Heavy Load
#1
Heavy Load - Full Speed at High Level (1978)

[Obrazek: R-3876739-1361709097-4162.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Full Speed At High Level 04:16
2. Midnight Crawler 03:57
3. Moonlight Spell 04:38
4. Storm 11:32
5. In Two Minds 05:44
6. Rock'n Roll Freak 05:24
7. Caroline 08:23
8. Son Of The Northern Light 05:01

Rok wydania: 1978
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Ragne Wahlquist - śpiew, gitara, instrumenty klawiszowe
Dan Molén - bas
Styrbjörn Wahlquist - perkusja


Zespół powstał w roku 1976 jako projekt braci Wahlquist. Miał duże znaczenie dla propagowania muzyki metalowej w rodzinnym kraju, a jego pierwszy LP, "Full Speed At High Level", wydany został już w roku 1978 przez Heavy Sound ze Sztokholmu. Można śmiało powiedzieć, że to jeden z pierwszych albumów z klasycznym epic heavy metalem, a także jeden z pierwszych z muzyką heavy metal w Skandynawii.

Album zawiera zadziwiającą jak na tamte czasy kompozycję "Storm", która można odnieść do stylistyki wczesnego MANILLA ROAD i CIRITH UNGOL. Jest tu zarówno dodatek efektów pozamuzycznych i bardzo poruszające, epickie solo gitarowe i potężne partie perkusji. Podobne kompozycje nagrywał także niemiecki GRAVESTONE, tyle że tam ten ładunek epickiego grania był jednak znacznie mniejszy. Dziś takie podejście do heavy metalu czy też mocno zmetalizowanego rocka może wydawać się nieco archaiczne i dla niektórych zabawne, ale tak się wtedy grało i tak się to zaczynało.
Tytułowy "Full Speed At High Level" to kompozycja typowa dla heavy metalu drugiej połowy lat 70-tych, nieco wzorowana na riffach JUDAS PRIEST, od razu trzeba jednakże zaznaczyć, że możliwości wokalne Ragne Wahlquista były bardzo ograniczone, a umiejętności niewielkie. W pewnym sensie to oparcie melodii na rock'n'rollowym podkładzie zwiastuje to, co grały wówczas raczkujące grupy NWOBHM. Dużo gitary solowej, proste są te sola i to w zasadzie na całej płycie nieskomplikowana muzyka jak epicki heavy "Midnight Crawler" w średnim tempie. Pewnym zwiastunem power metalu jest galopujący, rycerski "Moonlight Spell", zagrany jednak bardzo surowo, można by nawet powiedzieć, że gniewnie, choć refren jest bardzo melodyjny. Za udany trudno uznać heavy metalowy, teoretycznie bojowy, "In Two Minds", ale zawierający fatalne partie wokalne i pełną chaosu grę sekcji rytmicznej. Za to fajnie poradzili sobie w rock'n'rollowym "Rock'n Roll Freak", zagranym bardzo prymitywnie, ale jest coś w tym i ujmującego, i zabawnego. Dobry riff przewodni i tym razem udane natarcia basowe. Taką nieprzystającą do pozostałych kompozycją jest bardzo ładny, delikatny song rycerski "Caroline". Łagodnie podana jest tu i epika, i element folkowy, i rock lat 70-tych. Wykorzystane zostały tła symfoniczne, skromne, ale słyszalne, gitara akustyczna i nawet wokal jest niezły tym razem, bez silenia się na metalowy krzyk. Znów bardzo długie gitarowe solo i to gitara dopowiada tę historię niemal do końca. Szybki, agresywny "Son Of The Northern Light" to protoplasta nagrań speed metalowych, tu jednak zabrakło umiejętności w czytelnym, szybkim graniu.

Brzmienie przeciętne, co nie dziwi wobec braku doświadczeń w realizacji takiej muzyki w owym czasie w Skandynawii.
HEAVY LOAD próbował na tym albumie wszystkiego, co potem pojawiło się w heavy metalu lat 80-tych, nie tylko w Szwecji. Wyszło to tak sobie, ale to pierwsze metalowe koty za płoty.
Grupa nagrała potem jeszcze dwa albumy i nawet dziś, choć od dawna nie istnieje, jest w rodzinnym kraju i w kręgach osób interesujących się początkami tradycyjnego heavy metalu w świecie znana i szanowana.


Ocena: 6.2/10

14.07.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Heavy Load - Stronger Than Evil (1983)

[Obrazek: R-2123390-1503753820-5055.mpo.jpg]

Tracklista:
1. Run With The Devil 3:44
2. The King 4:22
3. Singing Swords 5:30
4. Dreaming 05:55
5. Stronger Than Evil 7:11
6. Free 4:11
7. Saturday Night 4:51
8. Roar Of The North 5:25

Rok wydania: 1983
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Szwecja

Skład:
Ragne Wahlquist - śpiew, gitara, instrumenty klawiszowe
Styrbjörn Wahlquist - śpiew, perkusja
Eddy Malm - gitara
Torbjörn Ragnesjö - bas


Jest to ostatni album zespołu braci Wahlquist, uważanych za prekursorów metalowego grania w Szwecji. Dwie ich poprzednie płyty wywarły duży wpływ na kształtowanie się specyficznego stylu szwedzkiego heavy metalu, ta poniekąd stanowi ukoronowanie ich działalności, choć bywa i czasem przeceniana. Płyta została wydana przez sztokholmską wytwórnię Thunderload Records w październiku 1983 roku.

Kompozycje zdradzały różne wpływy. Otwieracz „Run With The Devil” łączył amerykańskie brzmienie gitar z motoryką NWOBHM. „The King” epicką stylistykę przekazu z hard rockowa melodią, a znakomity „Singing Swords” rozpoczynający się od perkusyjnego wstępu, ostre cięte riffy w stylu BUDGIE z epickim amerykańskim rozmachem.
”Dreaming” jako pół ballada ma w sobie w zwrotkach coś z „Frozen Rainbow” SAXON, przy czym wokal w specyficzny sposób podkreśla lekko psychodeliczny charakter tego utworu. Klasyczny metalowy „Stronger Than Evil” to najdłuższa kompozycja na tym LP. Utwór udany i w pewnym stopniu stanowić mógł pierwowzór dla takich numerów granych przez zespoły amerykańskie. W tym i następnym numerze „Free” gościnnie zagrał na basie sam Phil Lynott z THIN LIZZY. Niestety „Free” to najsłabsza kompozycja z tej płyty. Taki typowy heavy z elementami hard rocka lat 70tych, bez szczególnie interesujących momentów. „Saturday Night” to zdecydowany ukłon w stronę NWOBHM i wyszło to dużo lepiej niż większości zespołów głównego strumienia. Jednocześnie w samej solówce słychać co ciekawe inspiracje THIN LIZZY. Epicki „Roar Of The North” dosyć delikatny, ale jednocześnie wydaje mi się z perspektywy czasu nieco nieporadny. Na plus na tym LP to znakomite sola gitarowe nawiązujące do rockowych tradycji lat 70tych, na minus jednak dosyć często wokal Wahlquista, przesadnie emocjonalny i modulowany w większości utworów. Dobra sekcja rytmiczna, niezagłuszająca całości z ciekawymi motywami basowymi wspierającymi melodię, szczególnie w wolniejszych kompozycjach.

Brzmienie całości typowe dla epoki, niezbyt surowe, ale i nieukierunkowane na typowe skandynawskie ugładzenie.
Tymczasem fala metalowa z Europy i USA zaczęła się coraz mocniej przetaczać nad Szwecją i zespół dosyć szybko stracił popularność. Rozpadł się w roku 1985. Jeszcze raz próbowali wrócić na scenę w 1987, nagrywając płytę w innym składzie, z basistą Grayem znanym z UFO. Album jednak nigdy się nie ukazał.

Dziś po latach grupa ta darzona jest w Szwecji dużym szacunkiem jako prekursor metalu w tym kraju, a jednocześnie zespół, który swojej twórczości wstydzić się nie musi.


Ocena: 8/10

14.07.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Heavy Load - Death or Glory (1982)

[Obrazek: R-2207708-1341237287-3053.jpeg.jpg] 

Tracklista:
1. Heavy Metal Angels (In Metal and Leather) 04:03
2. Might for Right 03:25
3. Something New 04:30
4. Bleeding Streets 03:45
5. The Guitar Is My Sword 04:30
6. Still There Is Time 04:26
7. Traveller 05:15
8. Little Lies 04:31
9.Daybreak Ecstasy 05:09

Rok wydania: 1982
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Ragne Wahlquist - śpiew(1, 5, 6, 7, 9), gitara, instrumenty klawiszowe, pianino
Styrbjörn Wahlquist - śpiew (2, 4), perkusja
Eddy Malm - gitara (3, 8)
Torbjörn Ragnesjö - bas 

Debiut HEAVY LOAD z roku 1978 uczynił ten zespół rozpoznawalnym i gdy w początkach lat 80tych moda na nowe metalowe brzmienia ugruntowała się także w Szwecji, zespół bez trudu wydał nakładem Thunderload Records ze Sztokholmu mini album "Metal Conquest" w roku 1981, a w następnym, w październiku także LP "Death or Glory". HEAVY LOAD przedstawił także swoją muzykę w ramach reedycji niemieckiej wytwórni Corona Music Company z Hamburga i był jednym z pierwszych, które zaznaczyły w ten sposób swoją obecność w Niemczech.

Grupa odnosi się przede wszystkim do nowych trendów NWOBHM w prostych rytmicznych i dosyć surowo brzmiących kompozycjach zagranych w średnich tempach, ale i z pewnym ukłonem w stronę melodyjnego rocka lat 70tych, jak w Heavy Metal Angels, Bleeding Streets. Jest też coś z grania rycerskiego, epickiego w Something New, ale i tu wszystko opiera się na takim eleganckim, rockowym fundamencie i ten utwór jest na tym albumie wyróżniającym się. Świetne emocjonalne solo gitarowe jest tu dodatkowym atutem. Jeszcze bardziej heroiczny jest The Guitar Is My Sword i jest to zapewne jeden z pierwszych hymnowych numerów sławiących heavy metal nie tylko w Szwecji. To jeszcze nie MANOWAR, ale pewne pierwiastki tej epic barbarzyńskiej filozofii metalu z USA tu z pewnością słychać, także w apokaliptycznym solo gitarowym. Wybornie wypadają grając szybciej w Might for Right z doskonałym perkusyjnym wstępem, przy czym tu lekko pobrzmiewa gitarowa rytmika IRON MAIDEN, a także Still There Is Time. Tu gitarowe ozdobniki są znakomite i aranżacja tego utworu, jak na swój czas jest wyjątkowo ciekawa. Jest też classic metalowa rycerska dumna galopada w Traveller, choć nieco zaprzepaszczona w bardziej heavy rockowym rozwinięciu, także w refrenie. Bez galopady, za to twardo i zdecydowanie, z nośną melodią, grają bojowy heavy metal w potoczystym Little Lies. Nerwowy, dramatyczny, pełen wysokich zaśpiewów i gitarowych ciętych solówek Daybreak Ecstasy zamykający ten album, pokazuje nieco inne, bardziej mroczne i drapieżne oblicze zespołu i jest to na pewno coś nowego jak na tamte czasy. W zasadzie dopiero w XXI wieku bardziej taką koncepcję rozwinęły szwedzkie grupy neotradycyjne, ale przede wszystkim PORTRAIT.

Obowiązki wokalne podzielone zostały pomiędzy trzech członków zespołu. Prezentują dosyć wyrównany poziom, choć żaden z nich herosem mikrofonu na pewno nie jest. Instrumentalnie grupa wyrasta na pewno ponad poziom amatorskich ekip z Wielkiej Brytanii i Szwecji, szczególnie jeśli chodzi o pracę sekcji rytmicznej.
Zdecydowanie na plus należy zaliczyć produkcję oraz mastering Petera Dahla, który w tym czasie dopiero nabierał doświadczenia jako inżynier dźwięku. Choć ogólnie sound nie odbiegał od standardowego NWOBHM z dosyć surowymi gitarami i głośną perkusją, to poziom samej realizacji był zasadniczo wyższy niż płyt z Wielkiej Brytanii.
HEAVY LOAD, mimo wpisania się w ogólny trend metalowy początku lat 80tych, potrafił zaznaczyć tu swoją odrębność i z pewnością nie był ślepym naśladowcą ekip z UK. Na pewno był za to zespołem mającym wielki wpływ na kształtowanie się rodzimej szwedzkiej odmiany classic heavy metal całej nadchodzącej dekady.
W Japonii ten album ukazał się nakładem Seeven Seas w tym samym roku, przy czym pojawiły się na nim jeszcze dwie dodatkowe kompozycje Trespasser i Take Me Away. Płyta cieszyła się dużym powodzeniem w tym kraju i otworzyła drogę innym zespołom szwedzkim na wymagający rynek japoński.


ocena: 8/10

new 16.09.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Heavy Load - Riders of the Ancient Storm (2023)

[Obrazek: 1168530.jpg?3134] 

Tracklista:
1. Ride the Night 05:18
2. We Rock the World 04:12
3. Walhalla Warriors 05:45
4. Angel Dark 06:11
5. Slave No More 08:17
6. Raven Is Calling 06:28
7. Sail Away 05:31
8. Butterfly Whispering 07:06

Rok wydania: 2023
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Ragne Wahlquist - śpiew, gitara, instrumenty klawiszowe
Styrbjörn Wahlquist - śpiew, perkusja
Niclas Sunnerberg - gitara
Torbjörn Ragnesjö - gitara basowa

Gdy w roku 2017 z inicjatywy braci Wahlquist HEAVY LOAD został reaktywowany, to było to duże wydarzenie na scenie szwedzkiego, tradycyjnego heavy metalu. Początkowo zespół tylko koncertował, lecz po cichu liczono na album z nową muzyką i okazało się, że zespół te oczekiwania spełnił. W październiku bieżącego roku nakładem greckiej wytwórni No Remorse Records ukazał się czwarty LP grupy. Przerwa jest rekordowa, a jubileusz bardzo zacny, tym bardziej że z XX wiecznego składu jest aż trzech muzyków i uzupełnia ich tylko Niclas Sunnerberg, niegdyś basista STEELWING, a tu w roli drugiego gitarzysty.

Rozpoczynają od dosyć łagodnego, ale zdecydowanie heavy metalowego w heroicznym stylu lat 80tych Ride the Night i jest to rozpoczęcie obiecujące, bo to dobra, choć typowa kompozycja. Natomiast już We Rock the World to pewne zaskoczenie, bo to taki melodyjny proto metal, jaki rodził się w latach 70tych i jaki po części grał HEAVY LOAD jeszcze na swojej pierwszej płycie. Wokalnie bez zarzutu i tak to dziś mało kto śpiewa te rzeczy. Po prostu autentyzm. No i ta melodia, doprawdy znakomita w duchu lat 70tych z domieszką epickiej psychodelii.
Walhalla Warriors jest niezły, choć zbyt spokojnie poprowadzony w opcji epickiego proto heavy metalu i ta partia instrumentalna jakoś mi tu nie pasuje do obrazu całości.
Sporo jest dłuższych kompozycji, ale pierwsza z nich - Angel Dark jest bardzo blada. Oczywiście jest zrozumiałe, że grupa tu nawiązuje do początków formowania epickiego metalu, ale  niekoniecznie trzeba się wzorować na debiucie CIRITH UNGOL. Najdłuższy Slave No More zawiera pewne pierwiastki ancient i orientalne, rozkręca się wolno w epic doom/heavy tempach i gdy wchodzi wokal, robi się ciekawie... No tak, to ma swój urok i swój klimat i jest majestatycznie i monumentalnie w pełnym żaru refrenie, który co ciekawe, budzi skojarzenia z pewnymi kompozycjami LED ZEPPELIN. Urokliwy, odległy plan klawiszowy w oddali przywodzi skojarzenia także z latami 70tymi. Raven Is Calling jest szybszy, tu też ornamentacje znamionują orientalne pochodzenie i jest to dobra kompozycja, choć nieco gorzej zaśpiewana niż poprzednie, mimo interesujących momentów z ekstatycznymi okrzykami. Takiego pełnego łagodnego dramatyzmu i poetyki songu jak Sail Away z pewnością należało tu oczekiwać i jest jedną z bardziej tu interesujących, także jako przykład pro metalu/heavy rocka z partiami fanfarowymi instrumentów klawiszowych, ale takimi jakie chyba grało się tylko w latach 60tych i 70tych. Jako bonus dodana została akustyczna instrumentalna kompozycja Butterfly Whispering i to jest za długie. Pewnie w formie skróconej do miniatury outro lepiej by dopełniała całość klimatu tej płyty.

Brzmienie stworzone przez braci Wahlquist jest bardzo tradycyjne, z klasyczną głośną perkusją. Może nawet zbyt klasyczne i bez szkody dla tradycji można by tu nieco podkolorować gitary. Z drugiej jednak strony ta ekipa odtwarza naprawdę najwcześniejsze lata heavy metalu i tak to przecież wówczas realizowano.
Bez metalowego turbodoładowania, bez hołdowania neotradycyjnej szwedzkiej szkole classic heavy dostojnie powraca HEAVY LOAD po czterdziestu latach. Powraca z muzyką być może nie dla każdego, ale wśród starszego pokolenia fanów na pewno może wzbudzić pewne wzruszenie.


ocena: 7,2/10

new 16.10.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości