Crystallion
#1
Crystallion - Hundred Days (2009)

[Obrazek: R-6706425-1489745342-2495.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Cloak And Dagger 02:22
2. The Sleeping Giant 05:49
3. A Cry In The Night 04:22
4. Sole Survivors In Ligny 05:39
5. Nations Falling 06:42
6. Hougoumont 05:09
7. Under Heavy Fire 04:51
8. We Stand Aligned 06:19
9. Hundred Days 04:56
10. The Bravest Of The Brave 06:03

Rok wydania: 2009
Gatunek: melodic power metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Thomas Strübler - śpiew
Patrick Juhász - gitara
Stefan Gimpl - bas
Manuel Schallinger - instrumenty klawiszowe
Martin Herzinger - perkusja

Trzeci album niemieckiej power metalowej formacji CRYSTALLION przenosi nas w czasy napoleońskie i w formie konceptu opowiada historię 100 Dni Cesarza Napoleona Bonaparte. Płyta została wydana w październiku 2009 przez Dockyard 2 Records.

Na początku mamy epickie intro nieco w stylu włoskim. Bardzo ładne rozpoczęcie "The Sleeping Giant" i jest to dalej melodyjny numer z taką nutką epickości, jakiej po koncepcie tego rodzaju należy oczekiwać. Niestety, w "A Cry In The Night" to już typowy melodyjny power metal niemiecki, ale także fajnie i zgrabnie zrobiony. Z napoleońskiego klimatu nic już nie ma w w melodic metalowym wstępie do "Sole Survivors In Ligny", a już dalej tylko próby takiego bojowego grania. Naturalnie nie można tu oczekiwać surowego epickiego metalu, bo cała fabuła to pretekst do zaprezentowania przyjemnej melodic power metalowej muzyki w niemieckim stylu. "Nations Falling" trochę niezdecydowany pomiędzy kompozycją balladową a wolniejszym utworem w konwencji tradycyjnego metalu. I tego numeru słucha się przyjemnie, jest jednak nieco monotonny i te prawie 7 minut w pewnym momencie zaczyna się dłużyć. "Hougoumont" to lekkie podjazdy pod Axel Rudi Pella w słabszej formie. Nieco klawiszy, nieco ciętych riffów, melodia prosta i znów z lekko epickim zacięciem. Refren z kolei bardzo tuzinkowy. Mocny tytuł to "Under Heavy Fire", ale strasznie lajtowe są tu klawisze, niemal dyskotekowe i czar pryska prawie natychmiast. Kompozycja ta jednak ma jak do tej pory najlepszy, łatwo wpadający w ucho refren. Cały numer umiarkowanie buja w melodic metalowym rytmie. "We Stand Aligned" raczej słaby i wypełnia tu bardziej niż coś wnosi. "Hundred Days" ma pozory dramatyzmu, ale w całej otoczce klawiszy i pewnej ociężałości wypada przeciętnie. Finał w postaci "The Bravest Of The Brave" z pianinem w roli głównej i smutnej melodii pokonanego Napoleona udany. Nostalgia, podniosły refren, solo też bardzo przypadło mi do gustu.

Kto oczekuje bitewnego zgiełku i huku armat, ten się rozczaruje. Kto lubi melodyjny niemiecki melodic/power metal zagrany bez speedmanii może sięgnąć. Najsłabsze ogniwo to wokalista Thomas Strübler. Jakiś ten śpiewak zupełnie bez wyrazu, już na trzeciej płycie. Klawiszowiec niezły, tyle że chwilami za bardzo odchodzi w dyskotekowe regiony. Sprawni gitarzyści, dosyć dobre brzmienie, przy czym gitary jakby mało mięsiste. Pewne ich wzmocnienie dałoby lepszy efekt. Sekcja rytmiczna gdzieś w tle i tłem jest cały czas. Solidna robota zespołu zaplecza, który zapewne do czołówki się nigdy nie przebije, ale na kilka przesłuchań dostarcza miłych momentów.


Ocena: 7/10

27.10.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Crystallion - A Dark Enchanted Crystal Night (2006)

[Obrazek: R-13096753-1548058340-3327.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. A Dark Enchanted Crystal Night 00:55
2. Guardians of the Sunrise 05:11
3. Visions 08:02
4. Eternia 06:40
5. Crystal Clear 06:12
6. Tears in the Rain 06:57
7. Dragonheart 08:18
8. Burning Bridges 06:44
9. The Final Revelation 09:30

Rok wydania: 2006
Gatunek: melodic power metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Thomas Strübler - śpiew
Patrick Juhász - gitara
Manfred G. Stief - gitara
Stefan Gimpl - gitara basowa
Manuel Schallinger - instrumenty klawiszowe
Martin Herzinger - perkusja

CRYSTALLION z Bawarii powstał w roku 2003 i gdy pojawił się debiut tej ekipy, wydany przez STF Records w grudniu 2006 roku, przez wielu uznany został za nową siłę niemieckiego melodyjnego power metalu w heroicznym fantasy nurcie. Tak trochę na wyrost, ale Niemcy chyba chcieli mieć swojego przedstawiciela w czołówce grania z klawiszami po prostu...

Ten album zawiera nieco cięższą gitarowo odmianę stylu włoskiego, z klawiszami na planie pierwszym i z wokalistą Thomasem Strüblerem, który nie wiedzieć czemu był przez niektórych uważany za wyjątkowego. Tymczasem ten głos w średnich tonacjach jest po prostu solidny na poziomie rzemiosła i specjalnie muzycznego heroizmu nie oddaje. Jest na pewno rozpoznawalny, ale za charyzmatyczny w żadnym wypadku być uznany nie może. Stylistycznie, jeśli szukać pewnych analogii na scenie niemieckiej, to jest w tej muzyce sporo punktów stycznych z SAVALLION DAWN, ale oczywiście tu są klawisze...
CRYSTALLION postawił na tym albumie na kompozycje długie w dosyć szybkich tempach, ale ta długość jest nadmierna. Pewne rzeczy można by tu zamknąć w czterech minutach, ale rozciągają to wszystko nadmiernie nieustannymi powtórzeniami i dobre w sumie melodie i dosyć bojowe refreny w pewnym momencie zaczynają nużyć, gdy słyszy się je o dwa razy za dużo. Dosyć mocne i głębokie gitary tworzą wrażenie masywności, ale staje się ona mało oddziałująca, gdy części instrumentalne są co najwyżej dobre, partie klawiszowe raczej trywialne, a gra gitarzystów poniekąd zachowawcza. Można odnieść wrażenie, że ekipa wierzy w potencjał Strüblera i cały czas utrzymuje go na wysuniętym pierwszym planie.
Najlepiej prezentuje się tu dynamiczny Guardians of the Sunrise, natomiast bardzo pretensjonalne w melodiach i klawiszach są takie numery w łagodniejszym stylu jak Eternia czy Crystal Clear, wzorowane zasadniczo na stylistce włoskiej, ale brzmiące dosyć topornie i bez wdzięku i lekkości włoskiej. Ugrzeczniony melodic power w wykonaniu Niemców jakoś nie przekonuje, choć refren w szybszym Tears in the Rain zdecydowanie się wyróżnia. Z najdłuższych kompozycji najbardziej zapada w pamięć rytmiczny i dumny Dragonheart i tu melodia jest tak dobra, że chyba jedyny raz się tego przedłużania na siłę nie odczuwa. Niewątpliwie najbardziej dopracowaną w szczegółach kompozycją jest umieszczona na końcu The Final Revelation, najdłuższa ze wszystkich power epicka opowieść z Lucyferem, w rolę którego wcielił się wokalista MEDUSA'S CHILD D.C. Crow. Solo gitarowe zagrał tutaj Gary Nagy, właściciel wytwórni STF. Realnie jednak, mimo starań, to jest tylko po prostu dobry numer melodic power metalowy z melodią, którą zdecydowanie trudno uznać za oryginalną.

Generalnie, wykonanie z pozoru pełne werwy, kryje w głębi przeciętne umiejętności instrumentalistów i nie wiem czy Manuel Schallinger znalazłby zatrudnienie w którymkolwiek z zespołów włoskich grających melodic power metal z klawiszami.
Proste rzeczy grane prostymi środkami proponuje tu CRYSTALLION w wielu wypadkach miłych dla ucha, ale naiwnych i ogranych melodiach.

ocena 7/10

new 9.12.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Crystallion - Hattin (2008)

[Obrazek: R-3243554-1504943899-4408.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Ambush 01:56
2. Wings of Thunder 05:28
3. Vanishing Glory 07:45
4. Under Siege 06:00
5. The Battle - Onward 06:55
6. The Battle - Higher Than the Sky 08:26
7. The Battle - Saracen Ascension 07:13
8. Preach with an Iron Tongue 11:08

Rok wydania: 2008
Gatunek: melodic power metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Thomas Strübler - śpiew
Patrick Juhász - gitara
Florian Ramsauer - gitara
Stefan Gimpl - gitara basowa
Manuel Schallinger - instrumenty klawiszowe
Martin Herzinger - perkusja

Druga płyta CRYSTALLION traktuje o krzyżowcach, choć w przypadku Niemców Krzyżacy byliby bardziej na miejscu.
A na tym albumie zagrał jedyny raz Florian Ramsauer, a album wydany został przez Dockyard 1 Records w maju 2008 roku.

Melodyjny, heroiczny, konceptualny melodic power metal z klawiszami i narracjami w konceptualnej formie, to najkrótsza wizytówka tej płyty, a wypada także dodać, że tym razem CRYSTALLION zbliża się również do tego bardziej klasycznego stylu hansenowskiego, choć umiejętnie to maskuje w bardzo wielu miejscach. Tak czy inaczej,  raczej po raz kolejny wtórne granie, z nieco innym, wyższym i bardziej ekspresyjnym wokalem Thomasem Strüblera, ale czy mu przez to przybyło charyzmy... Nie sądzę. Taki hansenowski styl, ale i taki z wczesnego okresu FREEDOM CALL słychać  w Wings of Thunder, który na szczęście nie jest nadmiernie długi, ale na długie kompozycje przyjdzie tu czas później. Właściwie już w Vanishing Glory i ten utwór jest w jakimś stopniu protoplastą wielu niemieckich i austriackich numerów heroicznego symfonicznego power metalu (DRAGONY) tyle, że klawisze i orkiestracje Schallingera są znacznie skromniejsze. Na pewno bardziej dramatyczny i mniej typowy dla niemieckich power metalowych galopad Under Siege jest tu lepszy i mniej stereotypowy, ale z kolei traci na pewno na epickiej dramatyczności. Niemniej, solidny numer i dobry wstęp do tryptyku The Battle, gdzie archetypowe niemieckie speed power melodic granie spotyka się gdzieś ze szwedzkim stylem THE STORYTELLER, ale CRYSTALLION nie umie przekroczyć magicznej bariery autentycznie atrakcyjnej melodii i pozostaje to na poziomie średnich pomysłów z debiutu (Onward), solidnego melodic power bez błysku (Higher Than the Sky) i elegancko zagranego  markowanego speedu (Saracen Ascension), ale to ograne motywy, po raz drugi niepotrzebnie rozciągane w nieskończoność poprzez powtarzanie tych samych motywów.
Podsumowaniem i finałem jest rozbudowany kolos Preach with an Iron Tongue. Delikatne rozpoczęcie nie wzbudza szczególnych emocji, potem pewne elementy symfoniczne nadają większej głębi, ale ogólnie, to co najwyżej dobra kompozycja, gdzie znowu po prostu treści muzycznej nie wystarcza aż na 11 minut.

Po raz kolejny ujawniają się średnie umiejętności gitarzystów i Florian Ramsauer wnosi tu także niewiele. Solidna robota sekcji rytmicznej, niezłe, a miejscami bardzo dobre klawisze. W sumie także archetypowe dla niemieckiego melodic power, ale przyjazne i selektywne brzmienie z masteringiem René Berthiaume z EQULIBRUIM, który jednak zrobił to w bardzo zachowawczy sposób. Dobry album, profesjonalny, ale jednak bardzo wtórny.
CRYSTALLION zasadniczo pozostał na tych pozycjach na kolejnej "napoleońskiej" płycie "Hundred Days" z 2009 roku i dopiero na bardziej rock/metalowej "Killer" z 2013 grupa przełamała schematy, ale czy zagrała lepiej? Nie uważam tak.
Od tego czasu jednak zaszło bardzo wiele zmian osobowych, w tym odszedł w roku 2019 Thomas Strübler i aktualnie grupa jest w stadium przebudowy.

ocena 7,5/10

new 11.12.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Crystallion - Heads or Tails (2021)

[Obrazek: e4b542c8-9588-45dc-9abf-98fd23a83953.jpg]

Tracklista:
1. Heads or Tails 02:33      
2. Knights and Heroes 04:16    
3. Living on a Lie 04:41    
4. Save Me 04:04        
5. I’m on Fire 05:17     
6. The Sleeping Emperor  05:59       
7. Ready for the Sin 05:02        
8. The King Is Rising 05:05      
9. Under the Spell 03:59      
10. The Wild Hunt 04:07         
11. Thunderclouds 03:50

Rok wydania: 2021
Gatunek: Melodic Metal/Rock
Kraj: Niemcy

Skład:
Kristina Berchtold - śpiew
Werner Hießl - gitara
Steve Hall - bas
Martin Herzinger - perkusja

Po długich latach ciszy, CRYSTALLION powraca. 8 lat minęło od rock metalowego Killer i wraz z odejściem Thomasa Strüblera wydawało się, że ten zespół ma ten etap za sobą.
Do zespołu dołączył nowy gitarzysta, Werner Hießl, którego to jest debiut, podobnie jak wokalistki znikąd Kristina Berchtold. Wydać ten album postanowiła niemiecka wytwórnia Pride & Joy Music i data została wyznaczona na 19 lutego 2021 roku.

Ponownie jest to rock metal, ze wskazaniem na odrobinę więcej metalu, jeśli ktoś uznaje hair metal za metal, oczywiście. Wystarczy posłuchać Living on A Lie czy Save Me, w którym jest klimat amerykańskiego kiczu, którym próbował czarować w latach 80-tych WARLOCK. Jakieś próby grania heavy metalu momentami występują i to są nawiązania podobne do tych z LORDS OF THE TRIDENT, jak chociażby RATT czy SKID ROW, jednak bez tej energii i takiego luzu, który najautentyczniej wychodzi jednak Amerykanom. No i oczywiście DORO. No bo jak mogło na takiej płycie jej zabraknąć?
Są tutaj oczywiście i ciekawostki, jak wczesne GAMMA RAY i HELLOWEEN w rozpoczynającym to Knights and Heroes i jest to niestety równie poprawne, celowo umieszczona na samym początku, bo dalej jest tego niewiele. Typowo amerykańska ballada to The Sleeping Emperor, jest heroizm i to pierwsza kompozycja, która wywołuje emocje. Próba grania SKID ROW w Ready for the Sin przeradza się w Kameleona w refrenie i nie do końca wiem, czy ktoś chce takiej muzyki słuchać. Szkoda, bo melodia główna i rytmika w zwrotkach są świetne. Takie obiecujące melodie się zdarzają i podobnie jest w The King is Rising z bardzo nośnym motywem przewodnim, refren to już niestety typowa, niemiecka toporność. Zbliżają się do ELECTRIC MARY w Under The Spell w zwrotkach, ale amerykańskie zwolnienie w refrenie jest zrealizowane fatalnie, szczególnie przepychanki pomiędzy USA a Niemcami. Podobnie The Wild Hunt, w którym jest rockowe HELLOWEEN i WARLOCK.
Thunderclouds jest bardzo przeciętnym i typowym zakończeniem takiej płyty i jedynym, czego tutaj zabrakło jest krowi dzwonek.

Obecność Mario Locherta nie dziwi, biorąc pod uwagę ostatnie poczynania SERIOUS BLACK i mix wszystkiego jest dość podobny, zastanawiająca jest za to obecność osoby odpowiedzialnej za mastering. Jan Vacik? Fakt, brzmienie jest selektywne i bas jest pięknie tutaj wysunięty, ale tutaj swojego kunsztu nie pokazał. To jest po prostu typowe rock metalowe brzmienie, które w ciekawszej realizacji można było usłyszeć w tym roku w SERIOUS BLACK i LAZARUS DREAM. Ogólnie zarzutów brak, bo jest to dobry sound, jednak najbardziej komercyjny i bezpieczny z możliwych.
Słychać, że sekcja rytmiczna ma tutaj sporo frajdy i Hall miewa ciekawe partie basu, a gra Herzingera jest energiczna i dobrze się go słucha. Nowy nabytek, gitarzysta Werner Hießl kiedy ma szansę potrafi zagrać ciekawe solo, chociaż słychać, że wolałby on repertuar bardziej power albo po prostu bogatszy jak w VOODOO CIRCLE. Kristina Berchtold to niestety postać dość bezbarwna i to po prostu kolejna heavy metalowa wokalistka, która niewiele wnosi. Pazura brak, nawet w szybszych partiach i śpiewa dość monotonnie.
Do VOODOO CIRCLE nawet nie ma co CRYSTALLION przyrównywać, bo Sinner i spółka grają muzykę po prostu ambitniejszą.
Tutaj jest tylko poprawna płyta, poprawnie zagrana i z kompozycjami dla całej rodziny i dla radia, ale to nie znaczy, że takie rzeczy nie mogą być ciekawiej zagrane i mniej wtórnie. Wystarczy posłuchać SERIOUS BLACK czy innej płyty z oferty Pride & Joy, LAZARUS DREAM, gdzie Lizard śpiewa wybornie. LD broni się podobnie jak REDRUM Bormannem, potęgą głosu wokalisty i jego formą. To pomagają przykryć powszedniość.
Tutaj nie ma charyzmy, jest zwykłe rzemiosło.
Fani WARLOCK, DORO czy nawet poprzedniej płyty CRYSTALLION powinni być zadowoleni, bo to i do nich ta płyta jest kierowana i te osoby mogą się tą płytą zainteresować i podciągnąć ocenę o oczko w górę.
Ja do takich osób nie należę.

Ocena: 6/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Pride & Joy Music.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości