Chinchilla
#1
Chinchilla - Madness (2000)

[Obrazek: R-1995351-1257452166.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Intro 00:44
2. Fight 03:32
3. Freedom 04:08
4. Queen of the Rain 03:26
5. Broken Heart 05:07
6. I Stole Your Love (Kiss cover) 03:25
7. Madness 04:38
8. Living on My Own 05:02
9. Where the Brave Belong 05:02
10. Tears 04:32
11. Dark and Light 04:32
12. Anymore 05:11

Rok wydania: 2000
Gatunek: Melodic Heavy Metal/Power Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Thomas Laasch - śpiew
Udo Gerstenmeier - gitara
Marc Peters - bas
Steffen Theurer - perkusja
Marc Steck - instrumenty klawiszowe

Pierwszy album CHINCHILLA, "Horrorscope", to jeszcze płyta bez Laascha. Na tym LP wokalistą był Martin Obermeier, a sama płyta naprawdę się niczym szczególnym z tłumu innych niemieckich produkcji tego rodzaju nie wyróżniała. Może i nadal by tak było, gdyby nie Laasch i zmiana orientacji na mocniejszą, melodyjną i pełną heavy metalowej mocy muzykę.
Niby jego głos nie jest może jakiś wybitny, ale ma w sobie tyle pewności siebie i charyzmy, że pewne drobne błędy można mu spokojnie i całkowicie wybaczyć.
Inna rzecz, że na "Madness" nie miał jeszcze tej pewności siebie, co poniekąd też wynika z różnych stylów, w jakich mu się tu przychodzi obracać. Album ukazał się nakładem Metal Blade Records w marcu 2000 roku.

Album jest nierówny i nieokreślony stylistycznie i tu można by sporo dyskutować nad klasyfikacją. "Queen Of The Rain", "Fight", "Broken Heart" - trzy wspaniałe utwory, a każdy przecież z innej beczki. "Queen of the Rain" to epicka opowieść, w najlepszej tradycji melodic power, poprowadzona w średnim tempie z naciskiem na wydobycie maksimum melodyjności w refrenie i tu może głos Laascha pasuje średnio, ale z drugiej strony ten lekko chropawy głos nie pozwala odbierać tej kompozycji jako zbyt przesłodzonej. Dynamiczny "Fight" z kolei to już to, co CHINCHILLA będzie grała w niedalekiej przyszłości - bezkompromisowy mix heavy i power z porywającym ciągiem na bramkę. Delikatna, balladowa i romantyczna CHINCHILLA trafia się rzadko, ale w "Broken Heart" z ładnym podkładem klawiszowym wypada kapitalnie, zaś refren z powodzeniem może konkurować z refrenami takich marek, jak SCORPIONS, BONFIRE czy JADED HEART. Power metal, klasyczny metal, melodic i lekko epicki heavy się mieszają i wzajemnie przenikają nawet w obrębie poszczególnych kompozycji, np. w bardzo dobrych też "Tears", "Freedom" czy "Where The Brave Belong" z odgłosami bitwy i ogólnie epickim charakterem do odwoływania się do Valhalli włącznie.
Są też potknięcia, jak mniej interesujący "Dark and Light" i cover "I Stole Your Love" KISS, którego brak przebolał bym bez żalu...

Na tym albumie zespół pokazał się jako zgrana ekipa, jeszcze bez takiej dominacji Laascha, ale z bardzo dobrymi solami Gerstenmeiera i wspomagającego go basu Petersa. Jest to też album istotnych i udanych klawiszowych ubarwień. Czytelne, starannie dobrane jest też brzmienie, mocne, ale pozbawione często spotykanej, niemieckiej kanciastości i toporności.
To bardzo dobra płyta, ale jeszcze nie to, czego doświadczamy na następnych albumach.


Ocena: 8/10

27.09.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Chinchilla - The Last Millennium (2002)

[Obrazek: R-5941932-1516216658-8890.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Last Millennium 01:48
2. War Machine 04:57
3. Demon's We Call 06:05
4. Nighttrain of Death 04:52
5. Father Forgive Me 05:10
6. After the War 05:23
7. Victims of the Night 05:41
8. The Boys Are Back in Town (THIN LIZZY cover) 05:47
9. They Are Liars 04:31
10. The Highest Price 05:17

Rok wydania: 2002
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Thomas Laasch - śpiew
Udo Gerstenmeyer - gitara
Marc Peters - bas
Steffen Theurer - perkusja
Marc Steck - instrumenty klawiszowe


W marcu 2002 Metal Blade wydaje trzeci album ekipy z Böblingen.

Jest to pierwszy album Szynszyli, gdzie nie ma błądzenia po różnych stylach i nieśmiałych prób konkretniejszego ugryzienia ich w celu nadania płytom cech różnorodności.
Tu mamy album zwarty i zbudowany na prostej koncepcji - Laasch. Laasch jako podstawa wszystkiego. Ta filozofia Laasch jako motor napędowy całości znakomicie się tu sprawdza. "War Machine" bardzo dobry, może bez tej chwytliwości i z kilkoma momentami niepewności, ale trzy kolejne numery dewastują.
"Demon's We Call" to wręcz podręcznikowy przykład szynszylowego metalu. W zwrotkach Laasch równo, stanowczo dosyć spokojnie i dopiero w refrenach włącza turbodoładowanie i pociąg rusza pełną parą. No nikt tak nie gra. Skoro przy pociągach jestem, to "Nighttrain of Death" jest zrobiony podobnie i podobnie niszczy. Fajne jest wejście perkusji na początku, ale jeśli spojrzeć chłodnym okiem, to Theurer w stosunku do reszty wypada słabiej. Jest nieco pukania w werbelek i mam wrażenie, że ten styl mocnego grania "stale do przodu" nie bardzo mu odpowiada. Dobrze za to prezentuje się dyskretny klawiszowiec Marc Steck, który jest bardziej słyszalny w koronnym "Father Forgive Me". Ten utwór jest niby nieco lżejszy, ale ładunek emocji, jaki niesie, przewyższa zdecydowanie wszystkie pozostałe.
Druga część płyty jest nieco słabsza. Trudno coś zarzucić bardzo dobremu "After the War" czy "Victims of the Night" z interesującą częścią instrumentalną, gdzie klawisze przeplatają się z mocarnym wysuniętym basem. Basista Peters to taki cichy bohater tej płyty, jakby robiący cały czas tło dla Udo Gerstenmeyera. Rola gitarzysty w CHINCHILLA jest nieco specyficzna. W zasadzie to on gra cały czas pod Laascha, nawet solówki za bardzo się nie wybijają, a najlepsza znajduje się na zamykającym płytę "The Highest Price". Ten utwór jest ciekawy z innego też względu. Tylko tu mamy odwrócenie sytuacji - Laasch ciągnie wszystko potężnie w zwrotkach, a refren jest łagodniejszy, bardzo melodyjny i lekko refleksyjny. "They Are Liars" to najsłabsze ogniwo na tym LP, ale nie na tyle, aby uznać go za nieudany. Cover THIN LIZZY wyborny. To niezbyt częste zjawisko, aby na płytach niemieckich zespołów tak dobrze zagrano klasyczne kompozycje.

Konkretne, mocne, ale miękkie brzmienie gitary dobrane tak, aby nie zagłuszać, a jedynie podkreślać wokalne natarcie Laascha.
Album jest pierwszą częścią pewnego rodzaju trylogii szynszylowej, oczywiście nie w warstwie lirycznej, ale w formie budowy kompozycji i sposobie ich prezentacji. Pomysł w udany sposób zrealizowany już za pierwszym razem.

Ocena: 8.5/10

27.09.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Chinchilla - Madtropolis (2003)

[Obrazek: R-3498937-1332989945.jpeg.jpg]

Tracklista:
1 The Arise Of Madtropolis (intro) 1:25
2. Our Destiny 03:51
3. A Dance With the Devil 04:56
4. When the Sand Darkens the Sun 05:03
5. Entire World 04:48
6. Satellite 05:21
7. Heavy Metal 04:29
8. Headless Fools 05:19
9. Turn Around the Magic Table 06:33
10. Money Rules Everything 05:32
11. Battle of the World 04:17
12. Madtropolis 04:36
13. The Fall Of Madtropolis (outro) 1:30

Rok wydania: 2003
Gatunek: heavy metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Thomas Laasch - śpiew
Udo Gerstenmeyer - gitara, instrumenty klawiszowe
Jochen Häberle - bas
Chris Schwinn - perkusja
Artur Diessner - instrumenty klawiszowe

Rok 2003 to nowy skład CHINCHILLA. Nowa sekcja rytmiczna i nowy klawiszowiec Diessner, którego zainteresowania muzyczne obracały się wokół lżejszych, rockowych klimatów. Charakter muzyki zespołu zmianie jednak nie uległ, można nawet powiedzieć, że na tym LP wykrystalizował się rozpoznawalny styl grupy. Album został wydany przez Metal Blade Records w maju 2003.

Album zawiera w sobie kwintesencję tego stylu. Laasch jako lokomotywa napędowa ciągnie wszystko do przodu, gitara lekko cofnięta, gdy on śpiewa, potężna sekcja rytmiczna z ciężkim basem i grzmiącą perkusją oraz więcej tym razem klawiszy, stale obecnych, ale poza tymi momentami gdy mamy sola nie wysuwającymi się na plan pierwszy. Na tym albumie CHINCHILLA stabilizuje tempo gry na poziomie średnim. Grają bez przyspieszeń, rytmicznie, z tym charakterystycznym rozbujaniem całości w refrenach, na które czeka się z napięciem i niecierpliwością. O ile Laascha trudno nazwać wokalistą o wybitnych walorach głosowych to sposób, w jaki wykonuje te przeraźliwie chwytliwe metalowe refreny jest momentami zdumiewający. Przy użyciu najprostszych środków uzyskuje prawdziwie heavy metalowy efekt, nawet w co najwyżej dobrym na tym albumie numerze o tradycyjnym tytule heavy metal.
LP, choć spięty jest klamrą Madtropolis w intro i outro, jest w zasadzie opowieścią luźno wewnętrznie związaną pod względem fabuły, za to bardzo zwartą i jednolitą muzycznie.
Wyjątkiem jest tu dużo lżejszy "Satellite" autorstwa Diessnera, który za bardzo tu nie pasuje, jest jednak pewną chwilą oddechu od ciężkiego melodyjnego heavy grania w pozostałych utworach. Solą tego LP są klasyczne szynszylowe "Our Destiny", "A Dance With the Devil", "Headless Fools" czy "Battle of the World" rozgrywane według jednego schematu, który przedstawiłem powyżej. Schemat prosty, ale tu się sprawdza bez pudła. Czasem kompozycje ubarwione są większą dawką klawiszowych pasaży ("A Dance With the Devil"), czasem zaś dodatkowym solem, jak to zagrane przez Eddie'go "Fast" Clarka w "When the Sand Darkens the Sun". Zresztą gości jest na tym albumie cała armia, wspomagając zespół głównie w chórkach refrenów. Wśród nich R.D.Liapakis, którego słychać w "Turn Around the Magic Table". Ten numer to chyba największy hit na tym albumie, co ciekawe odmienny bo jakby lekko epicki, surowszy, ale jakże melodyjny. Refren, zaśpiewany tym razem przez Laascha z obojętnością góry lodowej, pod względem siły rażenia równy jest chyba tylko temu z "Father Forgive Me". Zespół potrafi też wykorzystać rockowy styl klawiszowca i pod tym względem wyróżnia się zapewne najbardziej popularny utwór z tej płyty - "Money Rules Everything" z kapitalnym, niemal wodewilowym refrenem i utrzymany w konwencji hard'n'heavy. Tu też Diessner pozwolił sobie na udane purplowskie solo klawiszowe.
Także Madtropolis na koniec jest kompozycją jakby kompromisową, gdyż obok cech typowych dla heavy metalowej maszyny CHINCHILLA zawiera i ładunek lżejszego grania.

Album solidnie zagrany, bez fajerwerków technicznych i produkcyjnych oraz bez czarowania balladami. Sola gitarowe oszczędnie dawkowane i po raz kolejny Udo Gerstenmeyer nie kreuje się na samozwańczego lidera grupy.
Mocny, melodyjny, heavy metalowy killer zagrany z niezachwianym przekonaniem o słuszności obranej drogi.


Ocena: 9/10

28.09.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Chinchilla - Take No Prisoners (2004)

[Obrazek: R-2701698-1406154206-3939.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Allmighty Power 03:57
2. Death is the Grand Leveller 05:28
3. The Call 03:33
4. The Ripper 04:49
5. Take No Prisoners 03:15
6. Lost Control 04:03
7. Money Talks 03:44
8. Silent Moments 05:21
9. Stillborn Soul 04:51
10. Ritch Hounds 03:53

Rok wydania: 2004
Gatunek: Melodic Heavy/Power Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Thomas Laasch - śpiew
Udo Gerstenmeyer - gitara
Roberto Palacios - bas
Chris Schwinn - perkusja

Ostatni jak do tej pory album Szynszyli wydany tym razem przez Armageddon Music z Dörpstedt, to płyta pewnej zmiany, nie tylko z powodu zmian w składzie, ale i minimalnego odejścia od wyrafinowanego ugładzenia "Madtropolis" na rzecz muzyki surowszej i ostrzejszej. Wciąż jednak specyfika stylu tej grupy jest absolutnie rozpoznawalna. Laasch górujący i ciągnący za sobą gitarę grającą na podkładzie z prostej, ale wykonującej swoje zadania z bezwzględną precyzją sekcji rytmicznej. Nie ma tu już instrumentów klawiszowych jako czynnika kształtującego melodie, niemniej te melodie jak zwykle ekscytujące i kołaczące się w zakamarkach umysłu długo po przesłuchaniu tej płyty.

Maszyna rusza w klasycznym szynszylowym "The Allmighty Power" i wspierany chórkami Laasch jasno daje do zrozumienia, że nikogo oszczędzać nie będą. Potężne bębny rozpoczynają "Death is the Grand" Leveller i tu znów jest ten jakże charakterystyczny dla CHINCHILLA element przyspieszenia w najmniej spodziewanym momencie. Początek albumu jest znakomity jednak słychać jeden poważny mankament. O ile wokal i sekcja rytmiczna ustawione są świetnie (no moc perkusji niesamowita) to gitara Gerstenmeyera już nie. Jakaś matowa, trochę zagubiona w ogólnej masie dźwięków i można odnieść wrażenie, że Laasch śpiewa pod dyktando sekcji rytmicznej. O przepraszam, to wszyscy grają zawsze pod Laascha. Tak jak w kolejnym hicie "The Call". No tak rytmicznie i melodyjnie w średnim tempie to mało kto potrafi grać trzymając cały czas w napięciu.
Bas czyni spustoszenie na planie drugim, szkoda tylko, że solo gitarowe też na planie drugim. Łagodniejszy, bardziej rockowy "The Ripper", akcentowany skromnymi ozdobnikami elektronicznymi to jeden z najlepszych refrenów na tym LP, a "Take No Prisoners" nie bierze jeńców. Nie bierze jeńców przejeżdżając na średniej szybkości jak batalion czołgów. A każdy z nich prowadzi Laasch naturalnie. Metalowa bezwzględność tego wokalisty jest jednak chwilami zdumiewająca. Mocarne doły i swobodnie odegrane solo do tego i mamy kawałek godny swego tytułu. Na tym tle słabo wypada "Lost Control", jako taki heavy metal bez wyrazu, ale wrażenie zaciera "Money Talks", gdzie ogniskuje się w jednym miejscu wszystko co najlepsze w graniu CHINCHILLA. Heavy metalowy hicior zrobiony prostymi środkami, ale i z odrobiną żartobliwego podejścia, co słychać w efektach pozamuzycznych i solówce.
"Silent Moments" bardzo łagodny na tle tego wszystkiego, rozmarzony na drugim planie symfonicznymi akcentami i ma ładną melodię, tyle że Laasch nie jest wokalistą, który jest tu w stanie oddać przepływające muzyczne emocje. Jest to i tak bardzo dobry utwór, podobnie jak i "Stillborn Soul", lekko epicki, nieco gotycki, ale i całkowicie w manierze CHINCHILLA. Tu jednak zabrakło trochę tego zęba i bezczelności. Jest tego za mało aby ta kompozycja porywała jak inne z tej płyty. Za to porywa na pewno "Ritch Hounds". Po prostu dlatego, że to znów podręcznikowy przykład metalu gryzonia, bez udziwnień, bo za takie trudno uznać nieco strzelistych klawiszy.

Album mocarnej perkusji, mocarnego basu i demolującego głosem Laascha.
Metalowi gangsterzy z okładki rozegrali swoją partię nie biorąc jeńców.


Ocena: 9,2/10

29.09.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości