HeavenFall
#1
HeavenFall - 7 Sins (2011)

[Obrazek: a1204732640_16.jpg]

Tracklista:
1. Origins of a Sin 01:01
2. 7 Sins 04:18
3. Envy 05:25
4. Act in Anger 05:52
5. Gluttony 05:43
6. Dream of Mirrors 06:37
7. Robin Hood 05:59
8. I Melt at Your Touch 07:19
9. Up to the Gods 04:25

Rok wydania: 2011
Gatunek: progressive melodic power metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Daniel Lähms - śpiew
Chris Wirtz - gitara
Thorsten Thiel - bas
Mitja - perkusja
Ralf Töllner - instrumenty klawiszowe


Gdy w nazwie zespołu grającego power metal występuje słowo "niebo" należy się spodziewać łagodnej muzyki.  Taką też proponuje ten młody band z Nadrenii Westfalii, który ten album wydał nakłademNicrothal Records w końcu stycznia 2011.

Niebo tu słychać w chórkach i klawiszach, które mają bardzo duże znaczenie i są instrumentem równorzędnym w stosunku do gitary.
Te klawisze są rozległe, nowoczesne i czasem może aż nazbyt nowoczesne jak we wstępnej części "Envy". Ogólnie to jednak przyjemnie brzmiący melodic power zagrany w średnich tempach i z melodiami lekko zadumanymi, łagodnymi i ładnie zaśpiewanymi przez wokalistę o młodym raczej wysokim głosie. Progresywność jest głównie ograniczona do tych właśnie klawiszy i cały czas mają one najwięcej do powiedzenia, prowadzą te kompozycje, uzupełniając wokalistę. Ciekawie gra sekcja rytmiczna, bogato i ten basista z perkusistą bardzo aktywnym tu jakby rozgrywa własną partię. Najsłabszym ogniwem jest gitarzysta. Gra dobrze, ale to tej koronkowej roboty, jaką wykonuje cały zespół, wnosi najmniej, a jego sola są nie tak interesujące jak te grane przez klawiszowca, który często go po prostu wyręcza. Ładnie, pewnie grają w "Act in Anger" i to jest najbardziej udany utwór na tej płycie.
Zresztą całościowo tu jest dużo dobrej muzyki z para symfonicznym tłem i eleganckimi wypolerowanymi melodiami, muzyki grzecznej, czasem zahaczającej o neoklasykę jak w "Gluttony", a czasem wyraźnie nakierowanej na słuchacza melodyjnej progresji jak w "Dream of Mirrors" czy "Robin Hood" z rockowym feelingiem w refrenach. Ogólnie to jest jednak granie przystępne, pozbawione agresji i z celowym pominięciem mocy, która jest tu całkowicie zbędna. Więcej można było oczekiwać od standardowego dla takich płyt pół balladowego songu i "I Melt at Your Touch" wypada w tej melodii ogranej i słodkiej przeciętnie.Zespół łączy włoską stylistykę aranżacji ze skandynawską powściągliwością i lekkim zdystansowaniem, co też słychać na końcu w "Up to the Gods".

Jak na płytę wydaną własnymi, zapewne skromnymi środkami, brzmienie jest znakomite, bardzo klarowne i czyste, co może wydać się zwolennikom bardziej przybrudzonego soundu przerysowane. Zapewne z lepszym gitarzystą muzyka ta zyskałaby na atrakcyjności przy ogólnym braku indywidualności, ale tego co mają do zaproponowania, słucha się z uwagą i bez zniecierpliwienia.
Sympatyczny debiut z Wetter.


Ocena: 7,4/10

5.02.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości