Black Destiny
#1
Black Destiny - In Neo Noir (2004)

[Obrazek: R-5321648-1523384418-4190.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Carnival of Fate 05:12
2. Carpe Noctem 05:49
3. Who Am I 04:48
4. Somewhere in the Darkness 06:07
5. The Crimson Element 04:35
6. Chasing Shadows 04:16
7. Call of My Destiny 04:48
8. Red Angel 06:01
9. Renegade (Fallen Angel) 03:59
10. In Neo Noir 00:57
11. In Nomine Chaos 04:19
12. The Color Red 04:08

Rok wydania: 2004
Gatunek: Power Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Michael Seifert - śpiew
Tim Funke - gitara
Sven Sievering - gitara
Kevin Schadowski - bas
Sebastian Körkemeier - perkusja

Osoba wokalisty Michaela Seiferta kojarzona jest przede wszystkim z REBELLION, a przecież przez wiele lat stał on na czele oryginalnego i interesującego zespołu power metalowego BLACK DESTINY, który założył Kevin Schadowski w Osnabrück w roku 1992. Zespół do roku 2000 wydał dwie płyty, skład ulegał częstym zmianom i jakoś tej ekipie nigdy nie udało się zyskać szerszego rozgłosu. W XXI wieku działalność grupy została bardzo ograniczona i po zarejestrowaniu kliku nowych nagrań na demo "Carpe Noctem" w 2002 roku ostatnią pozycją w dyskografii okazał się LP "In Neo Noir" skromnie wydany nakładem własnym w niewielkiej ilości 500 egzemplarzy i nadzieją, że ten promocyjny w zasadzie CD znajdzie oficjalnego wydawcę. Płyta w większości trafiła w ręce osób zajmujących się promocją, została rozesłana do czasopism i internetowych magazynów muzycznych i w oficjalnej sprzedaży się nie pojawiła. Obecnie oryginalny egzemplarz jest trudno dostępny i stanowi swojego rodzaju rarytas kolekcjonerski dla zbieraczy metalowych albumów pochodzących z Niemiec. Akcja promocyjna związana z próbą wypłynięcia tym LP na szersze wody nie powiodła się a szkoda, bo to jeden z ciekawszych albumów z niebanalnym ostrzejszym power metalem strefy mroku, jaki pojawił się w owym czasie w Niemczech i obojętna postawa wytwórni wobec muzyki, jaką tu zaprezentował BLACK DESTINY, budzi poniekąd zdziwienie.

To inteligentne i zróżnicowane kompozycje, gdzie styl BRAINSTORM spotyka DARK AT DAWN i zapewne można się doszukać i innych wpływów mocniej grających grup power metalowych. Przy tym zadbano i o ciekawe melodyjne refreny, jak ten w dostojnej wzniosłej konwencji z "Carpe Noctem" wpasowane w posępny i smutnawy klimat, często wzmacniany rozbudowanymi solami gitarowymi Funke i Sieveringa. Starannie dopracowano te partie gitar, to słychać w niezbyt szybkim, ale nieubłaganie posuwającym się do przodu "The Crimson Element" z kilkoma nadzwyczaj oryginalnymi riffami i płynnymi zmianami tempa od wolnych do galopujących power metalowych. Masywny i niepozbawiony agresji power metal dominuje na tym albumie nieraz zaskakująco zgrabnie łagodzony chwytliwymi refrenami, wśród których wyróżnia się ten z "Chasing Shadows". Znakomicie prezentuje się ten heavy dark power w "Call of My Destiny" i utwór gdzieś przypomina czasy "Amok" SENTENCED powiązane z mocniejszym graniem niemieckich grup gothic metalowych. "Who I Am" zdradza pewne cechy stylu IRON MAIDEN, ale tylko na tyle, aby wprowadzić dodatkowe zróżnicowanie, bo ten utwór toczy się w większości w innych obszarach. BLACK DESTINY trudno zaliczyć do mainstreamu powszechnego użytku i topornej siłowej sceny heavy power niemieckiej. Jest tu sporo grania złożonego, ale nie progresywnego, ponurego, lecz o wyrazistych melodiach, niekiedy łagodniejszego jak w balladowym, ale mocno rozegranym songu "Somewhere in the Darkness".
Druga część albumu składa się z kompozycji będących pewną całością zdecydowanie nastawionych na klimat i refleksyjny nastrój. Taką formę ten LP przyjmuje od "Red Angel". Jest jeszcze więcej mroku, a nawet dramatyzmu w "Renegade (Fallen Angel)" bardzo szybkim i równocześnie surowym w tym wygenerowanym tu smutku. Jednocześnie można zauważyć odniesienia do bardziej rycerskiego stylu, jaki potem Seifert rozwinął w mniej niepokojącej konwencji w REBELLION ("In Nomine Chaos"). Mocny, a zarazem melodyjny akcent na koniec, to atakujący gitarami "The Color Red". 

Zespół gra na tym LP wybornie, z niezwykłą precyzją i każdy tu zasługuje na słowa pochwały. Dobrze pasuje do tej muzyki również charakterystyczny, lekko chropawy głos Seiferta śpiewającego z rozmachem i swobodą również w wyższych partiach, jak w rozpoczynającym ten LP klasycznym power metalowym "Carnival of Fate".
BLACK DESTINY dokonał niemal cudu w sferze produkcji, a przecież dysponował skromnymi środkami. Fantastyczne brzmienie potężnego basu i perkusji, głębokie, z lekka ołowiane gitary i doskonały klarowny mix całości, co też słychać badając przestrzeń w mniej zabudowanych wolniejszych fragmentach. Pod tym względem ten LP bez wahania można postawić w pierwszym szeregu albumów z podobną muzyką wydanych przez renomowane wytwórnie.
Naprawdę żal, że "In Neo Noir" nie zdołał do siebie przekonać żadnej wytwórni. Widocznie lepszy interes robi się na kolejnych 'gammarajopodobnych' produktach. Doprawdy, szkoda.
Brak sukcesu tak udanego zestawu nagrań zniechęcił i sam zespół. Seifert niebawem skoncentrował się na REBELLION, gdzie zresztą co nieco ze stylu BLACK DESTINY wykorzystał. Zespół teoretycznie istniał nadal i nawet w roku 2009 pojawiły się informacje, że nad czymś nowym pracuje. Ostatecznie jednak nic tego nie wyszło i wątpliwe, aby ta grupa została kiedyś jeszcze reaktywowana.


Ocena: 8,5/10

17.06.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości