Kotipelto
#1
Kotipelto - Waiting For The Dawn (2002)

[Obrazek: R-3756574-1493219625-8607.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Intro 00:59
2. Travel Through Time 03:57
3. Beginning 03:41
4. Lord of Eternity 04:04
5. Knowledge and Wisdom 03:54
6. Battle of the Gods 05:05
7. Beauty Has Come 04:54
8. Vizier 04:20
9. Chosen by Re 07:16
10. Waiting for the Dawn 05:20
11. Arise 06:20
12. Movement of the Nile 02:24

Rok wydania: 2002
Gatunek: Melodic Metal/Power Metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Timo Kotipelto - śpiew

Gościnnie:
Roland Grapow - gitara
Sami Virtanen - gitara
Michael Romeo - gitara
Jari Kainulainen - bas
Janne Warman - instrumenty klawiszowe
Mikko Harkin - instrumenty klawiszowe
Mirka Rantanen - perkusja

Timo zaprasza na wycieczkę do starożytnego Egiptu z biurem podróży Century Media Records. Nie sam, w otoczeniu plejady znanych muzyków power metalowych z Finlandii oraz Grapowa z Niemiec i Romeo z SYMPHONY X z USA.

Ta wycieczka jest nieco dziwna, bo ze STRATOVARIUS w tle, mimo egipskich ozdobników i liryków. Album solowy jest w tym wypadku tylko częściową ucieczką od codziennego wizerunku.
STRATOVARIUS wyłazi bardzo często, a grupa znanych osobistości próbuje tu tchnąć nieco życia w miałkie jak cement dentystyczny kompozycje. Niestety Timo jest tu bardzo głośny i wysunięty na plan pierwszy, zagłuszając te wysiłki. Wyśpiewuje wysoko i emocjonalnie te swoje refreny i zwrotki, wszystkie niemal takie same. Wesoło jest i optymistycznie oraz rytmicznie i zajebiście ogólnie. Czasem bardziej romantycznie czy refleksyjnie, ale oczywiście w głównym nurcie fińskiego melodic power metalu. Utwory w rodzaju "Knowledge and Wisdom" zdradzają brak większego pojęcia Timo w kwestiach budowania klimatu w, jakby nie było,  znacznej mierze epickim metalu. Niekiedy lekko fałszywe, wysokie zaśpiewy podgrywających muzyków pobudzają do zagrania jakiejś solówki dla zatarcia złego wrażenia. W miarę upływu czasu jednak wyraźnie tracą wiarę w to, co robią i tylko od czasu wypychają się wzajemnie do zaprezentowania czegoś ciekawego. Wtedy reszta odpoczywa, odgrywając proste, skoczne motywy. Dobrym rozwiązaniem jest ballada "Beauty Has Come". Trochę odpoczynku od pisków, a i część instrumentalistów z ulgą udała się na piwo. Sama kompozycja oczywiście gorsza od każdej ballady SONATA ARCTICA. Po powrocie panowie ponownie zajmują się przygrywaniem. Myślę, że z ulgą opuścili studio nagraniowe, dziękując koledze za mile spędzone chwile. Poza Warmanem nikt tu specjalnie się nie wysilił, a kilka solówek gitarowych zagranych zostało zgrabnie, ale chyba w otoczeniu ogólnego, dyskretnego ziewania.

Temat egipski zaznaczony jest raczej słabo, kto oczekuje epickiego ancient metalu, nie doczeka się na takie kompozycje. Brak tu ducha i faktycznej myśli przewodniej.
Można traktować to wszystko jako chęć zaprezentowania swojego nazwiska na okładce, ale i tak zaproszeni tu goście, nawet grając na pół gwizdka, przyćmiewają głównego aktora.
Brzmieniowo to też nic specjalnego. Można by oczekiwać symfonicznego tła, efektów specjalnych i różności, jakie serwuje np. RHAPSODY, ale tu to tło jest ubogie i może nawet plan drugi można nazwać zaniedbanym. Jakoś Mika Jussila się tym razem specjalnie nie popisał.
No brak tu wiele, a tak na dobrą sprawę wszystkiego jest za mało, a album jest mało przemyślany i dopracowany jak na płytę autorską.


Ocena: 5/10

15.05.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości