Delirion
#1
Delirion - Silent Symphony (2009)

[Obrazek: 247781.jpg?4934]

Tracklista:
1. Rising Sun 00:48
2. Silent Symphony 05:12
3. Behind The Fog 03:21
4. Return To Serenity 04:25
5. Life Through A Broken Mirror 06:33
6. The Light Of Your Eyes 04:34
7. Interlude 00:45
8. Take Me Away 04:14
9. Delirion 04:34
10. I Lose Control 05:29
11. Save My Soul 04:56

Rok wydania: 2009
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Hiszpania

Skład zespołu:
Christopher Ripoll - śpiew
Sergio Sáez - gitara
Rafa Carmona - bas
Ana de Miguel - instrumenty klawiszowe
Germán Carbonell - perkusja

DELIRION to zespół grający już od 2003 roku i zawsze określany jako rozwojowy, interesujący, przyszłościowy. Prezentowane nagrania demo nie zaowocowały jednak wydaniem płyty, a przez jakiś czas rozwój zespołu zahamowało odejście pierwszego wokalisty Rubena Picazo, który potem zadebiutował ze swoim nowym zespołem powermetalowym CAIN'S DINASTY. Szczęście uśmiechnęło się do DELIRION w roku 2009, za sprawą japońskiej wytwórni Spiritual Beast, która przygotowane przez grupę i częściowo już wcześniej nagrania zebrała na tym debiutanckim krążku wydanym w lipcu.

DELIRION to szybki melodyjny, lekko epicki power metal ze zmasowanymi klawiszami w wykonaniu sympatycznej Any. Muzyka jasna, radosna, energiczna i dynamiczna, niestety, nie wszystkie utwory prezentują się tak znakomicie jak ich flagowy kawałek Delirion. Ten utwór to kwintesencja melodyjnego power metalu i już wcześniej robił spory apetyt, jeszcze gdy był prezentowany w wersji demo.
Jest to płyta z grupy tych, które w pierwszym momencie słucha się z dużą przyjemnością, jednak potem zaczyna się wychwytywanie coraz większej ilości niedociągnięć. Klawisze jednak mogłyby by nieco bardziej z przodu, bo momentami fajne motywy gdzieś giną. Perkusja ma nie za ciekawe brzmienie i do tego odnoszę wrażenie, że za dużo ten perkusista się udziela. Nawala jak w speed metalowej kapeli i niepotrzebnie tak to goni do przodu. Gitara za to bardzo dobra, czysta, dosyć głęboka i ładnie współpracująca z basem. Ponadto te utworyi za bardzo do siebie podobne i poza kapitalnym refrenem w Delirion i Return To Serenity to są mało wyraziste. Ballada powinna tu niszczyć, tymczasem The Light Of Your Eyes raczej blado wygląda. Ot tak odegrany spokojniejszy kawałek, przelatujący obok jako czas wyhamowania przed następną galopadą. W tych galopadach mało koloru w refrenach i te dwa wymienione wcześniej po prostu aż za bardzo przyćmiewają średniej klasy pozostałe. Life Through A Broken Mirror z lekka przekombinowany, a Take Me Away sztampowy do bólu. W sumie większości utworów można zarzucić to lub owo, natomiast na pewno bardzo dobre są sola gitarowe z tym z Return To Serenity i Delirion na czele. Wokal jest dosyć wysoki, wspierany chórkami, ładnie rozplanowanymi przestrzennie. Ogólnie jest to jak na melodic power zagrane ze sporym kopem, choć ta południowa lekkość jest tu zdecydowanie słyszalna. Jest też nieco tego ducha niemieckiego jak w kończącym ten LP Save My Soul.

Jest to przyjemny album z dobrze odegranym melodyjnym power metalem zagranym na sporej szybkości, urzekający klawiszami, jakich nie ma na albumach włoskich ani francuskich, ale mimo wszystko ta płyta lekko rozczarowuje. Trochę tu zabrakło wystrzałowych zapadających w pamięć kawałków... no takich jak Delirion właśnie.


Ocena: 7.5/10


27.07.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Delirion - Lotus (2010)

[Obrazek: R-7931356-1460104681-7546.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. 1.1.1 01:11
2. Lotus 03:54
3. Still Unlabeled 05:08
4. Seeds of Life 04:58
5. Walls and Waves 04:50
6. Nightmare Howls 03:57
7. Unpredictable 04:22
8. Miracles 04:35
9. Strangers in Life 04:30
10. Mother 04:39
11. Breaking the Silence 04:52
12.The Last Ray of the Sun 04:26

Rok wydania: 2010
Gatunek: Melodic Symphonic Power Metal
Kraj: Hiszpania

Skład zespołu:
Christopher Ripoll - śpiew
Sergio Sáez - gitara
Rafa Carmona - gitara basowa
Germán Carbonell - perkusja
Ana de Miguel - instrumenty klawiszowe

W roku 2010 DELIRION w ramach kontraktu z japońską wytwórnią Spiritual Beast przedstawił swój drugi album "Lotus". Zastanawiające i nietypowe... To chyba jedyny zespół z Hiszpanii, którego muzyka została oficjalnie przedstawiona tylko w Japonii.

Na tym albumie grupa wykorzystała do maksimum wszystkie swoje atuty. Ciepły, przyjazny głos wokalisty Ripolla, kunszt gitarowy Sergio Sáeza i przede wszystkim urzekający styl gry Any de Miguel, przy czym tym razem zdecydowanie wsparty stylistyką symfoniczną. "Lotus" to pełen łagodnego dramatyzmu album z power metalem o silnych akcentach symfonicznych, na który składają się eleganckie i wysmakowane kompozycje o zdecydowanie iberyjskim sposobie przekazu i grupa czerpie tu z najlepszych rodzimych wzorców.
Dużo tu słychać tego romantyzmu starego DARK MOOR, tego bez wyrazistej przebojowości, choć styl narracji jest prostszy i można ponownie, jak przy okazji debiutu, odnieść wrażenie pewnej jednorodnej monotonii, ale przyjemnej i ta muzyka jawi się jako szlachetna i delikatna. Galopady są zrobione z wdziękiem, chórki zachwycają starannością wykonania, no i te klawisze... Po prostu przepiękne, po prostu przepiękne... Nawet, jeśli może i melodia jest dosyć ograna, to te klawisze tworzą taki wspaniały uroczysty klimat, jakiego niewiele można usłyszeć na albumach z typowo melodyjnym symfonicznym power metalem. To zestaw kompozycji bardzo wyrównany, bez słabych punktów i bez ospałych, bezbarwnych songów przy pianinie, bo zrobiony w tym stylu Nightmare Howls jest co najmniej dobry. Każdy z tych utworów ma fascynujące momenty i jest to albo refren, albo ornamentacje klawiszowe, albo solo gitarowe, a te sola są także przemyślane w najdrobniejszych szczegółach. Tempa są umiarkowanie szybkie, a gdy grają trochę wolniej, to pojawiają się doskonałe refreny jak w Walls and Waves. Tu też warto zwrócić uwagę na piękną partię neoklasyczną, rozgrywaną zupełnie inaczej niż się to robi w Skandynawii.
Nieco progresywnego podejścia w symfonice można zauważyć w Unpredictable, ale ogólnie grupa tym nie szafuje, pozostaje w nurcie głównym gatunku i dzięki temu ten ich przekaz jest w pełni czytelny, w pełni przejrzysty. Gdy mocniej podkręcają tempo i nadają swojej muzyce wydźwięk heroiczny, to w Strangers in Life są fascynujący i porywający.
Bardzo interesujący jest Mother, nerwowy, rwany w riffach, dynamiczny, a jednocześnie naładowany największą dawką tego romantyzmu jaki słychać na tej płycie. W nieco odmiennym, łagodnie przebojowym dla radia, ale nie komercyjnym Breaking the Silence zaśpiewała związana z zespołem także jako plastyczka, wokalista Anna López

Za brzmienie odpowiedzialny jest znany hiszpański producent i inżynier dźwięku José Fernando Asensi Lanza i efekt jego pracy jest bardzo dobry, choć sound gitary jest średnio dopasowany do rewelacyjnie ustawionych klawiszy, a perkusja mogłaby być nieco ostrzejsza w blachach.
Jeśli debiut DELIRION był po prostu solidnym albumem z melodic power w stylu iberyjskim, to "Lotus" jest dziełem zdecydowanie bardziej dojrzałym, gdzie styl latynoski wsparty jest tak piękną symfoniką jak i tym, co wniosły do melodic power zespoły fińskie z kręgu STRATOVARIUS - SONATA ARCTICA - specyficzny wdzięk i ciepłą melodyjną pastelową melancholię.
Niestety, kariera tego zespołu uległa gwałtownemu zahamowaniu już wkrótce potem, na pewno także z powodu słabej promocji umiejscowionej na odległych wyspach wytwórni. Poza skromną EP "Tainted Soul" wydaną w roku 2016 nakładem własnym zawierającą po części opracowany na nowo starszy materiał i jego kontynuacje nie wydał nic nowego.
Szkoda, bo to zespół o ogromnym potencjale.


ocena: 9,2/10

new 11.09.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości