Cornerstone
#1
Cornerstone - Human Stain (2002)

[Obrazek: R-4049720-1353562217-8287.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Unchosen One 04:33
2. Wounded Land 05:03
3. Some People Fly 05:52
4. Singing Alone 04:31
5. Future Rising 04:42
6. House of Nevermore 05:07
7. Midnight in Tokyo 03:50
8. Sail on Stormy Waters 05:10
9. Resurrection Sympathy 05:18
10. Forever Young 05:04

Rok wydania: 2002
Gatunek: melodic metal
Kraj: Dania

Skład zespołu:
Dougie White - śpiew 
Kasper Damgaard - gitara, gitara akustyczna
Steen Mogensen - bas i instrumenty klawiszowe
Allan Sørensen - perkusja

Doogie White w otoczeniu gwiazd duńskiego rocka, AOR i melodyjnego heavy metalu.
Początki skromne w roku 1999 White i Steen Mogensen z ROYAL HUNT planują nagrać album z wysublimowanym rockiem/AOR i przy współpracy stopniowo powiększającej się listy gości i muzyków sesyjnych, w tym gitarzysty Jacoba Kjaera z min ROYAL HUNT powstaje album "Arrival" wydany w roku 2000. Wypełniona pełnymi spokoju, melodyjnymi kompozycjami płyta z solami gitarowymi o często bluesowym charakterze, wielogłosowymi harmoniami wokalnymi w refrenach z udziałem mocarzy w postaci Henrika Brockmanna i Kenny Lübcke. Album pełen elegancji i wysmakowania. Bogata w pastelowe klawiszowe pasaże, których część CORNERSTONE zawdzięcza André Andersenowi. Sztandarowe utwory w postaci Straight to the Bone, Reload czy też Gift of Flesh lub słynnego Grain of Sand przeszły do kanonu tego stylu.
W pewnym stopniu CORNERSTONE moim zdaniem wypełnił pewna lukę po MAGNUM, tyle że na jeszcze bardziej wysublimowanym poziomie.
Rok 2002 to "Human Stain" wydany przez Massacre Records w lutym.

Unchosen One - to znakomity elegancki melodic metal z elementami power metalu prowadzony w średnim tempie i dużym powiązaniem gitary z klawiszami oraz wytyczającym tempo basem.
Wounded Land - utwór potężny, z nastawieniem na coś z RAINBOW z czasów Dio w tych natarciach wokalnych i klawiszach, mocno epicki w melodii i wykonany z dużą heavy metalową siłą ale bez zapominania o AOR zasadach i odrobinie kombinowania.
Some People Fly - to bujający rocker w stylu dawnych lat 80tych i z purplowskimi zagrywkami, ale podanymi w nowoczesny sposób, tu ciekawie rozplanowany wokal White'a.
Singing Alone - to delikatna ballada semi akustyczna z łagodnym śpiewem White i żarem wykonania w refrenie, dopieszczony, ciepły bardzo dobry utwór.
Future Rising - to bas i ostra gitara i mocno zaznaczoną rytmiką z lekkim łamaniem tempa od czasu do czasu i wyśmienitym śpiewem White gdy zaczyna lekko krzyczeć i wypieszczony w częśći instrumentalnej.
House of Nevermore - nastrojowa pół ballada o nieco melancholijnym charakterze gdzie White jest pięknie wspierany przez klawisze a całość to mix stylu DEEP PURPLE i BLACK SABBATH Martin Era (tak tak ! to słychać !) - znakomity, po prostu znakomity i zaznaczony wspaniałym występem gości - sola gra tu aż trzech gitarzytów w tym Kjaer.
Midnight in Tokyo - to zagrany średnio szybko ostry kawałek z demolującą melodią i zupełnie innym wokalem White oraz ciętymi chórkami wychodzącymi chwilami na pierwszy plan: jest tu moc energii, rozbójnicze solo gitarowe i to taki koncertowy wymiatacz bez śladu remizy - znakomity killer.
Sail on Stormy Waters - niesamowity utwór przy którym Sailing Ship WHITESNAKE brzmi po prostu ubogo.... - przecudowny pełen bluesa i rocka mój ulubiony kawałek CORNESTONE. Jeśli nie White to kto? Może Jorn Lande... albo właśnie David Coverdale.
Resurrection Sympathy - spokojnie rozegrany rocker, ale coś tu mi brak w nim, fajny refren ale aż za bardzo to wszystko poukładane - dobry numer i tylko dobry.
Forever Young - chyba najtrudniejszy do rozgryzienia utwór na tym LP z "kaszmirowym" wstępem, niby łagodna melodia ale śpiew agresywny a najlepsze są te zagrywki gitarowe, które się tu pojawiają od czasu do czasu - niezależnie od subiektywnego poglądu numer co najmniej bardzo dobry.
W stosunku do debiutu :harder, faster, deeper... louder. Niesamowity popis wokalny White w nagraniach z kręgu DEEP PURPLE/RAINBOW z Turnerem i ogólnie w stylu melodic rock metalu europejskiego. Fantastyczny pomysł miał tym razem Steen Mogensen i wykonanie tego jest wspaniałe.

Nawet jeśli może nie wszystkie kompozycje stoją na jednakowo wysokim poziomie to samo wykonanie winduje je znacznie wyżej.  Jak powiedziałem, cięższe brzmienie i inne wykorzystanie gitary, którą tu nie na darmo dzierży Kasper Damgaard. Znów dywizjon gości w tym Kenny Lübcke i kapitalne lordowskie klawisze Mogensena. Nie, w żadnym wypadku to nie jest próba kopiowania DEEP PURPLE czy RAINBOW, to raczej sposób powiązania wszystkiego ze sobą.
Sound tym razem mocniejszy niż na debiucie i ta płyta wyprodukowana jest na ocenę 10/10. Chyba żadna płyta ROYAL HUNT tak nie brzmiała. Perkusja to majstersztyk !
Ten album otworzył zespołowi drogę do sławy i ogromnej popularności, która zaczęła przerastać nawet ROYAL HUNT.


Ocena: 9/10

25.09.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Cornerstone - Once Upon Our Yesterdays (2003)

[Obrazek: R-3447720-1330768390.jpeg.jpg]

tracklista:
1. Welcome to Forever 06:24
2. When the Hammer Falls 04:29
3. Passion to Warfare 04:46
4. Hour of Doom 04:18
5. Man Without Reason 03:34
6. 21st Century Man 03:28
7. Once Upon Our Yesterdays 06:00
8. End of the World 04:06
9. Some Have Dreams 05:26
10. Scream 06:03

Rok wydania: 2003
Gatunek: melodic metal
Kraj: Dania

skład zespołu:
Doogie White - śpiew 
Kasper Damgaard - gitara
Steen Mogensen - bas i instrumenty klawiszowe
Allan Sørensen - perkusja

Ponieważ poprzednia płyta cieszyła się wielkim powodzeniem, zachęcony tym Steen Mogensen w tym samym składzie co poprzednio, plus armia gości, szybko przygotował kolejny album Once Upon Our Yesterdays, który ukazał się w listopadzie 2003 nakładem Massacre Records.

Zawierał następną dawkę zmetalizowanego AOR i melodic metalu na najwyższym poziomie. Ekipa rozumie się tu znakomicie, a zacni goście, jak André Andersen czy grupa wokalistów wspomagają jak mogą. A mogą wiele.
Mocarny szybki otwieracz Welcome to Forever z wybornym refrenem i świetnymi częściowo stylizowanymi na stary rock zagrywkami klawiszowymi to opener wysokiej, bardzo wysokiej klasy. Tną z precyzją chirurgicznego skalpela. When the Hammer Falls mocniejszy w zasadzie heavy metalowy tu jednak jakoś brak nośnego refrenu.
Za to Passion to Warfare to majstersztyk i nie wiem czemu kojarzy mi się nieco z wczesnymi nagraniami EVIL MASQUERADE, ale z Apollo. Coś w tym jest tego Zakręconego Wesołego Miasteczka z fałszywie uśmiechającym się clownem. Niestety, Hour of Doom jakiś bezstylowy i mało konkretny. Rolę wyciskacza łez tym razem powierzono Man Without Reason. Wyciska bez dwóch zdań. Bardzo emocjonalny wokal White, czyściutki rasowy AOR w złotym opakowaniu przewiązanym czerwoną wstążeczką. Piękny spokojny kawałek. Dużo więcej życia w rytmicznym i bujającym jak cholera 21st Century Man - brzmiącym nowocześnie, a jednocześnie zdecydowanym osadzonym w latach 80tych. Miazga. Na każdej płycie, poza debiutem Mogensen potrafił wstawić taki numer, a do tego te klawisze lordowskie po prostu są kapitalne wraz z solem basowym i gitarowym. Takie niemal powerowe cudeńko. Tytułowy Once Upon Our Yesterdays oczywiście bardzo sławny i bardzo często kojarzony z CORNERSTONE, a przy tym kto zna tylko ten kawałek nie bardzo może ogarnąć co w zasadzie grają ogólnie. Tu jest wysmakowany AOR z elementami progresywnymi. Co ciekawe znów użyto "kaszmirowej" rytmiki. Szczyt wysublimowanej elegancji. Jeśli folk można wykorzystać w takim graniu to CORNERSTONE wykorzystał taki motyw bez pudła w End of the World, ale esencja tej kompozycji jest inna i mocno metalowa. Kolejny super kawałek na tej płycie.
A ballad musi być parka... i tą drugą jest tęskna, częściowo akustyczna Some Have Dreams. Taka perełka jakich mało. White śpiewa pięknie i w refrenie słyszę zawsze echa Fools URIAH HEEP. Klawisze cudowne, ale to Andersen więc być inaczej nie może. Magia rocka.
Na koniec pełen dramatyzmu Scream. Bardzo poważnie brzmi ten utwór na tym albumie, który przecież też całościowo nie jest stadionowym rockiem do skakania z koleżankami.

Realizacja płyty równie wyborna jak poprzednio. Nie zmienia się koni w biegu.
Mocny bas, wypieszczone klawisze, przestrzenne brzmienie z poszanowaniem tradycyjnej głośności instrumentów.
CORNERSTONE u szczytu potęgi i popularności.


Ocena: 9/10

25.09.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Cornerstone - Two Tales of One Tomorrow (2007)

[Obrazek: R-3447723-1330768754.jpeg.jpg]

tracklista:
1. Misery 06:04 
2. One Mans Hell 04:43
3. Mother Of Mercy 05:28
4. Two Tales of One Tomorrow 06:21
5. Prey 05:12
6. Blinded 05:13
7. Starlight and Mystery 05:07
8. The Dance 05:05
9. Wicked 04:50
10. We Are The Dead 05:49

Rok wydania: 2007
Gatunek: melodic metal
Kraj: Dania

sklad zespołu:
Doogie White - śpiew 
Kasper Damgaard - gitara
Steen Mogensen - bas
Allan Sorensen - perkusja
Rune S. Brink - instrumenty klawiszowe

Ostatnia jak na razie płyta tego zespołu "Two Tales of One Tomorrow" pojawia się w lutym 2007 roku, po raz kolejny w ramach kontraktu z Massacre Records.
Tym razem w składzie znajduje się na stałe klawiszowiec Rune S. Brink znany z WUTHERING HEIGHTS, gości jest nieco mniej, ale jako drugi wokalista w chórkach Kenny Lübcke.

Po raz kolejny wita nas dynamiczny otwieracz Misery i to jest jak zwykle killer z pewnymi cechami grania RAINBOW z czasów Turnera. Klawisze! Bas! Melodia!
Zresztą, te trzy elementy to sól tej płyty. No i aktorzy główni, czyli White i Steen Mogensen jako kompozytor. No i rzecz jasna wbudowany w to wszystko filar w postaci Kaspera Damgaarda. Tak współpracującego z klawiszowcem gitarzysty znaleźć jest trudno na płytach AOR/melodic metal. One Mans Hell to taki nieco słabszy, lekko bladawy i zachowawczy w wykonaniu i pomyśle utwór. Oczywiście, przy Mother Of Mercy zapominamy o tych niedociągnięciach. Tu CORNERSTONE po prostu morduje w tym swoim spokojnym zdystansowanym graniu osadzonym w rocku lat 70 tych. Kolejny kawałek, którego mogę słuchać bez końca. Ten refren... czasem mam wrażenie, że Mogensen miał po prostu jakieś momenty olśnienia metalowo/rockowego. Kunszt i sława. Dokładają jeszcze w Two Tales of One Tomorrow z sitarem lub czymś co go doskonale udaje. Epika i melodia w tym ich tempie, którego większość zespołów nie potrafi utrzymać bez nudzenia dłużej niż minutę. Orientalnie i tradycyjnie dla... RAINBOW i chyba nie tylko. Skąd oni biorą takie melodie? Do tego oczywiście chórki kunsztownie dobrane i jest kolejny nietuzinkowy utwór najwyższej klasy. Prey jest pełen dramatyzmu i więcej niż bardzo dobry z tymi gitarami i pełnym żaru wokalem White'a jest też ciężki jak na CORNERSTONE, niemal przytłaczający. Ciężar zdejmuje Blinded, kolejny spokojny balladowy utwór, pastelowy, refleksyjny z motywem gitarowym pięknie krążącym cały czas i jednym z najlepszych wokali White w CORNERSTONE. Starlight and Mystery to z kolei porywająca wariacja na temat RAINBOW i to zarówno tego z Dio jak tego z Bonnetem czy Turnerem. Kapitalnie zrobiony dynamiczny utwór z melodią jakiej się nie zapomina. The Dance także w najlepszej tradycji DIO i RAINBOW i kolejny utwór zagrany dosyć ciężko i wysoko energetycznie.
Wicked bardzo dobry, ale też jakoś nie w sobie tej magii, jaka CORNERSTONE emanuje w innych kompozycjach niemal na zawołanie. Tu nawet refren jest taki lekko wymuszony.
W wysublimowany sposób panowie bawią się ciężarem, mrokiem i heavy metalem w progresywnej odmianie w We Are The Dead z potężną gitarą, a całościowo to przypomina pewne późne kompozycje BLACK SABBATH z Martin Era Part II.

Może nawet za dużo tu klasycznego heavy metalu...
Ale tego, co jest na tej płycie o wszystkich zaletach albumów poprzednich wspaniałego, spokojnie wystarczy na bardzo wysoką ocenę.
Wspaniała produkcja, wspaniałe wykonanie.


Ocena: 9/10

25.09.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości