Battle Born
#1
Battle Born - Blood, Fire, Magic & Steel (2023)

[Obrazek: 1137463.jpg?2504]

tracklista:
1.Wind Caller 04:04
2.Dragon Heart 03:46
3.Blood and Fire 03:46
4.Power Force 03:13
5.When Empires Die 04:53
6.The Endless Grey 04:53
7.Fire Storm 03:39
8.Down Your Drinks and Raise Your Swords 04:07
9.Meridia 03:47
10.Ride North for Winterhold 04:31
11.Sky Guard You 04:02

rok wydania: 2023
gatunek: melodic power metal
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Jack Reynolds - śpiew
Will Kerr - gitara, instrumenty klawiszowe
Tom O'Dell - gitara
Charles Lamacraft-Perrett - perkusja
oraz:
Ethan Bishop - gitara basowa


Po tym jak DRAGONFORCE zaczął grać muzykę dla przedszkolaków, a POWER QUEST po raz drugi się rozwiązała w roku 2023, brytyjska scena heroicznego melodyjnego power metalu prawie opustoszała. Prawie, bo nadal nadzieją pozostał BATTLE BORN z Southampton, założony w roku 2018. Zwrócił on na siebie uwagę w 2020 mini albumem "Battle Born" z łagodnym fantasy power metalem z linii POWER QUEST. Był to album poprawny, ale niektórzy nieco na wyrost okrzyknęli tę ekipę power metalową nadzieją Anglii i z dużym zainteresowaniem oczekiwali na debiut zespołu w ramach pełnego albumu. To się w końcu stało w maju 2023, a płytę wydała wytwórnia Prosthetic Records z Los Angeles. Gościnnie na basie zagrał tu Ethan Bishop.

Zagrali nieco ostrzej i nieco ciężej niż na swoim mini LP, ale Jack Reynolds nadal pozostał wokalistą o łagodnym głosie. Co ciekawe, już taki łagodny jako Swagrath w melodic black metalowym BYKURIUS to on nie jest... Na basie zagrał gościnnie jego kolega z tej formacji Muzgash. Tu jednak Reynolds całkiem przekonująco radzi sobie z power metalowymi natarciami dwóch gitarzystów i wszystko razem przypomina taki nieco mniej speedowy DRAGONFORCE z pierwszych płyty z mało oryginalnymi melodiami, ale w całokształcie się tego słucha dobrze. Czasem lekko zwalniają, są romantyczni, co podkreślają skromne, ale gustowne partie klawiszowe Kerra. Do wykonania trudno mieć jakieś uwagi, to grupa złożona z muzyków kompetentnych, jednak naprawdę brak oryginalności. Przelatuje Wind Caller, Dragon Heart, Blood and Fire i jakoś poza tym, że to dobry melodic power metal, nic więcej powiedzieć nie można. To wszystko już było kiedyś, a do tego brak punktu zaczepienia w postaci jakiegoś zapadającego w pamięć refrenu czy serii podnoszących ciśnienie riffów i solowych zagrywek gitarzystów. Solidny, poparty techniką schematyzm i niewiele ponadto. Celowo się tu zatrzymałem na Blood and Fire, bo o power pop dance, o czymś po prostu kompromitującym, powinno się tu w ogóle zamilczeć, a ten utwór na płycie w żadnym wypadku nie powinien się znaleźć. Niech tam DRAGONFORCE w obecnej kondycji gra takie rzeczy. Na szczęście When Empires Die to powrót na pozycje takiego heroicznego power metalu, który nikomu krzywdy nie robi, a chórki są niezłe, choć do tych jakie tworzą goście w ekipach szwedzkich czy niemieckich brakuje bardzo dużo. Pastelowa ballada The Endless Grey jest niestety słaba, a wokal przesadnie wysoki i udramatyzowany. Echa MANOWAR w refrenie doskonale słyszalne, ale by to zabrzmiało jak należy, to trzeba mocy, na jaką ten zespół na tej płycie nie stać. Jeszcze raz pojawia się problem braku oryginalności...  
Fire Storm to styl i poziom z początku płyty, większe nadzieje robi triumfalny wstęp do Down Your Drinks and Raise Your Swords i to jest najlepsze, co można usłyszeć do tej pory i przypomina się oczywiście niemiecki MAJESTY, zwłaszcza w bojowym, pełnym optymizmu refrenie. Meridia to znowu łagodny, nieco podszyty rockiem numer bez głębszej historii, Ride North for Winterhold był już wiele razy w przeszłości i brzmi prawie jak cover czegoś z POWER QUEST, a przecież cover to nie jest. Och, ten brak oryginalności... Także w zwiewnym i miejscami sentymentalnym i romantycznym Sky Guard You. Ale jest dobrze.

Brzmienie jest wyborne, bo  mix i mastering zrobił Mistrz Sebastian "Seeb" Levermann i to na pewno jest poziom światowy. Przy okazji "Seeb" nawiązał do brzmienia POWER QUEST z okresu włoskiego i to taka sympatyczna reminiscencja.
Ogólnie, jest sympatycznie. Ten album nie wnosi nic nowego do gatunku, nie  jest to granie zmuszające do pędzenia z halabardą na smoki, ale należy pamiętać, że to grupa brytyjska i podtrzymuje honor Albionu w tej trudnej konkurencji, jaką jest melodyjny heroiczny power metal w sytuacji, gdy inni już dali za wygraną.


ocena: 7/10

new 29.06.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości