Dreamtale
#1
Dreamtale - Beyond Reality (2002)

[Obrazek: R-646377-1325459579.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Intro 04:06
2. Memories of Time 04:46
3. Fallen Star 04:25
4. Heart's Desire 08:10
5. Where the Rainbow Ends 05:01
6. Time of Fatherhood 05:25
7. Dreamland 03:38
8. Call of the Wild 05:23
9. Dancing in the Twilight 04:58
10. Refuge From Reality 04:45
11. Silent Path 04:52
12. Farewell... 07:15

Rok wydania: 2002
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Rami Keränen - śpiew, gitara
Esa Orjatsalo - gitara
Alois Weimer - bas
Turkka Vuorinen - instrumenty klawiszowe
Pete Rosenbom - perkusja
gościnnie:
Marco Hietala - śpiew
Sanna Natunen - śpiew

DREAMTALE to zespół stworzony przez gitarzystę Keränena w roku 1999i ten album to debiut grupy, a wydany został przez Spinefarm Records na początku grudnia  2002, w Japonii jednak już w czerwcu via Avalon.
Keränen wyszedł na tej płycie naprzeciw oczekiwaniom fanów melodyjnego heavy i power metalu na fali wzmożonego zainteresowania gatunkiem w Finlandii i Europie i Japonii, gdzie DREAMTALE szybko zdobył sporą popularność. Keränen zrezygnował z prostego kopiowania dokonań STRATOVARIUS czy SONATA ARCTICA i do kompozycji dołożył elementy hard rocka, melodic metalu i całości nadał formę bogatą aranżacyjnie, choć nie wychodzącą poza ramy melodic power metalu, także w wielu punktach stycznego z niemieckim. Jest to jedyny album, gdzie Keränen zaśpiewał sam, posiłkując się gościnnym udziałem Marko Hietala i wokalistki Sanny Notunen w kilku kompozycjach. Był to dobry ruch, bo Keränen okazał się wokalistą bardzo dobrym, o specyficznym, rozpoznawalnym głosie, nie mającym nic wspólnego ze śpiewem Koltipelto dla przykładu.

Płyta nie posiada ani nadmiernego ciężaru, ani też nie jest zbyt lekka. Kompozycje dobrano bardzo starannie, także pod względem ich układu i samo rozpoczęcie w postaci instrumentalnego "The Dawn" autorstwa Smitha i Zimmera jest zaskakujące, ale zwiastujące, że i trochę lekko podanej epiki i fantasy klimatu tu się znajdzie."Memories Of Time", w melodii bezpośrednio z niego wypływający to właśnie taka łagodna pełna ciepła, ale dynamiczna kompozycja z echami wczesnego HELLOWEEN, z porcją galopad powerowych i znakomitym, pełnym rozmachu refrenem. Ta, jak i pozostałe kompozycje, są ładnie rozbudowane o liczne sola, klawiszowe pasaże, gęsty bas i ta muzyczna przestrzeń jest wypełniona cały czas interesującymi motywami pobocznymi. Duża w tym zasługa klawiszowca Vuorinena, gra doprawdy znakomicie proste rzeczy, idealnie wpasowane w utwory. Drugim gitarzystą jest Orjatsalo, współtwórca większości kompozycji i ta wzajemna współpraca z Keranenem się układa znakomicie. Gitary się uzupełniają, to granie pełne energii w natarciach i galopadach.
No i refreny są kapitalne. Jak pojawia się refren w "Refugee From Reality" to potem się czeka cały czas, gdy wykonają go ponownie. To taka specyficzna cecha tego albumu - na te refreny zamaszyste czeka się bez przerwy z ogromną niecierpliwością. Radosne, ale nie wesołkowate granie melodic fantasy metalu trwa przez cały czas. Cały czas na bardzo wysokim poziomie, bo na tym LP nie ma po prostu słabych utworów. W "Fallen Star" świetne partie wokalne różnego typu i zwiewne solo Vuorinena, no i oczywiście gitarowe sola, które są bardzo dobre na tej płycie.
Gdy grają wolniej, prezentują pełne ciepła melodic metalowe utwory w rodzaju "Time Of Fatherhood", gdy zaś wchodzą w rytmiczny power metal, są nie do pobicia, szczególnie we "When The Rainbow Ends", gdzie gościnnie śpiewa w roli głównej Marko Hietala. Refren tej kompozycji to absolutny killer i kwintesencja melodic power. Zresztą Hietala się tu bardzo przyłożył, podobnie jak w rozbudowanym, centralnie ustawionym "Heart's Desire" pokazał on klasę, przy czym ta kompozycja jest nieco bardziej złożona. Zawiera ona i elementy neoklasyczne i pewne cechy stylistyki STRATOVARIUS i może nawet TAROT oraz coś z progresywnego melodic power, prezentowanego przez zespoły skandynawskie. Ładna jest melodia, a staranność wykonania ogromna. Tu też słychać, jak to wszystko jest przemyślane na tym albumie w szczegółach. Nie ma miejsca na przestoje czy nadmierne wydłużanie jakichś motywów. Udane są także numery, gdzie zaśpiewała Notunen - "Silent Path"i łagodny "Farewell". "Dreamland" to jedyna kompozycja autorstwa Orjatsalo i tu lekki motyw folkowo-rycerski jest głównym. Po raz kolejny to wszystko pięknie się rozwija w refrenie, śpiewanym razem z Notunen. Ułożone, pełne elegancji sola klawiszowe i gitarowe. Piękny nastrój w początkowej części "Call Of The Wild" czy też wciągająca melodia w "Dancing In The Twilight".

Dużo można o tej płycie opowiadać. Bogato to jest zrobione, bez uciekania się do symfoniki czy elektroniki.
DREAMTALE zdołał także uzyskać znakomite brzmienie całości. Krystaliczny sound, miękki w gitarach, głęboki w basie i mocnej perkusji. Wysublimowane klawisze o bardzo różnym brzmieniu, za każdym razem nieco innym. Zagrane to wszystko jest w sposób porywający, a zgranie zespołu fantastyczne.
Magiczna, pełna niespodzianek i bardzo przyjemna podróż w świat melodic metalu.
Jeden z najlepszych fińskich albumów w tym gatunku, którego poziomu już DREAMTALE w innych składach w okresie późniejszym nie osiągnął.


Ocena: 9.4/10

3.06.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Dreamtale - Phoenix (2008)

[Obrazek: R-1403448-1555266801-6481.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Yesterday's News 03:32
2. Eyes Of The Clown 04:43
3. Payback 04:44
4. Failed States 03:49
5. Take What The Heavens Create 02:53
6. Great Shadow 05:15
7. No Angels No More 03:49
8. Faceless Men 04:16
9. Firebird 03:47
10. The Vigilante 04:46
11. Lady Dragon(bonus track) 4:15
12. Between Love And Hate (bonus track)4:04

Rok wydania: 2008
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Erkki Seppänen - śpiew
Rami Keränen - gitara
Seppo Kolehmainen - gitara
Pasi Ristolainen - bas
Arto Pitkänen - perkusja
Akseli Kaasalainen - instrumenty klawiszowe

Rami Keränen to niezwykle sympatyczny człowiek, który od roku 1999 kieruje zespołem DREAMTALE. Melodyjny power metal w Finlandii ma pozycję bardzo mocną, a znaleźć się tam w czołówce i jednocześnie nie być stale porównywanym do tych najbardziej rozpoznawalnych grup to nie lada sztuka. Keränenowi udało się jedno i drugie i pierwsza połowa bieżącego dziesięciolecia to seria trzech bardzo dobrych płyt, nagranych w stale zmieniających się składach.
Po roku 2005 nastała jednak cisza i gdy wydawało się, że kolejny znakomity zespół przeszedł do historii, Keränen zreformował skład po raz kolejny, jako wokalistę wciągnął do grupy Erkki Seppänena znanego z KYPCK i pojawiła się kolejna płyta, wydana przez Avalon w maju 2008, a w Europie przez zespól pod szyldem Motley.

Żeby nagrać taki album trzeba mieć i fantazję i dużo poczucia humoru oraz sporo dystansu do siebie i muzyki, jaką się prezentuje. Trzeba mieć też pewną odwagę, aby z zespołu, grającego melodic metal/power metal w ściśle określonej konwencji, przejść na pozycje radosnej, melodyjnej zabawy stylami, formami i gatunkami. Ta płyta to zbiór radosnych hitów na słoneczny, ciepły dzień, to w wielu momentach metalowe disco polo, muzyka z remizowych potańcówek w klawiszach i rytmach, a co najważniejsze jest tu luz i żart, a przy tym zrealizowany na bardzo wysokim poziomie, do którego DREAMTALE już wcześniej wszystkich przyzwyczaił. Jest to nadal album dla fanów melodic power, bo to metal jak się należy, a że wzbogacony o elementy pop, disco, a nawet i techno to niczego nie zmienia. Czystego pop music tu nie ma, dyskoteka jest melodic metalowa, a techno czy nawet industrial to tylko taki dodatek, aby wywołać jeszcze więcej zamieszania w tej muzycznej zabawie. Co jeszcze ważniejsze - ta muzyka chwyta od razu, jest przebojowa, zmusza do nucenia refrenów i zostaje w głowie.
Nie jest natomiast infantylna. Słychać, że nad tymi kompozycjami muzycy solidnie przysiedli, i że wzięli się za to autentyczni fachowcy. No i wreszcie ta płyta jest różnorodna i barwna. Praktycznie każdy kawałek jest w swej głównej melodii zaczerpnięty z innego podgatunku muzycznego i dopasowany do potrzeb melodic metalowej imprezy Keränena i reszty imprezowiczów. "Yesterday's News", obdarzony disco polo klawiszami na początku, przekształca się w rytmiczny melodic power z elementami hard rocka z lat 80-tych i jest to bardzo fajne zaproszenie na tę metalową prywatkę. Jest ona pełna chórków w refrenach, czasem nie do końca poważnych, klasycznego "oooo'" i wszystkiego tego, co stanowi nieodłączny składnik takiego grania. W "The Vigilante" miesza się wszystko od SONATA ARCTICA po HELLOWEEN z Kiske i tu też melodic speed power pokazany jest lekko w krzywym zwierciadle. No po prostu słychać, że ta epicko rycerska napinka jest tu udawana. "Eyes Of The Clown" to także czyste granie z Kai Hansenem w tle, pełne luzu i dystansu do tego wszystkiego, podanego z uśmiechem, pukającą rytmicznie perkusją i długim solem klawiszowym, pasującym bardziej do SOANTA ARCTICA. Dyskotekowy rytm, techno i zabawne parodiowanie industrialnych brzmień to "Failed States" ze skocznymi, remizowymi wstawkami elektronicznymi i zupełnie do tego nie pasującym, z lekka napuszonym, true wokalem. No zrobione jest to bardzo dobrze, tak jak i chwytliwy refren. Znakomicie wypadają te zagrywki rodem z wiejskiej zabawy w "Take What The Heavens Create" w połączeniu z tradycyjnym dla DREAMTALE motywem głównym. Od czasu do czasu zwalniają tempo, jak w balladowym "No Angels No More" z duetem mieszanym i to doprawdy piękny utwór, z pianiem, symfonicznym tłem i śpiewem Seppänena w stylu, jaki prezentuje w KYPCK oraz kapitalnymi partiami wokalistki.
Znakomicie prezentuje się mocniejszy, melodic heavy metalowy, trochę w stylu lat 80-tych, "Great Shadow" z bogatymi partiami wokalnymi w tle, gdzie chórki z udziałem głosów żeńskich mają charakter stosowanych w metalu symfonicznym, a riffy są ciężkie i soczyste. Radosnego melodic power metalu w tanecznych rytmach nie brak w "Faceless Men", ale i tu mamy do czynienia z nieustannym mieszaniem i rycerskiego power metalu, i fantasy grania niemieckiego, i zabawnych chórków, a wszystko podane w sposób bardzo atrakcyjny, nawet i to solo, jakże typowe dla dyniowego grania HELLOWEEN. Ta sama helloweenowska atmosfera z lat 80-tych panuje i w "Firebird", ze znakomitym refrenem, jakiego na próżno teraz szukać w nagraniach HELLOWEEN czy GAIA EPICUS. Może nieco słabiej się tu prezentuje "Payback", ale w wersji japońskiej grupa dodała dwa bonusy, które są niewątpliwie ozdobą albumu i warte są wymienienia. Skoczny i szybki "Lady Dragon" to klasyczny speed melodic power w tradycji fantasy, zagrany przez Finów, a wymyślony przez Niemców. To wszystko już było, a przecież słucha się tego świetnie, zwłaszcza z radosnymi, "wieśniackimi" klawiszami w tle oraz ich dialogiem z gitarą w części instrumentalnej.
"Between Love And Hate" to absolutny killer disco polo metalu i nasi rodzimi twórcy powinni się wstydzić, że nie wymyślili czegoś takiego. No i do tego są tu lata 80-te i jest metal, podany z humorem i lekkością, jakiej coraz mniej nawet w rasowym hard rocku. Fantastyczne klawisze i zaśpiewy pań w chórkach oraz Seppänen, śpiewający z ogromnym zaangażowaniem, ale jestem ciekaw, ile się wszyscy uśmiali, jak to nagrywali wraz z tymi wygłupami wokalnymi w pewnych momentach. Keränen znany jest z ogromnego poczucia humoru, jak widać Seppänen także umie się bawić w przerwach pomiędzy śpiewaniem rosyjskich romansów. A przy tym wszystko to jest zrobione na najwyższym poziomie, to nie jest żart muzyczny dla samego żartu kogoś, kto w muzyce nie ma nic do powiedzenia. Oni się tu wszyscy świetnie bawią i zapraszają do zabawy innych.

Robota instrumentalistów wyśmienita i choć tym razem Keränen specjalnie się gitarowo nie wysila, to sola są jak zwykle co najmniej bardzo dobre. Klawisze Kaasalainena kapitalne w tym odważnym, kontrolowanym kiczu i jest tu jednym głównych bohaterów tego spektaklu, a to przecież jego pierwsza płyta w DREAMTALE. Ristolainen z nowym perkusistą Pitkänenem rozumie się bardzo dobrze, a nowy pałker pokazał tu oprócz prostego, remizowego młócenia kilka ciekawych zagrywek, ale, co najważniejsze, gra z wyczuciem w tej pomieszanej konwencji.
Tradycyjnie dla DREAMTALE, album ma znakomite brzmienie, pełne głębi, mocnego basu, grzmiącej i syczącej blachami perkusji i starannie dobranych klawiszy o najróżniejszym natężeniu i soundzie. Moc gitar dobrana starannie, a wokal ustawiony na optymalnej głośności, podobnie jak bardzo czytelne chórki. Bardzo dobra robota Pasi Ristolainena jako realizatora tego LP.
Wesoło, powerowo, melodyjnie, z jajem i humorem DREAMTALE zagrał to, co inne zespoły traktują śmiertelnie poważnie. Na pewno nie jest to album na miarę płyt wcześniejszych, z topowych pozycji fińskiego melodic power, ale w kategorii żartobliwego grania z pewnym kluczem spisali się bardzo dobrze.


Ocena: 8.6/10

4.06.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Dreamtale - Epsilon (2011)

[Obrazek: R-6190480-1413305016-7259.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Firestorm 04:30
2. Angel Of Light 04:04
3. Each Time I Die 05:13
4. Where Eternal Jesters Reign 03:33
5. Fly Away 05:08
6. Reasons Revealed 04:48
7. Strangers' Ode 05:58
8. Mortal Games 03:45
9. Lady Of A Thousand Lakes 05:51
10. March To Glory 06:28

Rok wydania: 2011
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Erkki Seppänen - śpiew
Rami Keränen - gitara
Seppo Kolehmainen - gitara
Heikki Ahonen - bas
Petteri Rosenbom - perkusja
Akseli Kaasalainen - instrumenty klawiszowe

To już piąty album grupy, od początku kierowanej przez Rami Keränenena, która największą popularnością cieszyła się w pierwszych latach XXI wieku, dołączając do ścisłej czołówki europejskiego melodic power metalu. Grupa, niezwykle popularna w Japonii przedstawiła tam swój album nakładem Victor w kwietniu, a równolegle w Europie nakłądem własnym.
Mimo że skład nie był nigdy ustabilizowany, zespół nagrywał w miarę regularnie, ostatnio prezentując płytę w 2008 roku z nowym, ale markowym wokalistą Seppänenem, znanym także z klimatycznego "rosyjskiego" KYPCK.

Poprzedni LP "Phoenix" był pełnym rockowego luzu i pomysłów albumem z kręgu melodic metal, tym razem grupa ponownie skierowała się w rejony power metalu tradycyjnego i niestety trochę już wyeksploatowanego. Po raz pierwszy jest w historii zespołu nastawienie na ten niby rycerski i niby medievalowy power metal, niby, bo w gruncie rzeczy to kompozycje plasujące się w mainstreamie melodic power. Słychać poważne uproszczenie konstrukcji utworów w stosunku chociażby do debiutu i płyty następnej, gdzieś trochę uciekły te fantazyjne klawisze i solówki gitarowe i ten element nieprzewidywalności, jaki cechował zespół w dawnych latach. Taki jest otwierający "Firestorm", dynamiczny i prościutki i taki też jest "Angel Of Light", gdzie ten motyw główny już był kiedyś wykorzystany, a dyskotekowe klawisze nie bardzo pasują do ogólnie podniosłego rycerskiego charakteru utworu. W pewnym sensie DREAMTALE na tym LP próbuje połączyć najprostszą chwytliwość z atmosferą bardziej uroczystą, bojową i heroiczną i nie bardzo się to udaje. Tym utworom trudno coś zarzucić, są sprawnie zagrane, melodie sympatyczne, galopady zgrabne jak w "Each Time I Die" czy też "Where Eternal Jesters Reign", ale to wszystko jest bardzo ograne. Coś tam nowego pojawia się w "Fly Away", jakiś motyw irlandzki, trochę bojowej podniosłości i rozmachu, ale to też się w końcu rozmywa w źle dobranych klawiszach i powszednim refrenie. Nieszczególna jest forma wokalna Seppänena. "Reasons Revealed" to piękny, dumny song i na tym albumie zdecydowanie zwraca uwagę, ale wokalista mógł lepiej rozegrać początkową część, zwłaszcza, że potrafi stworzyć głosem klimat, co pokazał w KYPCK i to nie raz. Potem jednak rozkręca się i po raz pierwszy jest też godne uwagi solo gitarowe.
Pod pewnymi względami ten LP przypomina w rozwiązaniach albumy niemieckie, gdzie najważniejsza jest energiczna prostota przekazu i nawet w "Strangers' Ode" z wyraźnym helloweenowskim motywem, dodanie rozmachu drugiego planu i ubarwień znanych z pierwszych płyt zespołu tego nie zmienia. Trochę ta medievalowa konwencja nie pasuje do DREAMTALE. To jest takie nienaturalne i ani Seppänen nie jest stworzony do takiego śpiewania, ani klawisze nie tworzą atmosfery. Takie niewyraźne granie to także "Lady Of A Thousand Lakes" i rycerskie i symfoniczne w zamyśle, ale w rzeczywistości mechanicznie powielające utarte schematy w gatunku. Umieszczony na końcu "March To Glory" chyba najbardziej oddaje styl tej płyty. Na dobrą sprawę wystarczy posłuchać pierwszej i ostatniej kompozycji, aby wyrobić sobie pogląd na całość.

Taka muzyka powinna zachęcać do dobycia miecza i siodłania pegaza albo jednorożca, a tu nie bardzo się chce... Tak krawiec kraje, jak mu materii staje. Aktualnie Keränen pracuje z takimi muzykami niezbyt znanymi, sprawnymi, ale którym daleko do tych, jacy grali przed laty w DREAMTALE. Cieszy powrót do zespołu perkusisty Rosenboma po pięciu latach i jego występ należy uznać za bardzo dobry. Pozostali odegrali swoje, sprawnie, bez polotu, a Seppänen odśpiewał swoje chyba z nieco udawanym zaangażowaniem.
Brzmienie i produkcja dobre, choć też bardzo to stereotypowe.
Nie jest to płyta zła, ale to prosty melodic power daleki i od fantazji starych albumów grupy i radosnego luzu "Phoenix". Bardzo daleko tej muzyce do chociażby ostatniej płyty CELESTY.
Tak na siłę zrobiona płyta, z nadzieją, że może chwyci. Chwyta chwilami, miejscami i momentami.


Ocena: 7/10

20.04.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Dreamtale - Ocean's Heart (2003)

[Obrazek: R-646367-1511862434-1106.jpeg.jpg]

Tracklista: (wersja japońska Avalon)
1. Ocean's Heart 01:18
2. Chosen One 03:37
3. Angel Eyes 05:10
4. Fool's Gold 03:52
5. Two Hundred Men 05:32
6. The Awakening 03:28
7. Tears 05:18
8. Garden of Eternity 04:15
9. My Only Wish 04:49
10. If You Will Go 05:22
11. Rising Wind 05:34
12.Return to the Sea 07:29
13.Whisper 01:51
14.Wasteland 06:58

Rok wydania: 2003
Gatunek: Melodic Power Metal/melodic metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Tomi Viiltola - śpiew
Rami Keränen - gitara
Esa Orjatsalo - gitara, syntezatory
Pasi Ristolainen - gitara basowa
Pete Rosenbom - perkusja
Turkka Vuorinen - instrumenty klawiszowe

Poza Europą DREAMTALE zdobył swoją pierwszą płytą oddane grono fanów także w Japonii i właśnie w tym kraju odbyła się w czerwcu 2003 roku premiera drugiej płyty tego zespołu dzięki Avalon. Zagrał na niej nowy basista Pasi Ristolainen i, co bardziej istotne, Rami Keränen miejsce głównego wokalisty ustąpił mało wówczas jeszcze znanemu Tomi Viiltola. Muzycznie nie zmieniło się praktycznie nic i to kontynuacja melodyjnego grania power metalu i zmetalizowanego hard rocka.

Nie można zaprzeczyć, że czerpią ze starego HELLOWEEN i stylu hansenowskiego w Chosen One, solidnej, ale jakby podpatrzonej u Niemców kompozycji, która ujawnia jeszcze jedną sprawę istotną dla odbioru tej płyty. Tomi Viiltola, poza udanymi górkami w stylu Kiske nie prezentuje niczego ciekawego, a już jakiejkolwiek charyzmy w ogóle. Sztywne, drewniane wokale to największy mankament  tej płyty i doskonała gra zarówno gitarzystów jak i sekcji rytmicznej oraz nieco naiwne, ale zgrabnie wplecione partie klawiszowe Vuorinena nie są w wstanie tego zniwelować. Tomi Viiltola został wyeksponowany, wysunięty nawet nadmiernie na plan pierwszy i nie ma możliwości ominąć jego śpiewu.

Typowy fiński melodic metal można usłyszeć w Angel Eyes, trochę przeładowany różnymi melodiami, bardzo dobrymi w oddzielności, ale razem to trochę taki medley wyszedł, a nie jeden konkretny, w pełni rozpoznawalny utwór. Jest tu i classic heavy i coś z folka heroicznego i z symfonicznego power metalu. Fool's Gold jest bardzo dobry, w wolniejszym tempie i stylizowany na te lekko epickie utwory SONATA ARCTICA, przy czym to jest jeden z nielicznych utworów, gdzie wokalista śpiewa dobrze i jego wykonanie nie razi. Sonatowy jest również The Awakening oraz co najwyżej dobry Wasteland z dodatkowymi wokalami Notunen, stanowiący bonus do wersji japońskiej.
Szybki melodic power grają w Two Hundred Men i tu są ponownie akcenty niemieckie (HELLOWEEN, BLIND GUARDIAN) oraz fińskie, a nawet i włoskie z obszaru flower power, głównie KALEDON. Niby wzory dobre, ale jakoś to mało interesująco wyszło. Wymęczone jest granie w podobnych tempach w Garden of Eternity, bogaty w klawisze i symfonizacje Rising Wind ostatecznie zmierza donikąd w kwestii epickości fantasy i marnego wzmocnionego grania HELLOWEEN w pewnych partiach.W Tears mamy duet z Sanną Natunen w songu, który łaczy w sobie cechy gothic metalu z rockiem i pop. Jest tu nawet dodana partia harshu w wykonaniu Rainera Nygårda z DIABLO, ale ta kompozycja bez mocy, zadziorności i prawdziwej przebojowości jest po prostu bardzo słaba. Pomijam klawisze w stylu disco polo.... Rolę ukłonu w stronę bardziej progresywnego i klimatycznego STRATOVARIUS można przypisać My Only Wish, ale wokalnie jest to zniszczone przez niemal beczącego Viitola i ta kompozycja jedynie drażni. Gdy się jednak jakoś wbije w samą muzykę, to także nie ma tu niczego ponad pewnego rodzaju fińskie melodic metalowe rzemiosło w sosie progresywnym. If You Will Go jest natomiast wspaniałym dramatycznym songiem balladowym malowanym emocjami, pięknie ozdobionym klawiszami w tle i gitarą akustyczną i aż strach pomyśleć, jaki by to był killer, gdy by zaśpiewał to autentycznie czujący to wokalista. Return to the Sea to małe melodic symphonic arcydzieło, pełne dostojeństwa i treści, opowiedziane w zmiennych, po części w niemal speed powerowych tempach. Na szczęście tu rola wokalisty jest nieco mniejsza i partie instrumentalne dominują, przy czym pojawiają się także fragmenty o charakterze neoklasycznym podobne do tych z płyt VIRTUOCITY.

Brzmieniowo jest to klasyka soundu fińskiego, wykonana przez Finnvox  Studio i Mika Jussila, ale jakoś nawet ten mocny bas i świetne ustawienie klawiszy i perkusji specjalnie nie cieszy.
Kontrowersyjny wokal, bardzo dużo cytatów z Niemiec i nie tylko. Mało kompozycji swoistych, odważnych i atrakcyjnych w melodiach, a to, co fińskie, to w znacznej mierze słabsze pomysłu SONATA ARCTICA odegrane bez wiary.
Tak, właśnie to, że wszystko jest jakby bez wiary odegrane, stanowi najważniejszy obok wokalisty czynnik powodujący, że ta płyta nie może być uznana za udaną.
Tomi Viiltola jeszcze w tym samym roku pożegnał się z zespołem. Kilka lat później można go będzie usłyszeć na płytach melodic power metalowego ULTIMATIUM.


ocena: 6/10

new 10.20.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#5
Dreamtale - Difference (2005)

[Obrazek: R-4968596-1514283755-8595.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Lost Souls 03:12
2. Wings of Icaros 04:54
3. New Life 04:50
4. Lucid Times 07:31
5. Mirror 03:28
6. World's Child 03:57
7. Sail Away 03:46
8. Fly 04:07
9. Secret Door 03:55
10. We Are One 04:19
11. Green Fields 03:11

Rok wydania: 2005
Gatunek: Melodic Power Metal/melodic metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Jarkko Ahola - śpiew
Rami Keränen - gitara
Esa Orjatsalo - gitara
Pasi Ristolainen - gitara basowa
Pete Rosenbom - perkusja
Turkka Vuorinen - instrumenty klawiszowe
oraz
Sanna Natunen - śpiew


W roku 2003 pojawił się w składzie DREAMTALE kolejny bliżej nieznany wokalista Jarkko Ahola i grupa przystąpiła do prac nad nagraniem nowej płyty, która ukazała się w lutym 2005 równolegle w Europie (Spinefarm Records) i Japonii (Avalon).

"Difference" to tytuł nieco mylący, bo w sumie niczym się to wszystko, co zostało tu zaprezentowane, od muzyki jaką DREAMTALE nagrywali wcześniej nie różni. Jest melodic power metal z wyraźnie zaznaczonym planem klawiszowym, ale...
Jest cięższe brzmienie gitar, momentami niemal w stylu heavy/power i odpowiednio dobrany do tego wokalista. Jarkko Ahola nie ma może zbyt potężnego głosu, ale przynajmniej słychać tu zaangażowanie i jasność przekazu, oraz pewien pazur, nadający kompozycjom bardziej drapieżnego wyrazu. Tym razem Lost Souls na otwarcie jest bardzo dobry, oddalony od melodic metalowego przesłodzenia SONATA ARCTICA i bardziej to wszystko wchodzi na obszary bo0jowego grania spod znaku CRYONIC TEMPLE chociażby. Grupa nie zapomina jednak i o neoklasyce i na takim fundamencie oparty jest dumny Wings of Icaros, potoczysty i z bardzo chwytliwym refrenem. Elementy progresywne dominują w Fly i jest to dobry przykład przystępnego melodyjnego grania o progresywnym charakterze właśnie.
Taki melodic inspirowany latami 80tymi to New Life i tu znakomicie z rockowym feelingiem zaśpiewał Ahola, a refren, mimo prostoty jest bardzo udany. Jeśli coś przecierało drogi power rockowi kolejnej dekady to na pewno ta kompozycja. Mocno, ostro, zdecydowanie! Do tego irlandzki/celtycki motyw zaskakujący i doskonale wpasowany.  Te celtyckie pierwiastki słyszalne są również wyraźnie w spokojnej, wysmakowanej epickiej kompozycji We Are One, której moc wzrasta jednak potem niemal z każdą sekundą.Znakomity melodic power z nutą irlandzką to także World's Child. Na rockowym fundamencie oparty jest dosyć łagodny i przebojowy Secret Door i jest to bardzo fiński melodic metal z elementami power, ponadto DREAMTALE  w tym stylu nagra w przyszłości jeszcze wiele kompozycji i będzie to pewnego rodzaju wyznacznik ich stylu na dalsze lata. Balladowy song Mirror jest wspaniały. I Ahola jest w nim wspaniały. Po prostu tyle.  Umieszczony na końcu drugi, podobny, Green Fields tak samo. Po części akustyczny Sail Away nie robi już takiego wrażenia i zapewne większe by robił na "morskim" albumie o charakterze konceptualnym. Najdłuższą i najbardziej zbliżoną do stylu STRATOVARIUS/SONATA ARCTICA oraz niektórych starszych kompozycji DREAMTALE jest tu Lucid Times. Rozległe klawisze, pianino i partie o charakterze para-symfonicznym, epicki śpiew Ahola, ciężkie zwaliste monumentalne riffy gitarowe i w rezultacie otrzymujemy znakomity utwór z genialnymi chórami, które się tu w pewnym momencie pojawiają.

 Producentem tego albumu jest Timo Tolkki, ostateczny kształt nadał całości Mika Jussila w Finnvox Studio w Helsinkach.
Instrumnety brzmią fantastycznie, perkusja jest grzmiąca, bas ciężki i ładnie wymodelowany, gitary mocne i soczyste. W tym wszystkim jest jednak pewne małe niedociągnięcie, zaskakujące jak na tak doświadczonych inżynierów dźwięku. Jarkko Ahola jest zbyt mocno wciśnięty w gitary i odnosi się wrażenie, że słychać go zbyt słabo. Dosyć rzadko się to zdarza na płytach melodic power z Finlandii. Zbyt głośny Viitola na LP poprzednim, zbyt cichy Ahola tym razem. A do ideału brakowało w soundzie tak niewiele!
Pełna rehabilitacja za mdłe pogrywanie na płycie poprzedniej, przy czym naprawdę wielkie brawa dla Jarkko Ahola.
Niestety, DREAMTALE do wokalistów szczęścia nie miał i Ahola jeszcze w roku 2005 z zespołem się pożegnał. Zastąpił go Nisse Nordling, który był członkiem zespołu w latach 2005-2007, ale nic z nim nie nagrał.


ocena: 8,7/10

new 11.02.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#6
Dreamtale - World Changed Forever (2013)

[Obrazek: R-4968621-1380902027-3567.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Shore 02:22
2. Island of My Heart 05:37
3. Tides of War 04:02
4. We Have No God 05:29
5. The Signs Were True 05:10
6. The Heart After Dark 04:24
7. Join the Rain 04:34
8. Back to the Stars 06:16
9. World Changed Forever 06:04
10. My Next Move 03:51
11.Dreamtime 06:34
12.Destiny's Chance 03:54

Rok wydania: 2013
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Erkki Seppänen - śpiew
Rami Keränen - gitara
Seppo Kolehmainen - gitara
Heikki Ahonen - bas
Petteri Rosenbom - perkusja
Akseli Kaasalainen - instrumenty klawiszowe

W kwietniu 2013 DREAMTALE przedstawił swój kolejny album i pierwszym sukcesem było już to, że nagrany został bez zmian osobowych w składzie. W Europie wydała go grupa nakładem własnym, co ciekawe jednak w Japonii, Rosji i |Korei Południowej doczekał natychmiastowej równoległej premiery.

Tym razem DREAMTALE przedstawia album konceptualny gdzie morskie klimaty, które widać na okładce i czuć w rozpoczynającym ten LP The Shore, sa pewnym pretekstem do przemyśleń nieco głębszej natury.
Island of My Heart pokazuje, że brzmienie jest dosyć ciężkie, wręcz momentami nietypowo ciężkie jak na ten zespół, że Erkki Seppänen jest w bardzo dobrej dyspozycji głosowej oraz, że plany dalsze z wokalami pobocznymi (ponownie Sanna Natunen) mają tu istotne znaczenie. Warto dodać, że obok Sanny drugim wokalistą w chórkach jest tu Lassi Vääränen - obecnie filar znakomitego ARION, a wtedy praktycznie zupełnie jeszcze nieznany wokalista. Mało klawiszy jako elementu pierwszoplanowego... Niespodziewany lekki mrok...
Tymczasem w Tides of War wszystko wraca do normy (DREAMTALE). No naprawdę rytmy i klawisze w Tides of War godne "gigantów" polskiego disco-polo. Są tacy na Zachodzie, których to urzekło, ale oni nie mają na co dzień do czynenia z Bayerfull i podobnymi tworami pseudo-muzycznymi dla mas. No dobra, metalowa dyskoteka w remizie... Albo w tawernie w skocznym, podlanym rumem We Have No God. Głos tym razem głęboki na początku przypominający słynnego wokalistę z BONEY M. Potem jednak melodic speed power i w sumie zupełnie sympatyczny i bezpretensjonalny. Radośnie, ale bardziej w stylu ALESTORM niż HELOOWEN. Tym razem partie klawiszowe Kaasalainena strzeliste i niemal progresywne. Za to partia z pianinem bardzo ciekawa, choć wyjątkowo krótka. Potem fanfary godne FREEDOM CALL otwierają potoczysty i udany The Signs Were True, któryw pewnych momentach przypomina numery z "Ocean Heart", oczywiście poza tymi fanfarami. Morskie, lekko epickie klimaty czuje się w The Heart After Dark i tu dumne granie melodic power podkreśla nośny, heroiczny refren oraz quasi folkowe ozdobniki gitarowe i klawiszowe. Jest fajnie, dopóki nie wracamy do remizy w kolejnym kompromitującym klawiszowo Join the Rain. W samej melodii jest coś z transpozycji rock metalu lat 80tych i to nie jest złe, ale te klawiszowe mocne partie ... okropne po prostu. Back to the Stars to znowu nawiązanie do poprzedniej epoki, bardzo zresztą kojące, bo pozbawione popisów remizowych Kaasalainena. Więcej z konkursu Eurowizji, ale na tym dobrym etapie, gdzie nie odpadli jeszcze z rywalizacji ci, co  mają muzycznie coś do powiedzenia, czyli na wstępnym. World Changed Forever to łagodny song, który ten koncept jakoś spina, prowadzony wolno w nieco hymnowej manierze i jest dobry, choć brak mu chwytliwości podobnych kompozycji grupy z wcześniejszego okresu twórczości. Potem jest taki sobie, szybki My Next Move, zbudowany z cytatów z tejże płyty, trochę zadziorny i trochę nudnawy i serce bije nieco mocniej tylko w krótkiej części instrumentalnej, choć w sumie refren jako taki jest jednym z lepszych na tym albumie.
Na jakiś killer trzeba czekać bardzo długo, bo jest nim dopiero bardzo dostojny i uroczysty Dreamtime i to faktycznie jest numer niszczący i moc tego dumnego refrenu jest niewyobrażalna. Piękne, piękne całościowo! Gdyby taki duch natchnął DREAMTALE przy komponowaniu całej płyty...
Pełen zadumy i refleksji Destiny's Chance  zamyka ten album, nawiązując do klimatu ze wstępu. Akurat zakończenie i ten początek zostały dobrze przemyślane.

Piękne wyraziste brzmienie, znakomity wokal i ogólnie wysokiej klasy wykonanie to bardzo dużo. Trochę jednak za mało jeśii chodzi o ogólne wrażenie muzyczne, kreowane przez co najwyżej dobre melodie i nieraz zawstydzające aranżacje.
Jak na tak doświadczony zespół trochę to mało ambitne, a jak na koncept mało wyraziste w konceptualne w formie.
Ogólnie jest to po prostu dobra płyta z melodic power metalem, odległa od wystudiowanych i wygładzonych sztucznie albumów z kręgu SONATA ARCTICA/STRATOVARIUS, ale równocześnie nieco muzycznie naiwna.


ocena: 7,3/10

new 2.08.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#7
Dreamtale - Seventhian... Memories Of Time (2016)

[Obrazek: R-9610044-1483607251-6712.jpeg.jpg]

Tracklista:
CD 1
1. Dreality 03:28
2. For Our Future 04:05
3. October Is Mine 04:07
4. Picnic Inferno 04:18
5. Cabal Toyboy 04:41
6. True Life 04:19
7. Reality Reborn 04:29
8. Fusion Illusion 04:44
9. Names on the Wall 04:3
10. Greenback Hunter 03:44
11.Moral Messiah 04:14
12.Embrace My Scars 05:12

Rok wydania: 2016
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Erkki Seppänen - śpiew
Rami Keränen - gitara
Seppo Kolehmainen - gitara
Heikki Ahonen - gitara basowa
Janne Juutinen - perkusja
Akseli Kaasalainen - instrumenty klawiszowe


Dwupłytowe wydanie albumu "Seventhian... Memories Of Time"  z grudnia 2016 (w Japonii Avalon wydał to w listopadzie) jest czymś nietypowym w dotychczasowej historii zespołu.  O ile CD 1 zawiera materiał premierowy, to na CD2 składają się najlepsze kompozycje zespołu z dawnych lat nagrane na nowo. Trochę to dziwne, bo wydawało mi się, że DREAMTALE zawsze cenił sobie to co zrobił w składach poprzednich, zawsze interesujących i zawsze wyrazistych. Oceną takich pomysłów i efektów ich realizacji zajmować się nie będę.

To, co nowe, to w zasadzie jest niemieckie. Niemieckie jak fanfarowy, radosny FREEDOM CALL (Picnic Inferno, Cabal Toyboy, Fusion Illusion, Moral Messiah) i w sumie niewiele tu realnego, fińskiego metalu. Nawet takiego z "World Changed Forever". Do tego te okropne disco-polo klawisze. Być może w Finlandii nie wiedzą, co to jest disco-polo i wydaje im się, że to fajne jest, ale w Polsce narażają się tylko na śmiech... Zresztą, klawisze można by ścierpieć, w końcu Akseli Kaasalainen nie atakuje nimi aż tak nachalnie, ale te utwory to po prostu w znacznej mierze disco -polo suomi metal i uszy więdną od słuchania takich "hitów" jak Dreality. October Is Mine zaczyna się podobnie, na szczęście tylko partie klawiszowe wywołują uczucie zażenowania, a sama melodia główna i refren jest w porządku. Solidny melodyjny power w przebojowym stylu, urokliwy w swojej naiwności. Czasem trafiają z bardzo dobrymi refrenami i takim jest rozległy i chwytliwy z True Life, ale ten z FREEDOM CALL cały czas tu pogrywa w tle i siedzi na ogonie. Niepotrzebnie... Radiowo - balladowo - pompatyczny Names on the Wall jest bardzo dobry w zwrotkach. Coś w tym jest, coś takiego co należy tylko do Finlandii w metalu. Natomiast czemu nie pomyśleli o jeszcze mocniejszym, monumentalnym akcencie w refrenie? Tu się aż o to prosi, by dopełnić całości jako melodic killer! Lepiej to wygląda w przypadku tradycyjnego dla DREAMTALE melodic power z takim pewnym epickim zacięciem jak For Our Future i to jest numer ze znakomitym refrenem oraz pasażem klawiszowym godnym fińskiego metalu. Po prostu znakomity dynamiczny styl DREAMTALE z dawnych lat.
Słabych kompozycji całościowo, poza zupełnie nieudanym bezstylowym Reality Reborn, tu nie ma, oczywiście jeśli się pogodzić z obecnością na scenie FREEDOM CALL. Trudno za specjalnie udany uznać także Greenback Hunter, to takie popłuczyny po SONATA ARCTICA z przed kilku lat i kilku jego naśladowców, ale może to taki bardziej żart muzyczny. Trudno odbierać taki melodic power metal na poważnie. Ostatecznie trudno także ocenić taki album jako dobry, skoro przychodzi oceniać w połowie kompozycji fińskie wariacje na temat muzyki Chrisa Bay'a i spółki. Na zakończenie hymn i speed power w jednym, HELLOWEEN i DREAMTALE w jednym. I ten numer chwyta za serce, ale jak bardzo, to zależy ile się przed wysłuchaniem wypiło piw.

Oczywiście samo wykonanie zastrzeżeń nie budzi, no, może Erkki Seppänen jest mniej interesujący niż na płycie "World Changed Forever", ale tam charakter kompozycji pozwalał po prostu na więcej. Nowy perkusista Janne Juutinen, który przyszedł z MASTERSTROKE w roku 2014 gra bardzo dobrze, gitarzyści oferują tradycyjną porcję solidnych solówek, a i Akseli Kaasalainen ma przebłyski geniuszu i chwile przebudzenia z remizowego grania. Słychać także ogólną chęć do gry, z czym w przeszłości w pewnych okresach bywało różnie.
Album został opracowany dźwiękowo w Finnvox Studio. Zrobił to oczywiście Mika Jussila i tak jak zwykle go bardzo chwalę, to tym razem jest to robota raczej rzemieślnicza. Jakoś płasko, jakoś tej głębi brak, tej specyfiki brzmienia instrumentów "po fińsku" i w sumie sound to jak na możliwości tego studio i samego Mika przeciętny i jakże odległy od wymuskanego brzmienia SONATA ARTCTICA, chociażby. Nie, wiem, może ekipa tak chciała, tak była nastawiona na bardziej niemieckie brzmienie, ale Niemcy już tak od kilku lat melodyjnego power metalu w podobnej konwencji nie produkowali.

Gdy zespoły fińskie zaczynają grać tak jak niemieckie, to taki styl je zabija. Tak stało się z OLYMPOS MONS, tak, choć nie od razu, stało się i z DREAMTALE. Okres milczenia, jakiś singiel w 2019 w sieci i w sierpniu informacja, że Erkki Seppänen, Seppo Kolehmainen  Heikki Ahonen z grania w tym zespole zrezygnowali. Przyszłość tej ekipy staje pod znakiem zapytania.
 

ocena: 6,8/10

new 6.09.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#8
Dreamtale - Everlasting Flame (2022)

[Obrazek: 1024785.jpg?3023]

Tracklista:
1. King of Kings 04:52
2. Blood of the Morning Star 05:25
3. Last Goodbyes 03:21
4. Ghostride 06:09
5. Immortal Souls 04:59
6. No Shadow Goes Too Far 04:33
7. Summer Rose 03:50
8. The Glory 03:55
9. Eye for an Eye 04:44
10.Lady Dragon (2022) 05:04
11.Silent Scream 04:06
12.Tanhupullo 02:32
13.Sleeping Beauty (2022) 04:49
14.Pirates' Lullaby 02:17

Rok wydania: 2022
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Nitte Valo - śpiew
Jarno Vitri - śpiew
Rami Keränen - gitara
Zsolt Szilágyi - gitara
Mikko Hepo-Oja - gitara basowa
Arto Pitkänen - perkusja
Akseli Kaasalainen - instrumenty klawiszowe

DREAMTALE został całkowicie przebudowany w ostatnich latach. Najpierw w 2017 powrócił do składu Arto Pitkänen, a w 2019 doszło do prawdziwej rewolucji i pojawiła się jako basista Mikko Hepo-Oja, węgierski gitarzysta Zsolt Szilágyi i nowy duet wokalny, damsko-męski w składzie Nitte Valo/Jarno Vitri.
Nitte Valo jakoś bezbarwnie prezentowała się w latach 2014-2019 w BURNING POINT, w BATTLE BEAST po nagraniu pierwszej płyty także długo miejsca nie zagrzała. Jarno Vitri to solidny, choć bez nadmiernego błysku wokalista MAD HATTER'S DEN, grupy która od sześciu lat już niczego nie wydała. 1 kwietnia 2022 nakładem własnym grupa w nowym zestawieniu przedstawiła album "Everlasting Flame", zawierający godzinę nowej (no, prawie) muzyki w stylu melodic power metal.

Duet wokalny mieszany w ostatnich latach staje się coraz bardziej popularny. Święci triumfy TEMPERANCE i w pewnym sensie DREAMTALE idzie tą drogą, choć także są i echa BATTLE BEAST, a może i BURNING POINT... Jest także coś z tego melodic power DREAMTALE z roku 2016. To akurat nie idzie na plus i pokazuje, że Rami Keränen chyba się raczej wystrzelał już z pomysłów na atrakcyjne melodie i chwytliwe, porywające refreny z pierwszego okresu działalności grupy. Tęsknota za tym jest, pojawiają się nowe wersje starych hitów Lady Dragon i Sleeping Beauty, ale te stare są po prostu lepsze, mniej komercyjne i mniej naiwne, czy ogólnie mówiąc, metalowo infantylne. Bardzo dobrzy muzycy ze swadą i swobodą grają infantylny melodic power stylizowany na heroiczny w The Glory, King of Kings, Blood of the Morning Star i Ghostride, choć tu akurat jest w riffach i melodii spory potencjał, aczkolwiek realnie niewykorzystany. Ten refren w konkretnym metalowym wykonaniu by po prostu dewastował, ale akurat Jarno Vitri wyszedł na kawę. Immortal Souls to znakomity refren po raz drugi, jednak dyskotekowe klawisze i ogólna oprawa aranżacyjna nieco zawstydzająca, podobnie jak wykonanie wokalne, choć wyjątkowo to Nitte tym razem jest lepsza i pewnie najlepsza, jeśli chodzi o te kompozycje, gdzie zaśpiewała na planie pierwszym. Nieco cięższe, ostrzejsze granie zupełnie nie wychodzi w Eye for an Eye i paradoksalnie te lżejsze refreny tu ratują całość przed kompletną klapą.
Last Goodbyes przypomina ugrzecznione granie elfów z debiutu SINERGY, tyle że Nitte Valo to nie jest jednak Kimberly Goss i tak to miałko pobrzmiewa we wszystkich opcjach, a w klawiszowej najbardziej. Niespecjalnie przekonuje metalowy romantyzm No Shadow Goes Too Far, refren ciągnie w dół i piosenkowość festiwalowa jest aż nazbyt wyeksponowana. Power rockowa pop muzyka bywa czasem fajna i jest dosyć fajna w bardzo tradycyjnym stylowo dla fińskiego grania w Summer Rose. Niby nic, a jednak odrobinę cieszy... Co jednak wnosi tu Silent Scream, nad wyraz sztampowy i generyczny dla muzycznej treści albumu. Praktycznie to nic nie wnosi.
Końcówka jest praktycznie dograna na siłę. Tanhupullo to skoczny folk i po co to tu potrzebne, skoro zespołów w Finlandii grających te rzeczy jest sporo i sporo lepszych?
Pirates' Lullaby to już całkowite muzyczne nieporozumienie...

Album bardzo dobrze zrealizowany przez fińskich speców i zwraca uwagę przede wszystkim wyjątkowo selektywny mix Mikko Karmila.
Pop metal stylizowany na power metal dla szerokiego, niezbyt wymagającego kręgu odbiorców.


ocena: 6,5/10

new 1.04.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości