Charred Walls of the Damned
#1
Charred Walls of the Damned - Cold Winds on Timeless Days (2011)

[Obrazek: R-3984299-1351394096-9364.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Timeless Days 06:03
2. Ashes Falling Upon Us 05:26
3. Zerospan 05:23
4. Cold Winds 03:45
5. Lead the Way 05:58
6. Forever Marching on 04:30
7. Guiding Me 04:36
8. The Beast Outside My Window 05:21
9. On Unclean Ground 04:10
10. Bloodworm 04:20
11. Admire the Heroes 04:00
12. Avoid the Light 04:24

Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Tim "Ripper" Owens - śpiew
Jason Suecof - gitara
Steve DiGiorgio - bas
Richard Christy - perkusja

Rok bez kilku płyt z Ripperem w roli głównej lub przynajmniej drugoplanowej, jest naturalnie rokiem straconym. Rokiem straconym jest także 365 dni, w ciągu których nie ukaże się przynajmniej z pięć płyt nowych lub markowych zespołów grających typowy dla USA power metal złożonych z doświadczonych graczy serwujących męski metal dla twardych słuchaczy.
CHARRED WALLS OF THE DAMNED kryteria oraz plan wypełnia w 100 procentach. Metal Blade Records wydało ten album w październiku 2011.

Jest to drugi, po wydanym w roku ubiegłym, album zespołu, a jego skład jest imponujący, no może poza mniej znanym jedynie gitarzystą Jasonem Suecof. Tak jak poprzednio, tak i tym razem ta ekipa prezentuje zestaw kompozycji z typowym dla USA power metalem z cechami thrashu i heavy, mocarną perkusją i basową wirtuozerią DiGiorgio. Gitarowa robota solidna, choć słyszało się i pod tym względem lepsze występy. Sam Owens w repertuarze dla siebie typowym nie musi wyczyniać wygibasów do jakich zmusza go Malmsteen i jest to ten Ripper, jakiego masy lubią najbardziej czyli powerowy, metalowy i bezkompromisowy.
CHARRED WALLS OF THE DAMNED nadal pozostaje jednak zespołem średnich lotów i średniego co najwyżej potencjału kompozytorskiego, bazując na patentach starych, ogranych, na riffach już mocno zużytych, a w łagodniejszych formach nie wychodząc poza ostrożne dawkowanie melodii, których o cukierkowość pomówić nie można, ale którym jednocześnie do atrakcyjności raczej daleko. Już sam początek w postaci "Timeless Days", gdzie jakieś echa mroczniejszego okresu DIO słychać, coś z JAG PANZER gdy nie grali za szybko i dużo nudnawego, rozciągniętego wokalu Owensa. W szybszych numerach jest masywnie, bogato, a nawet death metalowo pracy sekcji rytmicznej, jak w ładnie rozwiniętym "Zerospan" o cechach rycerskich i epicko zaśpiewanym. Ogólnie, jest tu w większości kompozycji sporo momentów wzniosłych, przerywanych zgrabnie zrobioną nawalanką zazwyczaj skomplikowaną w formie i średnio czytelną, aczkolwiek efektowną. Tak to jest dla przykładu w szybkim "Lead the Way", zaś w "Forever Marching On" dodano nieco brutalności w pokręconym stylu. Nieco odpoczynku od mocnego grania w akustycznym, wyjątkowo długim wstępie do "The Beast Outside My Window", który w drugiej części rozczarowuje i zupełnie gubi klimat stworzony w części pierwszej.
Ogranego amerykańskiego heavy/power masa i chyba najbardziej ograne jest to co przedstawili w "On Unclean Ground" i "Bloodworm". No tak, 25 lat historii heavy/power z USA... Najbardziej true metalowy z tego wszystkiego jest "Admire the Heroes" i refren w tym utworze jest kapitalny, klasyczny i rewelacyjnie zaśpiewany przez Owensa.

W kwestii produkcji - Owens nieco za cichy, za to ustawienie sekcji rytmicznej doskonałe. Reszta to amerykański standard heavy power bez nadmiernie brutalnej ryczącej gitary.
Najciekawsza postać - Richard Christy, który tu daje zapierający dech w piersiach popis wspomagany przez DiGiorgio grającego nieco prościej niż w innych projektach. Owens bywał w formie lepszej. Ten skład zasługuje ponadto na lepszego, bardziej wyrazistego gitarzystę.
Ogólnie, nieco łagodniejsza płyta niż debiut z dużymi odniesieniami do klasyki heavy/power i power z USA z ubiegłego wieku, ze wskazaniem na filozofię kręgu JAG PANZER.
Jak na trudne czasy power metalu z USA, dobra płyta.


Ocena: 7/10

11.10.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Charred Walls of the Damned - Charred Walls of the Damned (2010)

[Obrazek: R-6384067-1417906488-4908.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Ghost Town 04:56     
2. From the Abyss 04:25     
3. Creating Our Machine 02:53     
4. Blood on Wood 03:26     
5. In a World So Cruel 03:31       
6. Manifestations 03:06     
7. Voices Within the Walls 03:48       
8. The Darkest Eyes 03:37       
9. Fear in the Sky 05:42

Rok: 2010
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA

Skład:
Tim "Ripper" Owens - śpiew
Jason Suecof - gitara
Steve DiGiorgio - bas
Richard Christy -perkusja


W 2009 roku powstaje zespół w większości składający się z gwiazd, bo powiedzmy sobie szczerze, jaką gwiazdą był wtedy Suecof, znany z zespołów death metalowych, których i tak już nie ma i nikt nawet nie pamięta?
Było to dość spore wydarzenie i już w 2010 roku pojawiła się płyta nakładem wielkiej wytwórni Metal Blade.

To był średni czas dla USPM i ta płyta ma momenty, w których niemal podręcznikowo pokazuje, gdzie leży problem.
Blood on Wood to zlepek różnych pomysłów, ale zupełnie do siebie nie pasujących i zagrane to jest niesamowicie pospolicie i takich refrenów już było na pęczki i to jest główny problem - potworna wtórność.
Może Ghost Town to jakiś przebłysk, tylko w 2010 roku blasty w takim graniu już nie robiły ogromnego wrażenia, a już szczególnie nie przy takim brzmieniu, gdzie gitara jest wysunięta i momentami przygłusza Owensa. A ten pan przecież głos ma, co można usłyszeć było u Malmsteena. W refrenach może słychać nutkę Iced Earth, ale czy to tak dziwi, skoro w składzie jest Christy i DiGiorgio?
Pospolicie i typowo jest też w In a World So Cruel, takie granie już się słyszało w USA wiele razy, podobnie jak bezpłciowy i nawet nieco płaczliwy Voices iwthin the Walls. Zapędom death metalowym Suecofa na pewno są w Manifestations i to jedna z lepszych kompozycji, ale najlepszą jest The Darkest Eyes. Świetny balans death metalowego pazura z US powerowym atakiem i gęstą perkusją. Najbardziej wybijają się tu świetne refreny z kontrastowo dobraną delikatną gitarą. Aż szkoda, że cała płyta tak nie wygląda.
Fear in the Sky to znów takie trochę płaczliwe granie podchodzące pod Iced Earth, ale środkowa część przyznać trzeba klimatyczna i całkiem udane solo, sama kompozycja jednak za długa i poza tymi momentami bardzo porawna.

Brzmienie dobre, chociaż Owens za bardzo cofnięty, za to Christy ustawiony wspaniale i talerze syczą, a perkusja wybija zęby tak jak powinna. Technicznie ani Christy ani DiGiorgio nic zarzucić nie można, bo grają jak zwykle - po mistrzowsku.
Może tylko gitarzysta i kompozytor by się przydał lepszy, bo Suecof jest raczej przeciętnym gitarzystą, a i kompozycje w większości nie powalają i aż szkoda umiejętności i warsztatu sekcji rytmicznej.
Owens niezły, chociaż miewał występy lepsze, ale i znacznie gorsze.
Po prostu poprawna płyta z drobnymi przebłyskami, której można posłuchać, ale rzadko wracać, bo nie ma zbyt wiele powodów do kolejnych odsłuchów.
Album raczej  nie wart takiego składu.

Ocena: 6.6/10

SteelHammer
Odpowiedz
#3
Charred Walls of the Damned - Creatures Watching over the Dead (2016)

[Obrazek: R-14474594-1575258487-3337.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. My Eyes 04:30     
2. The Soulless 04:03       
3. Afterlife 02:53     
4. As I Catch My Breath 05:03     
5. Lies 03:31     
6. Reach into the Light 02:39       
7. Tear Me Down 03:50     
8. Living in the Shadow of Yesterday 03:36     
9. Time Has Passed 03:16

Rok: 2016
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: USA

Skład:
Tim "Ripper" Owens - śpiew
Jason Suecof - gitara
Steve DiGiorgio - bas
Richard Christy -perkusja

Charred Walls of the Damned powraca w niezmienionym składzie po 5 latach przerwy.
Czasy się zmieniają... muzyka tego zespołu po części też i ewoluowała w tę łagodniejszą stronę, której sygnały były już słyszalne w 2011 roku.

Jest o wiele łagodniej niż na poprzednich płytach i to słychać już w My Eyes. Melodie są znacznie bardziej czytelne i lepiej zaznaczone i nie ma. Ostatnie dokonania Jag Panzer i Owensa słyszalne, chociaż tak rozmarzonej melodii raczej się nie spodziewa po tak twardych zespołach. The Souless to powrót do death metalowej rąbanki i te partie brzmią dobrze, podobnie jak gęsta praca sekcji w zwrotkach, jednak melodia w refrenie jest aż nazbyt nachalna w swoim przesłodzeniu.
Takiego poziomu złagodzenia jak w Afterlife raczej nie spodziewał się nikt, ale refren jest tragiczny. Nie z takim brzmieniem i nie z takim wokalistą.
Najdłuższy na płycie As I Catch My Breath to taki uładzony i dość heavy metal w wykonaniu amerykańskim i raczej nie potrzebowali pięciu minut na to. Chórki słabe i zabrakło tutaj nieco kopa, tak jak w słabym Lies, który przywodzi na myśl przykre wspomnienia z solowych dokonań Rippera. Łagodności ciąg dalszy w Reach into the Sky i to granie strasznie wypolerowane i ugładzone z momentami przeciętnie i strasznie siłowo śpiewającym Owensem.
Tear Me Down ma tragiczny, przesłodzony i chaotyczny refren i jedyne, co się tutaj wybija to Owens idący w dość niskie jak na niego rejestry. Tak pozytywnej energii jak we wstępie Living in the Shadows of Yesterday trudno szukać i to jest przerażająco rockowe, niemal rodem z solowego debiutu nieżyjącego już Warrela Dane'a.
Zespół słodzi też na koniec Time Has Passed, ale jest to zagrane znacznie lepiej i prowadzący tu wszystko DiGiorgio brzmi wybornie.

Za trzecim razem zespół brzmienie dobrał dobrze i tym razem Owens nie jest cofnięty i słychać go dobrze. Sekcja rytmiczna znów ustawiona bardzo dobrze, chociaż może bas trochę za bardzo schowany.
Tym razem dużo szaleństwa instrumentalnego nie ma i Christy już tak nie szaleje, podobnie DiGiorgio, ale grają swoje i poniżej poziomu nie zeszli. Suecof może nawet gra trochę ciekawiej niż poprzednio, ale to nadal co najwyżej przeciętny gitarzysta.
Owens nierówny, ale słychać, że się stara. Szkoda, że ta płyta jest aż tak przesłodzona i skład nie ma tak naprawdę gdzie tutaj zabłysnąć, a same melodie w większości są dość nieatrakcyjne.
Szkoda, bo wydawało się, że na płycie poprzedniej znaleźli kompromis.
Okazuje się jednak, że wysypało się za dużo cukru.

Ocena: 6.5/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości