Black Rose (SWE)
#1
Black Rose - Black Rose (2002)

[Obrazek: R-15425078-1591338169-1684.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Fallen Angel 03:50
2. Coming Home 02:57
3. Lying Eyes 03:40
4. Keep On (Looking For Love) 04:29
5. Forever Lost (Sleep Well) 05:00
6. Everlasting Rain 04:42
7. No Way Out 03:33
8. Belong Together 03:59
9. Night And Day 03:35
10. Yesterday's Gone Forever 04:47
11. Decisions 04:51
12. Spacewalk 04:15
13. Leave It Behind 04:13
14. Always Tomorrow 03:55
15. A New Beginning 00:49
16. Wild Child 03:53
17. Because The Night 3:47

Rok wydania: 2002
Gatunek: Melodic Power Metal/Heavy Metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Johan Spinord - śpiew
Ola Carlsson - gitara
Anders Haga - bas
Peter Haga - perkusja
Magnus Vesterlund - instrumenty klawiszowe

Szwedzki BLACK ROSE gra od wielu, wielu lat i jakoś nie może zdobyć uznania i popularności, na jaką z pewnością dzięki swojej muzyce zasługuje.
Przez lata tylko jeden LP, wydany w skromnym nakładzie w 1993 roku, liczne wydane własnym sumptem dema i tak na poważnie dopiero rok 2002 przyniósł zespołowi możliwość zaprezentowania swojej twórczości nieco szerzej. Grupa zdołała uzyskać kontrakt płytowy z niedużą wytwórnią Shark i wykorzystać niemal do maksimum miejsce na CD. Płyta, zatytułowana po prostu "Black Rose", to aż 17 kompozycji, pochodzących z kilku lat wcześniejszych, jednak nagranych na nowo i ten LP kompilacją nie jest. Jest to raczej pełen obraz zainteresowań muzycznych grupy, oscylujących pomiędzy wąsko rozumianym melodic metalem, power metalem i hard rockiem, z nastawieniem na melodie i zazwyczaj łagodny klimat.

Umieszczając tak obszerny materiał zespół nie ustrzegł się zaprezentowania kompozycji słabszych i mniej atrakcyjnych i może płyta nieco skromniejsza robiłaby lepsze wrażenie.
Jest tu jednak dużo wysokiej klasy muzyki i ta przeważa.
Do najlepszych utworów należą dynamiczny melodic metalowy "Comin Home", power metalowy "Lying Eyes" w lekko rycerskim stylu i z bardzo chwytliwą melodią i "Keep On", pokazujący, jak nagrać niezwykle udany kawałek heavy metalowy o cechach, łączących fantasy melodic power w klawiszach z tradycyjnym heavy. Refren w tym utworze jest doprawdy wspaniały.
W środkowej części albumu znakomicie się prezentuje "No Way Out". To świetny melodic power, pełen elegancji i zdecydowania w rozegraniu tego wszystkiego. W podobnym stylu jest utrzymany pod koniec płyty "Always Tomorrow", a do najlepszych zaliczyć trzeba także "Wild Child" i tu jest jeden z najlepszych refrenów. Ciepłe, przyjemne, pełne żaru rockowego granie i wiele tu jest jeszcze bardzo dobrej muzyki, jak dla przykładu "Fallen Angel", "Everlasting Rain", "Yesterdays Gone Forever", "Night And Day", "Leave It Behind" czy na sam koniec " Because The Night".

Polecam posłuchać, bo tu się gra mnóstwo fajnych, chwytliwych motywów, solówek i starannie zaplanowanego melodic heavy. Dużo z tego grania przypomina złote lata 80-te szwedzkiego melodic metalu i hard rocka, choć to nie jest album z tym radiowym hard rockiem w stylu EUROPE. To taka ciepła muzyka ludzi, kochających mocne, melodyjne uderzenie.
Wokalista Spinard ma ciekawą manierę śpiewania, interesująco frazuje i przeciąga i na tle prostych riffów dużo wnosi na pierwszym planie. Gitarzysta Carlsson to znakomity technicznie wioślarz, potrafi zagrać w rozmaity sposób, nie boi się wycieczek w łagodnie podaną neoklasykę i pirotechnikę bez nadmiernych fajerwerków. Miło jest posłuchać takich solówek, jakie gra w tych kompozycjach. Ulatują, zawsze ulatują ponad poziom i windują te numery nawet gdy melodie są słabsze. Solidne klawisze, typowe dla szwedzkiego melodic power i spokojnie rozgrywająca wszystko sekcja rytmiczna braci Haga.

Dobrze jest to też wyprodukowane, może poza perkusją, która jest trochę zbyt sterylna. Minimalnie głośniejszy bas również by nie zaszkodził, niemniej odbiór całości jest bardzo pozytywny.
Ta płyta jest warta zainteresowania. To taka rozgrzewka przed tym, co zaprezentowali na LP "Explode" z 2004 roku, jednym z najlepszych albumów z melodic power/melodic metal, jaki się ukazał w Szwecji w pierwszym dziesięcioleciu XXI wieku.


Ocena: 8.3/10

3.08.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Black Rose - Explode (2004)

[Obrazek: R-6377108-1490188426-4418.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Explode 04:16
2. On Your Knees 03:49
3. Into The Night 04:17
4. Thunder And Lightning 05:53
5. On The Run 02:45
6. Paradise Is Lost 04:13
7. Deceiver 04:01
8. Firefly(instrumental) 04:11
9. Love Will Never Die 05:15
10. We Can Make It 04:26

Rok wydania: 2004
Gatunek: Melodic Heavy Metal
Kraj: Szwecja

Skład:
Johan Spinord - śpiew
Ola Carlsson - gitara
Anders Haga - bas
Peter Haga - perkusja
Magnus Vesterlund - instrumenty klawiszowe

Nazwę BLACK ROSE nosi lub nosiło kilka zespołów, żaden z nich jednak wielkiej popularności nie zdobył. Tak jest też w przypadku tej grupy z małego miasta Fargesta, a istniejącej już prawie 20 lat. Te lata wypełnione były nagrywaniem demo, kaset i trzech zaledwie albumów, które i tak zostały pominięte milczeniem w świecie metalowych potentatów.
O ile album "Black Rose" z 2002 zawierał w zasadzie materiał z kilku poprzednich lat, udany, ale niespójny i nie zawsze należycie dopracowany, to płyta "Explode" jest już dziełem bardzo przemyślanym i wycyzelowanym w szczegółach. Album, podobnie jak poprzedni, wydała wytwórnia Shark z Essen.

Czy płyta z melodyjnym heavy metalem musi być prosta i schlebiająca tylko gustom fanom melodyjnych chwytliwych przebojów? BLACK ROSE udowadnia, że tak być nie musi.
Grupa braci Haga nie idzie na łatwiznę i podaje swoje melodyjne kompozycje w sosie przyprawionym klasycznym rockiem, szczyptą progresji i power metalu w europejskiej odmianie.
Od razu trzeba zwrócić uwagę na wokalistę Spinorda. Jest to jeden z najciekawszych frontmanów, jacy występują w zespołach ze Szwecji. Dysponuje głosem charakterystycznym i wyróżnia się zarówno ekspresją jak i barwą, a także wielkim wyczuciem melodii, jakie słychać u najlepszych wokalistów metalowych i rockowych, zwłaszcza z lat 80tych. Jego możliwości są skrzętnie wykorzystane i to on stanowi tu siłę napędową. Także instrumentaliści prezentują wysoki poziom. Gitarzysta parokrotnie popisuje się znakomitymi solami, także shredem neoklasycznym, nie wysuwa się jednak nigdy zdecydowanie na pierwszy plan. Mocno zaakcentowany jest metaliczny bas, którego szarże wspierające gitarzystę należą do najbardziej ekscytujących elementów na tym LP. Dobra perkusja, bez finezji, ale solidna, może tylko nieco za cicha i to jest w zasadzie jedyny mankament, jaki wychwyciłem w sferze produkcji i brzmienia. Klawisze podane w bardzo rozsądnej dawce, także raczej wtopione w całość i wspierające pozostałe instrumenty.
Album pod względem treści nie poddaje się jednoznacznym klasyfikacjom.
Płytę otwiera nowocześnie brzmiący „Explode”, gdzie można znaleźć pierwiastki progresywne, a skojarzenia z cieplejszą wersją nagrań ASPERITY nasuwają się same. Następujący po nim „On Your Knees” to świetny melodic metalowy numer z zupełnie niespodziewanym neoklasycznym solem, gdzie początkowy motyw rozpozna zapewne każdy, nawet słabo obeznany z klasyczną muzyką. „Into The Night” to pełen żaru i energii klasyczny numer heavy metalowy z głęboko zapadającym w pamięć refrenem. Wiele emocji przynosi też „Thunder And Lightning”, semi ballada przypominająca najlepsze (80te) lata metalowego autentyzmu i szczerości. Tu szczególnie uwidoczniają się atuty wokalu Spinorda.
”On The Run”, to niecałe trzy minuty grania w stylu NWOBHM i jeśli coś przychodzi od razu na myśl to debiut DIAMOND HEAD, bo sposób śpiewania Spinorda tym razem uderzająco podobny do Harrisa. Tu aż się prosi jakieś wydłużenie i rozwinięcie... ”Paradise Is Lost” jest pełnym dostojeństwa i elegancji klasycznym heavy metalowym utworem z pewnymi odniesieniami do neoklasyki. Mamy też tu krótkie solo klawiszowe, co na tym albumie jest ewenementem. „Deceiver” to znów wyborny melodic power z refrenem chwytającym rockowym feelingiem. Styl kompozycji nieco złamany neoklasycznym solem Carlsona, który udowania, że gitarowy kunszt nie jest mu obcy. Tej neoklasyki pod dostatkiem też w instrumentalnym „Firefly”, który bliższy jest temu, co grał AT VANCE, niż zimnym kompozycjom instrumentalnym Malmsteena. Zestaw hitów kontynuuje „Love Will Never Die”, zbudowany na bluesowym fundamencie, zagrany w umiarkowanym tempie. Ten numer powala gitarową konsekwencją prowadzenia głównego motywu i ekspresyjnym wokalem. Album zamyka melodyjny i spokojny, lekko refleksyjny „We Can Make It” jakby dla dodatkowego wyciszenia.

Piękna płyta nieznanego zespołu stworzona przez ludzi, którzy naprawdę kochają to, co robią i wkładają to autentyzm i serce.
Zespół na kilka lat zniknął ze sceny, zmęczony borykaniem się z codziennymi problemami podziemnej grupy muzycznej. Cieszy jednak fakt, że ostatnio reaktywował się i zamierza jeszcze powalczyć na metalowej arenie, przygotowując nowy materiał.
Jeszcze raz podkreślam. Piękna płyta.


Ocena: 9.5/10

3.08.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Black Rose - A Light in the Dark (2018)

[Obrazek: 706665.jpg?3516]

Tracklista:
1. Sands of Time 04:26
2. Hear the Call 03:27
3. Carry On 03:33
4. We Come Alive 03:46
5. A Light in the Dark 03:12
6. Web of Lies 03:58
7. Ain't Over 'til It's Over 03:04
8. Powerthrone 03:31
9. Don't Fear the Fire 04:01
10. Love into Hate 04:22

Rok wydania: 2018
Gatunek: heavy metal
Kraj: Szwecja

Skład:
Jakob Sandberg - śpiew
Thomas Berg - gitara
Anders Haga - gitara basowa
Peter Haga - perkusja, instrumenty klawiszowe


BLACK ROSE powrócił w roku 2011 albumem "Rise Again", a w 2013 jeszcze raz "Turn On the Night" proponując raczej hard rock z dociążonymi gitarami i mocnym wokalem nowego frontmana Peder Thederan. Niezłe, ale jednak niezbyt ekscytujące płyty. Potem znowu na kilka lat wokół zespołu było raczej cicho, aż do kwietnia 2018, gdy Sliptrick Records wydała ich nową płytę "A Light in the Dark". Zaśpiewał następca Thederana Jakob "Jacke" Sandberg, który objął funkcję wokalisty w roku 2015.

BLACK ROSE nadal gra tu melodyjny metal, tyle że z większym wpływem classic heavy niż na poprzednich płytach. Mniej radio-oriented kompozycji, więcej metalowego heroizmu i to w połączeniu z pewnymi akcentami neoklasycznymi, jak w openerze Sands of Time. Pełen dumy jest znakomity rycerski Carry On i w tej kompozycji zespół przypomina dokonania DARK ILLUSION ze Sztokholmu. Zresztą podobnie jak bojowym, pełnym heavy metalowej mocy tytułowym A Light in the Dark z mocarnymi zwrotkami. Przypominają także siebie z czasów "Explode" rytmicznym i zgrabnym, przebojowym We Come Alive. Duże naprawdę duże wrażenie robi atak w zwrotkach Powerthrone i jest mocno jest heavy metalowo w mrocznym, klasycznym stylu. Wyborne riffy budują to od początku do końca. Mroczniejszy nastrój budują w granym w umiarkowanym tempie Don't Fear the Fire i jest tak sobie, choć refren ma kilka jaśniejszych momentów, w tej lekkiej poetyckiej stylistyce. Czy często się zdarza, by w klasycznym heavy metalu melodia pierwszych zwrotek była taka fenomenalna jak w Love into Hate ? No nieczęsto. Absolutne zniszczenie i do tego to takie rozpoznawalne dla dawnego stylu zespołu. Po prostu fantastycznie! Tu przy tej okazji wielkie brawa dla Jakoba za wokale w tej kompozycji, za pazur, za moc za feeling. Zresztą to wokalista jak najbardziej słusznie wybrany, ciekawszy od Thederana w każdym aspekcie.
BLACK ROSE nie rezygnuje jednak i z łączenia metalu z hard rockiem i proponuje także lżejsze kompozycje o ciepłym klimacie jak Hear the Call i Web of Lies stylistycznie przypominające albumy z Theredanem. Zagrali także przyjemny hard'n'heavy w bezpretensjonalnym Ain't Over 'til It's Over i to najlżejsza, najbardziej nasycona klasycznym rockiem kompozycja z tej płyty,
Thomas Berg to wyborny gitarzysta. Gdy po latach, w 2011 ponownie pojawił się w składzie zespołu, jakoś nie miał do końca możliwości zaprezentowania pełni swoich umiejętności w dosyć prostych kompozycyjnie utworach na płytach z 2011 i 2013. Tu w każdej gra wysmakowane i dopasowane do stylu poszczególnych utworów sola i to jest mocny punkt wszystkich kompozycji.


Dobre, wyraziste klasyczne brzmienie traditional metalu dodaje smaku i uroku. Ładnie chodzi bas, perkusja dudni, a są gitary miękkie i głębokie, jak należy. Bracia Haga przygotowali klasowy materiał i wszystko zostało zagrane z klasą i elegancją godną dawnego BLACK ROSE.

ocena: 8,6/10

new 3.10.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Black Rose - Game of Souls (2021)

[Obrazek: R-20432971-1633086252-4917.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Fall 04:09
2. We Fight 03:57
3. Game of Souls 04:01
4. Omen 03:36
5. Queen of the Night 04:39
6. Sacrifice 03:41
7. Victory 03:24
8. Find My Way in Time 03:26
9. Love is the Start 04:03
10. We Stand Together 04:19

Rok wydania: 2021
Gatunek: heavy metal
Kraj: Szwecja

Skład:
Jakob Sandberg - śpiew
Thomas Berg - gitara
Anders Haga - gitara basowa
Peter Haga - perkusja, instrumenty klawiszowe

BLACK ROSE zaznaczył swoją obecność na szwedzkiej scenie bardzo udanym LP w roku 2018, a teraz nakładem Sleaszy Rider Records na początku października prezentuje kolejny album.

Muzycznie jest to kontynuacja "A Light in the Dark" i charakter kompozycji jasno to potwierdza. No, może się to nieco mroczniej rozpoczyna w soczystym, zagranym w średnio szybkim tempie The Fall z nieoczekiwanie odmiennym, heroicznym refrenem, wysoko zaśpiewanym przez Sandberga. Pięknie gra sola Berg i ten element jest równie dopracowany jak w roku 2018. Natomiast Sandberg ma więcej dramatyzmu w głosie, jest także więcej pazura i więcej wysokich zaśpiewów, ale to ostatnie, to akurat w pełni na plus nie idzie. Te melodie są jak powinny być - nieraz zwiewne i urzekające i na pewno heavy rockowy We Fight jest w tej kategorii znakomity. Buja, buja!
Tytułowy Game of Souls ozdobiony jest neoklasycznymi ornamentacjami i niszczy. Spokój i pewność rozgrywania przypomina czasy MAJESTIC i MEDUZA połączone z melodyjną przebojowością STORMWIND. Po prostu killer! Chłodna epickość, bardzo skandynawska, to Omen, gdzie słychać pewne echa progresywnego podejścia i tak ten zespół chyba jeszcze nie grał i bardziej swoisty dla nich jest Queen of the Night, gdzie wchodzą trochę na obszary AOR, ale z refrenem bardzo typowym dla swoich bardziej hard rockowych utworów z przeszłości. Dobre, ale mocniejsze granie tu im wychodzi jednak lepiej. Mocarny metaliczny bas prowadzi posępny Sacrifice do ponurego finału, w umiarkowanym tempie, a całość gdzieś obraca się w obszarach szwedzkiego IN SOLITUDE... Jest w tym specyficzny mroczny majestat. Kontrastuje z nim bojowy i szybki, nastawiony na heroiczną melodię Victory i podobnie jak na poprzedniej płycie przypominają niedoceniony DARK ILLUSION. Niestety w opcji bardziej hard rockowej zabrakło pomysłu na coś ciekawego w Find My Way in Time i to numer, który by pewnie nawet się niczym nie wyróżnił w roku 2011 i 2013. Za to w pełni satysfakcjonuje Love is the Start, rytmiczny, energetyczny i z elegancką melodią wzmocnioną romantycznym, ale zadziornie zaśpiewanym refrenem. Zamyka to wszystko kolejny rycerski, pełen dumy We Stand Together i jeszcze raz zespół ma wiele do powiedzienia jeśli chodzi o mocną melodię zwrotek i refrenu i znowu nasuwają się skojarzenia z DARK ILLUSION. Piękne zakończenie tego albumu.

Wydaje się, że patrząc na produkcję i brzmienie "A Light in the Dark" prezentował się nieco lepiej. Tu jest pewien efekt pastelowego rozmycia i na przykład perkusja wydaje się nieco głucha, zwłaszcza jeśli chodzi o blachy. Ogólnie więcej mocy instrumentów by się przydało, bardziej tradycyjny mastering, trochę więcej ciężaru i masywności.

Ogólnie jest jednak bardzo dobrze, utwory w większości są wyjątkowo dopracowane, a wykonanie nad wyraz staranne. W ostatnim czasie zasłużone, długowieczne zespoły ze Szwecji, takie jak MINDLESS SINNER, NEPTUNE czy właśnie BLACK ROSE robią dobrą robotę i odzyskują pozycję i status, na jaki bezwzględnie zasługują w tradycyjnym heavy metalu.


ocena: 8,5/10

new 3.10.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości