Darkest Era
#1
Darkest Era - The Last Caress Of Light (2011)

[Obrazek: R-3360183-1330265039.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Morrigan 05:57 
2. An Ancient Fire Burns 06:04
3. Beneath The Frozen Sky 07:50
4. Heathen Burial 07:02
5. Visions of the Dawn 07:44
6. To Face The Black Tide 08:29
7. Poem To The Gael 04:16
8. The Last Caress Of Light Before The Dark 11:00

Rok wydania: 2011
Gatunek: Epic Heavy/Folk Metal
Kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Dwayne "Krum" Maguire - śpiew
Ade Mulgrew - gitara
Sarah Weighell - gitara
David Lindsay - bas
Lisa Howe - perkusja

Niby w Wielkiej Brytanii wychodzi sporo płyt z tradycyjnym metalem, jednak już od kilku dobrych lat autentycznych debiutów brakuje. A to któraś ze Sław coś zaprezentuje, a to odezwie się zapomniany zespół z czasów NWOBHM, a to znów pod nowym szyldem pojawia się grupa znanych już z innych grup muzyków.
DARKEST ERA to debiut autentyczny, choć grupa już od kilku lat istnieje, początkowo pod nazwą NEMESIS. Wydać coś trudno, przebić się przez mur konserwatywnej obojętności na Wyspach też. Temu zespołowi się udało, zresztą poczynania DARKEST ERA były obserwowane i ta płyta niespodzianką znikąd nie jest. Jednak to amerykańska, a nie brytyjska wytwórnia jest wydawcą tego LP. Płytę przedstawiła Massacre Records w lutym.

Zespół sięgnął tu do odświeżenia koncepcji tradycyjnego brytyjskiego heavy metalu poprzez włączenie większej dawki elementów epickich, których w graniu z UK zbyt wiele od dłuższego czasu nie ma. Pojawiają się też pewne odniesienia do folkowej muzyki, podane dyskretnie, ale również i chyba niepotrzebnie coś z IRON MAIDEN w solo w "The Morrigan". To zwarta i udana kompozycja, gdzie ten rycerski metal jest jakby smutny i to pieśń wojownika, zmęczonego bojem. Płynnie utwór ten łączy się z "An Ancient Fire Burns", też w średnim tempie, z ładną melodią i miękkimi gitarami o wydłużonych wybrzmiewaniach.
Jest to muzyka przesiąknięta duchem dawnych wieków w sposób dyskretny, to co rycerskie jest proste, nie jest krużgankowe i to granie anglosaskie zdecydowanie. Utwory są długie, w znacznej części ponad 7 minut, i takie mamy kolejno od "Beneath The Frozen Sky". Tu rozpoczynają gitary akustyczne, wokalizy, tęsknota, zaduma i ta dominuje także dalej. Bardzo to spokojnie się toczy, niemal w stylu wieczornej pieśni ogniskowej, ale to pieśń przyjemna i uspokajająca. "Heathen's Burial" jest mroczniejszy, także niezbyt szybki, z prostym, powtarzającym się, ale interesującym motywem gitarowym i bardzo łagodnym refrenem. W przypadku dosyć długich utworów zawsze jest problem - co zrobić, aby ten czas zapełnić jak najlepiej. DARKEST ERA ma z tym jednak pewien problem... Tu za dużo rzeczy się przedłuża, powtarza... W zamyśle transowe, w rzeczywistości nużące. "Visions Of The Dawn" podobny jest w tempie i melodii do wcześniejszych utworów i w tym momencie to granie zaczyna być już męczące. Fajne bębny rozpoczynają "To face The Black Tide". W tej kompozycji, o cechach zadumanego songu o bardzo osobistym charakterze, zespół wypada bardzo dobrze, pozostawiając nieco wolnej przestrzeni w obrębie utworu i umiejętnie manewrując nastrojem smutku i nostalgii.
Czy średniowiecznej pieśni, śpiewanej w komnatach nie ma? Jest. To bardzo ładnie wyszło, częściowo a capella, z głosem żeńskim w tle, i tylko akustyczną gitarą w "Poem To The Gael".
Ta gitara akustyczna rozpoczyna także najdłuższy, kończący ten LP "The Last Caress Of Light Before The Dark". Ten utwór jest klimatyczny, ciekawy, kojący, zmuszający do przemyśleń, ale znów jakoś tylko do połowy. Tam się oczywiście coś dzieje cały czas, ale to umyka, rozmywa się i rozpływa.

W tym zespole występują dwie panie. Lisa Howe gra na perkusji i nie wiem, czy to wina złego miksu, czy tez brak jej po prostu siły do grania heavy metalu na tym instrumencie. Perkusja to słaby punkt tego albumu, choć starania, żeby to brzmiało w sposób urozmaicony są. Same gitary w sposobie gry nieco przypominają te z WAYLANDER z lżejszych utworów, zresztą w roku 2008 Ade Mulgrew miał krótkotrwałą przygodę w tym zespole. Gitara akustyczna w tych partiach, gdzie gra druga pani, Sarah Weighell, subtelna, ale technicznie mało zaawansowana.
Wokalnie Dwayne "Krum" Maguire nie zachwyca. Nie śpiewa źle, ale też jak na piewcę i narratora celtyckich mitów jest za mało wyrazisty, także i tam, gdzie trzeba być bardziej bojowym. Ogólnie nasuwa się porównanie w klimacie, zwłaszcza do irlandzkiego OLD SEASON, tamten zespół jest jednak zdecydowanie lepszy w kreowaniu tradycyjnego heavy metalu na celtyckim fundamencie.
Tu również samo brzmienie jest niedopracowane. Czy to miało być takie lekko rozmyte po brzegach, może tak, ale efektem jest sound niewyraźny i zbyt pastelowy.
Trudno powiedzieć, dla kogo ta płyta jest przeznaczona. Dla fanów epickiego i rycerskiego heavy jest zbyt mało bojowa, dla tych, co lubią celtycki folk za mało folkowa, a dla fanów klimatu ten klimat jest tu za bardzo prostodusznie i jednostronnie przedstawiony.
W sumie to płyta dobra, ale tylko dobra. Zwarty, spójny i jednostronny materiał aż do przesady.


Ocena: 7/10

12.02.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Darkest Era - Severance (2014)

[Obrazek: 406192.jpg?1148]

Tracklista:
1. Sorrow's Boundless Realm 06:03
2. Songs of Gods and Men 05:16
3. The Serpent and the Shadow 04:39
4. Beyond the Grey Veil 06:01
5. Trapped in the Hourglass 05:24
6. The Scavenger 04:31
7. A Thousand Screaming Souls 04:49
8. Blood, Sand and Stone 08:08

Rok wydania: 2014
Gatunek: Epic heavy/viking metal
Kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Dwayne "Krum" Maguire - śpiew
Ade Mulgrew - gitara
Sarah Weighell - gitara
Daniel O'Toole - gitara basowa
Cameron Åhslund-Glass - perkusja


W czerwcu 2014 wytwórnia Cruz del Sur Music wydała drugi album DARKEST ERA, nagrany z nową sekcją rytmiczną.

Zasadniczo grupa podąża torem "The Last Caress Of Light", choć słyszalne jest zbliżenie się do intensywnych partii gitarowych w manierze WAYLANDER (Sorrow's Boundless Realm, Songs of Gods and Men, Trapped in the Hourglass) i brak większego ciężaru jest maskowane tymi typowymi dla folk/viking szybkimi, wywodzącymi się z melodic black metalu zagrywkami. Te partie są jednak głównie interludiami dla wolnego, refleksyjnego grania epic metalu, gdzie w sumie realnie folkowych, klasycznych motywów nie ma za wiele. Jest za to sporo lepszych i gorszych wolnych zagrywek, które są zazwyczaj lepsze od niekiedy chaotycznych, mocniejszych gitarowo-perkusyjnych natarć jak w Trapped in the Hourglass.
Perkusja tym razem intensywna, momentami nawet finezyjna. Sola gitarowe są ciekawe, dramatyczne i znacznie lepsze niż na pierwszej płycie, ale może dlatego, że same melodie mają większy ładunek epicki i medievalowy. Krum śpiewa dobrze, choć jest w tym i pewien pierwiastek usypiającej monotonii. Krum dysponuje głosem o stosunkowo małej skali i słabej mocy w niższych rejestrach. Kiedy bardziej odchodzą w kierunku heavy/power, to nieźle się prezentuje melodyjny i heroiczny The Serpent and the Shadow, tyle że klimat poetycki tu jednak wyparowuje. Nieporozumieniem jest na tym albumie nijaki rockowy song Beyond the Grey Veil przeciągany ponad miarę i ozdobiony niskich lotów ozdobnikami w stylu doom/heavy. Najlepiej ogólnie się prezentuje, niby najprościej zaaranżowany, The Scavenger, ale ten szybki heavy/power się sprawdza, tym bardziej, że potrafili utrzymać ten heroiczny, bojowy i refleksyjny zarazem nastrój. Także A Thousand Screaming Souls zagrany z gracją i tym razem rozsądnym wykorzystaniem riffowej spuścizny WAYLANDER to udany punkt tej płyty. Fajnie to galopuje! Na koniec długi, ale nie tak długi jak na pierwszej płycie The Last Caress Of Light Before The Dark kolejny poetycko bojowy Blood, Sand and Stone. W sumie kumuluje on w sobie wszystko, co już tu można było wcześniej usłyszeć i jest to bardzo dobra repetycja. Po raz kolejny udana środkowa partia instrumentalna i można było jeszcze przedłużyć chociaż pół minuty.

Klimat ogólny bardzo dobry i jest to na pewno główny atut tej muzyki, wykonanie lepsze niż na debiucie, ze wskazaniem na sekcję rytmiczną. Po raz kolejny stylistycznie zwarty, niemal monolityczny, jeśli nie uwzględniać Beyond the Grey Veil, album. Po raz kolejny jednak nie do końca do przyjęcia dla fanów typowego epic, a tym bardziej viking, celtic i medieval folk.
Niemniej na swój sposób jest oryginalne  i nietypowe.
Grupa nagrywała potem sporadycznie single, jednak we wrześniu 2022 zamierza powrócić nowym albumem "Wither on the Vine" w  ramach kontraktu z wytwórnią Candlelight Records.


ocena: 7,7/10

new 11.06.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Darkest Era - Wither on the Vine (2022)

[Obrazek: 1043637.jpg?2615]

Tracklista:
1. One Thousand Years of Night 05:55
2. Floodlands 06:33
3. A Path Made of Roots 06:14
4. Tithonus 04:44
5. The Collapse 06:49
6. With Tragedy in Our Blood 06:15
7. The Ashen Plague 05:27
8. Wither on the Vine 04:06

Rok wydania: 2022
Gatunek: atmospheric progressive heavy metal
Kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Dwayne "Krum" Maguire - śpiew
Ade Mulgrew - gitara
Sarah Weighell - gitara
Daniel O'Toole - gitara basowa
Cameron Åhslund-Glass - perkusja


Ten zespół milczał bardzo długo, więc na nowej płycie wydanej przez Candlelight Records w końcu września 2022 można było się spodziewać wszystkiego, tym bardziej że wiele wskazywało na to, że odchodzą od tego zabarwionego folkiem medievalowego grania ze swoich dwóch pierwszych płyt.

I faktycznie odeszli. Tym razem to nastrojowy, poetycki heavy metal o cechach progresywnych, przy czym może atmosferyczny heavy byłby tu określeniem bardziej trafnym. Ta nastrojowość jest wyrazista, jest celem samym w sobie i grupa konsekwentnie idzie po tej linii, grając niespiesznie, nawet w doomowych tempach i refleksyjne, spokojne melodie rozkwitają w łagodnym dramatyzmie pięknych Floodlands i pełnego gęstych riffów klasycznych dla stylu viking (tu to jest wyjątek) w A Path Made of Roots. Na pewno nie byłoby tyle dumnego dostojeństwa w tym wszystkim gdyby nie Dwayne "Krum" Maguire, który tu jest bez wątpienia doskonałym narratorem wspieranym przez duet gitarowy, tworzącym zręby melodii atrakcyjnych swoją refleksyjnością, choć może nie w przypadku średnio tylko udanego openera One Thousand Years of Night, może zbyt wyciszonego... Tak, bo ich siłą na tej płycie to jest jednak wykorzystanie epickości, takiej bez miecza i zgiełku bitewnego, ale jednak epickości i heroizmu. "Krum" fantastycznie zaśpiewał jednak drugi bardzo stonowany Tithonus w doomowych częściowo tempach, ale przecież to nie jest doom, ani heavy/doom czuje się, że gra to zespół z innymi muzycznymi korzeniami... Właśnie. Tak bardzo to się czuje w pełnym melodyjnej gracji i spokoju The Collapse, a nieco bardziej dramatyczny i pełen dostojeństwa With Tragedy in Our Blood jest jakby jego logicznym dopełnieniem. Coś z melodyjnego black metalu w riffach The Ashen Plague tworzy interesujący kontrast z ogólną melancholijną łagodnością całości, choć pewne echa dawnego bojowego grania zespołu są tu wyraźnie odczuwane. Wyborna część instrumentalna, po prostu wyborna! I wreszcie zwieńczenie z gitarami akustycznymi w Wither on the Vine. Tyle poezji, tyle refleksji... Urzekające.
Smutny metal? Pewnie trochę tak, ale smutny w taki na swój pogodny sposób i tak bardzo melodyjny...

Chris Fielding to inżynier dźwięku bardzo zajęty, ale dla DARKEST ERA musiał oczywiście znaleźć czas, bo tworzy sound tej ekipy od samego początku. To brzmi ujmująco... Nietypowo w sumie też. Poetycko...
Refleksyjny, poetycki, momentami oniryczny metal, jaki dobrze zagrać jest trudno, a bardzo dobrze gra taką muzykę niewiele zespołów. Należy do nich DARKEST ERA.
Zaskakujący powrót z bardzo wartościową muzyką.


ocena: 9,5/10

new 30.09.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości