Leverage
#1
Leverage -Tides (2006)

[Obrazek: R-1527747-1226229648.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Fifteen Years 05:31
2. Superstition 03:49
3. Horizon 04:24
4. Dreamworld 05:38
5. Follow Down That River 04:15
6. Stranger 05:39
7. Sails 03:52
8. Marching to War 05:06
9. Twilight Symphony 04:25
10. Gone 04:50
japanese bonus track:
11. Waterfall 4:54
12. Land of Flames 5:13

Rok wydania: 2006
Gatunek: melodic heavy metal
Kraj: Finlandia

skład zespołu:
Pekka Heino - śpiew
Tuomas Heikkinen - gitara
Torsti Spoof - gitara
Pekka Lampinen - bas
Valtteri Revonkorpi - perkusja
Marko Niskala - instrumenty klawiszowe

Melodic heavy metal to pojęcie płynne i pojemne. Pojawia się często tam, gdy jakiś zespół eksponując melodie jako najważniejszy element swojej muzyki równocześnie nie odwołuje się ani do tradycji heavy metalu lat 80tych ani nie nawiązuje bezpośrednio do radiowego hard rocka i hard'n'heavy. Takich zespołów bardzo wąsko pojmowanego melodic heavy metalu nie ma wiele, bo uciec od tradycji jest trudno, zwłaszcza gdy się równocześnie unika modern trendów i rozwiązań.
Takim zespołem okazał się na swoim debiucie LEVERAGE, jeden z wielu jaki pojawił się w pierwszym dziesięcioleciu XXI wieku w Finlandii, gdzieś zapewne jako echo nagłej i wielkiej popularności nie power metalowych grup fińskich z TWILIGHTNING na czele. Classic /traditional metal w Finlandii nie ma znaczących własnych korzeni w latach 80tych i lider oraz twórca kompozycji Heikkinen poszukał inspiracji gdzieś indziej - trochę w melodic rocku lat 80tych ,trochę w heavy/gothic soumi metalu... w innych miejscach też. Te inspiracje mają jednak wyłącznie charakter bazowy, bo muzyki z tej płyty, w gruncie rzeczy prostej, nie można odnieść do czegoś innego w sposób jednoznaczny i stanowczy.
W składzie znaleźli się muzycy wcześniej nieznani, poza wokalistą rockowej grupy BROTHER FIRETRIBE Heino. Ten zespół był i jest bardzo popularny nie tylko w swoim kraju, jednak gra muzykę znacznie lżejszego kalibru, a i przed Heino w LEVERAGE stanęły inne wyzwania.

Grać proste rzeczy i grać atrakcyjnie to wielka sztuka. Czymś trzeba wtedy przyciągnąć, zwłaszcza jeśli grupa nie ma w składzie wirtuozów, których kunszt determinuje odbiór prostej muzyki. Albumy z melodyjnym heavy metalem zazwyczaj nastawione są na ekspozycję kilku doskonałych kompozycji o charakterze hitów, które otoczone są przeważnie mniej udanymi utworami. Te hity i killery się pamięta i z ich powodu zazwyczaj do takich płyt wraca.
Debiut LEVERAGE jest pod tym względem wyjątkowy. Jest to zbiór 10 a wersji limitowanej 12 kompozycji stojących na równym i maksymalnie możliwym wysokim poziomie. To się po prostu nie zdarza. LEVERAGE nie gra przebojów radiowych, nie jest to także muzyka, która w pełni ujawnia swoje zalety w samochodowych odtwarzaczach.
To melodyjny heavy metal, żywy, ale i refleksyjny, czasem smutny czy poruszający, ciepły, ale zarazem bardzo męski i zdecydowanie zagrany w ramach przyjętej konwencji.

Ta płyta oferuje wszystko. Oferuje głęboką soczystą mocną gitarę i skromne w sumie klawiszowe tło. Oferuje bas i perkusję o niezwykłym wyczuciu, grającą bez radosnego naparzania. Oferuje równie piękne, eleganckie i dumne, często wzniosłe melodie w zwrotkach jak i refrenach i pod tym względem ta płyta jest zdumiewająca. Zdumiewająca także w tym płynnym przechodzeniu od jednego motywu do drugiego i w tych mistrzowskich przyspieszeniach i zwolnieniach.
Aktorem pierwszoplanowym jest Heino. Owszem Finlandia to kraj wielu głosów wysokiej klasy w takim graniu, ale Heino ma w sobie coś magnetycznego, poza tym, że śpiewa bezbłędnie głosem, który pasowałby do każdej heavy i power metalowej muzyki. Tu nie ma słodzenia, jęczenia i fałszywych falsetów. To głos mężczyzny, który wie co i jak chce śpiewać. To nie jest płyta instrumentalnie przegadana. Nie ma tu miejsca na jakieś karkołomne popisy w kolosach, bo takich po prostu tu nie ma. Jest Heino, jest gitara, jest niekiedy pianino, jest magia. Magia jest i tam, gdzie grają w równym średnim tempie, rytmicznie i tam, gdzie pojawia się melancholia i nostalgia.
Faworyci? Brak, a raczej nie umiem wybrać. Te wszystkie utwory są utrzymane w pewnej rozpoznawalnej konwencji a równocześnie każdy jest inny.
Gdyby szukać jakichś analogii. Może AXEL RUDI PELL? Coś te dwie grupy łączy... Obcowanie z muzyką z tej płyty to muzyczne święto.
"Tides" to jedno z najbardziej spektakularnych osiągnięć melodyjnego metalu pierwszego dziesięciolecia XXI wieku i jeden z najwspanialszych debiutów w tym okresie, nie tylko w Finlandii.


Ocena: 10/10

14.10.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Leverage - Circus Colossus (2009)

[Obrazek: R-2006181-1522541521-5936.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Rise 01:54
2. Wolf and the Moon 05:01
3. Movie Gods 06:09
4. Worldbeater 04:53
5. Rider of Storm 05:47
6. Legions of Invisible 03:58
7. Revelation 05:01
8. Don't Keep Me Waiting 02:31
9. Prisoners 05:52
10.Broken Wings 06:51
11.Mean and Evil 04:02
12.Walk on Home 04:02

Rok wydania: 2009
Gatunek: Melodic Heavy Metal
Kraj: Finlandia

Skład:
Pekka Heino - śpiew
Tuomas Heikkinen - gitara
Torsti Spoof - gitara
Sami Norrbacka - bas
Valtteri Revonkorpi - perkusja
Marko Niskala - instrumenty klawiszowe

Trzecia płyta każdego zespołu to pewnego rodzaju próba ognia. LEVERAGE w równych odstępach czasu wydał trzy płyty i uważam, że z tej próby wyszedł obronną ręką.
Pomimo tego, że w muzyce zespołu wystąpiły pewne nowe elementy słychać, że to wciąż LEVERAGE w tym rozpoznawalnym stylu, jaki cechuje kompozycje gitarzysty Heikkinena zaśpiewane przez Heino, znanego również z hard rockowej formacji BROTHER FIRETRIBE.
O tym czy Heino pozostał tu do końca sobą w dalszej części omówienia płyty, wydanej przez Spinefarm Records w listopadzie, ale z premierą w Japonii w październiku (Avalon).

Klawisze... ten instrument stopniowo zdobywał sobie istotną pozycję w strukturach utworów grupy i na płycie poprzedniej stał się ważny. Tu już „Rise” jako intro wskazuje, że w pewnych aspektach stanie się nawet dominujący. „Wolf and the Moon” na początek to klasyczna dla LEVERAGE melodia i wokal Heino w najbardziej rozpoznawalnym jego stylu, ale mamy też nieco zaskakującą część symfoniczną, która jednak nie jest długa, a zaraz po niej zagrane zostaje udane solo gitarowe. Czyżby więc powrót do "Tides" w lekko symfonicznej oprawie?
Niezupełnie, bo „Movie Gods” to połączenie oszczędnych surowych nawet brzmieniowo i dusznych zwrotek z refrenami charakterystycznymi dla MAGNUM. Są też wokalne próby ataków Heino na pozycje Boba Catley'a. Jest to próba z góry skazana na niepowodzenie, chociaż akurat Heino radzi sobie nieźle, mimo, że stoi na z góry straconej pozycji.
Widocznie śpiewanie w manierze Coverdale/Lande jak na poprzednim LP jest trochę łatwiejsze... Aby MAGNUM było więcej dostajemy tu też ładną nastrojową wstawkę ze strzelistymi wyeksponowanymi klawiszami. Koktajlem wymieszanym z muzyki MAGNUM i wczesnego LEVERAGE jest również następny „Worldbeater”. Refreny przynależą tu do LEVERAGE, a sporym novum są cięte riffy wspierane klawiszami. Tym razem solo gitarowe słabsze. „Rider of Storm” to granie mocno osadzone w klimatach AOR, z refrenem zrobionym pod MAGNUM i lżejszym brzmieniem. Nie jest to jednak refren, jaki na albumach Brytyjczyków należałby do czołówki. Także klawisze klasyczne dla AOR, udane, ale tylko na dobrym poziomie i chwilami jakby niepewne, a i końcówka utworu przeciągana nieco na siłę. „Legions of Invisible” to klawisze i a capella Heino na wstępie, potem jednak zdecydowanie powrót do grania melodyjnego heavy z debiutu z charakterystycznym rozpędzaniem się całości przy okazji refrenu. Świetny kawałek i z powodzeniem mógłby znaleźć się w gronie najlepszych na "Tides". W „Revelation” prezentują granie pośrednie między melodic metal i AOR. Numer bardzo udany, ale może zagrany mocniej miałby większą siłę rażenia. Tak zaś pozostaje pewien niedosyt. Poniekąd apokaliptyczne solo gitarowe pasuje tu średnio i jakieś prostsze i bardziej melodyjne chyba lepiej podkreślałoby charakter tej kompozycji. Za to klawisze absolutnie klasyczne dla AOR i trafnie dobrane.
Bardzo ładnie zaśpiewana jest każda fraza ze słowem "revelation" i choć to drobiazg, ale cieszy ucho. Jeśli krótki „Don't Keep Me Waiting” miał w być w zamyśle wyborową balladą LEVERAGE na tej płycie to pomysł nie wypalił. Plumkanie, mimo starannego wykonania wokalnego i tyle. Mógłby być to z powodzeniem instrumentalny przerywnik jako chwila oddechu przed następnymi utworami. „Prisoners” to być może przyszły obraz grania zespołu. Kompozycja złożona, połamana w riffach ze śladowymi ilościami neoklasycznych pierwiastków w zwrotkach i znakomitymi przejściami do refrenów. Wyborne solo i godna podziwu współpraca gitar i instrumentów klawiszowych. Do tego bardzo ciekawa melodia, tez oparta na kilku różnych pomysłach. Może gdy wyczerpie się studnia pomysłów na melodyjne bujające killery, właśnie taki będzie muzyczny styl grupy?
Póki co studnia jest wciąż pełna. „Broken Wings” to prawie siedem minut melodic heavy metalu na najwyższym poziomie, choć sam początek nie może nazbyt obiecujący. Potem jednak wszystko się pięknie rozkręca, mamy kolejny mocny melodyjny refren i ładnie wkomponowaną spokojną część środkową.
Jeśli zwykle się mówi, że Japończycy jako bonusy dostają jakieś tam odrzuty to na pewno tak nie jest w przypadku LEVERAGE. Tym razem są to dwie znakomite melodyjne kompozycje, a w przypadku „Mean And Evil” od razu wiadomo, że to będzie hit. Jest to hit, do tego z refrenem zrobionym z niesamowitym rozmachem, nośnym i chwytliwym. Solo proste, melodyjne, no i brawurowe wykonanie przez Heino. „Walk On Home” to znów coś z MAGNUM. Coś jest w tej mocniej zagranej balladzie intrygującego i wzruszającego zarazem.

Album o zmasowanym brzmieniu, raczej zwarty niż przestrzenny, gdzie brzmienie instrumentów jest tradycyjne poza niekiedy celowo surowo ustawionymi gitarami. Heino wysunięty, nieco kontrowersyjny, bo nie tak lekki jak na debiucie i nie tak rockowo elastyczny jak na albumie drugim. Klawisze w większości wtopione, ale mające swoje chwile chwały, a sekcja rytmiczna jak zwykle bardzo solidna, ale drugoplanowa.
Album lekko nierówny, są pewne potknięcia i niefortunne momenty, ale całościowo ponownie LEVERAGE broni się swoją muzyka znakomicie. Więcej tu też LEVERAGE z Tides niż poprzednio. No i trzeba też zapewne lubić MAGNUM, aby polubić całość.
Ja lubię i ten LP Finów też bardzo polubiłem.


Ocena: 9.5/10

4.11.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Leverage -Blind Fire (2008)

[Obrazek: R-5050594-1555239033-7553.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Shadow in the Rain 05:51
2. King of the Night 04:36
3. Stormchild 04:59
4. Sentenced 04:59
5. Hellhorn 06:11
6. Mister Universe 05:41
7. Don't Touch the Sun 05:36
8. Run Down the Hill 04:57
9. Heart of Darkness 05:05
10.Learn to Live 04:54

Rok wydania: 2008
Gatunek: melodic heavy metal
Kraj: Finlandia

skład zespołu:
Pekka Heino - śpiew
Tuomas Heikkinen - gitara
Torsti Spoof - gitara
Pekka Lampinen - bas
Valtteri Revonkorpi - perkusja
Marko Niskala - instrumenty klawiszowe

Jest to druga płyta LEVERAGE wydana w styczniu 2008 przez Frontiers Records i Avalon w Japonii. Pierwsza przyniosło spory sukces, choć nie taki, na jaki realnie zasługiwała. Druga jest nierówna. Nierówna. Jest nie lada sztuką, która udała się nielicznym, nagrać dwie absolutnie doskonałe płyty pod rząd. To prawie niemożliwe, zwłaszcza w najbardziej melodyjnych odmianach metalu. LEVERAGE nie było w 2008 roku w stanie zaprezentować takiego zestawu hitów i killerów jak w 2006, nie oznacza to jednak, że nie zaprezentował płyty godnej uwagi.

Przecież otwarcie w postaci Shadow in the Rain to najbardziej klasyczny styl LEVERAGE, wspaniały dumny niemal hymnowy numer w tradycji Twilight Symphony. Co więcej, bardzo interesująco dodatkowo rozwiązany w lekko progresywnej części instrumentalnej. Podobnie Stormchild i Sentenced. Absolutna moc elegancji w melodic heavy metalu z  wystudiowanym tłem symfonicznym. Ta potoczystość i niezaprzeczalna przebojowość pompatyczna i nieradiowa. Ten łagodny smutek songu Sentenced, jest ze wszech miar poruszający. Takie samo wrażenie wywołuje delikatny, stonowany Don't Touch the Sun, z przepięknymi inkrustacjami gitarowo-klawiszowymi i przecudownym, polatującym ku niebu refrenem. No i wreszcie szybszy Run Down the Hill w tradycji Marching to War, z nowoczesną aranżacją klawiszową w partii instrumentalnej, uzupełnioną o dialog z gitarą. Do tego bardzo dobry Heart of Darkness, który jest gdzieś blisko tego co mógłby umieścić na swojej płycie Jorn Lande lub MASTERPLAN z nim w roli głównej.
Niestety nie wszystko jest takie doskonałe, a na pewno już nieudany i za długi Hellhorn, jakby wydobyty z zupełnie innej teczki ze szkicami. Innego zespołu, pokroju STRATOVARIUS... King of the Night, Universe, Learn to Live to dobre kompozycje, ale LEVERAGE nie jest stworzony, by tracić czas na dobre tylko kompozycje.
Pekka Heino po raz kolejny jest wspaniały i do niego najmniejszych uwag i pretensji mieć nie można. Wokalnie ten album to mistrzostwo. Zresztą gitarowo także i może nawet pewne rzeczy Heikkinen i Spoof dograli tu jeszcze lepiej niż na "Tides", Niskala zapewne rozegrał tu też kilka swoich najlepszych pasaży  w historii LEVERAGE.

Brzmienie nie odbiega od tego z debiutu, tyle że gitary są nieco bardziej rozmyte i miękkie, a plan klawiszowy zrobiony delikatniej i wyrazistszy bez uciekania się do zwiększania głośności tych instrumentów.
"Blind Fire" podobał się jednak sami muzycy nie byli z niego chyba tak do końca zadowoleni, bo "Colossus Rain" z 2009 to powrót do formuły przebojowości z "Tides" w nieco innej ogólnie oprawie aranżacyjnej.


ocena: 8,2/10

new 13.12.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Leverage - DeterminUs (2019)

[Obrazek: R-13556485-1556452230-1186.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Burn Love Burn 07:07
2. Wind of Morrigan 05:39
3. Tiger 04:05
4. Red Moon over Sonora 04:36
5. Mephistocrate 05:51
6. Afterworld's Disciple 04:52
7. When We Were Young 06:26
8. Heaven's No Place for Us 07:27
9. Hand of God 05:54
10. Rollerball 05:09
11.Troy 05:03

Rok wydania: 2019
Gatunek: Melodic Heavy Metal
Kraj: Finlandia

Skład:
Kimmo Blom - śpiew
Tuomas Heikkinen - gitara
Mikko Salovaara - gitara
Sami Norrbacka - gitara basowa
Valtteri Revonkorpi - perkusja
Marko Niskala - instrumenty klawiszowe


Tak, to już dziesieć lat minęło od czasu ostatniej płyty LEVERAGE i wydawało się, że ten kapitalny zespół przeszedł do historii. Z obozu Finów dochodziły różne wieści,  w tym informacja o odejściu gitarzysty Torsti Spoofa, który znalazł jednak godnego następcę w postaci Mikko Salovaara z nieodżałowanego KIUAS, Znacznie bardziej bolesne była wiadomość, że
zrezygnował Pekka Heino. No i co to za LEVERAGE bez wokalu Pekki?! Jego miejsce zajął jak dla mnie kontrowersyjny Kimmo Sakari Blom, ale może to tylko wina muzyki DYECREST z 2005 roku, która zupełnie do mnie nie trafia.
Nowy skład przygotował trwający ponad godzinę album, którego premiera światowa miała miejsce 10 kwietnia w Japonii, nakładem Avalon.

Tuomas Heikkinen to jest jednak fachowiec wysokiej klasy. Wybrnął z tych zmian, po raz kolejny przygotowując klasycznie melodyjny i stylistycznie spójny materiał z heavy metalem typowym dla LEVERAGE, choć nie do końca.Kimmo Blom nie jest co prawda to poziom Pekka Heino, ale to także bardzo dobry występ, mniej głosowo przekombinowany niż w DYECREST na ten przykład. W kilku numerach naprawdę zachwycił!
Burn Love Burn mam bardzo dobrą melodię, z tych szybszych rytmicznych obszarów LEVERAGE, jednak ta kompozycja w środkowej części zupełnie siada, jakby nie bardzo wiedzieli co tu grać i jak te przestrzenie zapełnić. Jest do najmniej o trzy minuty za długa. Ciekawie brzmi folkowy po części Wind of Morrigan, ale tylko fragmentarycznie. Ten celtycki motyw był już wiele razy wykorzystany znakomicie przez zespoły specjalizujące się w power folk i w sumie jest to po prostu dobry numer w tej bardzo wymagającej kategorii. Z kolei Tiger budzi mieszane uczucia. Świetny bojowy refren (bo o czołgu jest...) pasowałby idealnie do SABATON, CIVIL WAR czy nawet do ASTRAL DOORS, ale jakoś w przypadku LEVERAGE w połączeniu z lekko progresywnymi melodiami zwrotek trochę to nie chwyta. Na pewno bardzo dobrze prezentuje się tu plan klawiszowy oraz drapieżny, wojenny wokal Bloma.
Piękna melodia i pomysł na western metal w Red Moon over Sonora, tyle że ja tu słyszę AXEL RUDI PELL w tych wolnych mocarnych melodic metalowych potworach. Ale niech będzie... To killer jest w takim graniu. Gitary tu chodzą przecudownie, a te przejścia są fantastyczne. Tu słychać,  co Mikko Salovaara wnosi ze stylu KIUAS. Dużo KIUAS jest również w mocnym, utrzymanym w średnim tempie i czysto fińskiej manierze Mephistocrate.
Afterworld's Disciple jest takim trochę modern rock/metalem stadionowym z refrenem niemal w stylu symfonicznego power metalu i całościowo to taki  średnio udany eksperyment. Balladowy When We Were Young jest zrobiony perfekcyjnie, ale ten numer pasowałby raczej na płytę SKID ROW, BON JOVI, MAGNUM czy też BONFIRE... Wieczorny koncert, romantyczna dziewczyna i zapalona zapalniczka nad głową...
Heaven's No Place for Us to styl klasyczny LEVERAGE bez pomysłu na realnie atrakcyjną melodię. Faktem jest, że to raczej kompozycja pod głos i styl wokalnej narracji Pekka Heino. Tu też popełniony został ten sam błąd co w openerze i ta część instrumentalna jest bardzo przeciętna. Krótsze, treściwe solo dopowiadające melodię było tu w sam raz,
Hand of God chyba musiał być przygotowany bardzo dawno, bo to numer w starym stylu LEVERAGE, w tym najlepszym i ponownie zdecydowanie dla Pekka, choć trzeba przyznać, że Blom poradził tu sobie bez zarzutu.
Rollerball to taki na wpół amerykański heavy metal klasyczny, który jednocześnie jest przyjazny radio, nawiązuje do melodic  rocka lat 80 tych, a w sumie jest co najwyżej przeciętny. Epicki Troy to trochę coś nowego w repertuarze zespołu i poza Red Moon over Sonora wyrastający ponad ogólny poziom tej płyty. Melodyjny, dumny elegancki melodic epic metal.  I czuje się najlepszego ducha ... MAGNUM. Solo kapitalne, rytmika doskonała, a zgranie perfekcyjne !

Kompozycje są dziełem Heikkinena, ale obecność Salovaara jest niezaprzeczalna. Musiał mieć wpływ na kształt tych utworów, bo tu słychać po prostu styl i filozofię muzyczną KIUAS. Można odnieść wrażenie, że odrodził się bardziej KIUAS, niż LEVERAGE w konstrukcji numerów oraz w sporym stylistycznym zróżnicowaniu całości. LEVERAGE to tutaj przede wszystkim charakterystyczne plany klawiszowe Marko Niskala oraz specyficzna miękkość soundu. Trzeba tu powiedzieć, że ten album ma typowe fińskie brzmienie, ale jakoś trochę skromnie to wszystko wygląda. Może nie pastelowo, ale sound gitar nieszczególny, podobnie jak perkusji. Znakomite są natomiast pod względem realizacji partie basu i wmontowanie wokalu.
Jeśli odrodził się KIUAS, to nie wyszło. Sama gitara Mikko Salovaara i specyficzne przemieszanie stylów nie wystarczy.
Jeśli to zaś po prostu nieco bardziej złożony momentami LEVERAGE, to wrócili po 10 latach z tarczą.
Trochę potłuczoną, ale jednak z tarczą.


ocena: 7,9/10

new 12.04.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#5
Leverage - Above The Beyond (2021)

[Obrazek: R-20548429-1633937179-3087.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Starlight 04:01
2. Emperor 05:49
3. Into the New World 05:36
4. Do You Love Me Now 03:42
5. Angelica 05:05
6. Under His Eye 07:18
7. Falling out of Grace 06:04
8. Galleria 05:21
9. Silence 09:09

Rok wydania: 2021
Gatunek: Melodic Heavy Metal
Kraj: Finlandia

Skład:
Kimmo Blom - śpiew
Tuomas Heikkinen - gitara
Mikko Salovaara - gitara
Sami Norrbacka - gitara basowa
Valtteri Revonkorpi - perkusja
Marko Niskala - instrumenty klawiszowe

Po raz drugi z Kimmo Blomem LEVERAGE nową muzykę przedstawia na piątej płycie, wydanej w październiku przez Frontiers Records.

Obrany w 2019 roku kierunek umiarkowanej kontynuacji stylu z czasów Heino został utrzymany. Ładnie się to rozpoczyna w Starlight, choć akurat elementy folkowe są nieco zaskakujące, mimo dobrego wpasowania. Melodyjny rytmiczny numer LEVERAGE z wybornym wokalem Bloma. Zresztą Blom jest wyborny od początku do końca, śpiewa z ogromnym przekonaniem i miejscami różnorodnie. Może pora przestać żałować, że Heino już nie ma w składzie?
Tęskne skrzypki rozpoczynają mocno akcentowany basem Emperor i przypominają się czasy "Tides" w spokojnej melodii, pięknej, pełnej elegancji w refrenie. To właśnie ten masywny LEVERAGE z dalekim planem klawiszowym, jaki zawsze zachwycał. I fenomenalne wirtuozerskie solo, aż szkoda, że takie krótkie! Bogato, różnorodnie, brzmi wolny, poetycki i epicki jednocześnie Into the New World i po raz kolejny LEVERAGE pokazuje się jako grupa dostojna i na swój sposób majestatyczna, nawet w partiach, które można tu uznać za folk metalowe. Trochę konfuduje początek Do You Love Me Now, potem wydaje się, że w zwrotkach nawiązują do TWLIGHTNING, ale niestety rockowy, czy pop metalowy refren rozczarowuje. Coś dla radio, jasne, niekoniecznie coś takiego. Pastelowa, poetycka ballada z gitarami akustycznymi i folkowym rysem wprowadza w dobry nastrój, a przy tym te echa SKID ROW... ciekawe.
Under His Eye jest złożony z partii łagodnie rockowych, romantycznych i szybkich, mocnych typowych w timingu dla starego LEVERAGE. Kontrasty i kontrapunkty i może trzeba zrobić z tego jednak dwa oddzielne utwory? Zaskakująca partia o progresywnym charakterze to cenny dodatek do tej kompozycji. I pompatyczne, kapitalne zwieńczenie. Nieco prostej symfoniki nie powinno zmylić co do charakteru Falling out of Grace i jest to dobry melodic heavy utwór rozpoznawalny dla okresu "Tides", ale jednak melodia nie jest tak porywająca, także w średnio chwytliwym refrenie. Jaki przepiękny jest song Galleria! Coś z WHITESNAKE, coś z klasycznego LEVERAGE i coś z tej nieodpartej rockowej przebojowości STURM UND DRANG. I epickość i heroizm, taki szczery!
Silence to wszystko kończy, jest to zdecydowanie najbardziej wymagająca i od zespołu i od słuchacza kompozycja. To ponad dziewięć minut melodyjnego metalu o różnych inspiracjach, sięgających miejscami rocka lat 70 tych, miejscami heavy metalu o cechach epickich, i to jest dobre, ale rozkwita dopiero, gdy do głosu dochodzą gitarzyści w partiach solowych. Chyba na dziewięć minut nie ma tu muzycznej historii do opowiedzenia, choć  fragment z gitarami akustycznymi faktycznie urzeka.

Wyborny występ Kimmo, piękne finezyjne zagrywki gitarzystów, jak zwykle wysokiej klasy subtelne klawisze i staranne, zdecydowane partie sekcji rytmicznej. Trochę nierówne jest to kompozycyjnie, trochę zbędnych kombinacji, które LEVERAGE, by być atrakcyjnym, nie są potrzebne. Jak zwykle wysokiej klasy realizacja i szwedzkie studio oraz talent Heikkinena jako producenta ponownie procentują. Tak właśnie powinna brzmieć muzyka proponowana przez LEVERAGE.
Podsumowując płyta stanowiąca logiczną kontynuację stylu "DeterminUs" i o podobnych zaletach i wadach, ale jednak minimalnie lepsza.


ocena: 8/10

new 16.10.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości