Heretic
#1
Heretic - Breaking Point (1988)

[Obrazek: R-1915627-1455664762-2847.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Heretic 03:32
2. And Kingdoms Fall 04:50
3. The Circle 05:13
4. Enemy Within 03:16
5. Time Runs Short 06:31
6. Pale Shelter (instrumental) 03:35
7. Shifting Fire 03:54
8. Let 'em Bleed 03:01
9. Evil For Evil 03:49
10. The Search 07:02

Rok wydania: 1988
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Mike Howe - śpiew
Bobby Marquez - gitara
Brian Korban - gitara
Dennis O'Hara - bas
Rick Merrick - perkusja


Heretycy zebrali się w Los Angeles w 1984 roku i po serii występów w klubach zwróciła na nich uwagę wytwórnia Metal Blade. Najciekawsze zdaniem zespołu kompozycje znalazły się na mini LP "Torture Knows No Boundary" w 1986, gdzie zaśpiewał jeszcze pierwszy wokalista, Mendez.
Niebawem jednak zastąpił go znacznie lepszy Mike Howe i z nim HERETIC nagrał swój album "Breaking Point".
Grupa zaproponowała mocny heavy power, pozostający w pewnym związku muzycznym z nagraniami METAL CHURCH z tego okresu. Dwie gitary, szybkie tempa i prowadzący wszystko wokal Howe - klasyczny amerykański heavy power, podbudowany do tego mocną sekcją rytmiczną, gdzie obok robiącego ciężkie doły basu trzeba odnotować pełną wyczucia grę perkusisty Merricka.

Mrok, smutek i szybki heavy power - tak zaczyna się ten LP wizytówka zespołu, czyli "Heretic".
HERETIC grał ciężko. Gitary Korbana i Marqueza są ostre i ryczące, jest też w tym wszystkim pewna doza thrashowych zagrywek, stosowane są również chórki, częściowo krzyczane i także często spotykane w thrashu z Kalifornii. Melodie są tu sprawą nie zawsze pierwszoplanową, bo najważniejsze jest pokazanie mocy dwóch gitar oraz bardzo urozmaiconych solówek, granych na tle ataku drugiej gitary, jak w "And Kingdoms Fall". Potrafią, korzystając z patentów thrashowych i dodając lżejsze wstawki oraz ozdobniki, zbudować specyficzny klimat, który tak najbardziej chyba można z porównać z METAL CHURCH właśnie. To uwidacznia się w "The Circle" czy w bojowym "Enemy Within", bardzo energicznym numerze z ciętymi solami gitarowymi i agresywnym wokalem Howe.
W "Time Runs Short" poraża precyzja wykonania i zwraca uwagę budowanie ponurego klimatu z wykorzystaniem surowych, jednocześnie melodyjnych, zagrań.
Na pewno nie wszystko nabierałoby takiego wymiaru, gdyby nie wyśmienity wokal Howe, który z łatwością przechodził od ostrego śpiewu do spokojnego w wysokich, dokładnie zaplanowanych partiach. Do najbardziej dynamicznych numerów na tym LP należy "Shifting Fire", gdzie Howe pozwala sobie na jeszcze więcej i dominuje tu niepodzielnie. "Let E'm Bleed" przypomina nieco wczesne nagrania EXODUS, czerpie też ze stylistyki speed metalowej i tu energia z tej muzyki aż bucha gorącym płomieniem. "Evil For Evil" jest bardziej tradycyjnym utworem heavy power, zagranym dosyć wolno, ale wprawne ucho wyłapie tu też pewne echa thrashowych gigantów. Zwraca przy okazji uwagę część instrumentalna, odwołująca się do tradycyjnego heavy metalu, jaki się grało w USA kilka lat wcześniej. W "The Seach" nieco kombinują z metalem, ocierającym się o klasyczny heavy epic, gitarzyści proponują również nieco grania akustycznego, a Howe bywa to wzniosły, to agresywny. Rozbudowana, interesująca kompozycja.

Jak i cała płyta zresztą, do tego mająca rasowe, mocne brzmienie, typowo amerykańskie. Ten album wzbudził spore zainteresowanie, także i managerów METAL CHURCH. Gdy z zespołu pozbyto się "zbyt otyłego" Wayne'a, Howe zajął jego miejsce. HERETIC po tym ciosie się już nie podniósł. Próby kontynuowania działalności z innymi wokalistami okazały się bezowocne i zespół przestał istnieć w1989 roku. Corban i O'Hara połączyli siły ponownie w REVEREND, gdzie wokalistą został... Wayne.
Album "Breaking Point" można zdecydowanie polecić fanom METAL CHURCH z okresu z Howe, bo ta muzyka jest stylistycznie bardzo bliska właśnie METAL CHURCH, a nawet łudząco podobna.
Na równie wysokim poziomie.


Ocena: 8.4/10

29.08.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości