Cutty Sark
#1
Cutty Sark - Die Tonight (1984)

[Obrazek: R-4342929-1362307181-1956.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Stupid Lies 04:44
2. Die Tonight 03:33
3. Vultures in the Air 07:57
4. Jam to the Ramp 03:23
5. Hands Up 04:02
6. October Holidays 03:49
7. Down and Out 03:12
8. Burning to Ashes 05:31

Rok wydania: 1984
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Conny Schmidt - śpiew
Uwe Cossmann - gitara
Helge Meier - bas
Michael Schmitt - perkusja

Europa bez granic roku 1984. Niemiecki zespół z Bonn pod morską szkocką nazwą w barwach belgijskiej wytwórni Mausoleum.
CUTTY SARK coś tam pogrywał już w latach 70 tych, na poważniej zaistniał zaś w 1983 gdy wydali skromną "czwórkę" "Hard Rock Power", z której kompozycja tytułowa zdobyła pewną popularność i otworzyła drogę do kontraktu płytowego w Belgii.

Melodyjny rytmiczny heavy metal o rokendrolowych korzeniach i entuzjazmie ekip NWOBHM to zawartość tego albumu. Zespół mógł się poszczycić bardzo dobrym wokalistą Conny Schmidtem o donośnym głosie, fajnie krzyczącego, przeciągającego i metalowo pojękującego, co doskonale słychać w mięsistym bujającym " Stupid Lies". Tu też słychać specyficzną nietypową dla niemieckich grup aranżację przewijającą się niemal we wszystkich numerach z basem zastępującym gitarę rytmiczną i pojawiającymi się solowymi ozdobnikami poza fragmentami instrumentalnymi. A wszystko bardzo zgrabnie zrobione i bardzo czytelne. Tak jak w równie ognistym "Jam to the Ramp".
Grupa wyraźnie bawi się przy tym znakomicie, bo taki komiksowy mrok jak w "Die Tonight" trudno traktować przecież poważnie. To, że grali już w latach 70-tych słychać w rockowym feelingu tamtego okresu jaki jest tu powszechnie obecny, a najbardziej w znakomitym opartym na bluesie rozbudowanym i monumentalnym "Vultures in the Air" z rozległymi dramatycznymi wokalami i świetnymi uporczywymi partiami ponurej gitary Uwe Cossmanna. Skandujące chórki w "Hands Up" jakże niemieckie, ale przy tym odległe od tej twardości i toporności germańskiego classic heavy. Grają lekko i bez silenia się na "heavy metal" choć na pewno heavy metalowo. Fantastyczny popis 12 taktowego zmetalizowanego boogie w stylu STATUS QUO w "Down and Out". Na luzie, po prostu! Tylko chyba na koniec niepotrzebnie uciekają w coś na kształt epic heavy/hard rocka w "Burning to Ashes" i tu, gdy zaczyna brakować rokendrola i bluesa, nie mają za wiele do zaoferowania.

Zgrana ekipa, gdzie ogromna rola przypada sekcji rytmicznej, a gitarzysta i wokalista prowadzą całość z wielką pewnością siebie.
Brzmienie jest zupełnie dobre jak na warunki Mausoleum, choć więcej satysfakcji pod tym względem daje rewelacyjny remaster z 1997 High Voltage Records z dwoma bonusowymi utworami "Hard Rock Power" i "Fire and Ice".
Oryginalny zespół, który spodobał się na tyle, że w ramach kontraktu z Mausoleum w roku następnym wydał jeszcze drugi LP "Heroes".

Ocena: 8/10

2.10.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości