Giuntini Project
#1
Giuntini Project - III (2006)

[Obrazek: R-3766074-1564153298-3772.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Gold Digger 03:09
2. Not Connected 03:19
3. Que Es La Vida 05:32
4. Early Warning 04:28
5. Fool Paradise 03:40
6. Tutmosis IV (instrumental) 05:02
7. Anno Mundi (Black Sabbath cover) 06:13
8. Disfunctional Kid 03:41
9. Mourning Star 04:43
10. Trouble Just Keeps Coming 04:55
11. The Closest Thing To Heaven 05:07
12. Memories In The Sand (instrumental) 04:46
13. Tarot Warrior 04:08

Rok wydania: 2006
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu:
Tony Martin - śpiew
Aldo Giuntini - gitara
Fulvio Gaslini - bas
Ezio Secomandi - perkusja
Dario Patti - instrumenty klawiszowe
Fabiano Rizzi - perkusja (12)

Wokalista Tony Martin jest najczęściej kojarzony z BLACK SABBATH, ale jego dorobek artystyczny jest znacznie bogatszy. Wielokrotnie pojawiał się jako gość na licznych albumach metalowych i hard rockowych, wydawał pod swoim nazwiskiem, śpiewał w również w niemieckim EMPIRE. Ważny rozdział w swoim muzycznym życiu zapisał we Włoszech, gdzie pojawił się w zespole THE CAGE oraz w GIUNTINI PROJECT.
Ta grupa, mimo posiadania w nazwie słowa Project, miała stały skład i nagrała trzy płyty, z czego Martin zaśpiewał na dwóch ostatnich. Zespół ten założony został przez wszechstronnego wirtuoza gitary Aldo Giuntini, który grywał muzykę różną, a swoje fascynacje klasycznym heavy metalem wyraził właśnie w GIUNTINI PROJECT. Płyta skromnie i logicznie zatytułowana "III" była dziełem wspólnym Giuntiniego i Martina, który odpowiedzialny był przede wszystkim za teksty, niemniej słychać, że i w kwestiach muzycznych miał do powiedzenia chyba niemało. Wydana została przez Frontiers Records w kwietniu 2006 roku.

Album jest klasycznym wyrażeniem brytyjskiej stylistyki heavy metalu, inspirowanym w dużej mierze graniem BLACK SABBATH Martin Era.
Styl gitarowy Giuntiniego jest jednak inny niż Iommiego i słychać to w dwóch instrumentalnych utworach "Memories In The Sand" oraz "Tutmosis IV - Tarantula", gdzie Giuntini w metalową formę wkłada również elementy zapożyczone z innych gatunków muzycznych. Giuntini prezentuje bardzo wysokie umiejętności, zarówno gdy gra starannie zaplanowane sola, jak i gdy wykorzystuje gitarę akustyczną. To, że gra inaczej niż Iommi wpływa także na to, że ta płyta nie jest prostym odwzorowaniem albumów BLACK SABBATH z Martinem, co zresztą jest słyszalne również w mniej epickim charakterze tych kompozycji. To, że GIUNTINI PROJECT to nie ITALIAN BLACK SABBATH słychać w coverze "Anno Mundi", który brzmi dobrze, trochę inaczej, ale w sumie tu nic nie wnosi. Kompozycje spółki Giuntini-Martin są natomiast bardzo wysokiej klasy. Giuntini gra ostro i dynamicznie i "Gold Digger" to niemal numer powerowy, zwarty, kompaktowy i idealnie wybrany na otwieracz. Wolniejszy, bardzo melodyjny "Trouble Just Keeps Going" z rozległymi chórkami i delikatnymi ornamentacjami gitarowymi ma charakter kompozycji AOR i takie utwory z nutką nostalgii Martin też doskonale potrafi zaśpiewać, zresztą ma ona dużo wspólnego z jego nagraniami solowymi. W przypadku "The Closest Thing To Heaven" mamy do czynienia z graniem mroczniejszym, w tle chóry, riffy ponure, wolne tempo i tu BLACK SABBATH słychać dużo. To bardzo dobry utwór, wydaje się jednak, że Martin śpiewa tu zbyt delikatnie. Klasyczny heavy metal brytyjski to "Tarot Warrior", typowy dla lat 80-tych, ale i tego się w Anglii grało i później. Mało to oryginalne, ale bardzo dobre, a solo Giuntiniego dodaje tu kolorytu. "Not Connected" to z kolei bardzo udana próba połączenia melodic heavy metalu w refrenie z powerowymi riffami, z dodatkowym rozpędzaniem tego solem gitarowym. Do najlepszych utworów należy mocno akcentowany basem, melancholijny "Que Es La Vida". Tu Martin jest świetny i głosem oddaje całą paletę emocji od strachu do wzniosłego uniesienia. Ten album jest niby zróżnicowany, ale jednak bardzo spójny. To na pewno zasługa Martina, który tu jednak w większości kompozycji buduje atmosferę rycersko-epicką, tradycyjnie heavy metalową. Nawet w w stosunkowo ogranych motywach z "Early Warning" wydobywa głosem drugie dno i to także jest bardzo dobry numer z wciągającym refrenem. "Mourning Star" mógłby z powodzeniem znaleźć się za to na albumie "Tyr" BLACK SABBATH.
Warto zwrócić uwagę na to, że Giuntini nie dał tu żadnych długich kompozycji, gdzie na przemian z Martinem by dokazywał swego kunsztu gitarowego. Dwa utwory instrumentalne i sola wszędzie wystarczają. Daje za to dwa super dynamiczne, krótkie killery w niemal speed power stylistyce - "Fool Paradise" i "Disfunctional Kid". No ostro tu grają, a Martin włącza głosowy dopalacz. Jest czego posłuchać, także sekcji rytmicznej, która tu jest ogólnie lekko w cieniu, ale to zgrany duet. W tym drugim utworze solo grane jest w pierwszej części pod "Kill The King" RAINBOW, zaskakuje również bardzo dobór chórków.

Klasyczne brzmienie całości z miękkim basem, dosyć ostrą miejscami gitara i wysuniętym wokalistą jest typowego dla tradycyjnych produkcji heavy metalowych z UK wysokiej klasy.
Album jest zdecydowanie gitarowy i choć klawisze są tu wykorzystywane, pełnią jednak zupełnie marginalną rolę. Jest to jeden z najlepszych albumów włoskich z tradycyjnym heavy metalem, charakteryzujący się wysoką kulturą wykonania pod każdym względem.
Kto lubi płyty z udziałem Tony Martina, nie zna GIUNTINI PROJECT "III", a uważa, że słyszał już wszystko, co z nim najlepsze, powinien to szybko nadrobić.


Ocena: 9.2/10

23.02.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Giuntini Project - IV (2013)

[Obrazek: R-4730947-1373699861-9107.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Perfect Sorrow 03:08
2. Born in the Underworld 05:17
3. Shadow of the Stone 03:58
4. Cured 04:08
5. I Don't Believe in Fortune 04:03
6. If the Dream Comes True 04:45
7. The Rise and Fall of Barry Lyndon 04:33
8. Bring on the Night 04:20
9. Not the Jealous Kind 04:32
10. Saint or Sinner 03:57
11. Last Station: Nightmare 05:19
12. How the Story Ends (Megadeth cover) 04:24
13. The Truth Never Lies 05:12

Rok wydania: 2013
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu:
Tony Martin - śpiew
Aldo Giuntini - gitara
Fulvio Gaslini - gitara basowa
Roberto Gualdi - perkusja
Fabiano Rizzi - perkusja
Dario Patti - instrumenty klawiszowe

 
"Czwórka" Giuntiniego, mimo sporego upływu czasu, wydana przez brytyjską Escape Music w maju, została nagrana niemal w tym samy składzie co i "Trójka". Jest przede wszystkim Tony Martin i to jest sól GIUNTINI PROJECT.
Czegoś jednak nie ma.

Aldo Giuntini to doświadczony gitarzysta o ustalonej renomie, który wie czego chce i umie to zaprezentować. Do tej pory w GIUNTINI PROJECT dzielił się muzycznymi fascynacjami z Tony Martinem, z tym Martinem z BLACK SABBATH. Tym razem realizuje jakby tylko swoją wizję, a Martin jest wykonawcą zależnym od jego pomysłu na heavy metal. Tak, jest to tradycyjny heavy metal, ale to metal Giuntiniego. Metal Giuntiniego jest dobrym, ale mało rozpoznawalnym heavy metalem włoskim, dosyć typowym dla tego kraju, melodyjnym i wypośrodkowanym i sam Tony Martin nie może tu za wiele dać od siebie. Zresztą Martin jest tym razem w niezbyt wysokiej formie i chwilami nie jest podobny do siebie, szczególnie jeśli chodzi o moc głosową wykonania. To są dobre kompozycje. Dobry jest opener Perfect Sorrow, dobre są melodyjne i nostalgiczne songi Born in the Underworld, czy Shadow of the Stone w "kaszmirowej" rytmice, ale są po prostu tylko dobre jako kompozycje doświadczonego w takim graniu Giuntiniego. Kilka bardzo dobrych pomysłów na melodie refrenów w łagodnym romantycznym stylu przewija się na tym albumie i z pewnością do takich należy ten z Not the Jealous Kind.
Są i na tym LP numery pozornie dobre w tej stylistyce, jak Cured czy też po trosze orientalny i po trosze po linii BLACK SABBATH Martin Era Bring on the Night (tu akurat jest bardzo dobry refren). Ostry rock/metal Saint or Sinner wnosi nieco ożywienia, ale na pewno nie wpływa na całościowe ubarwienie tego albumu. Niestety są i kompozycje słabe, z marnymi refrenami, kręcące się w obszarach rock/metalu takie jak I Don't Believe in Fortune, If the Dream Comes True oraz The Truth Never Lies. Dziwne jest umieszczenie covera MEGADETH i czemu akurat tego numeru? Niby nieźle to wyszło, ale pozostaje pytanie - dlaczego? I czemu Martin pozuje tu na Mustaine'a?

Taka to poniekąd monolityczna płyta z kompozycjami dojrzałymi, ale bez autentycznego metalowego zapału. Technicznie bez zarzutu granie całej ekipy, ale niezwykle ostrożne i zachowawcze. Nawet instrumentalne The Rise and Fall of Barry Lyndon i Last Station: Nightmare nie ożywiają całości i to taki heavy metal, gdzie akurat Tony Martin poszedł na kawę do bufetu. Doświadczony GIUNTINI PROJECT prezentuje po prostu dobry heavy metal.
Zapytany kiedyś Aldo Giuntini, czemu tak rzadko pojawiają się płyty z serii GIUNTINI PROJECT z Tony Martinem odpowiedział, że musi mieć czas na przygotowanie naprawdę wartościowych kompozycji. Tym razem siedem lat na to nie wystarczyło.

ocena 7/10

new 7.05.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości