Headstone Epitaph
#1
Headstone Epitaph - Powergames (1999)

[Obrazek: R-3530690-1334082483.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Riddle 04:40
2. The Game 03:54
3. Victory 04:57
4. Breaking The Law (Judas Priest cover) 02:07
5. King Of Hill 04:27
6. From The Mountains To The Sea 05:42
7. Time 05:02
8. Over The Rainbow 05:30
9. Power Of Love 03:49
10. Children Of The Sun 04:20
11. Just For A Moment 04:05

Rok wydania: 1999
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Niemcy

Skład:
Tim Benz - śpiew
Martin Grimm - gitara
Jürgen Steinmetz - bas
Frank Reinert - perkusja

Ta grupa powstała w roku 1987 i do 1998 działał pod nazwą HEADSTONE, przy czym nie należy jej mylić z innym niemieckim HEADSTONE z Oberammergau. Nagrała dwie płyty z heavy metalem o cechach progresywnych w latach 1996 i 1998. Album "Powergames" trzeci i ostatni LP zespołu, wydany przez T&T Records, to przykład na to, że niemieckie granie klasycznego heavy metalu nie musi być ani toporne, ani kanciaste.Nie musi być też klonem ACCEPT, ani GRAVE DIGGER, a wokalista może być czymś więcej niż kolejnym heavy metalowym krzykaczem proponującym tylko melorecytacje.

Tim Benz proponuje śpiew oparty na najlepszych rockowych tradycjach dostosowany do heavy metalowych wymogów. HEADSTONE EPITAPH na takich tradycjach się opiera i takie wzorce wykorzystuje. Jest tu wiele z brytyjskiego grania lat 80 tych i dobór covera na pewno nie jest przypadkowy. Zespół nie jest jednak niemiecką wersją JUDAS PRIEST w żadnej formie, raczej tym, czym mogły stać się zespoły NWOBHM, po odchorowaniu dziecięcej choroby muzycznego buntu. Na tym LP zespół przedstawił kompozycje tradycyjne, melodyjne ale różnorodne i atrakcyjne. „The Game” urzeka prostotą rozwiązań i swobodą wykonania, a gdy jak w „Power of Love” hard rockowa melodia zagrana jest z heavy metalową ekspresją i emocjonalnym wokalem, dostajemy killerski tradycyjny metal. Refreny to bardzo mocna broń zespołu. Taki mamy w „Children of the Sun” zbudowanym na maidenowskich patentach, taki mamy też w „Just for a Moment”.
Płyta nie jest jednak tylko zbiorem zmetalizowanych hard rockowych przebojów. HE sprawdza się również w cięższym klasycznym metalu o cechach epickich. ”Victory” pokazuje, jak można połączyć amerykańskie podejście do takiego grania z bardzo nośnym refrenem. „From the Mountains to the Sea” to znów umiejętne wykorzystanie klawiszy i chórków do zbudowania klimatu epickiej opowieści. Ballada „Time” jest odległa od radiowej nachalnej melodyjności niemieckiej posiada nastrój metalowego hymnu z wykorzystaniem pianina.

Bardzo dobre brzmienie, tradycyjne bez nadmiernej surowizny i brudu uwypukla umiejętności muzyków, nie tylko Grimma, ale i pozostałych. Partie Steinmetza należą tu do najciekawszych w jego karierze. Dobrze, że obaj zostali potem docenieni i kontynuowali metalową przygodę w innych zespołach, po tym jak grupa została rozwiązana w roku 2008. Niestety, nie stało się tak w przypadku Timo Benza. Mógł godnie zastąpić dowolnego wokalistę w niemieckich zespołach grających zbliżoną stylistycznie muzykę.
Ten album jest godny polecenia jako jeden z najciekawszych LP z nagranym w Niemczech heavy metalem klasycznym końca XX wieku.

Ocena: 8,7/10

14.10.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości