Bob Catley
#1
Bob Catley - Legends (1999)

[Obrazek: R-3329667-1326028296.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Pain 05:40
2. Shelter from the night 04:58
3. Carpe Diem 06:09
4. Tender is the Night 05:20
5. Medusa 04:54
6. Hydra 05:20
7. A Beautiful Night for Love 05:41
8. Too Late 06:16
9. The Light 08:39
10. Where the Heart Is 03:14

Rok wydania: 1999
Gatunek: melodic metal/hard rock
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
Bob Catley — śpiew
Gary Hughes — śpiew , instrumenty klawiszowe
Vinny Burns — gitara
Steve McKenna — bas
John Cooksey — perkusja

Drugi w solowej karierze album byłego wokalisty MAGNUM powstał w ścisłej współpracy z Hughesem z rockowej formacji TEN, który przygotował całość materiału na ten LP. Jest to koncept oparty o mity, legendy i historie znanych postaci. Płyta został wydana przez Frontiers Records w listopadzie 1999 roku.


Płytę otwiera po prostu przepiękny hard rockowy "The Pain", opowiadający historię Elvisa Presleya. Tu Catley pokazuje się jako wokalista od swojej najlepszej strony i przypomina czasy świetności MAGNUM. "Shelter from the Night" znacznie spokojniejszy, przy akompaniamencie pianina opowiada o Drakuli i ma klasyczny refren MAGNUM. Rozkręca sie w po prostu mistrzowski sposób. "Carpe Diem" to znów opowieść rockowa o angielskim królu Henryku V - delikatny numer rockowy w tym jasnym, lekko melancholijnym klimacie późnego MAGNUM.
"Tender is the Night" to przypomnienie postaci Marylin Monroe. Utwór z symfonicznym zacięciem i zaśpiewany z dużym ładunkiem emocji.
"Medusa" rzecz jasna o Meduzie i jest to numer znacznie bardziej dynamiczny, z długim wstępem, gdzie wokalnie Catley niszczy swobodą wykonania. Jedynie refren nie jest tu za specjalny. Greckie mity kontynuuje "Hydra" i ten utwór rozwija się ze stosunkowo spokojnego wstępu we frapującą muzycznie opowieść o sporej dawce epickości - co słychać w strzelistym refrenie. Następny kawałek przenosi nas w realia Wichrowych Wzgórz i wstęp pianina nie zwiastuje kolejnego emocjonującego songu - hymnu w stylu najpotężniejszych killerów MAGNUM, które wzruszały do łez tysiące fanów na przepełnionych koncertach. No może tym razem wszystko jest delikatniejsze - z cudownym, żarliwym refrenem. "Too Late" to metaforyczna opowieść o duchach jako takich, uwięzionych w zamkniętych przestrzeniach. Pamiętacie horror "Christine"? W pewnym stopniu dziwaczne intro zapowiada utwór mroczny, w konsekwencji otrzymujemy jednak kompozycję wykorzystującą mój ulubiony motyw z "The Tall Ships" MAGNUM. "The Light" bezpośrednio nie odnosi się do żadnej historii. Jest to utwór rozbudowany, mocno przypominający starsze nagrania MAGNUM. Brak tu jednak czegoś, co mogłoby przykuć uwagę na dłużej. Płytę kończy kolejna ballada "Where The Heart Is" - bardzo amerykańska tym razem, stylizowana na XIX wieczne pieśni amerykańskie. Oparta jest na motywach prozy Roberta Louisa Stevensona - szczególnie "The Master of Balantray’”. Odśpiewane cudownie.

Przepiękna metalowo-hardrockowa płyta. Wykonana przez zaproszonych muzyków perfekcyjnie, a kompozycje autorstwa Gary Hughesa przy współpracy samego Catley'a wspaniałe. Wokalnie delikatny Catley wprawia w zachwyt. Dopracowane brzmienie, nie za ciężkie ale i nie sprawiające wrażenia typowo rockowej produkcji. Na szczególne wyróżnienie zasługuje mix instrumentów klawiszowych oraz wysmakowane brzmienie gitary Burnsa, który zagrał tu także kilka znakomitych zapadających w pamięć solówek. Najbardziej spójna i udana pod względem kompozycji płyta Catley'a.


Ocena: 8.5/10

17.07.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Bob Catley - When Empires Burn (2003)

[Obrazek: R-3329579-1414834237-7851.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Torment 01:53
2. Children of the Circle 05:40
3. Gonna Live Forever 03:39
4. The Prophecy 06:36
5. I'll Be Your Fool 04:34
6. Every Beat of My Heart 05:36
7. When Empires Burn 05:33
8. Meaning of Love 04:49
9. This Is the Day 06:21
10. Someday Utopia 05:41
11.My America 07:08

Rok wydania: 2003
Gatunek: melodic heavy metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
Bob Catley - śpiew
Paul Hodson - instrumenty klawiszowe
Vince O'Regan - gitara
Al Barrow - gitara basowa
Jamie Little - perkusja

W roku 2001 Bob Catley przedstawił album "Middle Earth", który okazał się rozczarowującym zestawem kompozycji przygotowanych przez Gary Hughesa i stanowiących blade odbicie stylu MAGNUM w tych najbardziej pastelowych barwach melodic rocka. Niebawem Bob Catley zmienił cały skład, a stronę kompozytorską powierzył klawiszowcowi Paulowi Hodsonowi. W maju 2003 zaprezentowany został LP "When Empires Burn" wydany przez Frontiers Records.

Ta płyta to godzina obcowania z pięknym śpiewem Boba Catley'a w uroczystych kompozycjach podobnych do ciepłych utworów rock/metalowych MAGNUM z mocniejszym heavy metalowym brzmieniem gitary Vince O'Regana.
Eleganckie melodie utrzymane w średnich tempach i z wyraźnie zaznaczonymi refrenami w stylu melodic metal to zasadnicza zawartość tego albumu i na pewno udane są takie utwory, jak pełen rockowej werwy Someday Utopia, Children of the Circle czy When Empires Burn, wysmakowany w stylu radiowych hitów MAGNUM Gonna Live Forever i równie pełen uroku semi-balladowy Every Beat of My Heart. Tak, ta kompozycja zasługuje na porównanie z czołowymi numerami MAGNUM w tej kategorii, choć refren jednak to nie do końca to samo... Zadumany, nostalgiczny This Is the Day zachwyca przede wszystkim pełnym rockowego żaru wokalem Catley'a, natomiast dłuższy This Is the Day jest niestety mało wyrazisty i wchodzi lekko na obszary rocka progresywnego wciśniętego w ramy MAGNUM.
Jest w tym oczywiście spory pierwiastek mainstreamowej komercji (Someday Utopia, I'll Be Your Fool - absolutna kopia stylu MAGNUM) jednak bardziej dramatyczny i rozbudowany The Prophecy stanowi tu sporą odmianę (elementy orientalne), choć brakuje mu tej monumentalnej pompatyczności hymnów MAGNUM. Bob Catley nie stroni od długich utworów i jest tu również na zakończenie My America. Tak, to song podniosły i niesamowicie uroczysty, ale czy może być inaczej, gdy fundament muzyczny jest tak bliski Hymnowi Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej? Pięknie to zostało zrobione i tak delikatnie, mimo heavy metalowego feelingu. No i są tu ładne wplecione akcenty muzyki folkloru szkockiego i irlandzkiego. Warto tego posłuchać.

Bardzo dobra gra Vince O'Regana klasycznej tradycji brytyjskiego rozumienia gitary jako instrumentu wiodącego, dyskretne ale wysmakowane partie klawiszowe, rozważna i nienachalna gra sekcji rytmicznej. Wyborna, staranna produkcja Paula Hodsona i słucha się tego soundu z niekłamaną przyjemnością. Jest moc i miękka łagodność od pierwszej do ostatniej sekundy.
Jest to pierwszy z trzech albumów Boba Catley'a w zdecydowanej estetyce melodic heavy metal.

ocena: 8/10

new 15.06.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Bob Catley - Spirit of Man (2006)

[Obrazek: R-4437208-1509274168-8651.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Heart of Stone 05:24
2. Moment of Truth 05:13
3. In the Name of the Cause 04:45
4. Blinded by a Lie 05:03
5. Last Snows of Winter 04:57
6. Spirit of Man 04:47
7. The Fire Within Me 06:23
8. Judgement Day 05:04
9. Lost to the Night 04:24
10. Beautiful Mind 04:19
11.Walk on Water 04:24
12.End of the Story 07:45

Rok wydania: 2006
Gatunek: melodic heavy metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
Bob Catley - śpiew
Vince O'Regan - gitara
Dave Thompson - gitara
Al Barrow - gitara basowa
Jamie Little - perkusja
Irvin Parratt - instrumenty klawiszowe


Rok 2006, dodatkowy drugi gitarzysta Dave Thompsoni, nowy klawiszowiec Irvin Parratt w składzie ekipy Boba Catley'a. Co chyba najważniejsze, wokalista rezygnuje ze współpracy z Paulem Hodsonem jako twórcą repertuaru i tym razem tworzy go sam zespół. W styczniu 2006 roku Frontiers Record wydaje album "Spirit Of Man", ale najpierw płyta ukazuje się w Japonii nakładem Avalon, bo przecież Bob Catley jest w Japonii uwielbiany.

No po prostu nie można się nie zachwycić openerem Heart of Stone! Co za potoczysty refren, chyba jeden z najlepszych w historii BOB CATLEY, no i jest ogólnie harder-faster i druga gitara robi tu dodatkową, doskonałą robotę wspomagając O'Reagana. Wyborna forma Boba potwierdza się we wszystkich kolejnych kompozycjach.
Ta płyta to zarazem mocniejsze odzwierciedlenie stylu MAGNUM, jak i argument na to, że brytyjski tradycyjny heavy metal nie musi być ospały i nudny. Jest nerw, jest akcja, jest entuzjazm, przy tym taki jednoznacznie profesjonalny. Bob Catley rządzi! Rządzi bezbłędnie w spokojniejszych, przypominających ostrzej szybciej zagrane hymny MAGNUM Moment of Truth
 
Jest także coś z takiego, co MAGNUM grało bez większego powodzenia po roku 1994, czy elegancki AOR w nowoczesnej aranżacji i z autentycznym metal melodic zębem, czyli In the Name of the Cause i to jest kolejny wielki hit z tej płyty. Podobny w aranżacji Walk on Water nie robi już tak dużego wrażenia.
Proste melodic metalowe ciepłe kawałki z rozległymi klawiszami drugiego planu są na tej płycie urokliwe tak jak Blinded by a Lie czy Lost to the Night. A gdy jeszcze Bob Catley zaczyna śpiewać w czarodziejskiej manierze MAGNUM w tego rodzaju kompozycjach... Och, po prostu och. Fantastycznie brzmi w tej konwencji Spirit of Man i wiedzieli co wybrać na numer tytułowy albumu, oj wiedzieli... A przy tym zwrotki są lepsze od refrenu, co nie zdarza się często.
Te uroczyste granie w poetyckim stylu i gdy Bob śpiewa na tle tylko drugiego planu, też tu są i taki jest Last Snows of Winter i choć może nie jest to utwór na miarę podobnych ultra hitów MAGNUM, ale na pewno jest bardzo dobry. The Fire Within Me to pierwsza z dłuższych kompozycji o zabarwieniu magnum romantycznym i z pewnymi cechami rocka progresywnego. Mistrzowsko to zostało poprowadzone głosem przez Boba Catley'a i jest tu on niekwestionowaną postacią Numer Jeden. Warto również zwrócić uwagę na piękne, pełne pastelowych barw plany klawiszowe Irvina Parratta stylizowane na MAGNUM. Zresztą, Parratt to wyróżniający się muzyk na tym LP jedynym, jaki zagrał w składzie BOB CATLEY. Od roku 2012 można go usłyszeć w innej znanej brytyjskiej ekipie hard rockowo/melodic heavy metalowej LEGION. Wyborny, symfoniczny plan stworzył w smutnym, refleksyjnym i jakże teatralnym Beautiful Mind.
I End of the Story to już rzeczywiście koniec tej historii, utwór najdłuższy, o największym ładunku progresywnego rock/metalu, ale i będący próbą zdyskontowania sukcesu powalających nieśmiertelnych hymnów MAGNUM. Dobry to numer, ale jednak uczucie niedosytu pozostaje i te prawie osiem minut nie zostało wykorzystane w pełni jak należy...

Jeśli chodzi o realizację, to wystarczy posłuchać Judgement Day i wszystko jasne. Może to nie jest najlepsza kompozycja na tej płycie, ale ta gitara akustyczna. Ze świecą szukać takiej realizacji dźwięku, nie tylko tego instrumentu. Selektywność po prostu niesamowita. Tak, Mistrzu Dennisie Ward!
Klasowy album z brytyjskim melodic heavy z wybornym wokalem Boba Catley'a i szczerymi, nieukrywanymi nawiązaniami do MAGNUM. Po nagraniu tej płyty Bob Catley pożegnał się z całym składem i kolejny LP nagrany został już w zupełnie innym, międzynarodowym składzie.


ocena: 8,5/10

23.07.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Bob Catley - Immortal (2008)

[Obrazek: R-3979118-1428777394-9533.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Dreamers Unite 06:20
2. We Are Immortal 05:44
3. End of the World 05:03
4. Open Your Eyes 04:26
5. The Searcher 05:14
6. One More Night 04:44
7. Light Up My Way 05:43
8. You Are My Star 04:57
9. War in Heaven 04:57
10. Win the Throne 04:22
11.Haunted 04:46
12.Heat of Passion 05:34

Rok wydania: 2008
Gatunek: melodic heavy metal
Kraj: Wielka Brytania/ International

Skład zespołu:
Bob Catley - śpiew
Dennis Ward - gitara, gitara basowa, instrumenty klawiszowe
Uwe Reitenauer - gitara
Dirk Bruinenberg - perkusja
Magnus Karlsson - instrumenty klawiszowe


W roku 2008 Bob Catley przedstawił swój ostatni album sygnowany własnym nazwiskiem i tu najważniejszym instrumentalistą jest słynny Dennis Ward, muzyk, producent, inżynier dźwięku znany ze swoich szerokich i różnorodnych muzycznych zainteresowań od PLACE VENDOME po PINK CREAM 69. Uwe Reitenauer także związany był z wymienionymi grupami, a perkusista to znany, chociażby z ELEGY czy ADAGIO wybitny spec od tego instrumentu Dirk Bruinenberg. Partie klawiszowe wykonał Magnus Karlsson, wówczas jeszcze nie tak znany i popularny jak obecnie, ale już rozpoznawalny po występach w MIDNIGHT SUN, LAST TRIBE oraz ALLEN-LANDE. On także jest wymieniany jako główny twórca repertuaru na tę płytę.

Bob Catley jest jak zwykle w znakomitej formie, wydaje się jednak, że śpiewa nieco bez przekonania kompozycje gładkie, stanowiące nieco tylko mocniejszą metalowo wersję stylu MAGNUM i poprawne, nastawione na radiowego słuchacza melodic metalu/AOR Dreamers Unite, We Are Immortal i End of the World pozostawiają obojętnym. Te tematy muzyczne zostały już przez MAGNUM wyeksploatowane doszczętnie. Bardziej przebojowo, chwytliwie i żwawo poczynają sobie w potoczystym Open Your Eyes, ale gdy przychodzi czas na refren, to już nie jest tak dobrze... Kompozycyjnie polegli w nudnym sentymentalnym songu The Searcher, w One More Night i Light Up My Way nie potrafią wyjść z kręgu udawania grania melodic progressive i w sumie nic z tego też nie wynika. W You Are My Star grają wprost dokładnie w stylu MAGNUM z ażurowymi aranżacjami drugiego planu i to taka blada kopia ich znanych rytmicznych, rock metalowych kompozycji w mało ciekawej odmianie. Może tylko War in Heaven jest w jakimś stopniu porównywalny do stylu zaprezentowanego w roku 2006, ale gdzież mu tam do Heart Of Stone! Przykro to powiedzieć, ale do końca płyty nic, zupełnie nic się tu nie dzieje. Nudna poprawność. Pewnie, że Haunted ma swoisty urok, ale doprawdy lepiej posłuchać takiego dramatyzmu w średnim tempie w hymnach MAGNUM.

Czy ci muzycy mogą coś zepsuć instrumentalnie? Oczywiście, że nie. Trudno o bardziej profesjonalnych i wszechstronnych  muzyków towarzyszących Catley'owi. Czy Dennis Ward może źle wyprodukować jakąś płytę? Oczywiście, że nie. Sound jest doskonały i Amerykanin powtórzył tu to, co najlepsze ze "Spirit Of Man".
Po prostu te kompozycje są bardzo, bardzo średnie i brak im ducha i ciekawych "magnumowych" pomysłów z albumów poprzednich. Ułożony, profesjonalny melodic heavy metal, ale niemal zupełnie bez duszy.
Ta płyta została przyjęta z mieszanymi uczuciami, a zespół złożony z ludzi bardzo zajętych powrócił do swoich innych projektów. Bob CATLEY skupił się na MAGNUM i do dziś zachwyca, występując z tą legendarną grupą.


ocena: 6,4/10

new 3.08.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości