Castle in the Air
#1
Castle in the Air – Castle in the Air (1999)

[Obrazek: R-7308509-1438538000-2260.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Castle in the Air 06:45               
2. Prayer 04:38  
3. Water Screen 06:26    
4. The Fort of History 04:54         
5. Killing Will 04:43          
6. Prowl for Memories 11:32      
7. Flow 05:49
 
Rok: 1999
Gatunek: Progressive/Neoclassical/Power Metal
Kraj: Japonia
 
Skład:
Hitoshi Konno - śpiew
Yuu Takashi - gitara
Keisuke Furuya - bas
Masayuki Oohashi - perkusja
Yuhki - instrumenty klawiszowe
 
Zbyt wiele o tym zespole nie wiadomo, jak o wielu z Japonii z tego okresu, szczególnie tych, którym się nie udało i trudno nawet znaleźć potwierdzenie, czy faktycznie powstał w 1996 roku, ale pewnym jest, że płyta została wydana w 1999 roku własnym nakładem.
 
Zespół złożony z debiutantów i osób, które nigdzie się nie udzielały, które po tym projekcie dały sobie spokój. Poza jednym.
Dziś Yuhki to znany i przede wszystkim uznany Mistrz Drugiego Planu w Galneryus, ale i klawiszowy wirtuoz, którego można wymieniać jednym tchem razem z Mistheria, Anderssonem czy Kuprijem.
Pod względem brzmienia bardzo przypomina to włoski Black Jester – wysunięty bas, cofnięta perkusja, gitara wyeksponowana głównie przy solach, ale ogólnie dość minimalistyczna… a nad tym wszystkim Yuhki.
 
Coś w tym jest czasami z Artension i Ring of Fire, które nadejdzie kilka lat później, i to szczególnie słychać w Prayer, gdzie jest też trochę Galneryus.
Tutaj nie da się uniknąć nawiązań do Galneryus, bo Yuhki tworzy tło na bardzo wysokim poziomie tak jak w Galneryus, chociaż tam nie jest aż tak wyeksponowany, ale gdybym miał celować i porównać jego styl gry do któregoś z albumów, prawdopodobnie byłyby to prawdopodobnie pierwszy i trzeci, szczególnie to słychać w Castle In the Air, gdzie wszystko zaczyna się od duetu Takashi/Yuhki, który na myśl przywodzi debiut Galneryus, chociaż bez tego charakterystycznego natarcia gitarowego, a grania nieco bardziej stonowanego.
Ogólnie rozpoczynający to wszystko Castle In the Air to świetna kompozycja, która może oczekiwania stawia trochę zbyt wysoko, bo dalej jest nieco mniej power i neoklasyki, a więcej progressive.
Najbardziej do stylu, jaki będzie w Galneryus zbliżają się chyba w The Fort of History.
Killing Will to utwór instrumentalny, który rozczarowuje bardzo, bo nie ma tu zbyt wiele kunsztu technicznego niestety, a jest raczej poprawne granie i ciekawsze rzeczy oferowali w kompozycjach wcześniejszych. Taki mozolny instrumentalny utwór rodem z tych nieudanych w Artension, ale chociaż Yuhki w drugiej połowie wraca do studia na swój udany popis.
Prowl of Memories to kolos płyty i w nim mają już znacznie więcej do powiedzenia, chociaż chwilę to trwa, zanim się rozkręci. W środkowej części przyjemny, lekko progresywny, może nieco jazzowy, ale dobrze się tego słucha, szczególnie Yuhkiego, który tu jak zwykle czaruje, ale szczerze mówiąc lepiej by to działało jako 3 oddzielne kompozycje, bo to momentami brzmi jak zlepek różnych pomysłów.
Flow to pół ballada, pod względem instrumentalnym, kiedy potrzeba, na bardzo wysokim poziomie, szczególnie w świetnych solach, ale w zwrotkach momentami lekko przesłodzona i zagrana raczej typowo. Dobra, ale trochę Konno zabrakło mocy i takie rzeczy w lepszym wykonaniu słyszało się jednak w Galneryus…
 
No właśnie. Trudno tutaj się nie pozbyć tych skojarzeń, skoro gra tu mistrz Yuhki i również komponuje w Galneryus, siłą rzeczy to jest jego styl.
Yuu Takashi to dobry gitarzysta, ale słychać, że mógłby zagrać więcej, podobnie Oohashi, tylko oni się podporządkowują Mistrzowi. Najwięcej swobody ma chyba Furuya, który gra bardzo dobrze zresztą.
Hitoshi Konno nie jest złym wokalistą, nie ma piskliwego głosu, ale manierą czasami bliżej mu do zespołów visual kei, co nie znaczy, że śpiewa aż tak sucho. Jest dobry, ale czasami jakby brakuje większej ekspresji w jego głosie.
Ogólnie solidny debiut, który po latach znalazł swój ciąg dalszy, ale nie w tym składzie i zespole.
Jakiś czas po nagraniu albumu zespół dostał jeszcze szansę i dwie nowe kompozycje znalazły się na składance Make it Shine vol 3 wytwórni Mandrake Root, która odkryła Concerto Moon, gdzie znaleźli się razem z Azrael, ale to już był trochę zmieniony skład i styl troszkę bardziej inspirowany Concerto Moon.
Prawdopodobnie Yuhki porzucił zespół na rzecz Marg Litch, z którym nic nie nagrał, a z którego pożyczył sobie wokalistkę, basistę i perkusistę i założył Alhambra oraz, co najważniejsze, dołączył do Galneryus i wstrząsnął metalowym światem na zawsze.
 
Ocena: 7.6/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości