Biscaya
#1
Biscaya - Biscaya (1983)

[Obrazek: R-5078537-1383911280-2266.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Howl In The Sky 04:50
2. Fools 03:42
3. Summerlove 04:10
4. Weekend 04:00
5. Biscaya 04:15
6. Singing In Harmony 05:23
7. Sunrise 04:40
8. Walls 05:00
9. Divine Lady Of Warmth 02:15
10. Rockin' Vehicles 03:00

Rok wydania: 1983
Gatunek: Progressive Metal/Hard Rock
Kraj: Szwecja

Skład:
Mats Clausen - śpiew
Paer Edwardson - gitara
Hans Johansson - bas
Birger Loefman - perkusja
Taurus Magnus Stroemberg - instrumenty klawiszowe

Ten zespół z Gothenburga debiutował w roku 1983 w barwach wytwórni RCA, a album został wydany ponownie w 2007, w wersji CD z dodatkowymi utworami.

Grupa przedstawiła klasyczny heavy metal wsparty sporymi umiejętnościami muzyków. Wrażenie robią szczególnie klawisze Stroemberga, raz typowo "Lordowskie", a to za chwilę bardzo neoklasyczne. Jest to jedno z najwcześniejszych zastosowań klawiszowych motywów neoklasycznych w metalu szwedzkim i zapewne jedno z wcześniejszych w Europie.
Utwory są dosyć zróżnicowane i dynamiczny szybki „Howl In The Sky” to udany początek mariażu heavy metalu i motywów klasycznych. Jednak już kolejny utwór „Fools” w rockowej konwencji pokazuje, że grupie blisko także do SILVER MOUNTAIN, szczególnie w dążeniu do uatrakcyjnienia muzyki przebojowością kosztem metalowego ciężaru. Nie jest to jednak tym razem próba udana. „Summerlove” natomiast sprawdza się jako delikatna ballada i słychać ponadto, że wokalista Mats Clausen ma dobry głos, który wcześniej niepotrzebnie nadmiernie hejwimetalowo nadwerężał. Jako że taka ballada była na ogół w tym czasie obowiązkowa, to tu mamy obowiązek spełniony na wysokim poziomie.
W „Weekend” czuć DEEP PURPLE, po prostu czuć. Nie tylko w klawiszach, ale w samym klimacie lat 70tych. Dziwny jest za to symfoniczny, instrumentalny i zupełnie niemetalowy „Biscaya” zupełnie niepasujący do tej płyty i raczej chyba poklasku i uznania spragnionej rokendrola młodzieży nie zdobył. ”Singing In Harmony” to niemal kalka ze środkowego okresu SILVER MOUNTAIN i już same chórki i tym razem drażniące klawisze odrzucają tu raczej. Takie dziwactwo poniekąd. ”Sunrise” to spokojne hard rockowe granie i tu znów brak dobrej melodii. Za to „Walls” w typowej szwedzkiej manierze heavy metalowej jako pół ballada bardzo udany. Dobry motyw główny, dobry śpiew i ciekawy podkład klawiszowy oraz chyba najlepsze na tym LP solo gitarowe. No tak gitary tu trochę nie istnieją na tym LP - nie słychać tej zaciekłości, z jaką grali inni gitarzyści ze Szwecji w owym czasie.  ”Divine Lady Of Warmth” to niezobowiązujące gitarowe plumkanie instrumentalne, ale pokazuje, że Edwardson to gitarzysta talentu i umiejętności niepozbawiony. Jako mocniejszy akcent "Rockin' Vehicles" i tu wszyscy łącznie dają dobry popis swych umiejętności z perkusistą Loefmanem na czele.
Brzmienie dobre, szczególnie klawisze starannie zmiksowane.

W zasadzie poza kilkoma momentami dosyć lekki album, niemający inspiracji w NWOBHM. Rozbicie stylistyczne zbyt duże, aby całościowo komuś przypasował. Album pozostał mało znany dla przeciętnego metalowego konsumenta był zapewne nieco za staromodny i mało energiczny. Grupa istniała potem jeszcze jakiś czas, nie odnosząc jednak sukcesu.


Ocena: 6.5/10

2.01.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości