Eagleheart
#1
Eagleheart - Dreamtherapy (2011)

[Obrazek: R-4089719-1354889868-4601.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Insomnia 01:00
2. Shades Of Nothing 04:37
3. Taste My Pain 04:08
4. Lost In The Dead End 05:24
5. Creator Of Time 03:47
6. Nothing Remains 05:49
7. Dreamtherapy 04:52
8. Burned By The Sun 04:38
9. Glass Mountain 04:42
10. Wheel Of Sorrow 12:19

Rok wydania: 2011
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Czechy

Skład zespołu:
Vojta Šimoník - śpiew
Michal Kùs -gitara, śpiew
Michal Jankuliak - gitara
Jiří Fiala - gitara basowa
Zdenek Vémola - perkusja
gościnnie:
Roland Grapow - gitara, śpiew

Jest to drugi album power metalowej grupy z Brna istniejącej od roku 2003, wydany przez Scarlet Records w końcu listopada 2011.

Ekipa ta wykonuje melodyjny typowy dla Europy power metal grany szybko i dynamicznie z tekstami angielskimi śpiewanymi przez dobrze dopasowanego i technicznie bardzo dobrego wokalistę Šimoníka, który radzi sobie zarówno z partiami ostrzejszymi jak i z wysokimi zaśpiewami, których nie szczędzi i postępuje w tym przypadku słusznie.
Nieprawdopodobna energia i pasja bije z tych kompozycji okraszonych brawurowymi solami gitarowymi, wirtuozerskimi po prostu. "Shades Of Nothing" zmiata wszystko na swojej drodze już na początku i to najbardziej wyładowana powerem kompozycja na tym albumie. Utwory wolniejsze są dosyć agresywne jak "Taste My Pain", przy czym refren jest tu akurat wyjątkowo melodyjny. Pod tym względem równie dobrze wypada "Lost In The Dead End", gdzie dawka power metalu cięższego jest równoważona lżejszymi partiami rozmarzonymi i dostojnymi zarazem, także z kapitalnie rozegranymi po raz kolejny solami. Wyjątkowo zgrabnie mocne gitary są połączone z łagodniejszymi fragmentami w przebojowym "Creator Of Time" bogato zaaranżowanym, choć typowym numerze fantasy melodic power. Ciekawie, choć nieco poniżej możliwości zespołu wypada tu balladowy "Nothing Remains". Elementów symfonicznych jest mało i takim małym wstępem symfonicznym rozpoczyna się "Dreamtherapy" i tu też ta symfonika skromnie się przewija w tle, a solo to prawdziwa burza o wyraźnych wpływach neoklasycznych. Mistrzowsko zagrane to zostało, po prostu ekstraklasa. Leciutki progresywny pierwiastek jest słyszalny w muzyce EAGLEHEART i to słychać najbardziej w "Burned By The Sun" bez zaniechania melodyjnej przystępności. "Glass Mountain" powala dostojnością i zmianami tempa, jest pełen drobnych wartości to znów zamaszysty i pompatyczny w nieco wolniejszych momentach. Przy muzyce EAGLEHEART nie można się nudzić ani przez chwilę. Dzieje się tu bardzo dużo, tak w sferze melodii jak i sposobu ich przekazywania. Sporo dzieje się także w najdłuższym, i tradycyjnie na takich albumach pozostawionym na koniec, "Wheel Of Sorrow" w stylu wczesnych nagrań melodic power metalowych EDGUY. Interesujący numer, choć w tak długim czasie mogli wprowadzić więcej różnorodnych motywów.

Album wyprodukował Roland Grapow, zagrał tu też kilkakrotnie na gitarze i wspomógł zespół wokalnie. Brzmienie jakie zaproponował, nie jest typowo niemieckie, nie tak twarde gitarach i nie tak mocne w sekcji rytmicznej, i jest na swój sposób swoiste. Nie ma jednak nic wspólnego z cukierkowym soundem wielu bandów grających melodic power metal, na przykład na południu Europy.
Znakomity zespół mają Czesi w Brnie, z fenomenalnym gitarzystą Michalem Kùsem.


Ocena: 9,2/10

24.11.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Eagleheart - Moment of Life (2008)

[Obrazek: R-4089735-1563561441-5039.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Prologue 00:40
2.At the End of Forever 04:41
3. Into the Sky 07:04
4. Falling 03:16
5. Don't Turn Your Head 06:32
6. Damned by Yourself 04:06
7. Tears of Rain 04:29
8. Moment of Life 04:29
9. Out of the Time 04:48
10. In Despair 04:06
11.Life Goes Fast 07:39

Rok wydania: 2008
Gatunek: Power Metal
Kraj: Czechy

Skład zespołu:
Vojta Šimoník - śpiew
Michal Kùs - gitara, śpiew
Martin Klekner - gitara
Jiří Fiala - gitara basowa
Zdenek Vémola -perkusja, instrumenty klawiszowe
gościnnie:
Dżoro Enczew - gitara ("Life Goes Fast")

EAGLEHEART z Brna debiutował w roku 2008 albumem "Moment Of Life" wydanym przez krajową wytwórnię Metal Swamp. Płyta została zrealizowana w Czechach i przez Czechów przy udziale znanego bułgarskiego gitarzysty Dżoro Enczewa (TITANIC) w roku 2007 i jest ciekawym przykładem power metalowego, europejskiego synkretyzmu, cechującego większość zespołów z Europy Środkowej.

EAGLEHEART łączy stylistykę power metalu STRATOVARIUS z drugiej połowy lat 90tych XX wieku z power metalem niemieckim z kręgu CRYSTALLION czy podobnych, umiarkowanie heroicznych i nie za ciężko grających grup niemieckich. Tempa są umiarkowane, do średnio szybkich i spokojnie rozgrywane zwrotki o średnio wyrazistych melodiach oparte na zwarty atak dwóch gitar, prowadzą do czasem zaskakująco odmiennych refrenów, znacznie żywszych i barwniejszych, zdradzających przy tym pewne ciągoty progresywne w melodyjnym stylu. At the End of Forever,Falling i In Despairsą bardzo charakterystyczne dla tego albumu i dla tego schematu wskazując jednocześnie to, co najlepsze i to co jest nieco słabsze. Słabszy jest tu chyba wokal Šimoník, który śpiewa dobrze, ale to nie jest głos i wystarczającym zasięgu i odpowiedniej barwie, by zabłysnąć przy doskonałej grze gitarzystów. Właśnie gra Michala Kùsa to najważniejszy atut EAGLEHEART i jego solówek oraz ciekawych zestawień riffowych słucha się z największą uwagą. Czesi bardzo dobrze prezentują się w bardziej rozbudowanych kompozycjach o lekko epickim charakterze - Into the Sky, gdzie są blisko CRYSTALLION i nawet gitarowe  finezyjne ornamentacje są zbliżone do tych w ekipie niemieckiej. Jeszcze lepszy jest pełen dumy i patosu Don't Turn Your Head z dostojną galopadą i rozległym bardzo melodyjnym heroicznym refrenem. Trafia się tu jednak i archetypowy europower metal bez historii i bardzo powszedni, jak Damned by Yourself oraz Life Goes Fast, dobry, taki w stylu węgierskiego WISDOM, ale mało bojowy w samym wykonaniu i klimatu tu nie ma. Jest też niespecjalnie udana ballada Tears of Rain, zagrana starannie ale to taki mix STRATOVARIUS w treści i dosyć twardego niemieckiego wykonania. Starannego, ale jednak na swój sposób topornego i sztywnego. Rockowego ciepła i feelingu mało tu po prostu... A najlepszy na całej płycie jest chyba znakomicie rozegrany miarowy Moment of Life, który jest wybitnym przykładem na to, że manierę fińską i niemiecką można połączyć w jedną atrakcyjną całość.

Brzmienie jest bardzo dobre, przypominające klasyczny cieplejszy sound niemiecki z ładnie wyeksponowaną sekcją rytmiczną. Czytelnie, starannie wyprodukowana płyta. jedynie może partie klawiszowe, raczej skromne, mogłyby być bardziej wysunięte zza ściany gitar w kilku miejscach (w tym w Moment of Life).
Aby był to album porywający i killerski to jednak czegoś tu zabrakło. Chyba większej energii wykonania, śmielszej gry, nie tak asekuracyjnej, bo tu słychać ogromną chęć nie popełnienia błędu, a czasem lepiej jest popełnić kilka błędów i zagrać z polotem, niż niesamowicie poprawnie, ale jednak nieco asekurancko i przez to z mniejszym ładunkiem pasji. A przecież w instrumentalnym Out of the Time wyluzowali się i zagrali wspaniale...

ocena: 7,5/10

new 24.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości