Aerodyne
#1
Aerodyne - Last Days of Sodom (2022)

[Obrazek: 1023019.jpg?1717]

tracklista:
1.Angband 03:57
2.Razor's Edge 03:32
3.Dust to Dust 04:25
4.Innocence Lost 07:30
5.Whirlwind of Fire 04:07
6.Endgame 03:20
7.Last Days of Sodom 05:57
8.Alien Front 04:41
9.Blood in the Water 07:13
10.100 Days of Death 03:49
11.Children of the Sun 08:00

rok wydania: 2022
gatunek: power metal/ heavy metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Marcus Heinonen - śpiew
Johan Bergman - gitara
Daniel Almqvist - gitara
Thomas Berggren - gitara basowa
Christoffer Almqvist - perkusja


Patrząc z perspektywy szwedzkiej AERODYNE do tej pory pozostawał raczej w orbicie zainteresowań słuchaczy ECLIPSE ze Sztokholmu, ale teraz dołączają do power metalowej Twierdzy Gothenburg, choć pod pewnymi warunkami. Trzeci album AERODYNE wydała ponownie Rock of Angels Records z Aten.

Marcus Heinonen już na "Damnation", mimo raczej hard rockowego stylu płyty pokazał, że potrafi i krzyknąć i docisnąć ostrzej i tym razem zespół wykorzystał jego talent, dając dużo szybkiego, zdecydowanie zagranego power metalu szwedzkiego, w którym oryginalności specjalnie nie ma, ale słucha się bardzo dobrze, bo jak się okazuje obaj gitarzyści mają smykałkę do energicznego riffowania w duecie, wymiany pozycji i sprawnych dialogów gitarowych. A jak dodać do tego pełną zapału i tym razem autentycznie power metalową sekcję rytmiczną z dynamicznie bombardującym swój zestaw Christofferem Almqvistem, to otrzymujemy solidną porcję melodyjnego power metalu w Angband i Razor's Edge. Bardzo dobry początek płyty!
A Dust to Dust, z pewnymi świetnymi zagrywkami power/thrashowym jeszcze to pozytywne wrażenie potęguje. Kiedyś tak podobnie, choć bardziej topornie grał niemiecki BLACK ABYSS.
Tak by mogło być do końca, jednak w pewnym momencie okazuje się, że AERODYNE porzucając hard rocka wchodzi na obszary classic heavy i to w utworach nadzwyczaj długich, nie mając za wiele do powiedzenia w raczej bladych kompozycyjnie Innocence Lost (przeciętna łagodna refleksyjność), Blood in the Water (ten dramatyzm jest raczej markowany, a gitary akustyczne to atut największy) oraz Children of the Sun. W tym utworze jest pewien potencjał epicki i heroiczny, a te okruchy rycerskiego pseudo folka są ciekawą reminiscencją klasyki szwedzkiego power metalu przełomu wieków i warto do tego nawiązywać. Dobra kompozycja, ale jednak nie na osiem minut. Za mało się dzieje, choć gitarzyści miejscami starają się to ubarwić motywami typowymi dla powtarzalnych sekwencji IRON MAIDEN. Whirlwind of Fire to power metal średnich lotów i ta tworzona nieco na siłę thrashowa drapieżność (gang chórki) nie bardzo pasuje do tego zespołu. Szkoda, że na płycie znalazła się naiwna hard'n'heavy kompozycja Endgame należąca zdecydowanie do poprzedniej muzycznej epoki AERODYNE. Alien Front to też nie budzący zachwytu melodic heavy metal. Za to tytułowy Last Days of Sodom jest udany i swoją surowością, połączoną z wyrazistą melodyjnością, przypomina nagrania z lepszego okresu STEEL ATTACK. Apokaliptyczne solo gitarowe! Zresztą, także 100 Days of Death w wielu aspektach odnosi się do klasycznej tradycji szwedzkiego power metalu i łączy początek płyty z jej finałem, jeśli chodzi o styl.

Mix i mastering wykonał Martin Kronlund aktywny na rynku jako inżynier dźwięku od dwudziestu lat i pracujący z wieloma uznanymi grupami. Tu stworzył porządny sound szwedzkiego power metalu, ale takiego z okolic roku 2000. Może tylko perkusja mogłaby być głębsza.
Ten album nie przesunie nagle AERODYNE do czołówki szwedzkiego power metalu, ale lepszy dobry zespół power metalowy niż przeciętny hard rockowy.



ocena: 7,2/10

new 29.04.2022

Podziękowania dla wytwórni Rock of Angels Records za udostępnienie tego albumu
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości