Centvrion
#1
Centvrion - Invulnerable (2005)

[Obrazek: R-3279350-1397186940-3870.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Forge (Intro) 00:42
2. Virtus 04:53
3. Man of Tradition 05:31
4. Procreation to High 05:35
5. Invulnerable 04:30
6. Standing on the Ruins (The Doctrine of Revival) 05:04
7. New Freedom 04:10
8. Eternal Return 05:09
9. Riding the Tiger 04:45
10. Soul Deliverance 04:42
11. Transcendence 04:31

Rok wydania: 2005
Gatunek: Heavy Power Metal
Kraj: Włochy

Skład:
Germano Quintaba: śpiew
Luciano Monti: gitara
Fabio Monti: gitara
Andrea Mandolesi: bas
Emanuele Beccacece: perkusja

Tak się zastanawiam nad niekonsekwencją i przewrotnością w ocenach wokalistów. A to przy okazji tej, ostatniej jak na razie płyty CENTVRION wydanej przez Dragonheart Records w październiku 2005.

Germano Quintaba jest wizytówką tego zespołu i wciąż przez jego pryzmat jest on oceniany. Wachlarz epitetów jakich się wobec niego używa jest bardzo szeroki i raczej słowo -znakomity, wyborny, czy nawet wpasowany lub dobry pada niezmiernie rzadko. Tymczasem odniosę się do słowa wpasowany. Jest wpasowany.
Zespół gra heavy power metal i robi to dobrze. Słuchając tego albumu mam wrażenie, że nawet momentami bardzo dobrze. Czym te kompozycje różnią się od podobnych z Niemiec czy USA? Ta sama energia, te same riffy i podobne melodie z dozą epickości sławiącej Rzym, co jest normalne w przypadku tego zespołu od lat. Oryginalności niewiele, ale o jakiej oryginalności może być tu mowa. Ostre riffy, ciężkie gitary braci Monti, łagodniejsze fragmenty niemal liryczne i w stosowny sposób podkreślające ten ogólny wydźwięk ich muzyki.
Teraz powstaje pytanie - czy gdy uspokaja się nawałnica power i thrashowych riffów, jak w „Standing on the Ruins” to Germano się sprawdza? Według mnie owszem. Co można mu zarzucić? To samo, co wielu innym wokalistom z kręgu heavy power. Że nie jest wybitnym śpiewakiem i tylko to. Ma natomiast umiejętność urozmaicania swoich partii wysokimi wokalami, które są udane i zapewne tylko zwolennicy wyłącznie głosów spalonych fajami i mocnymi trunkami mogą na to narzekać.
Jeśli chodzi o muzykę na tym LP mamy 10 równych porządnych numerów heavy power. Bez sensacji, bez nadmiernej ciężkości, ale o wyważonych proporcjach pomiędzy nawalaniem i melodią.

Soczyste brzmienie, dość ciężkie doły, kilka wpadających w ucho refrenów, energicznie, energetycznie i bojowo. Sprawny, kompetentny w tym co robi zespół i - co ważne - umiejący wyciągnąć wnioski z niedociągnięć, jakie można było zauważyć na poprzednich albumach. Mimo że te utwory są proste stosunkowo to wykonane są bardzo dobrze i będę bronił stwierdzenia, że to na scenie włoskiej w tej kategorii jeden z lepszych zespołów.
Na tym LP zjadają swój ogon - to oczywiste - ale ogon jest dosyć smaczny.


Ocena: 7.5/10

30.05.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Centvrion - V (2015)

  [Obrazek: R-7676648-1446500112-2276.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Caesar's Speech to the Senate 01:12
2. The Legionary 04:11
3. Kommander 04:37
4. Non Omnis Moriar 04:55
5. One Shot, One Kill 04:22
6. Sins of the Nation 04:57
7. Eye for an Eye 04:51
8. Days of Mourning 05:01
9. War Red Skies 05:13
10. Parasite 05:43
11. Burnin' Pyres 05:28
12. Burnin' Pyres (acoustic version) 05:01

Rok wydania: 2015
Gatunek: Heavy Power Metal
Kraj: Włochy

Skład:
Roberto Cenci: śpiew
Leonardo Postacchini: gitara
Fabio Monti: gitara
Andrea Mandolesi: bas
Giovanni Pezzola: perkusja


W latach 1999 - 2002 CENTVRION nagrał trzy kontrowersyjne power/thrashowe płyty z ryczącymi gitarami i ryczącym Germano Quintaba, potem w 2005 wszedł w dosyć udany sposób w typowy heavy/power albumem "Invulnerable" i gdy zdawało się, że wszystko jest na dobrej drodze w pewnym momencie nastąpił krach. Quintabà odchodzi w 2010, by założyć własny zespół KALASHNIKOV, który notabene wydał swój pierwszy i jedyny album w dopiero w 2015, odchodzą inni i następuje żmudny i długotrwały proces odbudowy zespołu, trwający od 2010 do 2014.
Nowym wokalistą zostaje już w 2010 mało znany Roberto "Robo" Cenci, którego do tej pory można było usłyszeć tylko w chórkach na płycie THE DOGMA "Black Widow" i chyba nigdzie więcej.
W październiku 2015 SG Records wydaje piąty album CENTRVION pod prostym tytułem "V".

Wszystko to obraca się wokół historycznych wątków starożytnego Rzymu, przy czym gitary ryczą jak dawniej w mięsistym heavy/power, a Roberto Cenci, choć nie ryczy z taką zaciekłością jak Quintanaba okazuje się być bardzo dobrym, drapieżnym i mocno śpiewającym wokalistą metalowym. Ogólnie jest nieco łagodniej niż w roku 2005, pojawiają się przyjemne dla ucha chórki, wykonujące melodyjne rytmiczne wokalne ornamentacje do partii Cenci. Realnie specjalnie epickiego grania tu nie ma i można te kompozycje zaliczyć do obszarów ANTHENORA czy też mniej zaawansowanego STEEL RAISER, bo robota chociażby gitarzystów czy sekcji rytmicznej jest na poziomie średnim, zaś sola gitarowe pozostawiają spore uczucie niedosytu. Dzieje się tu w obrębie poszczególnych kompozycji niewiele, riffy wykorzystywane są niemal na okrągło te same, a utwory mają zwarty masywny charakter i nie ma tu miejsca na jakieś niespodzianki dla słuchacza, który oczekuje nagłych zmian tempa czy klimatu.
Czasem ekipa przypomina sobie swoje najdawniejsze nagrania i One Shot, One Kill to coś na kształt tych niemal speedowych numerów z debiutu "Arise Of The Empire" z 1999, ogólnie jednak trzymają się głównego nurtu europejskiego "twardego" heavy power, gdzie melodia ma jakieś konkretne znaczenie. W Eye for an Eye mamy na początku zdecydowanie współczesne pole bitwy, ale sama kompozycja jak i większość innych niczego do współczesnego heavy/power nie wnosi. Po prostu sprawnie odegrany mocny heavy/power. Wyciszenie następuje w stojącej na przyzwoitym poziomie refleksyjnej balladzie Days of Mourning z gitarą akustyczną (gra na niej sam Cenci), która pokazuje, że wokalista potrafi także zaśpiewać w bardziej teatralny sposób. Chyba z tych mocniejszych numerów najlepszy jest Burnin' Pyres, jest tu pewien autentyczny ładunek rycerskiego heroizmu oraz świetna praca obu gitar. Grupa pewnie uważała podobnie umieszczając na tym LP także bonusową akustyczną wersją tej kompozycji, zresztą bardzo elegancką i romantyczną.

CENTVRION niczego tu nowego nie pokazuje, nawet w stosunku do swojej poprzedniej płyty, poza większą dawką metalowego romantyzmu. Ogólny poziom tych kompozycji jest dobry, wpadek nie ma, Roberto Cenci bezproblemowo radzi sobie z zadaniem zastąpienia Quintanaby w każdym rodzaju śpiewu, a produkcja jest bardzo staranna. Tak, brzmi to wszystko bardzo dobrze, klarownie i przestrzennie, a nagrywał i miksował Manuele Marani, który z mocniejszym metalem zrealizował sporo albumów w interesujący sposób.
Dobra płyta, choć zachowawcza w ramach gatunku.


ocena: 7/10

new 6.07.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Centvrion - Arise of the Empire (1999)

[Obrazek: 7059.jpg]

Tracklista:
1. Centurion 04:15
2. Steel Breath 05:37
3. Guns Are Screaming 04:22
4. Metal Gladiator 05:28
5. Snow Covers the Imperial Alps 07:30
6. Bloodstreets 05:26
7. Mors Tua Vita Mea 05:24
8. Razor Blade 06:30
9. Ragin' Power 06:12

Rok wydania: 1999
Gatunek: Heavy Power Metal
Kraj: Włochy

Skład:
Germano Quintaba - śpiew
Luciano Monti - gitara
Fabio Monti - gitara
Manuele Maricotti - bas
Marco Bracciotti -  perkusja

Trudno powiedzieć, jakie byłyby losy CENTVRION braci Monti, gdyby nie wytwórnia Scarlet Records i jej wczesne preferencje wydawnicze. Zupełnie nowy i nieznany zespół uzyskuje niemal natychmiast kontrakt płytowy z początkującą wytwórnią, która gigantem stała się dopiero kilka lat później. A w 1999, gdy wydaje jako szósty album w swojej ofercie debiut CENTVRION, jest po prostu małą firmą przedstawiającą... ekstremalne metalowe granie z Italii. W tym czasie we Włoszech mało było jeszcze chętnych wydawać podobne rzeczy, były to gatunki niszowe i mało popularne w tym kraju, ale CENTVRION swoją szanse dostał.

Jest to płyta z muzyką specyficzną, jakiej ten zespół później już tak naprawdę nie grał, brutalizując się w kierunku metalu bardziej prymitywnego w aranżacjach i melodiach. Debiut natomiast opiera się na miejscami kapitalnych epickich wysokich zaśpiewach Germano Quintaba w stylu amerykańskim i to takich, których czołowi przedstawiciele takiej maniery wokalnej mogli mu tylko pozazdrościć. Nieco szkoda, że Quintaba potem tę manierę w znacznej mierze porzucił. Grupa czerpie w swym epickim stylu starorzymskiego metalu z dokonań USPM, tego klasycznego, z lat 80tych, a nie tego przeważnie pozbawionego melodii z 90tych i pod tym względem CENTVRION jest jednym z pierwszych zespołów w Europie, który odbudowuje tę tradycję u progu XXI wieku. Może twarde i surowe, ale melodyjne Centurion, Steel Breath czy Metal Gladiator nie są specjalnie oryginalne, ani wyszukane w formie, ale w kategorii USPM na pewno udane, choć Bloodstreets przyciężki, mało już nie. Na tej płycie obaj bracia gitarzyści grają bardzo dobrze, w tym naprzemienne sola i tu są nierówni, w dłuższym Razor Blade, zresztą z wyraźnymi power/thrashowymi naleciałościami te sola nie są udane, za to w Ragin' Power (och, jak w tym utworze blisko DOOMSWORD!) kapitalne i heroicznie porywające. W stronę power metalu nowszej generacji kierują się w Guns Are Screaming, jednak to co najlepsze, to granie epickie i tu Ragin' Power oraz Mors Tua Vita Mea wypadają bardzo dobrze, miejscami osiągając poziom barbarzyńskości MANOWAR, choć ostateczne rozwinięcie Mors Tua Vita Mea jest lekko rozczarowujące. Z całą pewnością na tej płycie króluje wspaniały, potężny i zagrany w umiarkowanym tempie Snow Covers the Imperial Alps, z łagodnym wstępem instrumentalnym, znakomitą melodią, kapitalnymi solami i popisowymi partiami wokalnymi i Germano momentami po prostu zadziwia. Hipnotyczne riffy od początku do końca, patos i monumentalizm. Jest to bez wątpienia najlepszy w ogóle utwór CENTVRION w ich historii.

Odbiór tego albumu byłby lepszy, gdyby lepsza była produkcja. Trochę sucho to brzmi, jeśli chodzi o gitary i głucho jak na sound heavy power w przypadku sekcji rytmicznej. Ogólnie taki bardzo przeciętny poziom realizacji amerykańskiej z lat 80tych.
Tak rozpoczęła się przygoda Scarlet Records z heavy/power metalem od CENTVRION, który nagrał dla tej wytwórni jeszcze dwie płyty - "Hyper Martyrium" (2000) i "Non Plvs Vltra" (2002).


ocena 7,8/10

new 7.11.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości