek mniej, lub bardziej znanych osobistości, grających na tych instrumentach. Ta płyta jednak jest jak rozdmuchany balon czy może raczej kłąb cukrowej waty. Pomijając już kwestie ogólnego słodzenia i wzniosłego dosyć wykonania całości, tak naprawdę jest tu pół godziny grania AUDIOVISION z pomysłami Rivela. Tyle zostaje po odliczeniu nijakiego rockowego instrumentalnego "Colors" i absolutnie źle dobranego covera SWEET "Love is Like Oxygen", gdzie próba zrobienia z tego numeru (tak po prawdzie tylko radiowego rockowego kawałka ubiegłej przedmetalowej epoki) czegoś więcej jest nieudana i chybiona.
Zostaje osiem niedługich utworów. "The Calling" z fantastycznym solem i dynamiczną melodią wskazuje, że warto ten LP poznać bliżej... Tymczasem już "The King Is Alive" to trochę mocniej zagrana NARNIA, niemniej delikatne klawisze w tle intrygujące. Im dalej, tym nowocześniej i tak sprawa przedstawia się z "The Rock Of My Soul", gdzie nagromadzenie wszelkich elementów nowoczesnego rock/metalu wręcz nadmierne i drażniące. "Face To Face" bardzo trywialny i brzmi jak odrzut z sesji NARNIA, "Show Me The Way" trochę lepszy, ale też tylko w sympatycznym refrenie. Podobnie "Hold Me", gdzie niby wszystko jest na miejscu, ale to nie chwyta.

Dużo tego melodic power, ułożonego, ale bez pazura, mimo sporego ciężaru w gitarach i wysiłków gości, którzy starają się, aby wypaść jak najlepiej, ale w zasadzie skromny i wyrywkowy udział nie pozwala im wywrzeć na tym wszystkim jakiegoś wyraźniejszego piętna. Smaczków w oddzielnych zagrywkach jest bardzo dużo i nieraz bardzo smakowitych, jednak całościowo ta płyta niczym się nie wyróżnia.
Powstał kolejny LP ze szwedzkim christian power metalem z elementami hard rocka, brzmiący podobnie do innych, sygnowanych przez Rivela. Za mało mocy i teatru walki Dobra i Zła dla fanów DIVINEFIRE, za mało eleganckiej, miękkiej stylistyki NARNIA z dawką neoklasyki. Płyta muzycznego środka zainteresowań Rivela i do jego dorobku wnosi niewiele. Dwa, trzy udane utwory, zagrane z większą energią, bardzo dobre brzmienie, znacznie bardziej interesujące niż to, jakie słychać w NARNIA zazwyczaj, ale to wszystko za mało.
Ten projekt został zaniechany przez Rivela na kilka lat, jednak powrócił do niego w 2010 roku po tym, jak w przeszłość odeszły NARNIA i DIVINEFIRE.


Ocena: 6.8/10

2.02. 2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Audiovision - Focus (2010)

[Obrazek: R-2691353-1426535350-8303.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Invitation 03:32
2. Keep The Fire Burning 04:34
3. We Are Not Alone 03:06
4. The Son Will Come 04:05
5. You Are The Reason 03:53
6. Fruit Of Love 04:46
7. We Will Go 04:24
8. I Will Belong To You 05:48
9. The Way 04:09
10. The Gate 07:37
11. Focus 03:25

Rok wydania: 2010
Gatunek: Melodic Power/Heavy Metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Christian Rivel-Liljegren - śpiew
Torbjörn Weinesjö - gitara
Simeon Liljegren - bas
Thomas Weinesjö - perkusja
Olov Andersson - instrumenty klawiszowe

Czy Rodzina Połanieckich znowu się połączy?
Czy nieśmiertelne "Take My Hand" można wyłowić także i na tej płycie?
Czy mamy do czynienia z Power Metalowym Albumem Roku?

Na pytanie pierwsze nie znalazłem odpowiedzi, obcując z muzyką zawartą na tym LP. Autor tej powieści zapewne nie przypuszczał, że kiedyś w przyszłości szwedzka scena christian metalowa pogrąży się w takim marazmie, jak w chwili obecnej. Tak to bywa, gdy pewien wycinek metalowej muzyki jest do tego stopnia zdominowany przez jednego człowieka, w tym wypadku przez Christiana Rivel-Liljegrena. Powszechnie wiadomo, że obok szerokiej christian metalowej sceny amerykańskiej, najbardziej znana i uznana jest ta szwedzka, firmowana do niedawna nazwiskiem i wytwórnią płytową Rivela.
Czy Rivel się wypalił? Czy mu się może już nie chce?
Rozwiązanie DIVINEFIRE, odejście z NARNIA ... AUDIOVISION w tym przypadku stał się ostatnim bastionem i ostatnią szansą Rivela na udowodnienie swojej pozycji w melodyjnym christian metalu. Celowo użyłem określenia metalu, a nie power metalu, bo AUDIVISION grał na pierwszym albumie muzykę szerszych horyzontów niż klasyczny melodic power i poniekąd wydawało się, że i tym razem będzie dla Rivela miejscem pewnego odpoczynku od urokliwego, ale całkowicie przewidywalnego powerka NARNIA czy też naładowanego brutalną energią DIVINEFIRE.
Tu można przejść do odpowiedzi na pytanie trzecie.
Odpowiedź brzmi - nie.
Szwedzki gitarowy sound i nawet dosyć ostry wokal Rivela nie gwarantują tu zupełnie niczego poza nudą. Co więcej, nachalność chwytów stosowanych w christian power metalu, takich jak wzniosłe, bardzo słodkie chórki w refrenach i strzeliste pasaże klawiszowe wskazują na zupełny brak pomysłów lub, co gorsza, na rutyniarstwo doskonale znających się muzyków, przechodzące w rzemiosło.
Rzemieślniczy, rutyniarski melodyjny power to obecne oblicze AUDIOVISION.
Trudno inaczej nazwać utwory w rodzaju "Invitation", "Keep The Fire Burning", "We Are Not Alone" i tak dalej aż do "Fruit Of Love", który jest jeszcze gorszy, bo mając ambicje eterycznego, delikatnego, refleksyjnego utworu jest w rzeczywistości potwornie nudny i pozbawiony muzycznej treści. Z kolei teoretyczny wymiatacz koncertowy z buńczucznym smęceniem o Królach Rokendrola byłby fajny, ale gdyby to zagrał DREAM EVIL. Wgrane tłumy szalejących fanów to raczej tylko pobożne (nomen omen) życzenie. Sola gitarowe, owszem, interesujące, ale czy dobrze dobrane do tej prostej kompozycji?
"I Will Belong To You" daje odpowiedź na pytanie numer dwa. Tak. Kwestia "ręki" jest rozwiązana, co gorsza w paskudnym refrenie i ta melodia jest niewybaczalnie trywialna.
Zapewne, aby zachować resztki tożsamości AUDIOVISION, w tym utworze mamy odniesienia do innych form metalowego grania i może nawet to solo, jakby oparte na graniu rocka z lat 70-tych, jest najciekawszym momentem na tym albumie.
"The Way" to solidny power metalowy numer, jest tu też nieco klasycznego heavy metalu, którego minimalne dawki zespół przemyca tu i ówdzie na całym albumie.
"The Gate" to jedno z najpiękniejszych rozpoczęć balladowych, jakie się pojawiły w ostatnim dziesięcioleciu, potem małe zachwianie, ale ogólnie trzeba przyznać, że poza słabymi kilkoma momentami wokalnymi, to kapitalny rockowy christian metalowy song, jakiego dawno nie słyszałem w wykonaniu konkurencji zza oceanu. Może to pierwsze solo bardziej płaczliwe i smutne by się tu przydało, ale refren jest wspaniały. Mordercze drugie solo na tle chórków przepiękne i złość ogarnia na myśl, co ten zespół mógł nagrać, gdyby oderwał się od wyeksploatowanego kanonu melodic power szkoły Rivela. Na koniec wysmakowany, instrumentalny "Focus", nieco ambientowy i wyciszający, ale nie ukoi nerwów i nie złagodzi obyczajów na tyle, aby powiedzieć "to przyzwoita solidna płyta z melodyjnym power metalem".
Przyzwoita i solidna nie jest, mimo że na plus bardzo dobre brzmienie (ten bas!), tradycyjne dla gatunku i staranne oraz, co jest oczywiste, wysokiej klasy wykonanie.

Power Metalowej Płyty Roku 2010 nie ma. Jest za to niedosyt i malutkie rozczarowanie, bo Rivel uwolniony od kajdan innych muzycznych metalowych projektów mógł bardziej przemyśleć stronę kompozycyjną utworów na tym albumie.
Wąskie grono fanów szwedzkiego christian power metalu i Rivela zapewne będzie umiarkowanie zadowolone, reszta miłośników melodic power i heavy metalu już znacznie mniej.


Ocena: 5.5/10

25.04. 2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości