Era Nova
#1
Era Nova - Children Of Alcyone (2010)

[Obrazek: R-4532002-1367565313-1748.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Sorcerer's Bird House 00:49
2. Sin Eater 04:51
3. Trick And Treason 05:24
4. Bravery Hills 04:55
5. Celestial Valley 05:58
6. Children Of Alcyone 05:52
7. Neverending War 04:09
8. In Search Of Gralium 05:24
9. Nhylhyarus 04:22
10. Requiem 06:44

Rok wydania: 2010
Gatunek: symphonic melodic heavy metal
Kraj: Francja

Skład zespołu:
Andréas Martin - śpiew,gitara
Christophe Buys - gitara
Ben Cointereau - bas
Emmanuel Colombier - perkusja
Pierre Chauty - instrumenty klawiszowe

Pierre Chauty. Te dwa wyrazy połączone ze sobą mogą kojarzyć się różnie. Dla jednych może być to jakiś nieznany gatunek wina, dla innych jedna z romantycznych kafejek bądź ulic pięknego Paryża, a dla jeszcze innych zwykłe francuskie imię i nazwisko jakich w tym kraju wiele. Naturalnie bliższy prawdy będzie ów człek, który optował za tą ostatnią opcją. Gwoli ścisłości i urzędowego komunikatu, jest to jeden z lepszych (o ile nie numer jednej) klawiszowców na scenie usytuowanej nad Sekwaną i Loarą. Bez niego macierzysta gotycka formacja Midwinter mogłaby co najwyżej coverować Edith Piaf na gigantycznym nantejskim festiwalu teatralnym tudzież wspomagać najsłynniejszą uliczną trupę świata Royale de Luxe na rzeczonym evencie. Tak się jednak nie stało, bo formacja uzyskała we Francji status znanej i cenionej, a wspomniany Chauty, zbierając zewsząd pochwały, założył w 2002 roku projekt Era Nova lecz muzycznie na pełną skalę spełnił się dopiero w bieżącym.

Formacja obrała za kurs rejony melodyjnego, quasi symfonicznego grania, za które w tym kraju cenione w największym stopniu jest Adagio, a dalej Black Tears, Wildpath, wczesna Karelia czy też legendarne już tam Silence. Era Nova prochu więc opatentować nie chciała, ale z drugiej strony dobrze by było wdrapać się na tamtejszy piedestał. Taka zapewne myśl towarzyszyła jej twórcom, a sympatycznemu Pierre'owi w szczególności. Co z tego wynikło? No cóż, płyta na kolana nie powala i wręcz momentami nuży siarczyście. Chauty na przyzwoitym poziomie klawiszowo próbuje rozprowadzić ten album ale... no właśnie, próbuje. Stara się robić co w jego mocy, lecz nie mogę oprzeć się wrażeniu, że sił starcza mu dosłownie na pierwszą połowę płyty. W drugiej jej odsłonie następuje totalne wymuszenie i wciskanie na siłę czegoś, co praktycznie ciężko nazwać symfonicznym zjawiskiem. Ale po kolei. Rozdział otwiera intro "Sorcerer's Bird House", które po kilkunastu sekundach przechodzi w dynamiczny "Sin Eater"'. Utwór z pełnym nadziei riffem otwarcia przemienia się w nudną i monotonną melodyjną papkę. To jeszcze nic w porównaniu z "Trick And Treason". Pseudo growling wspomagający główny wokal rozśmiesza do rozpuku. Karykatura pełną gębą. W takowym pojmowaniu lwiej części płyty na pewno pomaga "Bravery Hills". Wypisz wymaluj aranżacyjna kopia "Sin Eater". Znużenie i odruch ziewania towarzyszy nam przez blisko pięć minut. "Celestial Valley" to wycieczki w stronę typowego melodyjnego słonecznego Power Metalu z tą różnicą, że do włoskich mistrzów droga daleka jak z Nantes do północnych rubieży tego kraju. Numer sześć na liście utworów zajmuje "Children Of Alcyone". Przyznam, że na początku zrobił na mnie największe wrażenie. Klimatyczna, utrzymana w średnim tempie kompozycja zdecydowanie rękami i nogami broni się przez odmętami przeciętniactwa. Nawet wokalista Andreas Martin o dziwo przyłożył się do swojego zadania. Wszak nazwisko zobowiązuje, ale nie zmienia to faktu, że od strony wokalnej cały LP położony jest w sposób zatrważający. Ostatnie cztery utwory wpasowane są w mizerny obraz całości i tylko ktoś, kto przystawiłby mi pistolet do skroni, mógłby w jakimś stopniu wpłynąć na moje wynużenia nad nimi.

Ten tekst rozpocząłem od Pierre'a Chauty i na nim go zakończę. Zdecydowanie pokpił sprawę związaną z muzyczną stroną płyty i spowodował pojawienie się dużej czarnej plamy na swoim zawodowym życiorysie. Człowiekowi o tak wielkich umiejętnościach zwyczajnie nie przystoi obracać się w kręgach ocierających się o poziom kiczu w muzyce. Przed nim i po nim było, jest i będzie jeszcze mnóstwo takich osobistości. Mam tylko nadzieję, że nie porzuci swojego fachu na rzecz ulicznego teatru w Nantes. Teatralna trupa by niewątpliwie zyskała, ale więcej straciłaby tamtejsza muzyczna scena...


Ocena: 5/10

12.04.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości