Dead End (JPN)
#1
Dead End - Dream Demon Analyzer (2012)

[Obrazek: R-13101782-1548084687-8674.jpeg.jpg]


Tracklista:
1. Suishoujuu 04:43
2. Conception 04:49
3. SSS 04:17
4. Calamity 06:05
5. Seiren 04:17
6. Angel 05:05
7. Kyomu wo koete 05:23
8. Yume oni uta 05:37
9. Final Feast 05:36
10. No Man's Dream 06:16
11. Deep ~ryuusei hakusho~ 03:18

Rok wydania: 2012
Gatunek: Modern Melodic Heavy Metal
Kraj: Japonia

Skład zespołu:
Motoyuki "Morrie" Ohtsuka - śpiew
Yuji "You" Adachi - gitara
Tadashi "Crazy Cool Joe" Masumoto - bas
Masafumi Minato - perkusja

Ta grupa z Tokio w Europie należy do mniej znanych, może dlatego, że okres jej największych sukcesów przypada na lata 1985-1989 gdy wydała cztery płyty długogrające, cieszące się w Japonii dużą popularnością ,po czym została rozwiązana w roku 1990. Uznawany w Japonii za wpływowy w umiejętnym łączeniu heavy metalu Jrocka i stylistyki VK dla świata odkryty został znacznie później, gdy japoński metal poza kilkoma eksportowymi bandami przestał być egzotyczną ciekawostką. Reaktywowany w XXI wieku w częściowo oryginalnym składzie przypomniał o sobie albumem "Metamorphosis" wydanym przez Sony w 2009 i teraz prezentuje drugi po come backu LP, wydany przez Avex Trax z Tokio w marcu 2012.

Na obecną chwilę DEAD END jest jednym z najbardziej oryginalnych zespołów z kręgu heavy metalu z Japonii. To nowoczesny pulsujący wieloplanowy metal gdzie zadziwiające aranżacje melodyjnych przebojowych kompozycji okraszone są doskonałym wokalem teatralnym "Morrie" a utwory zbudowane są z ze wszystkiego co można spotkać od Jrocka po dark metal i progresję. Zadziwiają już na początku w "Suishoujuu" i kompletnie demolują w "Conception". Hipnotyczny styl gry nowego gitarzysty Yuji "You" Adachi jest zarazem eksplozywny i oszczędny a w połączeniu tym co robi sekcja rytmiczna powstaje wagon dynamitu. Moc jest ogromna, przy czym bez najmniejszych śladów brutalności. Połamane. pokręcone riffy, ultra nowoczesne rozwiązania, uporządkowany chaos przerywany rockowymi radiowymi melodyjkami to "SSS" i pełen podskórnego niepokoju "Kyomu wo koete". Jedynie "Final Feast" jest jakby prostszy i bardziej przewidywalny i jednak jest utworem o klasę słabszym od pozostałych jesli chodzi o sama melodię ale nie o solo gitarowe.
Ponury dark metalowy song walczy z japońskim melodic metalem w "Calamity". Nieliniowe, nieschematyczne granie od początku do końca i tu wystarczy posłuchać szybkiego nastawionego na melodię "Seiren" -posłuchać zwłaszcza planu drugiego. Po prostu niesamowite! Tak jak i to co zrobili w "Angel" o cechach gothic rockowych ale sięgających gdzież w sposobie wykonania jazz rocka. Do tego jakże japoński ciepły łagodny "Yume oni uta" niby typowy w melodii, ale zupełnie inaczej zagrany niż robią to inne zespoły melodic metalowe z Kraju Kwitnącej Wiśni. Jak? Trudno to po prostu jednoznacznie opisać. Inaczej i tyle. Fascynująco. Od metalu dosyć daleko odchodzą w rockowym "No Man's Dream" lekko wyciszając pęd tego LP pod koniec i wyciszają wszystko w "Deep ~ryuusei hakusho~"...No może nie do końca wyciszają bo przede wszystkim wzbudzają niepokój....
Poziom realizacji tego albumu budzi szacunek. Co za basy i perkusja, co za rewelacyjne ustawienie głosu Ohtsuka ! Klarowność dalszych planów jest niepowtarzalna.

Określenie "Modern" w przypadku heavy metalu granego przez ten zespół obecnie nabiera specyficznego znaczenia. Tak po prostu nikt nie gra. Melodic metal XXI wieku.


Ocena: 9,5/10

27.03.2012
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości